Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Boskie Kalosze

Użytkownicy
  • Postów

    3 551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Boskie Kalosze

  1. stary dąb pradziad babki też tak mówił
  2. Ciekawy. Zwłaszcza zamysł, jednak moim zdaniem nie do końca wykorzystany choć trzeba przyznać, że możliwości poprowadzenia wiersza jest wiele, więc może jednak wykorzystany :-) A to wariant w którym przychodzi kryska na Matyska: [quote] palenie nas zabija alkohol zabija seks też zabija - czas zabije nawet zabijanie przed Bogiem
  3. Super wiersz! Jedynie obcojęzyczne wtręty są moim zdaniem niepotrzebne, warto w inny sposób podkreślić w wierszu obecność Cohena. Najlepiej zaprosić go do Polski, przykuć do kaloryfera i napisać o tym w postscriptum :-) Pozdrawiam.
  4. Kiedy o czasie jest ciężko napisać coś innego niż zwyczajowo, bo pisał o nim chyba każdy. A jak nie pisał (np. analfabeta bo nie wszędzie jest tak - mimo wszystko różowo - jak u nas) to na pewno w swoim czasie o nim myślał (vide moje powiedzonko: starość - czas na czas) Tak więc czas to rzecz chyba najbardziej osobista, coś czego Pan Bóg nie pożałował nikomu i niczemu zapominając zarazem jak to ma w zwyczaju ze wszystkim, w miarę równo (sprawiedliwie) go podzielić: Czas na mnie No i umieram Przyszedł na mnie czas choć wsiadł dopiero w Seattle do autobusu choć w Auckland jest już po wszystkim Wyciągnął mapkę turystyczną i pyta gdzie właściwie jesteśmy bo sam nie wie - jak stoimy z czasem Jak dziecko położyłem się na podłodze i wierzgam nogami charczę nigdzie więcej z tobą nie jadę chcę zostać sam chodź raz sam... -9 h: Seattle -7 h: Chicago -6 h: Nowy Jork -5 h: Buenos Aires -4 h: Rio de Janeiro -1 h: Londyn +1 h: Helsinki +2 h: Erewań +7 h: Pekin +8 h: Tokyo +9 h: Sydney +10 h: Auckland Obudziły mnie czyjeś obcasiki nade mną Leżę wyobrażając sobie jak musi wyglądać moje zbawienie składam od nowa w myślach echo własnych kroków w ciężar ciała miarowość w długość nóg aż zaczynają dłużyć się we mnie jak godziny dni i tygodnie i nagle wiem że zabraknie mi jednego elementu - zwykłej małej plastikowej mapki Protezy odniesienia bez której nie potrafię wstać
  5. Ja właśnie o tym, bo to istotniejsze a w każdym razie gorsze, niż samo TWA. TWA o ile istnieje, w tym przypadku jeszcze pogłębia haniebne zjawisko, które tu zaobserwowałem. Zapewne dlatego, że jestem raczej sporadycznym gościem Forum, zauważyłem nieetyczne postępowanie jego niektórych obywateli. Otóż na jakąkolwiek próbę najmniejszej krytyki swojego wiersza, wklejają oni bez zgody komentującego jakiś jego własny tekst i to oczywiście nie najlepszy, tylko z tych nieprzychylnie przyjętych przez ogół (co zdarzało się nawet największym poetom i pisarzom). Jest to bardzo paskudne postępowanie, mające za zadanie li tylko wyłącznie zniszczenie oponenta. Zero odniesienia do zarzutów, co do własnego wiersza. Jednak, proszę zauważyć, że tym samym niszczony jest poetycki wizerunek danego Autora! jakimi są zwykle komentatorzy. On sam, gdyby przyszło wybierać mu wiersze na tomik, godne jego zdaniem prezentacji, być może wybrałby zupełnie inne. Tymczasem składa się bez jego woli wiersze w kontekście nie tyle poetyckim, co politycznym - aby uzyskać taki a nie inny wizerunek Autora. Przedstawić go w niekorzystnym świetle, zakwestionować jego wypowiedzi na zasadzie: co taki rozwodnik może wiedzieć o małżeństwie! albo: nie ma dzieci a chce podwyżkę - na co mu? co innego ja bo mam troje dzieci (i mało ważne, że nie przykładam się tak do pracy jak tamten.) Wydaje mi się, że powinien powstać jakiś kodeks etyczny, na podstawie którego banowałoby się podobnych osobników.
