Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

po prostu

Użytkownicy
  • Postów

    210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez po prostu

  1. konary drzew opięte śniegiem ławica dzieci pokrywa górę bałwan zamiast oczu ma guziki od starej koszuli ojca nie ma do kogo zadzwonić obserwuje szalone uliczki przejeżdżające samochody widzi mnie w oknie czeka.
  2. zamknięta w szafie na wszystkie guziki wieszak przypomina zgarbione ramiona kołnierzyk z niedopraną szminką w kieszeniach : pomięty bilet adres do domu wsiadam do pociągu i piszę list - wciąż czekam aż wrócisz.
  3. pas startowy ciągnie się niczym promień słońca w wiosenny dzień bociany próbują pokonać maszynę tak jak i ja szukają domu gdzieś w oddali tli się dłoń przyjaciela - napisz kiedy przyjedziesz szepce w oddali - jak dobrze być ptakiem myślę i wracam do siebie.
  4. bezdomna na dworze wygląda jak strach na wróble nie musi już jeść i tak nikt nie patrzy.
  5. dzieciństwo moje : pierś matki i usta co szepczą dobranoc papierowe ptaki nad łóżkiem i strach przed nocną szafą ocean gumowych kaczek kraina komiksów : batman i superman walczą z przemocą piasek w klepsydrze ciągle ucieka już nie myślę o karuzelach mam w dupie cyrk i klaunów za grosze teraz nie pływam w wannie chodzę pod prysznic z chłopakami któryś z nich myje mi włosy pracuje od ósmej i nie narzekam zarabiam papier wciąż pragnę więcej.
  6. czas leni się niczym kot na ganku prawa noga zdejmuje z łóżka apetyczne ciało lewa dłoń głaszcze kota oczy spoglądają w słońce opatula moją skórę owijam nią kochanka zabijam packą muchę idę do koscioła pomodlić się niech Bóg mi wybaczy morderstwo na słabszym.
  7. grudzień czeka na Jezusa On się przyjrzy tej Wigili i pomodli za nas wszystkich w tak krótką noc znów zdąży umrzeć lecz o świcie zajrzy słońce i obudzi na dzień długi.
  8. istny horror pada kot krok po kroku znaczy cienie samochodów ( w końcy nie każdy raz ma urodziny w roku ) czarny jak plama czarny jak kropek zmiata świeczki swoim ogonkiem wyrasta zmierzch nadchodzi ( feralna ) dla niego ( wolna ) sobota czternastego.
  9. ziemia - planeta ludzi ciasteczko pełne cudnego złomu uliczki rozszerzają oczy gdzieś między nimi pada kot jest pod tramwajem chociaż wie ja tu na górze w pustym mieszkaniu karmię psa Łajkę włączam Zet radio zabili Saddama nie wiem co robić czuję się sam.
  10. przewijam życie wstecz nie wiem co dalej nie muszę już kłamać stoję w miejscu miasto za oknem ekran przede mną.
  11. słuchawka leży już nie obejmę ojciec bez matki ona jest ze mną on tylko śpi biała farba w moim pokoju w salonie zegar wybija godzinę przypomina nam zdjęcia kiedy byliśmy ( jeszcze) szczęśliwi.
  12. czekasz na niego/na nią autobus lub tramwaj oglądasz miasto ludzi pośpiechu a gdzieś w pokoju kot nasłuchuje odbicia kroków liczy sekundy ; ogląda zegar przestanie czekać spojrzy przez okno pogoni gołębie.
  13. dotknąć jak jedwab wyczyścić ciałko zanim dojrzeje pozbawić snów i nocnej szafy oglądać jak obraz w muzeum ze szkła teraz pamiętasz : piłeczka w czerwone pasy ; uśmiech ojca słowa matki : uważaj na schody i wiesz już jak będzie kiedyś.
  14. patrzyłem w dół rzucałem kaczki nie miałem cela trafiałem obok zostały ślady odbicia kamieniem ludzkie nogi, szara uliczka spoglądali w górę i nie mówili nic.
