Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Tak, na lektury szkolne wybiera się wiersze najlepsze i najbardziej wyraziste. Uważasz, że dla klas 4-6 wybiera się idiotyzmy czy infantylizmy? To znów poważny błąd! Owszem, jest to ich odczuwanie. Naturalnie, że tak. Cały czas o tym piszę: autor przedstawia w wierszu własne, autentyczne uczucia, związane ze zjawiskami, o których pisze. Co to jest "odczuwanie wyimaginowane"? Pierwsze słyszę i jakoś nie umiem uchwycić znaczenia tego dziwnego zlepku. Staff też opisuje dziecko, bo przecież też nim kiedyś był. Ale ani Staff nie był wiejską dziewczynką (gęsiarką), ani Wawiłow nie była zapewne niechcianym dzieckiem, ani bezdomnym kotem, ani usychającym drzewem. I na pewno nie była dzieckiem w momencie pisania wiersza. Całe jej współczucie dla wszelkich odrzuconych, nieszczęśliwych istot wynika z jej [u]dojrzałej[/u] uczuciowości, umiejętności współodczuwania właśnie, zdolności do empatii. i jest z całą pewnością autentyczne. Przedstawianie swojego "ja" jest obnażaniem się? Ekshibicjonizmem? Dewiacją? No proszę! Czyli ktokolwiek umie mówić i wyrażać swoje poglądy, jest ekshibicjonistą! Ależ się nazbierało tych zboczeńców! Jak własne "ja" może nie być przeżyte i/lub nie być autentyczne? Sam przyznajesz, że wszystko, co piszą poeci, którzy nie piszą o sobie - jednak jest wyrazem [u]ich[/u] odczuwania (czy współodczuwania) - to są [u]ich[/u] własne przeżycia! Co z tego, że nie przeżyli tych zdarzeń albo nie byli i nie są tymi postaciami, o których piszą? To naprawdę nie ma znaczenia. Ich uczucia związane z poruszanymi zjawiskami i postaciami są jak najbardziej [u]prawdziwe[/u]. Sam to przyznajesz.
  2. Mam teraz podać hasło związane z książką czy z kasą? Do książki: okulary. Do kasy: sklep.
  3. A dlaczego chcesz stąd uciec? Jeśli wolno spytać...
  4. No dokładnie tak. Nie jesteśmy niczym innym niż to, z czego składa się Układ Słoneczny, a szczególnie nasza planetka. Ale może to wszystko - to nie tylko materia. Raczej nie tylko. Pozdrawiam.
  5. Dobre. O, i to jest dowód na to, że poeci wcale nie są emocjonalnymi ekshibicjonistami. :-) Tak mi się od razu skojarzyło, bo na Petce prowadzimy właśnie zażartą dyskusję na ten temat: ja i Adam Bubak contra Pan Biały. Pozdrawiam. :-)
  6. Świetny! Bardzo mi się podoba. Wzruszył mnie. Zwłaszcza, że też lubię Nikifora i mam ogromny sentyment dla niego. Doskonale wyrażasz jego zdumienie i rozczarowanie Wielkim Światem, a także jego wyjątkowość i ten niezwykły dar (od Boga czy od Natury - wszystko jedno, jak To nazwać). Świetnie oddana "ludowa naiwność" jego malarstwa. Chyba nie można lepiej.
  7. Witaj, Rafale. Czytam Twój wiersz i czytam, ale nie mogę go pojąć... Jakoś Twoje wiersze od lat kilku stały się niezrozumiałe dla mnie, choć lubię Twoje obrazowanie (bardzo wyraziste) i oryginalny, niepowtarzalny język. Wpadnij czasami do nie na Początkujące podwórko, co? :-) Pozdrowieństwa.
  8. Bardzo ładny wiersz. Prośba o miłość. Jest w nim morze miłości, na razie bez ujścia. I meduza strachu przed zranieniem uczuć. Tak to czytam.
