Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. A mi te włoski na wodzie przypominają coś zupełnie innego... Ale może mam zbyt rozbuchaną wyobraźnię? ;-)))
  2. A ja nie rozumiem: to znaczy, że wyrzekając się własnej tożsamości, własnego ja, uwalniamy się (od czego? od pragnień? od konieczności wyborów? od poszukiwań?) - i fruniemy ku jedności? Jakoś to nie przemawia do mnie. Chyba że nie to Autor powiedział...
  3. Czyli znaczy się: "Długo nie mogłem się zdecydować, czy jesteś moją kumplówą, czy ukochaną, więc wyszło na to, ze jednak kumpelą, więc teraz nad tym płaczę". O rany, z takimi "przyjaźniami" to do psychiatry, nie do wiersza! Tyle o przesłaniu. A z formą też nie najlepiej - rzeczywiście przestarzała i dlatego dość śmieszna. Ale nie mówię, że kompletnie nie masz zdolności. Tylko słuchaj i staraj się rozumieć, co inni Ci mówią o Twoich wierszach. Bo naprawdę nie zawsze są to złośliwości.
  4. No właśnie, to jest dokładnie to, co i ja czuję!... Teżna początku myślałam, że jaja, kiedy Oblubienica szła przez miasto jęcząc, że ma silną a nagłą i niepowstrzymaną potrzebę seksualną, zaś zobaczywszy materiał na Oblubieńca, wlazła do niego bez pardonu - "z butami', jak to mówią - i wyłudziła od niego wino, po czym wpakowała mu się do wyrka i wykorzystała go seksualnie. A on - naiwny- jeszcze myśli, że to "miłość", chce się żenić, sądzi, że ona "mu się ofiarowała" i jest jego własnością... Ech, te obłudne baby, te naiwne chłopaki!... Byłoby z tego niezłe opowiadanie porno, ale za mało pikanterii w obrazowaniu, natomiast stylizacja języka na "święte księgi" bardzo dobrze kontrastuje z pornograficzną scenką. ;-)))
  5. I jeszcze było kiedyś : "Kobieto! Puchu marny!" To było do niestałej, słabej kobietki. A tu - proszę: latający na wietrze puszek jako symbol męskiej stałości. W imieniu kobiet dziękuję za ten głos w walce o równouprawnienie. Wiersz jest piękny. "Tylko z imienia wezmę" wszystko, co najważniejsze i najlepsze. Bardzo trudno być całkiem sobą, tak do szpiku. Czy się jest facetem, czy babką, wsio ryba. Pozdrawiam.
  6. Słuchaj, Wesoły: twój głos nic nie znaczy, dopóki go nie uzasadnisz.
  7. Ależ jaki morałek? Gdzie mi to wyszło? Bardzo przepraszam, nie chciałam, naprawdę... A gdzie?...
  8. Zgadzam się z tym. Dzięki. Pozdrawiam.
  9. Marian: 1, Tera: 0. Zdecydowanie lepszy wiersz Mariana. I uważam, ze zawiera logiczną myśl oraz doprowadza ją do końca. Kiedy czytam ten wiersz, widzę faceta w szpitalu, umierającego na raka (płuc?), ukrytego przed dyrektorem szpitala (w kiblu?) i palącego papierosa, bo już nie warto rzucać, bo "i tak się nie wywinie". A dyrektor - denerwujący ze swoimi nakazami w stylu: "nie wolno panu palić" - też jest w przyszłości nieuchronnym trupem, też się nie wywinie, choć do teraz jest jeszcze dyrektorem. Można dyskutować z peelem co do jego zachowania i odczuć, ale wiersz jest logiczny, wyraża jasno te odczucia i podoba mi się.
  10. No ja też ciągle przygarniam jakieś zwierzątka. A raz wleciał do mnie przez okno nietoperz i cały dzień przespał wisząc na szynie od zasłony. Pozdrawiam.
