Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Mariusz Polakowski

Użytkownicy
  • Postów

    184
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Mariusz Polakowski

  1. Teraz się pomądrzę (idąc w sukurs przedmówczyni): Czas literatury bez stylu jest tak samo ważny, jak czas stylów literackich. Style stworzyły tradycję, bez której nie byłoby anty-tradycji, normy, bez których nie byłoby anty-norm itd. itp. Czy naprawdę tak trudno zobaczyć, że poeta piszący dzisiaj na poziomie Autora "Kantoru..." jest tak samo z tardycji jak z teraźniejszości? Czy naprawdę nie widać, że robi dokładnie to samo (w sensie metody, nie doniosłości dzieła), co Kochanowski, Szarzyński i Słowacki? Ba! Robi mniej nawet! Mniej mąci w języku, mniej obala i mniej stawia nowego. Tamci - w swoim czasie - robili REWOLUCJĘ. Autor ledwie wychyla głowę z szeregu i... już dostaje po głowie. Czas literatury bez stylu jest tak samo ważny, jak czas literackich stylów. Aby poznać (więc NAZWAĆ) rzeczywistość, trzeba zamknąć ją w jakichś ramach. Tradycyjne style i gatunki literackie są jak pierwsze twierdzenia, miary, algorytmy stosowane przez pierwszych filozofów/fizyków. Tylko, że w pewnym momencie dochodzi się do granicy świata poznawalnego za pomocą wartości wymiernych i aby ją przekroczyć, trzeba wyjść poza te wartości. W fizyce nie byłoby bez tego Einsteina ani superstrun (czy co oni tam teraz jeszcze wymyślili...), a w poezji - naszego Autora. Uwolnienie od reguł dało mu szansę pójścia krok dalej w swojej wypowiedzi. Wykorzystał tę szansę. Znalazł metodę. Moim zdaniem jedyną - kocha język. I to jedyny obowiązek poety. I jedyna reguła. Po prostu :) PS. I nie ma na to rady. Czy kto chce, czy nie chce, czy kto pierdnie z oburzeniem, czy nie - tak przebiega ta historia. A poeci i komentatorzy (jeśli kochają to, co robią) powinni się, poza wszystkim, co robią, UCZYĆ. Czyli powinni tyleż mądrości wchłaniać, ile jej wydalają. A raczej więcej niż wydalają - o! to optymalna proporcja. PSS. Nie rozumiem, co to znaczy "proza, a nie wiersz", "proza, a nie poezja". Myślę, że to nic nie znaczy. Autor wypowiadając się używa środków epickich i lirycznych. Można się spierać, których nadużywa, a których niedoużywa, ale to naprawdę akademicki spór i prowadzić go warto tylko za pieniądze (a do tego trzeba mieć pewie "doc-dr-hab" przed nazwiskiem). Jeśli już będziemy jednak się spierać, to proponuję posługiwać się pojęciem epickości i liryczności, zamiast prozy i poezji, bo ta pierwsza opozycja przynajmniej coś znaczy. PST. Ja nawet nie mam gdzieś ograniczeń proza-poezja (używam tych pojęć już tylko jako cytatu). Ja ich w ogóle nie mam. Bo ich w ogóle nie ma. Kto ma ochotę udowodnić mi, że są?
  2. "Kantor..." odkopany po 5 miesiącach wciąż jest "pierwszej świeżości", jak by powiedział pewien kierownik teatralnego bufetu. Tylko, że autora nie ma już w poezja.org. Póki co, są jeszcze jego wiersze. I dobrze :)
  3. Dotarłem tutaj z powodu "Lodge'a na Kszybach". Tzn. dotarłem tam i cofnąłem się tu. Podoba mi się. I tylko bezsłonaczność plaży zdaje się zbyt mało podkreślona. łatwo ominąć mrok w tym wierszu. Pozdrawiam. mp
  4. Dużo na na TAK: z grubsza całość (ctrl c ctrl v), karta vin, leniwy suw, przypalona szmata, a szczególnie krochmal i cis (sic!). Ale jest też dużo waty (tzn. mnie tak samkuje). Więc co to ja dokładnie chciałem powiedzieć?... No, że nie rzuca na kolana, ale się bardzo podoba. PS. ...po kolejnej lekturze stwierdzam - bardzo przyjemnie się wchłania :)
  5. Ach, jakże serce me to porusza, ach, jakże dusza ma się wybrzusza, gdy sonet razi słowa bagnetem... Chwalę Poetę razem z Sonetem!
