
Agnes
Użytkownicy-
Postów
1 758 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Agnes
-
może jest brudna i zasyfiona, bo że nic się w łodzi nie dzieje to wiadomo, ale za te kilka lat jak skończę studia i będę rzygała wypieszczonym, kulturalnym krakowem, z miłą chęcią wrócę :)
-
Jacek Dehnel "Lala",Paszport Polityki 2006 Pięknie zachęca do przeczytania książki sam autor, pisząc: "Jest to książka gadana, a zatem książka o wielu sprawach. O miłości w rozmaitych odmianach, chorobie i odchodzeniu. O wielkich wojnach i japońskim szpiegu, piorunie kulistym i krowie w sałatkach. O małym dworku i zagubionym pierścionku z szafirem. Lecz nade wszystko o bliskości - o tym, jak obce miejsca i osoby stają się nam bliskie dzięki opowieści." Nie sposób się z nim nie zgodzić. Pamiętam moje pierwsza wrażenie, gdy moda na Dehnela dopiero się zaczynała. Jego wizerunek pojawiał się na wielu okładkach czasopism, mnóstwo wywiadów, notek biograficznych, później Nagroda im. Kościelskich (2005) - jeszcze podgrzała atmosferę. Co wtedy sobie myślałam o autorze, którego ledwie kojarzyłam z nieszuflady? Otóż, wydawało mi się, że to kolejny oryginał, wykreowany na dandysa, który chce bardziej swoją osobą, niż tym co ma do powiedzenia promować swoje książki (wtedy jeszcze poetyckie). Postrzegałam ten wizerunek jako coś sztucznego, obmyślonego - jednym słowem pod publiczkę, byleby tylko zwrócić na siebie uwagę. A wiadomo, raz ugruntowane zdanie, trudno zmienić. Mój kontakt z poezją pana Jacka rozpoczął się od "Żywotów równoległych" - tomu bardzo moim skromnym zdaniem dobrego, jednak nie chciałabym nad nim zatrzymywać się zbyt długo. Zdania nie zmieniłam, ale gdzieś się ono przytłumiło. Już nie zwracałam uwagi na powierzchowność młodego poety, bo mogłam patrzeć na niego poprzez pryzmat jego wierszy - które na pewno mówią o nim dużo więcej niż zdjęcie na okładce czasopisma. Za jakiś czas ukazała się "Lala" (moje wydanie : wydanie II, Warszawa 2007). Książka, która już samym swoim wyglądem, oczarowała mnie i skusiła. Przepiękne zdjęcie w kolorze sepii i sam tytuł, który w pierwszej chwili może wywołać wspomnienie (dla wielu za pewne traumatyczne) z czasów licealnych, jednak byłabym za żeby po prostu te książki podmienić - nie tylko na naszych prywatnych, domowych półkach. Jest to książka z tego rodzaju, którą czyta się szybko, bo chce się wiedzieć co dalej, co dalej...książka do której przywiązujemy się osobiście i chcemy do niej wracać. Ludzie mówiący, przewijający się i mijający stają się nam bliscy, tak barwni i plastyczni. Język - owej gadaniny, opowieści, która ma wiele początków i końców przenikających się jedno w drugie - jest perfekcyjny. A sama historia, jak już w pierwszym rozdziale pisze pan Jacek, zaczyna się, jak zwykle, kawałkami, to tu, to tam, w najróżniejszych miejscach i ciałach, które przeważnie od dawna nie istnieją (...) - a jednak ta historia istnieje, istnieją ludzie, wspomnienia, pamięć o przedmiotach. Jest to historia piękna, aż do pozazdroszczenia, bo przecież prawdziwa. Jest też przejmująca i smutna - bo mówi o rzeczach najtrudniejszych, o odchodzeniu, zapominaniu, cielesności, która musi poddać się czasowi. Cierpliwości, tak trudnej i wymagającej. O pięknym pożegnaniu. Cieszy mnie niezmiernie nie tylko książka pana Jacka sama w sobie, cieszy mnie, może nawet bardziej, że ludzie w niej opisani istnieli naprawdę, że ich historia nie jest imaginacją, pobożnym życzeniem. I wierzę, że trwają gdzieś nadal. Polecam.