  11. Wiersz jest długi, rzeczywiście, ale ciekawy i treściwy. Wiem, że najlepsze wiersze - to te krótkie, a treściwe i ciekawe. Ale rozumiem tych, którzy mają dużo do powiedzenia i nie potrafią wyciąć nic "zbędnego", bo każde słowo, które napiszą, wyraża coś ważnego dla nich. Rozumiem, bo ja też jestem gadułą. Zresztą gaduł jest tu więcej, i to także wśród najlepszych spośród nas... ;-) Pozdrawiam Autora i Komentatorów.
  12. Jeśli jeszcze raz nazwiesz kogoś tym lub innym obelżywym epitetem, zgłoszę cię do moderatora.
  13. Kod w znaczeniu, jakie nadaje mu psychologia lingwistyczna, jest to język (sposób wysławiania się i rozumienia innych) właściwy tylko jednej, konkretnej osobie. Każdy z nas inaczej rozumie wszelkie wyrazy abstrakcyjne: oceniające, wartościujące, wyrażające uczucia, refleksje, każdy z nas posługuje się inną metaforyką, zarówno w tworzeniu i rozumieniu tekstów literackich, jak i potocznych wypowiedzi. Osobista, indywidualna semantyka - to właśnie kod nadawczy każdego człowieka. Miło mi, że Pan czeka na mój kolejny wiersz. I cieszę się, że już na spokojnie. :-) Ja również pozdrawiam.
  14. Macte Poema, Rhiannon, Stefan Rewiński: serdecznie dziękuję za pozytywne oceny i miłe komentarze. Sokratex i Kalina Kowalska: Wam dziękuję za to samo, a ponadto pragnę dodać, iż nie potrafię skrócić wiersza, bo wszystko, co w nim wyraziłam każdym słowem, jest we mnie prawdziwe i domaga się wyrażenia (to może brzmi patetycznie, ale tak właśnie czuję to, co piszę). Być może po prostu jestem urodzoną gadułą, to niewykluczone. Cóż... M. Krzywak: Dzięki za obszerny komentarz, ale go nie rozumiem. A po co mnie Pan cytuje? I to po wielekroć? Nadajemy zupełnie innymi kodami, Pan nie kuma mnie, ja nie kumam Pana. To się zdarza i nie ma się czym tak strasznie przejmować i złościć. Pozdrawiam Wszystkich. Dzięki, Ewo, także Tobie za miły komentarz. Tak jak napisałam wyżej, zgadzam się z tym, że jestem gadułą, ale naprawdę nie potrafię krócej - widocznie ta uprzykrzona "cisza" rozsadza mnie od wewnątrz... Ja też pozdrawiam serdecznie. Nawiasem do Wszystkich: zacytowałam Ewę, albowiem system znów mi robi jakieś kawały i nie chciał mi wysłać tego komentu, który dałam powyżej (wszystko to, co nad cytetem). Nie wiem, dlaczego, pod swój wiersz mogę wysyłać tylko komentarze z cytatami.
  15. To czerwone spojrzenie po winie... To się chyba nazywa katzen-meyer? ;-))) A może czerwone światło - zakaz przystępu, bo ono lubi siebie (tylko)? Tak sobie bełkoczę. Wiersz robi na mnie wrażenie, ale muszę go jeszcze trochę poczytać. Pozdrówko.
  16. No właśnie, o to chodzi. Ołtarz dla wielu ludzi przestał być "prawdziwy", jest tylko totemem, zabytkiem dawnej wiary. A sposób, w jaki ludzie się modlą - to "dziwne klątwy", skierowane głównie przeciwko bliźnim, to takie "czary-mary". A słowa proroka - są fałszywie interpretowane i rozumiane przez "wiernych", szczególnie przez władze kościoła, które manipulują "owieczkami" dla własnych korzyści. Czy dobrze Cię rozumiem?