  15. rozwija się niczym welony Salome poniedziałek zdejmujesz lewą nogą budzik fałszuje znaną melodię we wtorek otwierasz wczorajszą butelkę środa nie czarna nie biała możesz pograć w szachy to tylko przystanek czwartek i piątek - dwa dni do raju sobota refleksy świateł na dyskotece rozbierasz wieczór swoim ciałem w niedzielę ponownie dźwigasz krzyż Jezusa Chrystusa konasz w rozpaczy zamykasz oczy budzisz się w środku myślisz co dalej wysyłasz email do Pana Boga gdzie się podział dzień ósmy na Boga ?
  16. sznur ptaków wysycha na słońcu niczym bielizna ( po wczorajszym deszczu ) wpatruję się w przestrzeń też chciałbym latać i widzieć w oddali ludzki mikrokosmos.
  17. czas jest jak dziecko tulisz go w dłoniach rozwija się niczym ślubny welon zmęczony umierasz nie liczysz się z czasem pamiętasz jak biegłeś dziecko w za małych bucikach w hańbiący sposób bawiło się piłką patrzyło na zegarek ; liczyło sekundy.
  18. język tak jak glina,metal i skóra jest tworzywem język rzeczownik stan posiadania liter imion własnych wyciągasz go z ust i zastanawiasz się co teraz powiem.
  19. mimo wszystko nie ma śniegu na naszym chodniku twoje usta jeszcze czerwone stracili Hussajna nic poza mną nie pozostało i mimo wszystko jesteśmy razem sypiemy amen nad duszą Saddama.
  20. 13.01.2007. Nigdy nie lubiłem trzynastego. Na szczęście jestem biały. Kiedy ludzie widzą czarnego kota w piątek trzynastego zawsze starają się go ominąć. Potem się dziwią,że jest tyle wypadków. Głupie zabobony. Naprawdę głupie. Wincenty tulił moją lewą pierś ( tą w,której ukryte jest serce ). Długimi wąsikami zahaczał o moje. Patrzyliśmy sobie w pyszczki. Jego był coraz bliżej mojego. - Wybacz. Jescze dostanę zakażenia. Moi państwo są tego bliscy.Wyrwałem się z jego objęć natychmiast żałując tego co zrobiłem. Zeskoczyłem z balkonu i spadłem - ( na cztery łapy oczywiście ). Przez jedną chwilę, jeden moment wydawało mi się,że z oczu Wincenta kapią łzy. Na pewno jednak wyciągnął łapkę szepcząc pa. 18.01.2007. Sobota. Zespół "Gorące kocice" ma koncert w centrum na tyłach starej fabryki. Jarek podał mi zaproszenie od Wincentego. - Powinieneś iść. On cię bardzo lubi. Tak samo jak ja Jacka. Postanowiłem pójść. Wczorajszą noc spędziłem oglądając "Love story","Bezsenność w Seattle" oraz ( coś podobnego ) "101 dalmatyńczyków" i inne przeklęte filmy o miłości. Po ostatnim stwierdziłem,że chyba lubię psy i tak naprawdę nie wiem skąd się wzięła ta cała wojna między nami. Jest tyle wspólnych tematów chociażby ludzie. - Zaproszenie ! - męski głos ochroniarza wtargnął w mój mały świat. - Kocia ciota - warknął ochryple. Na łapkach z równo obciętymi pazurkami udałem się na koncert. Światła zgasły. - Kici,kici,kicia jestem cała twoja " - tak brzmiały pierwsze słowa piosenki,która w radiu kot.fm miała tydzień temu swoją premierę i od razu stała się przebojem. "Gorące kocice" obracały się z iście kocim wdziękiem. Ubrane w lateksowe kostiumy ( skrywające to i owo ) obracały się wokół metalowej ruru miaucząc i przeciągając w nieskończoność swoje ciałka. - Chau,chau - jamnik ubrany w wełniany kubraczek przestraszył moje włosy. - To mój kolega - Rudolf. Usłyszałem znajomy głos. Próbowałem ukryć łzy. Na próżno. - Nie przywitasz się ze starym kimplem ?