-
Bogdan nie ma racji, byłam tu przed nim :) oczywiście nie sposób się nie zgodzić, że wiersz jest dobry, jednak odnoszę wrażenie, że jeszcze niedopracowany. dlatego wersja Bezeciska w połączeniu z Twoją Anno, najbardziej do mnie przemawia. pozdr. a
-
wychowanie seksualne ziemian
Agnes odpowiedział(a) na Daniel Piaszczyk utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dobrze, że mi podesłałeś, bo bym nie zajrzała :) uwagi będą tylko techniczne. otóż, osobiście uważam, że tekst jest na tyle dopracowany, że jedyne co mnie czasem uwiera to przekombinowana składnia, ale to wynika zapewne z tego, że wiele razy przerabiałeś te zdania i już znasz je na pamięć i nie zauważasz pewnych rzeczy. 3 zdania bym poprawiła: Ani przez matkę, która w dzień urodzin szesnastych przekazała podlotka na służbę płatną właścicielowi restauracji przy Dudlay Road. => Ani przez matkę, która w dzień szesnastych urodzin, przekazała podlotka na płatną służbę (...) A ekspresja musiała następować przynajmniej trzy razy w tygodniu wolnymi uderzeniami. => tu brakuje mi jakiejś interpunkcji, może myślnik przed wolnymi uderzeniami? Bez względu na to jak miał na imię, ile miał lat czy jakiego był koloru - zamiast czy dałabym i. i to by było na tyle. wers z Bukowskim, wywołał uśmiech :) fajnie, że odnajdujesz się w prozie. zawsze jednak będzie mi bliższa od poezji. pozdr.a -
czekam na tę zmianę, ale dzisiaj nadal u mnie jesień :) mój świat albo pozostanie taki sam, albo trochę go "przydepczę" na potrzeby chwili, mogę się co najwyżej dostosować. zmiana kierunku przyjdzie z każdą niespodzianką -skoro tak mówisz:) wybacz, że tak odnosząc do siebie, ale wiersz sam w sobie jest na tyle emocjonalny i powiedziałabym osobisty, że nie mogłam inaczej do niego podejść. jakoś tak mi się lepiej zrobiło. ja sprzedam się za kawałek bezpiecznego terenu dla mnie to taka przestrzeń, którą sami budujemy, coś na co możemy sobie pozwolić i coś czego nie dopuszczamy do siebie, a jednocześnie granica wpływu, jaką wyznaczamy innym. można też dosłownie, pokój, dom, las. ale to się łączy z tym pierwszym. a propos, ja czuję się bezpiecznie w moim pokoju, przy biurku :) czyli raz na jakiś czas...jak nikt mnie nie nachodzi:) pozdr. a
-
Asher w Krakowie - spotkanie promocyjne
Agnes odpowiedział(a) na Bogdan Zdanowicz utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
proszę o rozwinięcie tego wątku :) a -
:) tak dużo i tak mało zarazem. jeśli będziesz tu częściej - będę czytać :) do następnego a
-
nie sądziłam ze pan ktotam - jako pan ktotam - jeszcze publikuje (tu). to pewnie tylko tak jednorazowo? inny niż te, które kiedyś czytałam. bardzo obrazowy, jak film, ale też inna leksyka, jest lepiej przyswajalny dla przeciętnego czytelnika - to chyba zmiana na plus (jeśli jakakolwiek zmiana w ogóle zaszła). bardzo dla mnie. pozdr. a
-
mam niewypowiedzianą przyjemność
Agnes odpowiedział(a) na Lena Achmatowicz utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
ucieszyło mnie, że nie taki elaborat jak kiedyś tam :) zwięźle i na temat, choć niekiedy nie moje rekwizyty (rodzime narzecze etc.). a czy zrozumie, to już bym polemizowała :D pozdr. a -
zbieżność imion i nazwisk przypadkowa
Agnes odpowiedział(a) na Regina Misztela utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
śniĘ :) obserwacja świata jest najważniejsza, chyba w tę stronę zmierza dzisiejsza poezja, to jest modne. ja lubię, nie wiem jak inni, nawet nieźle Regino. poprzedniego nie skomentowałam, bo jakieś techniczne błędy były i mi się nie podobało jak to wygląda. pozdr. a -
Okruchy we fiordzie
Agnes odpowiedział(a) na Espena_Sway utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
czekolada na rzęsach to chyba lekka przesada :/ dla mnie tylko dwa ostatnie wersy, wszystko dążące do niej jest tylko wypełniaczem b. dobrej puenty. pozdr. a -