  17. Tera-fera-tera-fera. A może coś bardziej artykułowanego i konstruktywnego?
  18. Wesoły grabarzu, chyba zbyt dosłownie odczytałeś ten tekst - jakby bohaterka myślała to wszystko dokładnie tymi słowami, którymi autorka to zapisała. Ja to wszystko odebrałam jako ciąg obrazów - rzeczywistość miesza się z majakami, w dodatku coraz mniej jest opisów rzeczywistości, a coraz więcej majaków. Bardzo dobre jest stopniowanie - że tak powiem - zamazywania się świadomości, czemu służy to, iż na początku tekstu występuje kilka pełnych, dość długich zdań, a potem jest coraz więcej coraz krótszych równoważników. A ta igła? - w moim odbiorze to narkotyk. Dlatego w pierwszym akapicie bohaterka jest jeszcze żywa i całkiem przytomna, a od słowa "ulga" zaczyna być coraz bardziej na haju. Całość można odczytać jako metaforę życia narkomanki: od pierwszej próby zażycia trucizny poprzez coraz silniejsze porażenia świadomości, od ulgi do koszmaru, majaków, potem wyścig ze śmiercią, pragnienie przeżycia jako ostatnia "świadoma" myśl - i wreszcie nieuchronny koniec, kaplica. Mnie się podoba ten tekst.
  19. Ooo... Coś mi to przypomina: wyliczanie, migawkowość, powszednie tragedie, widoczki, wiersz dość histeryczny... A to ostatnie słowo - kto to powiedział i gdzie?... ;-))) Dobry wiersz. Podoba mi się. Lubię ten styl, pasuje do mojego typu wrażliwości, do mojego sposobu odczuwania i widzenia codziennego świata. Pozdrówko.
  20. Nie rozumiem przesłania. Rzeczywiście metafory oklepane, banalne. Ale coś jest w tej miniaturce, jakieś skryte uczucie, coś tam wybija jednak na zewnątrz. Wydaje mi się, że chcesz coś wyrazić, coś Cię już świdruje od środka, ale jeszcze sam nie wiesz jasno, co.
  21. Ładny wiersz. Oryginalna metaforyka, miły nastrój, delikatność. Tak... Że tak powiem: ekologiczny. Słuszna droga. Jestem za.
  22. Idą we trójkę, patrz: ci dwaj po bokach to starzy kumple, przyjaciele, a ta pośrodku - to cisza głęboka, szczypta przestrzeni, co ich dzieli. Czasem ten z prawej chce powiedzieć, że w głębi serca... Ale wtedy przestrzeń szybko przerywa: "Milcz! Ja nie chcę wiedzieć! To wszystko brzmi, jak gdyby było śmieszne!" Teraz ten z prawej chce zagadać, widzisz? Już, już się zwraca, jakby mówił: "Zrozum..." Lecz zanim skończy, cisza go wyszydzi swym ciągłym trwaniem w pograniczu grozy. Czasami kumple chcą przekrzyczeć te kilka centymetrów ciszy... Choćby umieli prosto z serca ryczeć, jeden drugiego nie usłyszy. Najprostsze słowa, jasne ich znaczenia, ta czasoprzestrzeń łamie zimną ręką, zniekształca w kłamstwo lub w aluzję zmienia, albo w niejasny, wystraszony bełkot. A już najgorzej, gdy ten ciszy skrawek przekaże wiernie słowa do sąsiada, bo to jest dziwne, bo coś tu nie klawo: zbyt szczera przyjaźń? - złuda. Albo zdrada! Więc idą w trójkę, milcząc, tłumiąc, kryjąc: przepaść maleńka i dwaj przyjaciele. Póki niepełnie mówią i pół-żyją, cisza nie całkiem zdradza ich i dzieli.
  23. O tak, teraz jasne! ;-) Dzięki! No ale przecież miało właśnie tak być, żebym nic nie rozumiała? No i co teraz?... :-))) PS. Mój poprzedni komentarz to nie miał być przytyk, ale odpowiedzenie żartem na żart. Mam nadzieję, że to jasne. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...