- zapytał Wincenty. - Chyba już sobie pójdę - odrzekł Rudolf,który był równie długi co mój ogon. Studiowałem psychologię. Pewnie chcecie zostać sami. - Nie - odrzekł Wincenty. Chyba to Filemon chce zostać sam. Zerwałem się nagle i odwróciłem w jego stronę. - Nie ! - odpowiedziałem odrobinę za głośno. Wincenty zauważył jak próbuję ukryć łzy. - To ja już pójdę. Jamnik udał się w stronę dzrwi na krótkich łapkach,które ledwo nadążały za jego korpusem. Usiedliśmy przy stoliku. - Więc - stwierdziłem nie wiedząc co powiedzieć. Nagle przerwał mi ocierając czarną łapką moje łzy. - Wiesz zawsze lubiłem białych. Kilka znajomych kotów zareagowało oburzeniem,kilka westchnęło. 19.01.2007. Razem z Wincentym zakładamy klub Lambda Kotte. Będzie znajdował się w pobliżu klubu "Lambda,lambda" do,którego chodzą moi państwo. Celem klubu jest szerzenie tolerancji pośród kotów i przybliżenie im zjawiska homoseksualizmu. Będziemy promować miłość i zapraszać psy ( w tym także Rudolfa ). W ostateczności wszystkie zwierzęta ( w tym także ludzie ) są tacy sami. Wincenty uczy mnie boksu. Sam ( na moją prośbę postanowił z nim zerwać ). Z resztą działalność Kotte zajmuje nam stanowczo za dużo czasu. Zastanawiam się nad przejściem na wegetarianizm. Wincenty nie naciska ani nie nalega. Razem pracujemy nad kocią kamasutrą. Musimy wypróbować wszystkie pozycje.
  21. dla alkoholika każdy dzień jest jak butelka wypija go nie czeka na sen przyjdzie sam masuje kapsel wpatruje się w naczynie dno widzi tylko swoją wykrzywioną jak u Picassa twarz.
  22. fajnie wiedzieć ale to jest zbyt oczywiste.
  23. pamiętam kiedy byłem dzieckiem nie bawiłem się lalkami tylko układałem puzzle z samochodzików wkradałem się nimi między uliczki szarego jak kot podwórka zabierałem po drodze niewidzialnych przyjaciół w zadumie nad światem pochłanialiśmy papierosy nie królową drożdżówek - winebredę żaden policjant nie machał lizakiem nie żądał prawa jazdy na dorosłe życie rozstawałem się z nimi wpatrzony w telewizor w ojca,który za wcześnie zasnął nazajutrz rano zadzwonię do matki uściskam ją mocno za ten jego brak dzisiaj kiedy oglądam swoje kino mam ochotę pójść do cukierni i poczuć smak lodów niestety za wcześnie odeszła fabryka słodyczy już nie chce mężczyny bo woli chłopców.
  24. 1.01.2007. Państwo jak zwykle bawili się do późna. Nikt nie miał czasu zaopiekować się biednym kotkiem. Jarej przez pomyłkę zjadł mojego Whiskasa. Później całą noc spędził z głową w kiblu. Jacek tulił go do piersi i czule się nim opiekował. W kociej telewizji pojawił się nowy kanał zwany kotman. To co wyprawiają tam koty ze swoimi ogonkami zakrawa na jakąś dewiację. Rozumiem, że moi państo ale żeby kot z kotem. Muszę znaleźć sobie jakąś kotkę i przeczyścić jej różowiutką muszelkę. 7.01.2007. Niedziela. Państwo po udanym seksie byli bardzo zmęczeni. Próbowałem zakryć uszy niestety jęki były zbyt silne. Lepsze rzeczy pokazują w telewizji. Popołudniu udaliśmy się do kościoła. Wszystkie zwierzęta tzn. ja, ine koty oraz nasi odwieczni wrogowie czyli psy czekały na zewnątrz. Moją uwagę zwrócił Wincenty - starszy ode mnie kot - zawodowy bokser. W sobotę w piwnicy odbyła się walka, którą bardzo chętnie obejrzałem. Głównie ze względu na kocice z ich jędrnymi pośladeczkami oraz smakowitymi piersiątkami. Stos prymitywnych samców wykrzykiwała nieparlamentarne sformułowania, których boję się użyć. Mój delikatny języczek, którym niedawno czyściłem swoje