Asher w Krakowie - spotkanie promocyjne
Agnes odpowiedział(a) na Bogdan Zdanowicz utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
No ja nie wiem. Rozmydlony to on może byc od nadmiaru piwa.. Czy co on tam pije?:) na namydlanie to umówcie się po, bo jeszcze Kamil zostawi mnie samą na placu boju, a czytanie jak wszyscy wiedzą, nie jest moją najmocniejszą stroną :D -
witaj Anno, po pierwsze zaskoczyła mnie wersyfikacja, rzadko tak pisałaś. przyznasz, że ten też możnaby zapisać długimi wersami, choć może straciłby kilka ciekawych wieloznaczności :) nie, ten uśmiech, jest nie na miejscu, bo wiersz smutny, przejmujący. najgorsze jest to przekonanie o bezsilności, o tym, że zrobię się mleczna, nie mam na to wpływu, a ucieczka? to prawda: nie ma dokąd uciec - szczególnie przed samym sobą (i przed tą drugą osobą). przed myślami. kolejny bardzo dobry wiersz w Twoim wykonaniu. miło mi było (przeczytać) pozdr. a
-
a podobno "w zawieszeniu" :D swoją drogą ciekawe czemu się popsuła, lub kto ją popsuł:)
-
The Fountain - Źródło reż. Darren Aronofsky „Tyle lat. Tyle wspomnień… To ty... Przeciągnęłaś mnie przez czas.” Nie mogłam czekać, aż zaczną ten film wyświetlać w ambitnych kinach, nie multipleksach gdyż ciekawość nie dawała mi spokoju, tym bardziej, znając genialny soundtrack Clinta Mansella. Oczywiście, w dużych kinach, nawet Mansell nie wygra z popcornem i chipsami, więc trzeba było skupić się na wizji. Mam wrażenie, że nie da się uniknąć porównania „Źródła” do poprzednich filmów Darrena Aronofsky’ego („Pi”, „Requiem for a dream”) – awangardowych i kultowych. „Źródło” zdobędzie zapewne jeszcze więcej zwolenników, gdyż jest to film niebanalny, choć zarazem dużo bardziej subtelny, utrzymany w zupełnie innych – ciepłych - barwach. Powiedziałabym że jego atmosfera jest filozoficzna. Osobiście fascynuje mnie śnieg, kojarzy mi się bowiem z okresem refleksji, zadumy. Ostatnimi czasy wiele się o nim mówi, Orhan Pamuk w swojej książce, pod takimże tytułem, nagrodzonej zresztą Nagrodą Nobla, pisze, iż główny bohater zaczyna ponownie pisać wiersze wraz z pojawieniem się śniegu. Tu też pojawia się on jako pewna granica. Śnieg zmienia, otwiera oczy. Aronofsky kolejny raz mówi o miłości, ale mówi tak, jak niewielu potrafi. Miłość, która jest potrzebna do życia niemal fizycznie. Chęć bycia nieśmiertelnym, żeby każdego dnia z nią obcować, chociażby poprzez wspomnienia o ukochanej osobie. To chęć uniknięcia śmierci ukochanej, która to śmierć paraliżuje, na tyle, że zupełnie niewiadomo co dalej. Śmierć – gdy było się już tak blisko, o włos. To historia o sile osoby, która odchodzi spełniona i zagubieniu tego, który zostaje. Może Aronofsky chciał powiedzieć nam tak prostą rzecz: żeby cieszyc się każdym dniem i zamiast próbować być wiecznie, być tu i teraz, razem? To nie jest bynajmniej film science fiction. Inspiracja legendą Majów, retrospekcje do czasów inkwizycyjnej Hiszpanii, cytaty z Biblii – pokazują tylko jak bardzo uniwersalne są nasze pragnienia i jak łatwo w chęci wieczności zagubić siebie i swoją miłość. Miotać się. Drzewo, o jego symbolice można by napisać kolejną dysertację. Tu kora drzewa jest jak ludzka skóra, oddycha, czuje każde najmniejsze zbliżenie, jest źródłem siły, energii, życia. W obrazie stworzonym przez Aronofsky’ego uderzają zbliżenia, niesamowite ujęcia i światło. Historie łączą się jakby wcale nie dzieliły ich setki lat. „Dokończ ją” – uporczywie powtarza Izzi i cierpliwie czeka, aż Tommy dojrzeje wewnętrznie do tego jak. Gorzka prawda o tym, że przed śmiercią nie ma ucieczki, bo nie jest ona chorobą, na którą wystarczy znaleźć odpowiednie lekarstwo. Można jednak odejść spełnionym, a śmierć może być chwałą, gdy umiemy się z nią pogodzić. I tylko ona daje nam wspólną wieczność. Polecan zarówno film jak i soundtrack.
