Marlet, po pierwszych trzech wersach miałam wrażenie, że będzie rymowany. Wpadło mi też w oko, to "się" na początku wersu, w III- ciej.
Nie wiem, może to dopuszczalne, ale czy mu trochę nieswojo bez czasownika.?
Popatrzyłam dłużej na Twój wiersz, bo zaciekawił, ale wg mnie, kamienny mostek nie pasuje, skoro jest próchno,
bo szczeliny i w kamiennym by znalazł.
Z innych uwag, może szybciej będzie, jak dołączę moją, niezobowiązującą, propozycję zapisu.. przeniosłam głębiny w ostatni wers,
ponieważ listki ledwo oderwane nie toną. Jeżeli coś zaburzyłam, bardzo przepraszam za ingerencję.
Serdecznie pozdrawiam... :)
drewniany mostek omszały z północnej
strony w starych szczelinach wiatrem
zgarnięte wilgotne próchno
rzeka przybiera w korycie jak dawniej
zabierając ze sobą znużone brzegi obmywa
konary drzew chyli gałęzie olszyny
listek z witraża chce się oderwać
ślizgiem od witki rozpiąć wiewem
gładzony wachlarz na wodzie
w głębinach zaczynają się sny
Natko, przyznam ,że nieco wygładziłaś :)
Ukryłam ''się ''i już mniej przeszkadza.
Co do ''pruchna''- nie jest to pruchno mostka, lecz to co nawiał wiatr w szczeliny. zszarzały listek z witraża chce - to jedynie namiastka listka którą prędzej czy później pochłonie głębina.
Dzięki za trud i poświęcony czas mojemu wierszowi. Twoja wersja bardzo mi się podoba.
PozdrawiaM.
P.S. Mostek istnieje naprawdę:)