  6. Podoba mi się, i na pewno przy większości prezentowanych nie tylko tutaj utworów zawiera głębszy sens. Podczas czytania kłócę się sam ze sobą z końcowym spostrzeżeniem: gdyby tak przenieść kolor tła na ciało, równie dobrze mógłby to być pan Kazio przebrany za Mikołaja, w skrajnym przypadku umyty żul z dworca. Ich świętość jest jednak mniej widoczna. bo wydaje mi się, że jest akurat na odwrót: świętość objawia się dość niepodziewanie tam, gdzie się jej nie spodziewamy. W panu Kaziu przebranym za Mikołaja, cuchnącym żulu z dworca, który wyciąga do nas rękę. Owszem, po pieniądze, ale przede wszystkim - na zgodę z Panem Bogiem. Ich świętość jest bardziej widoczna, zapewne dlatego nie spotkałem się nigdzie z obrazami świętych odwalonych w szalowe ciuchy, tłustych i obwieszonych precjozami jak bożonarodzeniowe choinki. Pozdrawiam.
  7. Skoro sam "irański"piszesz z dużej litery, czemu zabraniasz komuś pisać Szach z małej w wierszu? Tym bardziej, że z dużej odbiera pewne możliwości interpretacyjne tekstowi. Zauważ, że nie ma tez w nim znaków interpunkcyjnych co wydaje się to potwierdzać. [quote]Sam autor przyznał, że "wstydzę się swoich słabych bądź nawet infantylnych wybryków" Autor nie przyznał tylko uległ. Nie pierwszy przypadek, gdy mądrzejszy ustępuje głupszemu. [quote]Więc, Ty mi tutaj, nie wmawiaj tego -"szacha" Więc wyjdzie na scenę i przeczyta, te swoje,"trzy słowa?" Powiedział. Napisał wiersz a ja go czytam. Podobnie Alexander Fleming odkrył penicylinę przez przypadek, co nie przeszkadza mi niekiedy po nią sięgać, choć według twojego rozumowania obywatelu, dyskryminuje to jego genialne osiągnięcie w dziedzinie medycyny. [quote] A względem mojego wiersza obywatelu. Nie mam nic sobie do zarzucenia. Zapewne to jest powodem, że wciąż po kilku latach twoimi najlepszymi sonetami są te, które ja napisałem. Inaczej napisałbyś je inaczej, po swojemu. Skoro sięgasz po moje potwierdzasz, że są lepsze, że nie potrafisz napisać o tym lepiej. Co notabene nieco mi schlebia i skłania do zastanowienia, czy nie warto napisać jeszcze ze stu podobnych skoro na licznych forach, gdzie je prezentujesz jako swoje, robią furorę? Widzisz obywatelu - tobie chodzi o poklask, choćby cudzym kosztem, zapewne o wyrwanie jakiejś panienki żeby westchnęła: "ach, jakie to romantyczne, jak ty pięknie piszesz w tych popsutych czasach..." Mnie cieszy samo pisanie. A teraz przeproś Macieja. Powiedz, że nie zrozumiałeś wiersza bo sam jesteś ciągle raczkującym poetą i bardziej skomplikowane figury leżą poza twoją percepcją. Zawsze będą, o ile nie masz kilkunastu lat.