  6. Dobry pomysł + pierwszy wers. Nic nie jest takie, jakim się wydaje. Jednak w środku wiersza wata, zamysł się rozmywa. MOże warto spróbowac jeszcze raz podejść do tematu? Życzę powodzenia :)
  7. To ja mam 2 przysłowia: 1. "Człowiek ma tyle, na ile się czuje" (więc ja mam więcej niż mam, ale to nie musi być regułą). & 2. "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" (nie polecam jednak prób z alkoholem metylowym). :)
  8. Z Panem Tymoteuszem nie miałem dotąd przyjemności (bo, że przyjemość, to już wiem od dobrych ludzi). Na pewno po niego sięgnę jak tylko skończę zupę. Ja czytam głośno, a potem słucham. Nie wiem, na ile to nieświadomy narcyzm, ale pomaga pisać (z tego źródła m.in. wiem, że są w wierszu dykcyjne wertepy, ale zostawiłem je w zamian za to pobrzmienie niezwykłości j. polskiego). PS. Dziś piątek, więc zupa jagodowa z kluseczkami i placki ziemniaczane z posypką. Uwielbiam pościć... Pozdrawiam. mp
  9. "podpiera ściany żeby nie uległo zniszczeniu to" Zagłada jest pewna, ale trud szlachetny. pozdrawiam. mp
  10. No ładnie... Nie jestem może kryształowym obywatelem, ale na lincz to chyba nie zasłużyłem ;) Wnoszę o złagodzenie wyroku!
  11. Małym, bo najmniej znaczy. Proszę w wolnej chwili rozwinąć temat niezadowalającej formy tekstu. Pozdrawiam :)
  12. Kiedy wsiadasz kolejny raz już bez nadziei na jakikolwiek zwrot i ona nagle spada na poziom zero, tym razem nie mogąc liczyć na zaplecza, na linki ratunku, i kiedy sypiesz cukier na noc mokki, jakbyś chciał, by z bieli/czerni wyszła nagle szarość świtu, tak samo krok w zielone światło, wnętrzności boeinga, mecz o wszystko, szklista setka zamiast seksu, szybki skręt, seks zamiast, zwłoki wspomnień, zwłoka z zapomnieniem, balast spłat (spławić spławić), spływ poranną szosą na której już czeka będzie co ma być (cierpliwa pora), to jest naginanie kruchej łodyżki jutra, narkotyczny ruch małym palcem, tik, tak tak - to zegar.
