
Boskie Kalosze
Użytkownicy-
Postów
3 551 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Boskie Kalosze
-
Piosenka o żurawiach
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie będzie, jeśli do tzw. Nieba pójdziemy bez tego co było tutaj. Stąd żurawie (tak pięknie się składa, że polski język oferuje takie podwójne znaczenie żurawia), jako podwójny symbol - te które ulatują niebem i te, które zostają bo są... nasze. Nie byłoby ich bez nas, a nas nie będzie bez nich. Dlatego podwójny jest też wydźwięk wiersza - pierwsza połowa jest wręcz sielankowa, druga antysielankowa. Autor i Czytelnik? Pośrodku póki co ;) Pozdrawiam z trzeciej strony :) -
Piosenka o żurawiach
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie, tym razem po prostu zakiciałem się na amen :) h ttp://imageshack.us/f/841/modzie.jpg/ Musiałem wychować te pięcioraczki jak swoje, żeby wstydu nie przyniosły ojcu (czempion Europy), matce (ta poniżej, w koralach) i swojej rasie (devon rex). Teraz wreszcie mam trochę czasu, bo poszły już na swoje, np. Aurica do Krakowa: h ttp://imageshack.us/f/4/aurica.jpg/ Ale żeby nie było tak dobrze, jeszcze 3 dranie mi zostały: h ttp://imageshack.us/f/38/starszyzna.jpg/ Teraz rozumiesz, dlaczego piszę o żurawiach? Dla odmiany, bo koty piszą - mnie. (h ttp - usunąć spację pomiędzy "h" i "t") Pozdrawiam Cię Magda serdecznie :) -
Piosenka o żurawiach
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj, cieszę się, że jesteś i (zdążyłem zerknąć) ciągle działa "kociołek muzyczny" :) Pozdrawiam. -
Syberiada Zawsze zazdrościłem tarapatów wędkarzom syberyjskim, tej ponadruletkowej niepewności, czy ktoś w ogóle zauważył, że tydzień temu wielka szyba lodu pękła pod ciężarem stugramowej piłeczki meteorytu i oto czterdziestu chłopa w walonkach pędzi na krze tam, gdzie nikt już nawet nie pędzi bimbru. Podają wtedy w wiadomościach, że tylu to a tylu i, że dryfują, a potem cisza i już ani słowa o tym, czy kogoś uratowano bo i po co to komu potrzebne? Jakby zdradzić nagle rozwiązanie łamigłówki, kiedy cała rodzina zachodzi w głowę: "Hm... ciekawe, czy któryś jeszcze zipie? (babcia") "Aż ty głupia... toć dawno im się spirytus skończył!" (dziadek) Matka ociera ukradkiem łzę, a i ojciec przez cały dzień czuje się mądrzejszy niż jest, kiedy pomyśli, że mógłby przecież równie dobrze urodzić się na Syberii, wstać któregoś dnia rano, wciągnąć walonki i dawaj na ryby! Czyli, jak podali w wiadomościach - w pizdu. W tym roku, kiedy jak zwykle mówili w dzienniku o dryfujących na krze 167 wędkarzach, był u mnie akurat Jacek, ten co to każdy go zna: Jacek jak Jacek, tyle że swój i nie otwiera się przy nim nóż, nie nazbyt mądry, zwyczajna twarz ta sama kurwa jego mać. Właśnie ten Jacek jak Jacek mówi nagle: "Ho ho... tamci to się dopiero mają!" "Jacy znowu tamci?!" - pyta ojciec. "No ci, co o nich nigdy nie powiedzą bo nikt nawet nie wie, że oderwali się od lądu..." Ojciec popatrzył na Jacka, jakby to nie był Jacek, a potem zamyślił się głęboko i tak jakoś rozsądnie. Cały tydzień był dla nas dobry, przynosił matce kwiaty, kradzione bo kradzione, ale jednak kwiaty. Tymczasem 167 wędkarzy dryfowało przed siebie i ani słowa nigdzie o tych nieznanych, co w tej samej chwili byli już gdzieś na końcu tego dryfu pędząc na krze tam, gdzie i bimbru nikt nie popędzi. *** Jakoś tak po miesiącu od wizyty Jacka i corocznych wiadomościach o syberyjskich wędkarzach dziadek wlazł na strych po swoją bałałajkę a potem wpakował się do mojego pokoju i łub! na fotel. "Co wy tam wiecie, szczony..." - mruknął, brzdąknął raz i drugi w struny, wreszcie, straszliwie fałszując, zaśpiewał: Tam na Syberii tyle się kradnie, klnie i kłusuje, chla na umór że człek, gdy w taką dziurę wpadnie nie jest człowiekiem, jest jak upiór. Tam się pierdoli a nie kocha bo zamiast kobiet są tam baby i nikt im kwiatów nie przynosi, ćwiartkę gorzałki podsunie aby przez chwilę było tak jak wszędzie. I nagle, wszystko jest podobnie: usta Jej pełne jak korale włosy na wietrze rozpuszczone.... A czułe słówka też są jakieś, choć może szorstkie się wydadzą w kraju, gdzie jednak mniej się kradnie, człek nie upiorem jest a marą.
