juz suchych liści trochę
nim zieleń pójdzie spać
kilka dni ciepłych jeszcze
nie lato i nie jesień
słońce nie pali żarem
zboża zżęte, ugorem pola
pyliste drogi w nieznane złote baśnie
mi się podoba ta błyskotliwa myśl, tworzywo nieniutonowskie wolne i nieuchwytne, pomieszanie miar, luźne cale, coś z niczego, wiersz kojarzy mi sie też z karmą , prawem lustrzanym
w ciągach nieporozumień
fontannach chaosu
odnajduję dwoistość
boskie jin i jang
nie muszę uciekać
chroni mnie warstwa
własnych humorów
a ciebie wirtualna intuicja
poezja to chyba nie wyścigi
różne style pisania
wielkie niedopowiedzenie
róże w rozarium
upodabniają się do piwonii
ciągle gryzie odcień czerwieni
ale kolce znikły