  9. Ale dyskusje są potrzebne i konstruktywne. Bardzo dobrze, że różni ludzie różnie myślą, ale ja zawsze bronię swoich "racji", bo w nie wierzę i dlatego, że rozumiem przez dyskusje coraz więcej i lepiej. ;-) Tutaj raczej mówimy o sprawach gustu niż jakichkolwiek racji. Są różne poetyki. Ty jesteś rzecznikiem tej nowoczesnej: maximum treści w minimum słów. Ja natomiast niekoniecznie i nie zawsze. Lubię też długie frazy, pełne zdania, ozdobniki, wyrazy "niepotrzebne" informacyjnie, ale dodające klimatu i nastroju. Lubię długie, ładne, kwieciste opisy poetyckie, te rodem z XIX wieku. Taka poezja też ma swój urok.
  10. Ale ja przynajmniej rozumiem, co Ty do mnie mówisz (piszesz). Poniżej cytuję Ci te trzy wiersze, które akurat przypadkiem podałam jako przykłady pisania nie o sobie, ale autentycznie i rzetelnie: Na ratunek Blokowisko. Wielkomiejskość. Szaroświeckość, szarodrzewie i kurz. Poranek w śniegu z deszczem. Jesień w smutku na wietrze. Brak księżyców, skrzypiec i róż. Nuda. Zaraz do pracy. Mechanizmy rozkręcają się z chrzęstem. Nagle – coś się dzieje inaczej, cały wieżowiec już patrzy: radiola rozświetla szarogęstość. Do kogo? Dlaczego? Co jest grane? Dobijanie się huczy po klatce. Na parterze? Tam, gdzie ta wariatka! Weszli tam, gdzie ta samotna matka, pewnie dziecko odbiorą tej matce! Dziennikarze, kamery, jupitery. Tłum sąsiadów zwartą masą w mroku. Będzie film, jak policja wygrywa z tą wyrodną, co córeczkę trzyma i nie puszcza za próg domu ani kroku. Witam słuchaczy. Jesteśmy świadkami wyprowadzenia z domu siedmioletniej dziewczynki, która do tej pory prawie nie wychodziła. Szkoła rejonowa upominała się o dziecko, wreszcie wezwano policję. Matka nie chce puścić córki, przyciska ją strasznie mocno do siebie; policjanci szamoczą się z kobietą... Udało się! Dziecko samo wsiada do samochodu. Pytamy sąsiadów: czy dziewczynka nie ma innej rodziny? Nie wie pan, gdzie jest jej ojciec, dziadkowie? Dlaczego sąsiedzi nie zawiadomili nikogo przez tyle lat? Matka zwolniona z pracy w czasie ciąży? A z czego żyły? Czy ktoś im pomagał? Dlaczego nikt nie zawiadomił wcześniej?... Policja odjeżdża. Byliśmy świadkami uratowania dziecka, przywrócenia go światu. Do widzenia państwu, mówiła... Koniec filmu. Powraca szaromiejskość. Mrowiskowiec rozdrobnił się i znikł. Nikt nikomu nie mówi: dzień dobry, nudny pośpiech znowu wbiega na schody, w dali cichnie wariatki straszny krzyk. Łajka na zapomnianej orbicie w eliptycznym, wielkim ukryciu krąży i węszy wokół domu nie chce odejść, nie daje się odgonić na ziemi się kładzie i czołga cieniem skowytu zrozpaczonym błaganiem światełek dwojga wśród gwiazd w wiecznym cieniu odbijanych w otchłań przez Wołgę zastygła w przerażonym zdumieniu w modlitwie o ratunek do ludzi u których szukała miłości wniebowzięta za życia nigdy nie pojmie tej zdrady czeka wiernie w nas wierząc uwięziona w maszynie wieczności na granicy sumienia i jawy okołoziemska pamięć wszystkich zwierząt zamęczonych pod lupą czy lunetą bez znieczuleń, obuchów, lancetów zabijanych powoli, dla zabawy z ciekawości raport (dzień / miesiąc / rok / godzina) późną wiosną na szosie (numer / skąd i dokąd) na (trzecim / piątym) kilometrze od mazurskiej wioski (pełna nazwa) miał miejsce wypadek (opis): samochód czterokołowy (marka) jadący (z prędkością na godzinę) przejechał pieszą, młodą żabę niedoszłą matkę (ilu tysięcy) kijanek ofiara zginęła na miejscu dotąd nie udało się zidentyfikować okropnie zmasakrowanego ciała kierowca zbiegł z miejsca wypadku nieświadomy powagi zdarzenia rozmiarów żabiej tragedii był