śnieżnobiałe futerko mógłby zachorować. Wracając do walki pot oraz krew lały się strumieniami. W pewnym momencie musiałem sobie wziąść chusteczkę w kwiatki (którą, zawsze noszę pod łapką ) żeby wytrzeć to coś z mordki. Wincentemu udało się wygrać ale miał porządnie skrzywiony nos oraz wielgachnę plamę koloru śliwki pod lewym okiem. - Ciekawe dlaczego wciąż jest sam ? Taki atrakcyjny kot. Filemon - Wincenty odezwał się do mnie niespodziewanie. Twoi państwo to dwóch mężczyzn ?Włosy stanęły mi prosto. Wybacz. Nie chciałem cię przestraszyć tylko jakoś zagaić rozmowę. Po tym stwierdzeniu położył wielką łapę na mojej i delikatnie ją pogłaskał. Inne koty były zniesmaczone. Patrząc na niego przed kościołem wciąż pamiętałem tamten dotyk ale z jakichś niezindentyfikowanych przeze mnie przyczyn nie potrafiłem w tej chwili do niego podejść. Całe szczęście,że mnie nie widzi. 8.01.2007. Państwo jak zwykle poszli do pracy. Czas udać się na poranną toaletę. Muszę wyszczotkować ząbki, umyć wąsy oraz wylizać ogonek. Później pozmywam gary,które jak zwykle zostały dla mnie. Myśł o Wincentym nie dawała mi spokoju. W oko wpadła mi pewna Baśka,która ma bardzo fajny biust ale zupełnie mnie nie pociąga. Po kościele Wincenty ( za zgodą moich i jego państwa ) zaprosił mnie na spotkanie. W drodze do śmietnika rozmawialiśmy o poezji,sztuce,literaturze i filmie. Nasze spojrzenia spotykały się stanowczo za często. Zjedliśmy Whiskasa w kocim barze. Wincenty zjadł wegeteriańskiego. Będą musiał do tego przywyknąć. W telewizji pokazali seks oralny delfinów. Zainteresowałbym się tym bardziej gdyby nie fakt,że te dziwaczne stworzenia były płci męskiej. To zjawisko nosi nazwę homoseksualizmu. Niektórzy uważają,że to choroba.To mają moi państwo. Miejmy nadzieję,że się nie zarażę. 12.01.2007. Dzisiaj jest sobota. Wincenty zaprosił mnie na kocią dyskotekę. Odbywa się w garażu jego państwa. Wyjechali na całą noc uczcić trzecią rocznicę swojego ślubu. - Zatańczysz ? Wincenty delikatnie poklepał mnie po ogonku. Niezbyt dobrze czuję się w wolnych. Nie szkodzi . Ja poprowadzę. Czułem jak serce bije mi szybciej a cała sala patrzy na nas. Nie obchodziło mnie to jednak. Czułem się bezpiecznie. Zabawa dobiegała końca. Zostałem dłużej i pomogłem Wincentemu posprzątać. - To miło,że mi pomagasz. To nic. W domu nie mam za dużo roboty. Pokażę ci mój pokój. Skromny i wygodny. Otworzę okno. Strasznie tu gorąco. Zimne powietrze otuliło moje cielsko. Poraz kolejny włosy stanęły mi na baczność. -Chodź tutaj na łóżko. Wincenty łapką z równo obciętymi pazurkami wskazał mi wolne miejsce obok siebie. W szafie mam kubraczek do spania. Będzie na ciebie pasował. Masz rozmiar xl ? - Raczej nie - odrzekłem po chwili wahania. Ostatnio przytyłem. Wyglądam jak oponka. Wincenty zaśmiał się. - Filciu co ty gadasz ? Wyglądasz jak Brad Pitt. - Skoro tak mówisz. Pozwoliłem sobie zakończyć tę dyskusję. Nigdy nie lubiłem rozmawiać o swoim ciele. - Gdzie jest toaleta ? - zapytałem z pewną dozą nieśmiałości. - A nie możesz przebrać się tutaj ? W końcu oboje mamy to samo. Zrzuciłem swoje wdzianko i zarzuciłem kubraczek. Mimo wszystko stałem tyłem ( głęboki nietakt ! ) do Wincentego. W lustrze widziałem jak ogląda mój tyłek. Dobrze,że nie zauważył mojej erekcji.
  25. też nie rozumiem czyżbym skłamał też pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...