-
Carlos Ruiz Zafón Cień wiatru Od mniej więcej pół roku książka ta atakowała ze wszystkich reprezentacyjnych półek Empiku i innych księgarni. Głoszono, że to bestseller, a notka biograficzna autora kusi porównaniem do prozy Umberto Eco. Urodzony w Barcelonie Carlos Ruiz Zafón inspiruje się dziewiętnastowiecznymi powieściami Dostojewskiego i Tołstoja – dla mnie osobiście chyba tylko pod względem ilości, objętości tekstu, a nie jakości. Akcja rozgrywa się w Barcelonie w 1945, gdzie syn księgarza i antykwariusza – 10 letni Daniel Sempre – na Cmentarzu Zapomnianych Książek, zgodnie z rodzinną tradycją, wybiera sobie jedną książkę. Jego zadaniem jest ocalić ją od zapomnienia. Z czasem, historia książki i jej autora staje się także jego osobistą historią. Cień wiatru Juliana Caraxa, książka którą Daniel zabiera ze sobą, to najprawdopodobniej jedyny egzemplarz, jaki ocalał przed spaleniem. Chłopiec stopniowo natrafia na osoby, które opowiadają mu strzępy historii, która ma być historią wciągającą i (taki zapewne był zamysł autora) z dreszczykiem. Niestety, ani język (choć trudno przewidzieć co na ten temat można by powiedzieć czytając powieść w oryginale), ani przytaczane niezdarnie anegdoty (m.in. ta mówiąca o tym, że coś za coś i skoro mężczyźni mają przywilej sikania na stojąco… - a wielokropek dlatego, że właśnie w tym momencie anegdota się kończy i jeśli ktoś nie zna owego dowcipu nic z tej uwagi nie wyniesie), ani pozorna tajemniczość, nie są wiarygodne. Oczywiście nie mogę zaprzeczyć, że te prawie 520 stron, czyta się płynnie i szybko – skoro już się zaczęło to można skończyć – ale porównanie nasuwa mi się samo. Osobiście tak samo „świetnie” czytało się „Kod Leonarda da Vinci”. Było i nie ma – przeczytałam, zapomniałam. Do tego, już w połowie książki można się domyślić kto jest kim i dlaczego postępuje tak a nie inaczej. Autor daje nam wskazówki, ale po co, tego już nie wiem. Z czasem okazuje się, że w życiu Daniela i Juliana jest wiele analogii, choć z góry wiadomo, że bohater nie może popełnić tych samych błędów i że inni też będą mu bardziej sprzyjać. To naturalne, bo czy takie książki mogą się kończyć inaczej niż pozytywnie? Daniel dojrzewa, obserwujemy go przez 10 lat jego życia, widzimy jak z chłopca staje się mężczyzną, jesteśmy świadkami pierwszych miłosny uniesień, pierwszych zawodów, wartościowania. Dla mnie jednak jest to książka przede wszystkim o przyjaźni, tej utraconej i tej pozyskanej, tej która nie pozwala nam odejść w zapomnienie – i choć brzmi to banalnie – to to jedyna myśl, którą warto stąd zabrać. Na okładce książki napisano :„Daniel za wszelką cenę chce odkryć sekret autora, nie podejrzewając, że rozpoczyna się największa i najbardziej niebezpieczna przygoda jego życia. Będzie ona początkiem niezwykłych historii, wielkich namiętności, przeklętych i tragicznych miłości, rozgrywających się w cudownej scenerii Barcelony”. Kolejne pytanie – gdzie ta cudowna sceneria? Może właśnie się wydało, że nie czytałam dokładnie, jednak oprócz czarno-białych fotografii, które zdecydowanie zasługują na największą uwagę z tego dzieła, oprócz nielicznych wzmianek o Kościołach etc., nie odnalazłam w książce żadnych interesujących opisów miasta, nic co zachęciłby do dalszych poszukiwań, nic co z punktu widzenia czysto turystycznego mogłoby nas do Barcelony pozytywnie nastroić, albo chociażby stworzyć atmosferę tych miejsc, pobudzić wyobraźnię. Cieszyłoby mnie gdyby wszystkie książki były wydawane tak ładnie, z dużym wygodnym do czytania drukiem. Okładka utrzymana w kolorze sepii, sam tytuł ulotny, wydawałoby się oniryczny, mówiący o nieuchwytności, cień wiatru, ładnie wygląda na półce – jednak za 29,90 (miękka oprawa), można sprawić sobie zdecydowanie coś bardziej wartościowego, ambitnego, lub chociażby mniej przewidywanego. Trzy „gwiazdki” w moim odczuciu to aż nadto.