to (ilotysięczny) wypadek tego typu w bieżącym sezonie albowiem ludzie (homo sapiens) nie budują pod szosami tuneli dla spieszących na gody żab nie stawiają przydrożnych barier oddzielających silniki od życia braci mniejszych (gatunki wciąż niewymarłe) i nie przeszkadza im żadna śmierć Wyraziłam tu jak najbardziej własne, autentyczne uczucia, wyraźne i czytelne - mam nadzieję - choć nie własne przeżycia (w sensie zdarzeń). Powiedz mi, czy są to wiersze hermetyczne, niezrozumiałe dla innych, nieuniwersalne? Czy jest tu gdzieś ekshibicjonizm, czyli wulgarne i bezpośrednie odsłanianie miejsc intymnych i/lub wstydliwych? A teraz znacznie lepsi ode mnie poeci: Wisława Szymborska Tego nie robi się kotu Umrzeć - tego się nie robi kotu. Bo co ma począć kot w pustym mieszkaniu. Wdrapywać się na ściany. Ocierać między meblami. Nic niby tu nie zmienione, a jednak pozamieniane. Niby nie przesunięte, a jednak porozsuwane. I wieczorami lampa już nie świeci. Słychać kroki na schodach, ale to nie te. Ręka, co kładzie rybę na talerzyk, także nie ta, co kładła. Coś sie tu nie zaczyna w swojej zwykłej porze. Coś się tu nie odbywa jak powinno. Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma. Do wszystkich szaf się zajrzało. Przez półki przebiegło. Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło. Nawet złamało zakaz i rozrzuciło papiery. Co więcej jest do zrobienia. Spać i czekać. Niech no on tylko wróci, niech no się pokaże. Już on się dowie, że tak z kotem nie można. Będzie się szło w jego stronę jakby się wcale nie chciało, pomalutku, na bardzo obrażonych łapach. I żadnych skoków pisków na początek. Leopold Staff Gęsiarka Z czteroletnią powagą, w spódniczce po bose Stopki i w kaftaniku na wyrost, to wąską Drepce miedzą, to znowu brodzi młaką grząską, Z rannym świtem, nim słońce traw osuszy rosę. Krasą krajką przeplótłszy lnianowłosą kosę, Z kromką chleba w chusteczce za pasa przewiązką, Dłoń prawą uzbroiwszy wierzbiny gałązką, W lewej wlecze za sobą źdźbło złocistokłose. Sznur gęsi, z których każda jak łódka się słania, Sunie jak szereg białych znaków zapytania: Czy dziecko ich pilnuje, czy one je wiodą Jak na śnieżnym łańcuchu, by ustrzec przed szkodą, I odwracają szyję u każdego skręta, Czy nie zgubiło z dłoni pastuszego pręta. Danuta Wawiłow Wędrówka Pewnego dnia wyjdę z domu o świcie, tak cicho, że nawet się nie zbudzicie, I pójdę, i będę wędrować po świecie, i nigdy mnie nie znajdziecie. I nie wezmę ze sobą nikogo, tylko tego małego chłopaka, co wczoraj na schodach płakał i bał się wrócić do domu, a dlaczego - to tego nie chciał powiedzieć nikomu. I jeszcze weźmiemy ze sobą tego czarnego kota, co miauczy zmarznięty na progu i każdy odpycha go nogą, i nie chce go wpuścić do środka. I to nie obchodzi nikogo, że on tak płacze na progu. I jeszcze weźmiemy ze sobą te dwa uschnięte drzewa, co nigdy nie były zielone i chciały uciec do lasu od kurzu i od hałasu, i żeby ptak na nich usiadł, i żeby im zaśpiewał. I będziemy tak szli i szli drogami, lasami, polami, i każdy dzieciak, i każdy pies będzie mógł iść razem z nami. I będziemy tak szli i szli Przez wsie, przez miasta, przez góry, Przez morza, przez gwiazdy, przez chmury, aż kiedyś, po latach wielu, staniemy wreszcie u celu. I będzie tam ciepła ziemia i dużo, dużo nieba, i każdy będzie miał to, czego najbardziej mu potrzeba. I na zielonej trawie różne zwierzęta będą się z nami bawić w berka i w chowanego. I nikt nikogo nie będzie się bać. I nikt z nikogo nie będzie się śmiać. I każdy będzie rozumiał każdego. I będzie wspaniale! Tak! I niczego