-
Piosenka o żurawiach
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witam Wszystkich. Starych bywalców i nowoprzybyłych, jako i ja - ten pośrodku :) -
Piosenka o żurawiach
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Boskie Kalosze utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie zapłaczą po nas ci, którzy nadejdą w skórze roboczych ubrań, w kaloszach, z młotkami dni i noce jak te liście drzew zrzedną które na przemian z jesienią wycinamy. Nie zatrzyma się słońce, nie nawrócą rzeki skończą w końcu ptaki co w chmurach śpiewały i tylko - gdy zamkniemy strudzone powieki zaskrzypi nad nami żuraw budowlany (buu... buu. bu...) Tu, po drugiej stronie wiosna zawsze kwiaty rodzą pola nigdy nieorane - nie usiądą na nich stalowe żurawie budowlanego brak wszędzie nieładu. Pagórzy się horyzont bez słupów, bez anten nie ma żadnych domów, w domach internetu: Bóg jest Stworzycielem a nie Budowlańcem - żadna więcej praca nie czeka nas tu (buu... buu. bu...) W głos zapłacze każdy kto po nas nadejdzie tak jak my przejęty takim spraw obrotem doceni, co znaczyło mieć urlop lub przerwę dzień nieusprawiedliwiony, lecz... w pracy. Budowlane żurawie, żurawie budowlane będziemy śnić nocami, o ile noc będzie wspominać, jak budził nas budzik nad ranem i jak do kościoła nie szliśmy w niedzielę (buu... buu. bu...) Żurawie budowlane, budowlane żurawie skrzypcie nam na wietrze, póki wichry są nie zostawiajcie samych, kiedy w trawie zeszkli groby pierwszy, jesienny szron. Tu w Raju tylko ssaki, rośliny i ptaki bo Stworzycielem zaledwie jest Bóg: jakże nam stąd uciec bez was, żurawi - przedstawicieli ludzkich nóg? (buu... buu. bu...) -
Smutne... choć nie dla wszystkich. Jeszcze! cicha noc kolęda wnuczki bez syna www.youtube.com/watch?v=6TKG7CQOHY0
-
Grochowiak był głąbem, jeśli chodzi o zasady pisania haiku! Ale nie dlatego, że był głąbem bo nie potrafiłby napisać haiku lub nie rozumiał jego zasad. Po prostu nie znał jego reguł, jak my też ich nie znamy: sad w oknie w jabłoniach okno gdzieś pestka
-
O tym, że tym bardziej słowa mamią ;-) www.youtube.com/watch?v=1d8lHzfXjH8 druga część: www.youtube.com/watch?v=R0Atr6QXC9o i trzecia: www.youtube.com/watch?v=YBdjV97EVDY Warto też poklikać w inne linki.
-
Naprawdę Ci się podoba? W takim razie poprawiłem parę literówek :-) Largo Chopina nie trzeba poprawiać - jest doskonale piękne! Również tło do niego ktoś dobrał fantastycznie. A za to poniższe dziękuję Ci pięknie, jesteś jak Słoneczko jesienią choćby i poskładane ze wspomnień... [quote] spadło mi na podłogę słoneczko z drogiego weneckiego szkła, posklejałam, połatałam plastrem, jeszcze będzie. na zimę - w sam raz. gdy jest tak bardzo biało i mroźnie - nie ma co kaprysić, przytula się, co można, choćby po kryjomu, widziałam raz, jak largo tuliło się pod fortepianem do presto, a fortepian, rozdrażniony odlotem pierzastych palców mistrza, szeleścił: nie cierpię zimy, słońce, lećmy razem w jakieś lento choćby, szlag, niechby nawet na Kanary, byle nie bolało. a słoneczko spadło, mistrzu, i teraz - co? Dzięki, dzięki, Boskie! Cmok! Anna.