-
sygnały z obcych terytoriów
Agnes odpowiedział(a) na były__premier utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
pamiętam z warsztatu, ale widzę (chyba) kilka zmian :) drugi znak zapytania jak dla mnie zbędny. i te wiersze w drugiej strofie też nie teges. oczywiście podtrzymuję moje zdanie - bardzo dobry. pozdr. a -
Bartoszu : skoro nosisz się z takim zamysłem, to można o tym pomyśleć, ale ja nie znam się na sprawach technicznych - więc wygodniej będzie mi tu coś napisać :) Jacku : może kogoś akurat coś za Twoją sprawą zaciekawi, przecież o to chodzi :) no to zaczynajmy :) ja napiszę coś przez weekend, żeby nie było, że tylko rzuciłam tematem :) pozdr. a
-
nie ma na Forum osobnego działu - ale nic nie szkodzi. ostatnimi czasy pojawiały się tu ciekawe wątki (m.in na temat czasopism literackich etc). proponuję wymianiać się spostrzeżeniami, refleksami nad przeczytanymi książkami, przesłuchanymi płytami, obejrzanymi filmami itd. jeśli będzie zainteresowanie - można zwrócić się do admina z prośbą o utworzenie osobnego działu :) mój pomysł jest taki, aby były to "recenzje" autorskie, a nie kopie recenzji cudzych - wasze odczucia, uzasadnione rzecz jasna :) są chętni? pozdr. a
-
witaj:) zaznaczyłam to co jakoś mi nie leży: po pierwsze dziwnie "gramatycznie", a w ostatniej strofie, zawsze czytałam sobie "od" zamiast "do" i było tak dwuznacznie i inaczej :) druga strofa mnie powaliła. ten tekst ma w sobie coś czego nie miały poprzednie - klimat, coś ulotnego, co trudno nazwać ale się to wyczuwa. może za sprawą inspiracji :) pozdr. a
-
nie namawiaj mnie na ten film, bo obiecałam sobie, że nie pójdę :)
-
TEST (proszę nie wchodzić - NIC tutaj nie ma)
Agnes odpowiedział(a) na kazelot utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
mam nadzieje, że tym razem zostanie. tęskniłam za tym tworem :) pozdr.a -
dedykacje sprawiają, że potencjalni czytelnicy czuję się mniej pewnie, tak jakby wkraczali w coś osobistego. i dlatego asekurują się :) warto eksperymentować, szczególnie z formą, popieram, bo to rozwija. oczywiście, że taka poetyka, sama w sobie, wprowadza pewną harmonię. już będę cicho. pozdr. a
-
przyjemny, ale tym razem z mojej strony bez zachwytu. szukam w poezji zawsze czegoś nowatorskiego. oczywiście zgadzam się że nie jest łatwo pisać o sobie. ale pomaga. zabieram fragment: gdy drepczemy sobie, ugniatamy deszcz i liście. w ciemności która nie zna odpowiedzi, pod włos który pręży włókno. ponad to czego nie ma - wydarzy się wkrótce; reszta umyka gdzieś. nie jest charakterystyczna. wybacz, wiem, że dedykowany, ale samo to że w warsztacie, chyba daje nam prawo pomarudznia:) do następnego oczywiście, pozdr. a
-
wiersz fenomenalnie wpasowuje się w moje własne przemyślenia, szczególnie pierwsza strofa, wiele razy do niej powracałam. staję się monotematyczna pod pana wierszami - Grzegorzu :) jeśli pozwolisz, wpadł mi do głowy pomysł innego zapisu, widzę to tak : [widzisz...] . jeśli teraz nie jesteś szczęśliwy to już nigdy nie będziesz widzisz rzeczy są skutkiem odległości więc niech choć raz cię przy mnie zabraknie a może przypomnę sobie jak wyglądasz odpowiedzi dla każdej strony świata mam jedną ścianę formy dialogowane. wyczuwa się to. choć kursywą chyba też nie straciłoby na wyrazie :) pozdr. i do następnego /a