to chyba wygnanie z raju
rządzą ostro figury
starej nudnej gry w szachy
ulatują myśli czyste i jasne
piki jak osty
by nieruchome
przetrącona młodzież się buntuje
winna niewygoda
machina,
trudna sytuacja
wyzwolenie z nadmiaru emocji
świadome życia ważenie
życia niepoczętego równowaga
bez wielkich nadziei
i wielkich runięć
alarm to nie temat
to koniec ery czerwonego żelaza, mamy ere wodnika czyli same miłe nie czerwone rzeczy, gdy goni cię zew krwi lepiej zjedz czerwonych kwaśnych owoców, maliny, żurawina, wiśnie , porzeczki, na zdrowie
w poszukiwaniu niebiańskich okoliczności
pod Gai imieniem
w lasach i lagunach
nad morzem i w górach
bez czerwieni
gładko jak tafla wody
przejrzyście i świerzo
bez purpur zjednoczenia
żegnamy erę żelaza
ku zwiewnym i ulotnym kształtom
bez ciężkiego armoru
i ran byle jakich
które jak nudną książkę na bok lepiej odłozyć
wydaje się to wszystko gładkie
jednak od kuchni jest czerwono
oszołomione wrażenia
chyba do powątpienia
nie czerwień niech nas jednoczy
to krótki żywot pchli
dziś jak kurz na blacie te tryby
odnajdźcie rozum czysty i jasny
niech wilki idą spać niechciane
czerwień by kwaśna pozostała
błekit Paryża, to co zapomniane
schyłek lata
czas plonów
tu rośliny spalone " słońcami" choroba
brak plonów
jakbyś uciekała mam wrażenie, bo zbyt wcześnie ta pora
chiński schyłek lata to sierpień i początek września
nie śpiesz sie tak
może zmysłów jednolite
wyłaniają się kształty
nos
woń kwiatów niosący
oczy
na co patrzące?
szczęka
usta
mówiące
wszystko się splata ze sobą
podziemne chęci
owijają się wokół nas
tajemnice zaświatów
jak wąż nas oplatają
czy wygra jasne światło
?
zniknie ból
?