po prostu

na krzyżu człowiek imieniem Jezus obniżył czoło myślę - wygląda jak strach na wróble a one podchodzą do niego swobodnie i odmawiają modlitwę za jego zdrowie.

jej ciało jak dzika rzeka obmyta brzegami mojej skóry tnie mi policzki i strzępi włosy otwieram jej usta połyka opłatek modli się za nas - czy jutro pójdziemy razem do nieba ?

rośnie drzewo w lesie kiedyś w maju wyryto w nim serce noc kochanków już odeszła ono stoi czeka na wiosenny liść.

wyrzuciłem skarpetki urosły mi nogi barek jest nisko za bardzo sięgam patrzę na syna - małego człowieka mówi mi - tato mam fobię na punkcie wysokich ludzi to pierwsze słowo wywiera wrażenie.

wyrosłem spod wiersza szukam dla niego przestrzeni między kartkami zeszytu oglądam twarze ludzi za oknem zakrywam pierzyną na dobranoc otwieram mu świat może od niego nie zmoknie.

Motyl-man macha skrzydełkami bat-man pieprzy bat-girl.

raz pewien Janek obudził się senny mały spojrzał oknem a świat zmalał.

możliwości morze masz może wymarzysz morze.

cień to tył(ki)em odwrócony słoneczny człowiek.

tygrys zamyka klatkę milczenia spojrzeniem.

odłamki moich kochanków utworzyły serca połówkę.

zdziwienie jest brakiem oczekiwań.

kościół i teatr łączy milczenie.

otwórz oczy ciszą i obejrzyj ptaka.

Polska to rzecz pospolita.

nie powiedziałby ,że czysty purnonsens sens też muszą mieć a tu ani widu ani słychu.

gdzieś tam na górze starzec z obleśnie długą brodą większą niż czas strzygą anioły a On w pudełku po wspomnieniach wyciąga te z Adamem i Ewą buja się w swoim zniszczonym fotelu zajada jabłkiem a później płacze włącza Tv na pierwszym Antarktyda na drugim Azja - nic ciekawego - stwierdza znudzony lepiej zadzwonię do swego syna.

możliwe jest niemożliwe.

zakonserwować w drewnianej, prostokątnej szkatułce przykleić uśmiech klauna podnieść rzęsy i brwi obciąć paznokcie u rąk i nóg ( i tak już nie odrosną ) zamknąć otwarte na świat oczy ubrać elegancko przecież to jego wesele żeni się z śmiercią rozwodu nie będzie.

Matka-Polka nosi swe dzieci pod flagą państwa a one parskają śmiechem bo ten kraj to rzecz pospolita.

kobieta jak wiersz ukryta pod makijażem słów otwarta na świat zamknięta milczeniem.

łóżko... dziecka małe sny jak palec serdeczny potwory z szafy, jedynki z matmy dorosłego wielkie sny jak kanion W Kolorado problemy w pracy i z kochankami obudź się i nie patrz w okno opowiedz mi gdzie byłeś a powiem ci kim będziesz a gdyby nagle rozpełzł się świat co zobaczysz w swoich snach ?

jest tuż po północy w ciemnym tunelu przytulam dłoń księżnej mercedes ślizga się po krawędziach palce kierowcy zwalniają rytm trzech mężczyzn i ona ja - jeden z nich zbyt bliski przyjaciel jak zwykle tego się nikt nie spodziewał o znanych zawsze piszą z radością tłum zbiera się nad grobem kawałki róż spadają ociężale cały świat szepcze : Diana, Diana.

serce jest zimne jak tyłek w grudniowy dzień na próżno błąka się po ulicach większego miasta bezdomne i smutne jak alkoholik po abstynencji zatrzymało się na chwilę ogląda wystawę zakochanych przykrywa się kołdrą zamiast kochankiem albo kochanką ogląda "Love story" wie jak się skończy zasypia bez snu jutro też jest dzien.

serce gorące jak tyłek pawiana nie obejrzy "Love story" za bardzo go zajmujesz usiądzie obok ; wcześniej zrobi kanapki tym razem wspólne siądziecie w wannie ; puścicie kaczki gumowe i żółte przed wyjściem z kąpieli umyjesz mi włosy a jutro nie będę czekał wiem,że znalazłem.