  8. O nie, Tango! Skasować? Całkiem fajna zabawa słowem i lektura według mnie daje więcej radości niż czytanie "Dla wieszcza w piórze" będącego jedynie zlepkiem powszechnie znanych fraz (kartki kalendarza, kroniki czasu, na skrzydłach odlecieć, pochylona wierzba/starzec, łzy wylane, itd., itp.) z których nic więcej nie wynika i równie dobrze takich wersów mogłoby być kilkaset - toteż śmiało można zostawić tylko "Ewa płacze nad Adamem bo nikt już o nim nie pamięta" i wiadomo o co chodzi a Czytelnik ma większe pole do interpretacyjnych manewrów. Wracając do zabawy słownej Macieja ja widzę tu na przykład szacha, takiego jak powiedzmy irackiego szejka: Ludzie... - rzekł szejk na strajku w Kuwejcie - przez tę naftę mi tu nie głupiejcie! Ale zgodził się na zmiany (by sam nie być porąbany) i w miejsce hurys wprowadził gejcie. Mamy więc Szacha który objął patronat nad zorganizowanym przez siebie turniejem szachowym. Wiadomo, że wobec Szacha ludność to jedynie pionki, toteż reprezentujący Szacha zawodnik nazywany jest po prostu "e" albowiem wszelkie nazwiska gasną przed obliczem Najjaśniejszego. Jeśli to zrozumiesz, przeczytasz ten wiersz tak: (Najjaśniejszy) Szach: już po e mata e ma (jest w kropce, już po nim) tyka (mu zegar - serce ze strachu, ewentualnie powieszę go na tyce dla przykładu bo przegrał z poganami) Zarazem wiersz opiera się na konstrukcji dwóch pojęć: poematu i matematyki. W kontekście szachów: poemat i matematyka określa piękno - iście poetycką finezję tej królewskiej gry, jak i jej matematyczno - logiczne cechy. Szach rozumiany jako władca, monarcha nawiązuje do jej korzeni a dopiero w drugim znaczeniu do szacha jako przegranej, który notabene występuje tylko u początkujących bo w partiach mistrzów nie doprowadza się gry do niego, tylko poddaje partię.
  9. Dlaczego akurat wiersz Fredry? Poprzez podobieństwo oparte jedynie na prostym skojarzeniu ze sobą dwóch męskich imion? Ale w takim razie mój tekst kojarzy się wręcz intermedialnie bo byli jeszcze Crusoe i Piętaszek, Sherlock i Watson, Flip i Flap, Starsky i Hutch a nawet Elvis i Presley. Dlaczego akurat Paweł i Gaweł? Nie słyszałeś nigdy o choćby wymienionych powyżej? Musimy to sobie Tango wyjaśnić, żebyśmy wiedzieli co mamy z tym -"fantem zrobić?" :-) Pozdrawiam.
  10. Stan lotny - tak ulotny, że ciężko się czasem połapać. Na szczęście dzieci mają bardziej rozwinięty zmysł obserwacji od dorosłych ;) Przyleciały nad sadzawkę. Tamten wziął na cel huśtawkę, a ten: Ćwir ćwir! Ćwir! - bezkarnie ławkę, schody i zjeżdżalnię. Potem było zamieszanie: ten z huśtawki siedział na nim - trylion razy na minutę trząsł ogonkiem, jakby dłutem. Wreszcie znów się rozdzieliły: ten spod spodu nie miał siły więc malował kosz na śmieci, zaś ten z góry... w grupkę dzieci! Śmiechu było co niemiara bo i Pani oberwała, a krzyczała jak idiotka na tego na koszu trzpiotka. [quote] Rynek - serce miasta i porównanie do metaforycznej milości i jej znaczenia - aa, nie pomyślałam, że to tak. Śliczny moment tutaj wyjął grzebień zagrać Bacha - wiedziałem, to był sam Bach. Przysięgam, to był Sebastian Jan! - choć obok znany wszem gość twierdził: mazurka Fryderyk gra a myli mnie, bo pod włos. A co do tej szachistki - być mistrzem logiki, a rodzić takich mistrzów to różnica na plus dla mistrzów. Jednak bez kobiet nie byłoby mistrzów, nie byłoby szachów, niczego. Dziękuję jeszcze raz :-)