nie będzie nam brak! I tęsknić nie będę wcale! I tylko czasami, czasami pomyślę, że było by dobrze, że może byłoby dobrze, gdybyście wy byli z nami... Pytania mam tutaj te same, co powyżej: czy jest w tych wierszach kłamstwo, nieautentyczność uczuć? Oczywiście, że nie ma - są autentyczne i szczere, chociaż w żadnym z nich autor nie mówił o sobie, wszystkie są o zupełnie innych niż on istotach. A czy widzisz tu ekshibicjonizm i wynurzenia na intymne tematy autora? Też nie, oczywiście. Ale wiersze są jasne i zrozumiałe chyba dla każdego [u]normalnie odczuwającego[/u] człowieka - są uniwersalne - właśnie dlatego, że wyrażają [u]w doskonały warsztatowo sposób[/u] znane wszystkim, prawdziwe uczucia. Tak właśnie piszą wielcy poeci. Jeżeli zarzucasz im albo kłamstwo, albo ekshibicjonizm - bo dla Ciebie istnieje tylko albo jedno, albo drugie w sztuce - to znaczy, że uważasz, że tylko Ty jesteś poetą prawdziwym i szczerym, bo piszesz wyłącznie o sobie. To właśnie jest megalomania, o której pisał Ci Adam Bubak.
  11. O boższszsz!... Jak ja mogłam nie zauważyć wpisu od tak miłej i lubianej Osoby??? Przepraszam najserdeczniej, Kosie!!! A cały czas się zastanawiam, czy mi się wpiszesz, czy nie. O ja głupia i ślepa! :-( Bardzo Ci dziękuję za pochwalenie wiersza. Te tabletki, o których piszę ,chyba nie mają skutków ubocznych, a pomagają bardzo, przynajmniej mi - pamięć lata i młodości to jest to, co daje mi wieczne lato i młodość w głupim łbie. ;-) Cieszę się, że u Was wsio OK. A kiedy będziesz u mnie? :-) PS. Ja też Ci się wpisałam jakiś czas temu pod Twoim ostatnim wierszem - widziałaś? :-)
  12. Ojej, dziękuję, naprawdę nie chciałam, przepraszam, zawstydziłam się, nie masz racji, ale miły jesteś...
  13. Zajrzałam w Google pod cafe Brulot, zanim przeczytałam w komentarzach, że należy to zrobić. Brzmi pysznie. Muszę spróbować. Co prawda nie lubię kawy, ale z takimi dodatkami może być całkiem niezła. Jak wiersz. :-)
  14. O, jak u Dyzia Marzyciela! Tylko nieco bardziej nowocześnie i marzenia o nieco czym innym. ;-) Ładne. I przewrotne. I zalotne. :-)
  15. Fajne, w rzeczy samej! Smutne, ale też z dużą dozą autoironii. Taki z lekkim przymrużeniem. ;-) Buziam serdecznie.
  16. I tu się właśnie mylisz - mogę. Z całą wyrazistością mogę przezywać to, co sobie wyobrażę ze współczuciem dla innych istot. Oczywiście, że każda istota przeżywa wszystko nieco inaczej. Ale to subtelne różnice. W gruncie rzeczy tak małe, że można śmiało powiedzieć, że każdy tak samo przeżywa vból, przerażenie, rozpacz, a także radość, szczęście, miłość. To dlatego mamy zdolność współodczuwania, współczucia, empatii i... tworzenia nie tylko o sobie. To dzięki temu właśnie w sztuce (każdej) jesteśmy zdolni wcielać się w innych, wczuwać się w nich, wyobrażać sobie siebie na ich miejscu i przeżywać top silnie oraz szczerze, i przy tym pozostawać sobą. Odautorskie - nie zawsze znaczy: hermetyczne. Hermetyczny wiersz to taki, który jest niezrozumiały dla większości czytelników lub nawet dla żadnego z nich, ponieważ nie mówi o nich ani do nich - używa języka i rekwizytów zrozumiałych wyłącznie dla autora lub też małego kręgu jego znajomych. Z kolei ekshibicjonizm - to pewna dewiacja, to przemożna chęć bezpośredniego i wulgarnego (właśnie!) obnażania własnych uczuć i przeżyć, zwłaszcza takich, które większość ludzi uważa za intymne lub nawet wstydliwe. Przetwarzanie swoich doznań na sztukę, na mowę o wszystkich dla wszystkich - czyli odebranie im bezpośredniości i "golizny" na rzecz symboliki, metaforyczności i uniwersalizmu - nie jest już