Przede mną nowa panorama
Miasta, co leży na pagórkach:
Ratusz, starówka, kolorów gama
I to osiedle - na "Nagórkach".
Supermarket wtopiony w ścianę lasu
Wózki pełne niezbędnych potrzeb
I ludzie na ścieżkach spraw bieżących
"Proszę Pana, czy dałby mi Pan na bułkę'
Nastolatek - chudy, ciuchy spłowiałe, ale czyste.
"Marnie się starasz." - warknąłem.
"Moi rodzice zmarli - jesteśmy sami".
Oczy we łzach, Przewaliła się burza podejrzeń
"Jakoś Ci pomogę." zszedłem ze ścieżki
"Wołowina z ryżem i z surówką - lubisz?"
Zobaczyłem iskrzące oczy a w nich szczęście
Rozdrażniony wracałem na swoją ścieżkę
Szybę przeszyło krótkie gorące spojrzenie
Olbrzymia radość płynąca po twarzy -
Danie szykowano na ladzie
Oczy już jadły. Mała satysfakcja -
I myśl, co nagle miażdży:
"Ty swoją zapłatę już otrzymałeś"
Strzelisty maszt, co w niebo bije,
Po niebie chmurki sobie płyną.
W parku cicho się Łyna wije
I zamek straszy nad tą Łyną.