wyczerpany temat
w języku powściągliwych gwiazd
aby nieruchomo jak dzieło sztuki zniknąć
bez rozdrażnienia
świat róży ominąć
i zbytniego chciejstwa pokusę
biorąc pod uwagę moje przeżycia to wszystko to kit, ale wierzę od nowa nim się stanie, boję się choroby w lustrze, lustro to czasami jedyna wskazówka, punkt przemian
wszyscy zamieszani
...
w rzeczywistość
jak zjeść szklaną zupę
tak by się nie poparzyć
i żeby ona nas nie zjadła
łamigłowka
wszyscy zamieszani
w rzeczywistość
ból przypadkowy wielki
stacza mnie w piekła otchłanie
nie wiem w którą stronę iść
z bólu nabruździłbym tym diabłom "boskiej władzy"
przekląłbym i sponiewierał na wieki
zaszczuci w kolebce , powstają potwory
przeklęte niech będą te praktyki,
przeklęte a nawet przeklęte
nie mam czasu na psychozy
juz suchych liści trochę
nim zieleń pójdzie spać
kilka dni ciepłych jeszcze
nie lato i nie jesień
słońce nie pali żarem
zboża zżęte, ugorem pola
pyliste drogi w nieznane złote baśnie
mi się podoba ta błyskotliwa myśl, tworzywo nieniutonowskie wolne i nieuchwytne, pomieszanie miar, luźne cale, coś z niczego, wiersz kojarzy mi sie też z karmą , prawem lustrzanym