ekshibicjonizmem. Właśnie wyobraźnia sprawia, że jestem zdolna do odczuwania czyjejś straty. Dokładnie tak. Wyobraźnia to nie jest tylko fantastyka, Rafale. Wyobraźnia to także nauka i sztuka. Wyobraźnia - top zdolność docierania do najgłębszych zakamarków PRAWDY. Tym właśnie jest dojrzała wyobraźnia. A fantazja to tylko jej malutka, dziecięca cząstka. Nie. Szczerość i autentyczność rodzi się ze zdolności wyobrażania sobie cudzych przeżyć, ze zdolności współczucia. Opisywanie wyłącznie tego, co się samemu przeżyło, to poważne ograniczenie emocjonalne. Tylko tyle. Wyobraźnia - to szczera prawda. Dojrzała wyobraźnia to zdolność autentycznego przeżywania tego, co czują inni, to umiejętność postawienia się w ich sytuacji. Nawet jeśli nie każdy może w tę zdolność uwierzyć. Z pozostałą częścią zdania zgadzam się bez zastrzeżeń.
  17. Stasiu, dzięki wielkie za "super"! Tak, właśnie takie tabletki na zapominanie... albo na pamiętanie tego, co dobre, słoneczne, letnie i młode. Dobrze mieć je zawsze pod ręką. Tego życzę Tobie, sobie i Wszystkim. :-) Buziaki.
  18. Janusz, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa dla mego wierszyna! Cieszę się ogromnie, że czytałeś z przyjemnością!
  19. Szczerość i autentyczność - jeśli jest zamieniona na sztukę - nie musi być ekshibicjonizmem. Jeśli jest to obrobione i wyszlifowane świadomie i dla ludzi, i już wtedy, kiedy gwałtowne emocje opadną, a twórca nabierze dystansu do siebie samego - to już nie jest ekshibicjonizm. Może u niektórych pisanie zaczyna się od tworzenia dla siebie, od takiego swoistego pamiętnika, w którym wszystko wywala bez zastanowienia, warsztatu, obróbki - ot, "strumień świadomości". Ale to jeszcze nie jest poezja. Poezja jest dopiero wtedy, kiedy zaczyna się pisanie dla innych i o innych, o wszystkich - a przynajmniej dążenie do tego - do uniwersalizmu, do wyrażania każdego człowieka dla każdego człowieka. I masz rację: nie można autentycznie pisać o czymś, czego się nie przeżyło. Tylko że naprawdę można przeżywać autentycznie to, co czują inni ludzie, a także zwierzęta. I nie trzeba być nimi ani nie trzeba tego nawet widzieć. To dlatego mogłam np. napisać wiersz o Łajce, którą ukatrupiono w statku kosmicznym z czystej ciekawości - umiem sobie wyobrazić cierpienie tego psa, przeżywać je, a także męczarnie innych zwierząt, zamęczanych codziennie przez ludzi. To dlatego mogłam pisać o uczuciach matki, której odebrano dziecko, bo nie wypuszczała go za próg mieszkania w paranoicznym strachu, że je straci. Rozumiem doskonale jej uczucia, chociaż jej nawet nie znam - tylko słyszałam audycję radiową o niej. Dzięki empatii i wrażliwości na cudze losy mogłam napisać np. o żabach rozjeżdżanych przez samochody - bo każde zwierzę cierpi tak samo, kiedy umiera - tak samo, jak człowiek. I szczerze żal mi tych żab, to jest dla mnie koszmarne zjawisko. Moje wiersze są szczere i autentyczne, i przeżyte - jak najbardziej - chociaż piszę nie tylko o tym, co było moim udziałem, co przeżyłam w autopsji. A wyrażanie własnych uczuć nie jest w moim przypadku ekshibicjonizmem. Nie, to nie jest wulgarne obnażanie swojego wnętrza ze wszystkimi bebechami. I żeby nie być źle zrozumianą: nie twierdzę, że jestem wybitną poetką, bo ocena nie do mnie należy, a ponadto znam wielu poetów, których podziwiam i którzy są dla mnie niedościgłymi wzorami. Ale na pewno nie jest dojrzałą poezją wywalanie z siebie bezpośrednio tego, co nam na wątrobie leży - tylko nam samym - i bez żadnej obróbki warsztatowej, tylko dla siebie. To nie jest sztuka i to nie jest dialog z ludźmi.