-
a jeśli jest jak piłka okrągła
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na anna_rebajn utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wtedy ująłbym to, powiedzmy tak ;-) zakochać się to za kochać siebie -
szanta umarłych
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na La_Fée_Verte utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdzież logika? Przecież czarno na białym napisano, że wszystkiemu byli winni Chińczycy! ;) Pozdrawiam serdecznie! Tego nie wiadomo bo nie było jeszcze telewizji satelitarnej i wiadomości, które by to potwierdziły. Same szczury do dziś dnia milczą na ten temat ;-) Pozdrawiam. -
Jest a nie jest, jak Twój genialny zaimkowy tytuł który bije IM - zakochanym jak dzwon, który gra nam wszystkim jak... biały fortepian: Na odległość szpili mrozu przed pierwszym śniegiem pojawia się wśród nich biały fortepian, ten, który po ostatnim koncercie Chopin wypuścił na wolność www.youtube.com/watch?v=JpjBFvmJ9Ws
-
Jest a nie jest, jak Twój genialny zaimkowy tytuł który bije IM - zakochanym jak dzwon, który gra nam wszystkim jak... biały fortepian: Istnieje w jesieni punkt, punkt jak skrzyżowanie dwóch prostych równoległych względem siebie, znany tylko idiotom i poetom którzy nie ulegli jeszcze stylowym salonikom. W takim, wszędzie tym samym jesiennym punkcie, na opustoszałych polach zbierają się wieczorem czarne fortepiany w olbrzymie gromady i każdy gra to, co zapisały przez całe jego koncertujące życie palce pianistów dotykające klawiszy. Na odległość szpili mrozu przed pierwszym śniegiem pojawia się wśród nich biały fortepian, ten, który po ostatnim koncercie Chopin wypuścił na wolność i unosząc się nad polami z czarnymi klawiszami miedzy zapowiada śmierć tego świata. Świata, który grały zwykłe fortepiany w rozsypanych dmuchawcach i błyskawicach majowej burzy lub kiedy ciężki kamień lipcowego upału rzucony do stawu rozpychał trzciny i brzegi. Biały fortepian gra dalej, tam gdzie czarne coś kończyły gra to wszystko, co pominęły ręce pianistów. Gra prawdziwie.
-
a jeśli jest jak piłka okrągła
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na anna_rebajn utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Może dlatego, bo to nie jest... o miłości? Zobacz: A teraz podstaw sobie zamiast "śmierci" cokolwiek a otrzymasz - to samo. Skoro zbyt ogólnie, wiersz mówi o wszystkim i o niczym, stąd moje skojarzenie z tłokiem wokół pary zakochanych, który sam w sobie jest zbiorem ludzi... też do pary ;-) Pozdrawiam. -
a jeśli jest jak piłka okrągła
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na anna_rebajn utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czyli: noc rozdziewicza dzień? Bardzo mi się podoba takie miłosne podejście do... doby :-) nagle uff... para buch! - ruszyła powoli i ociężale poezja na parę zatem ławka i księżyc akcesoria ciemnoty w konstelacji Barana para: bucha! tłok: gdzieś z boku w te i nazad nazad i w te... aż tłok zelżał i noc teraz parkuje pod dachami -
szanta umarłych
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na La_Fée_Verte utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wszystko zaczęło się około roku 1346. Statki powracające z podróży do Chin i Indii, oprócz wonnych korzeni, pachnideł i jedwabi przywoziły budzące grozę relacje o zarazie piętrzącej stosy trupów na ulicach obcych miast. Wkrótce po strasznych wiadomościach u wybrzeży Europy zaczęły krążyć statki widma z wymarłymi załogami na pokładzie. Dymienica morowa rozniosła się wpierw po Sycylii, stamtąd już jednym susem przeskoczyła do płd. Afryki i płd. Włoch i wkrótce całą Europę ogarnęła zaraza, nazwana czarną śmiercią. Dziś wiemy, że roznosiły ją szczurze pchły a objawami były gorączka połączona z silnymi torsjami, ciemne plamy na skórze przechodzące w czarne gule wielkości jaja kurzego w pachwinach i pod pachami. Krew ulegała zatruciu i następowały owrzodzenia, tak zwane dymienice. Choremu pozostawało góra pięć dni bolesnego życia (to właśnie na nią umarła Laura Petrarki, który mógł tylko patrzeć bezradnie na jej męczarnie.) Do roku 1348 w Anglii, Francji, Niemczech, Austrii, Włoszech zmarło miliony ludzi, co przy ówczesnej populacji było czymś strasznym. I tak, w niecałe pół roku padła połowa ludności Florencji, w samym Wiedniu umierało 1200 osób dziennie. Brakowało miejsca na cmentarzach, więc trupy wrzucano bezpośrednio do rzek, co tylko sprzyjało rozprzestrzenianiu się zarazy pomimo dzwonów bijących dzień i noc. Wkrótce rozeszła się plotka, że zarazę roznoszą psy, toteż raz dwa prawie wszystkie wybito, co oczywiście nic nie dało. Wtedy winą obarczono, jak to zwykle bywa - Żydów i dochodziło do masowych masakr społeczności żydowskiej. Czarna śmierć była największą naturalną klęską, jaka nawiedziła ten "bardziej" cywilizowany świat. Oczywiście, do tej pory... Zaraza odeszła tak jak przyszła niepodziewanie po pięciu latach, zabijając po drodze 25 milionów ludzi w samej Europie, czyli około jedną trzecią ludności całego ówczesnego świata (proszę podzielić ludność dzisiejszego przez 3 i spróbować sobie to wyobrazić!) Pozostało mnóstwo dóbr, opustoszałych posiadłości, spadły ceny bo wszystkiego było raptem w nadmiarze, co sprzyjało niekończącym się hulankom a ci, którzy przeżyli, często dosłownie zapijali się na śmierć: -
Ładne :-) I przyznam, że to "najpierw jest fajnie" aż nadto wynagradza wszelkie potem. Przynajmniej moim zdaniem ;-) wisi mi wiszący most życie na włosku wiszące ogrody nawet miecz Damoklesa drogie ciuchy i pasażer na stopniach bo ona od wczoraj na telefonie
-
Ożywcze, że tak powiem, spojrzenie na śmiertelnie kolorowy list-opad: śmierć żony krótsza sukienka sąsiadki www.youtube.com/watch?v=qhnVY2nA89Y
-
Chasydzi
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oglądałem i polecam. Szczególnie scena ze słonecznikami zostawia ślad w psychice nie płytszy niż odeskie schody z "Pancernika Potiomkina". Pozdrawiam. -
Strona z wierszami Boskich Kaloszy
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Oxyvia utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Może i Adam był proto-typem a Ewa to tylko jego upgrade... Za to trzecie stworzenie okazało się iście diabelsko doskonałe: rajski owoc Kiedy spał Adam, Bóg z jego żebra wskrzesił kobietę. Gdy odszedł drogą pojawił się Szatan, by z jej śliny stworzyć Adama Piekło - teściową. -
Chasydzi
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Marat_Dakunin utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A wiesz, mógłbyś dać wierszowi właśnie taki tytuł: "Chasydzi i Księżyc". Ale i tak bardzo mi się podoba, a film świetny! Do tego stopnia mnie zafascynowałeś, że od godziny szukam, gdzie zapodziała mi się książka "Wszystko jest iluminacją". Twoi Chasydzi i księżyc - kapelusz na niebie, czy również nie są iluminacją? Pozdrawiam. -
Strona z wierszami Boskich Kaloszy
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Oxyvia utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Adam: atom węgla atom tlenu atom wodoru atom azotu atom krzemu - a tom się rozpisał do Ewy -
Strona z wierszami Boskich Kaloszy
Boskie Kalosze odpowiedział(a) na Oxyvia utwór w Forum dyskusyjne - ogólne
Dziękuję Maracie. Takie słowa z Twojej strony to dla mnie prawdziwy zaszczyt. Pozdrawiam. -
Dla wszystkich, których znaliśmy i nie... Villanella dla odchodzącego Za ból, cierpienie, czyjąś śmierć Choćbyś daleko od niej był Uroń przynajmniej jedną łzę. Sądzisz, że niepotrzebna jest Że choćbyś krzyczał z całych sił Co swoje i tak weźmie śmierć? Lecz, widząc błysk - obejrzy się Ktoś inny będzie dłużej żył Przez czas, gdy wiatr osusza łzę. Kiedy nas wielu będzie, wiesz Jak wiele jeszcze minie dni Nim po drugiego przyjdzie śmierć? Gdy cierpi ktoś, umiera gdzieś Zafrasuj się - to żaden wstyd Za nieznanego przelać łzę. Nim zapomniany zniknie w mgle Odprowadź myślą go nad Styks Za ból, cierpienie w czyjąś śmierć Uroń przynajmniej jedną łzę. www.youtube.com/watch?v=ruDxyOebIQM