  11. Ja pamiętam tylko "ja przelotem z gwiazdki tej" ale to było o czymś innym :-) U mnie jest rynek który był dawniej sercem miasta, stąd porównanie go do metaforycznej miłości i jej centralnego znaczenia w historii człowieczeństwa. Natomiast to jest powiedzmy o poranku:"Przyszedł na rynek w starych łachach, pochwalił dzień bo dziś jadł" i w jego kontekście mamy sprzeczkę dwóch panów. Odwieczne wojenki, spory i waśnie o byle co, "tańce z szablami" na każdym kroku aż nagle uświadamiają sobie, że tylko miłość się liczy i jest najważniejsza a oni są dotąd, dopóki istnieje, póki rodzą się z niej dzieci które potem wyrastają na takich Bachów, Chopinów i kłótliwych gości jak oni. Słyszałaś może anegdotkę bodaj o Judit Polgár która była, przynajmniej do niedawna (nie interesuję się tym obecnie) jedyną kobietą noszącą tytuł męskiego arcymistrza w szachach? Otóż powszechnie uważano i zresztą uważa się, że kobieta nigdy nie dorówna mężczyźnie, jeśli chodzi o możliwości logicznego rozumowania, toteż nigdy nie zostanie szachowym mistrzem świata. Na to szachistka odparła: Ale za to my kobiety rodzimy mistrzów świata! Może trochę pokręciłem :-) ale chodziło mi mniej więcej o takie postawy i przesłanie w wierszu, tyle że ujęte "lyrycznie".
  12. Może to nie do końca tak, ale masz na pewno rację :-) Przynajmniej tak powszechnie się uważa. Jeśli chodzi o tekst, jest bardziej metaforyczny, tak więc "Taniec z szablami" w kontekście sprzeczki dwóch panów ma sugerować odwieczne sprzeczki, wojny i wojenki. W tle tego tylko miłość się liczy, tylko ona przetrwa. To z niej narodzą się kolejni tacy kłócący się ze sobą panowie, znów będą wobec niej niczym, ulotną mgłą przesłaniającą przez chwilę Rynek (centralny punkt miasta, ośrodek/centrum życia), to co istotne. Pozdrawiam.
  13. Cieszę się, że znalazłeś w tym coś dla siebie. Również pozdrawiam.
  14. Świat. Myślę, że tu właśnie leży pies pogrzebany :-) Cream Dream zapewne patrzy na rodzimą twórczość przez pryzmat światowy i dlatego nigdy nie dostrzeże w niej czegoś istotnego: Jędrek i Józio słów kilka spisali i wywołali krach na giełdzie bo każdy człowiek, czarny czy biały co napisali chciałby wiedzieć. Józia i Jędrka cena tomiku: ponad dwa euro - prawie darmo. Ale sto tomów chciał każdy z Chińczyków i trochę tego się nazbierało. Zwłaszcza gdy doszły Indie, Pakistan, chciano wszem czytać "Józia i Jędrka": escudo, kwanza, metical czy dinar - wszelka waluta w skarbcach miękła. Lecz, że "najtrudniej być Prorokiem we własnym kraju" jak to mówią - Polak nie wydał nawet grosza na tomik wierszy: "Jędrek i Józio". Ojczyzna w dostatki jak nigdy opływa i Polak z mlekiem miód pije, a nie wie jak to ze wszystkim u nas bywa: kim byli właściwie Józio i Jędrek?
  15. Myśl o sobie a wnukom zostaw co najwyżej zdjęcia w albumie, żeby wiedzieli, że kiedyś były... babcie :-) dobra myśl, Boski, muszę fotów porobić zapas! :))))))))) Wyobrażasz to sobie Magda? Zbierają się przyjaciele i pokazują stare zdjęcia swoich rodziców. - Ta biała probówka to mój tata, a mama była tą mniejszą, mocno przydymioną. - O, tam w tej karafce to ja zanim przyszedłem na świat! A to... co to takiego? - To moja babcia. - Ależ ona wygląda już na poczętą! Wstrentny rysuje dom z kominem, z komina leci dym mija kartkę i razem z obrusem ścieka ze stołu wreszcie sunie po podłodze w stronę okna ku prawdziwemu niebu i i kończy się świecowa kredka Wstrentny nie wie, że właśnie naszkicował tragiczną miłość swojego życia: usiądzie kiedyś na ławeczce w parku i drżącym jak teraz jego dziecięca rączka głosem powie: kocham cię, Słodka a Słodka: - to pisz mi wiersze Wstrentny, dużo, bardzo dużo wierszy - Słodka, ale w międzyczasie chciałbym mieć z tobą dzieci - dzieci? a od czego są banki spermy? - wszystko Wstrentny tylko nie dzieci domowej roboty!