  13. A ja czasami tak... Pozdrawiam. M.
  14. Przepraszam, pomyliłem klawisz... powinnmo być oczywiście: "Się biorę :)", a nawet ":D", czy może lepiej "8D". Tak więc sorry za... literówkę? Hmmm... Pozdr. mp
  15. Przepraszam, że tak pociąłem wierszyk, Panie Marku, ale tak mi się podoba. Tzn. nie tak mi się podoba ciąć, tylko tak mi się podoba ten wierszyk. W ten sposób a nie w inny go sobie czytam. Powodzenia! mp
  16. Pierwsza część dużo lepsza niż druga. Te upadłe anioły (choć o nich już tyle w literaturze było) są w jakiejś nowej sytuacji, przez to słońce nad nimi. Przez spostrzeżenie autora. To samo z deszczem: tak samo lirycznie "starty", lecz tu w innej sytuacji. "Chowa się" zazwyczaj słońce za chmurą. Więc tu - odwrotność. No i przez to "chowanie" obraz się dynamizuje. To samo z tęczą: jej kopuła wyeksploatowana, natomiast jako skrytka dla deszczu - nowa! Można by więc znaleźć tu pewną konsekwencję stosowanych środków... Gdyby nie ta druga część wiersza, aż do (dobrej) puenty. Przez cały czas: specyficzny, udzielający się czytelnikowi klimat - jak zwykle u Ciebie, Pawle. pozdrawiam. mp
  17. To wolny rynek myśli. Ja tam bym się cieszył, że sprzedałem ;) Pozdr, mp
  18. O, to traumatyczne (to, co zostawiłem z wiersza). Jednak strofki/kadry, nieco odległe od siebie, jakby z rożnych odcinków filmu powycinane. Resztę historii muszę dowymyślać. W każdym razie chwilę traumy mi Pan sprzedał. Pozdrawiam, mp
  19. Sprawia wrażenie niedopowiedzianego. Opis przyrody podany na talerzu nie satysfakcjonyje. Zewnętrze jest opisane. Ja bym chciał, żebyś spojrzal jeszcze do wewnątrz. W końcu Ty też jesteś w tym krajobrazie. Wchaniasz go, zatapiasz się w nim. Ciekaw jestem, co on z Tobą robi. Zakolegowanie się z księżycem to chyba nie wszystko, czego można doznać nad Biebrzą (oby płynęla wiecznie). Hę? Pozdrawiam, mp PS Bochen mi się podoba. A co z resztą?...
  20. Jedno (curriculum) nie przeszkadza drugiemu (a ja miałam być...). CV (zwłaszcza spisane przez innych) nie warunkuje Cię do końca jako istotę ludzką, a więc posiadającą wolną wolę (wbrew wszystkim pozorom, jakie życie może fabrykować), rozum, sumienie i duszę. Owszem , kiedy sfera życia warunkowana przez CV (praca) napiera zbyt mocno na sferę intymnej wolności (po fajrancie), to jest problem. No ale w końcu nie mamy nic innego do roboty w tym niż radzić sobie z takimi (oby tylko z takimi...) problemami. No nie mamy. Pozdrawiam. mp
  21. Panie Marku, tworzy Pan w wierszu niewątpliwie liryczny klimat. Jednak używa Pan wyeksploatowanych zwrotów, starych chwytów. W ten sposób tłumi Pan sam wymowę wiersza, nie daje mu szansy wypowiedzieć się do końca. Obrazy typu "oddech poruszył płomień świec", "wiatr w kominku", "cienie na ścianach", "rytm pulsu", "gasnący świt", czy "nocne marzenia" są piękne, ale NIEME. By tyle razy już peci "jeździli" na nich jak na łysej kobyle, że je zajeździli. Po prostu nic nie znaczą dla czytelnika. Czekam więc na wiersze odważniejsze (ergo PRAWDZIWSZE). Nasz słownik to dziesiątki tysięcy wyrazów i pojęć. Proszę dać im szansę, sprawić, by przemówiły. I proszę dać szansę sobie. Pański wiersz to w końcu Pański przekaz. PS. Do pierwszego wersu nic nie mam. Życzę, by Pan poszedł za tym ciosem. Pozdrawiam. mp
  22. No i rozdarty jestem, jak sosna tetmajerowa... PS. Cała Twoja wypowiedź, Dotyku, tak miła, że nie wiem, gdzie oczy podziać ;) Pozdrawiam!
  23. Starte z powierzchni ziemi metropolie, farmy, obozy, chatynki dróżników, syk laserowego skalpela wśród ruin, płynące w dół rzeki szalupy owadów, szmat czasu przeciw szmatce z mikrofazy, woń całopaleń kontra balsamiczne spray'e, rasowa czystość objedzonych kości, przemiana dłoni w dwie nieruchomości, przemiana dłoni w dwie nieruchomości, przemiana dłoni w dwie nieruchomości, przemiana dłoni w dwie nieruchomości.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...