  20. Ach, więc zachwyconam jest! Niełatwo odurzenie wierszem zrzucić na Cię! I to tak, iżbyś czuł potrzebę wyjaśniania, iżeś nie pijanym jest! ;-)))
  21. W porządalu, skasowałam przestanki. :-) Nie były przypadkowe. Były tam, gdzie ich miejsce, natomiast w innych miejscach były zastępowane wersyfikacją po prostu. Ale dobra, może ich nie być wcale. Dzięki za uwagi raz jeszcze. :-)
  22. No to właściwie co: podoba (się) czy de kompletne? Wypowiedz się odważnie! Tak, z tym "się" w trzeciej - się pokombinuje. Dzięki za zwrócenie uwagi. ;-))) Nic nie piłeś - przy się gasz? A cóżeś wąchał, nieszczęsny?
  23. Dzięki, Magda, strasznie mi miło i okrutnie się cieszę! :-))) Ściskam również.
  24. tak, musi, na tym w sumie polega poezja (nie bez powodu poezja ma najczęściej, od zarania zresztą, formę monologu refleksyjnego), oczywiście, że nie pisze się wierszy z założeniem: "a ten będzie uniwersalny", cały wic polega na tym, żeby na końcu mieć choćby minimalne wrażenie obcowania z czymś wyjątkowym (choćby pod względem formy, o płynących z tego przeżycia wnioskach nie wspominając), żeby nad tekstem nie unosił się bez przerwy autor we własnej osobie, w przeciwnym wypadku to całe wewnętrzne mielenie odbywa się na naszych oczach i tylko mieleniem pozostaje, jak dowcip bez puenty. edit: a teza, że jedyna prawda, to prawda przeżyta, jest moim zdaniem nie do obronienia, chociaż może w ten sposób zyskiwać na prawdopodobieństwie, ale i to jak zawsze wyłącznie kwestia wykonawstwa autor ma się unosić na tekstem jako twórca i ten który przeżywa słowa i pluje, rzuca bądź wypłakuje je na papier, to on obcuje ze swoją weną, to ona go uwalnia (jeśli tworzy sam na sam z nią) bądź pęta (jeśli tworzy pod wpływem wspomagaczy tj. np. wódy i innych apetycznych rzeczy), a mielenie dla jednych jest aż mieleniem, gdy dla innych tylko mieleniem i tu się rodzą gusta, lepsze lub gorsze, ale to już inna bajka co do prawdy to owszem ma dwa końce (a może więcej, zależy od stron) ale to prawda przeżyta jest najistotniejsza, bo kto przeżył ten wie, a kto nie, ten może tylko gdybać, czyli imaginować - to wciąż odautorskie słowa (hermetyczne) Rafał, mylisz dwie rzeczy: szczerość i autentyczność poezji z ekshibicjonizmem. To ekshibicjonizm jest hermetyczny (na ogół) i niezrozumiały dla otoczenia, za to strasznie emocjonalny. Natomiast poezja - czy w ogóle sztuka - musi wyrażać nie tylko autora, ale coś znacznie większego niż on sam - inaczej jest nie dla ludzi po prostu, bo po co komu sztuka, która go nie dotyczy? Oczywiście, że sztuka musi być autentyczna, szczera. Ale to nie znaczy, że możemy pisać tylko o własnych o przygodach, o przeżyciach znanych nam wyłącznie z autopsji. Możemy doskonale rozumieć także uczucia innych ludzi i wyrażać je w wierszach, możemy jak najbardziej przeżywać to, co czują inni ludzie, a nawet inne istoty (to się nazywa empatia) i na tej podstawie tworzyć wielkie dzieła. Wielcy ludzie nie tylko o sobie piszą, wyrastają znacznie dalej poza koniec własnego nosa, i są zrozumiali dla innych, ponieważ sami innych rozumieją (a nawet ich przeżywają, że tak powiem). I jest to autentyzm w całej pełni. A mielenie tylko swoich przygódek - to bardzo malutkie podwórko. I szybko się kończy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...