  16. Przecież Autor jeszcze nawet się nie wypowiadał? Jak możesz czytać tekst ze zrozumieniem skoro nawet nie zauważyłeś, że to jeden z czytelników pozamieniał a z e?
  17. Myśl o sobie a wnukom zostaw co najwyżej zdjęcia w albumie, żeby wiedzieli, że kiedyś były... babcie :-)
  18. Jeśli założymy, ze podmiotem jest ranek albo wieczór, a kłócący się ze sobą (okazują się ostatecznie) mgłą którą rozwiewa wiatr? Przyznam się, że kusiło mnie nawet (i to z kilka razy) żeby zacząć tak: Przyszedł na rynek w starych łachach, pochwalił dzień bo rosę jadł ale wydaje mi się to zbyt dosłowne w tak absurdalnym szkicu :-) Pozdrawiam.
  19. Wiersz naprawdę ładny, ale to (tym bardziej) wydaje się być do lekkiej korekty? Pozdrawiam. Bez"mocno"? To znaczy kłóci się według mnie ten wyrównany oddech z ciśnieniem krwi poniżej normy. Z tego co wiem puls (więc ciśnienie) wpływa na równomierność, jak i głębokość oddechu.
  20. Teraz lepiej? Zamieniłem a na e i odwrotnie bo widzę że szukasz perwersji i wrażeń za darmochę i to w złym miejscu :-) zespena powiatrza pechnia przaz chwilę bazczalnia byłem złe – to pemiętem – i nia miełem zagerke chciełem czagoś berdzo moża lapiaj ża nia wiam czago pratakst by przyjść do ciabia wstyd miajsca perkingowa ne sarca znów tylko liść ze wyciareczką jastam prewia pawne ża kiadyś było coś tekiago ciapło
  21. Każdy :-) I dopóki ma - sam istnieje. I świat dookoła. A kiedy już takiej Marianny zabraknie, nagle rozumie, że jego też już nie ma. I ,że wszystkim co znał, była Marianna. [quote] ;D ;* fajnie Cię czytać, Boski :))))))) Wzajemnie, Magdo :-) Miło wracać bo Jesteś. Ty też jesteś... Marianną ;-) Pozdrawiam.
  22. Dobrze, że sobie pozwoliłeś bo to jest lepsze. Wyłuskałeś to co istotne z tekstu Tango i dodałeś nowych znaczeń, a po to właśnie jest poezja, by streszczać w kliku słowach prozę, czyli dłużyznę życia. Pozdrawiam
  23. Podoba mi się! A co byś powiedziała na zmianę ciebie na siebie? Co zresztą na jedno wychodzi :-) Pozdrawiam.
  24. Przyszedł na rynek w starych łachach, pochwalił dzień bo dziś jadł, gdy wyjął grzebień zagrać Bacha - wiedziałem, to był sam Bach. Przysięgam, to był Sebastian Jan! - choć obok znany wszem gość twierdził: mazurka Fryderyk gra a myli mnie, bo pod włos. Na to kwiaciarka (znasz Mariannę) - To mój poeta het, gdzieś pomyślał o mnie. A wam: "Taniec z szablami" w głowach po śmierć. I pojęliśmy, że nas nie ma, że ona tylko tu jest - dopóki pisze jej ktoś poemat, ten grajek mgłą w nim, my tłem. Troszeczkę trwało nim wiatr nas zwiał: Proszę... pan pierwszy. Nie ja. Ależ, pan pierwszy! Nie, najpierw pan, lubił pan Bacha? - to bach!
  25. Wiersz naprawdę ładny, ale to (tym bardziej) wydaje się być do lekkiej korekty? Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...