uskrzydla owszem ale budzi wiele lęków, bo jakoś głupio gdy jesteśmy szczęśliwi zaczynamy oczekiwać ciosów. Trochę ją duszę ale naprawdę chcę ją ocalić:)
w gąszczu naszych dłoni
na żyznej glebie naszych wyznań
kwitnie kwiat wiśni dobrze ukryty
jak skarb głęboko w ziemi zakopany
owoce raju naszego o cudnym smaku niepowtarzalności
rozpływają się słodko i namiętnie
nie zwietrzał jeszcze ich zapach
szczelnie otaczam je ramieniem
oplatam stopami
dotykam czule
każdą szczelinę wypełniam emocją
czy to wystarczy by nas ocalić
powstrzymać ramiona
nie zaciskać mocno
telefon obok spogląda kusząco
nie mogę
wieczność trwa zaledwie 10 minut
jak tu powstrzymać lawinę czułości
zatrzymać potok
rąbek tajemnicy
jak nie tarmosić
głaskać
całować
jak nie zamęczyć
bo podręcznik poprawnej kokietki
radzi milczeć
a gdy wybranek chłodem obrasta
wtedy czułością rozgrzać ponownie
by móc zastygnąć sobie w wygodnej pozie
Wypraszam sobie. Jak ma Pan ochotę wypisywać podobne złośliwośći to proszę chociaż nie niszczyć mojego uśmiechu:P
[sub]Tekst był edytowany przez Agnieszka Przypadek dnia 13-08-2004 07:08.[/sub]
Dziękuję bardzo za te piękne słowa, które łagodzą mój żal po poprzedniej wypowiedzi. Co ja mówię łagodzą, ehem, jej już nie ma:)
Serdecznie pozdrawiam.
urodziłeś się wczoraj
specjalnie dla mnie
utkany z marzeń sennych
pragnień szeptanych wraz z modlitwą
przed snem zasłużonym
za siatką promieni słonecznych
ukryta Twoja postać
by móc spojrzeć oczy mrużę
lecz nie widać cienia
jedynie mrowienie pod opuszkiem palców
złowróżbnie mówi o rozczarowaniu
obawy przez nieuwagę wplotłam
cały czas chichoczą