Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oxyvia

Użytkownicy
  • Postów

    9 152
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Treść opublikowana przez Oxyvia

  1. Ja też nie wierzę. Ani w Boga, który jest czarodziejem od cudów i kieruje naszym życiem. :) Ale rozumiem wymowę wiersza: los ciągle płata figle, chociaż człowiek w końcu chciałby mieć święty spokój i głowę wolną od zmartwień i trosk.
  2. Odczytuję wiersz jako wyraz niezaspokojonego apetytu na życie, niepełnego przeżywania, niedosytu życia, jakby "przeciekało przez palce". Bardzo dobry wiersz.
  3. Bardzo dobre przerzutnie, tworzą dwuznaczności i pogłębiają sens. Czyli spełniają swoje zadanie. Piękny opis jesieni.
  4. "Idę pieszo" jest pleonazmem, "spadać w dół" też. Natomiast "iść sobie" - nie. Wyraz "sobie" pełni tu funkcję partykuły wzmacniającej. A jeśli wciąż jeszcze upierasz się przy swoim, to proszę już o tym podyskutować sobie z panem profesorem Mirosławem Bańko, dobrze? Pozdrawiam.
  5. Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski Serdecznie pozdrawiam Autorkę i Pana Wątpiącego :) Dziękuję, Egzegeto. Uprzedziłeś mnie - i jest to miłe, bo bronisz mojego wiersza. :) Ja także serdecznie Cię pozdrawiam.
  6. Nie można. :) Ale można iść sobie. :)))
  7. Dziękuję za ten wspaniały, bogaty komentarz. Bardzo mnie cieszy nie tylko to, że są Osoby, którym podoba się mój wiersz-opis, ale także kochają jak ja Wisłę i jej otoczenie: łąki, łachy, lasy. A więc: szwendacze nadwiślańscy - łączmy się! :)
  8. Bardzo Ci dziękuję, Waldemarze, jest mi ogromnie miło. Życzę pogodnego jesiennego czwartku.
  9. Cieszę się, że przydałam się do czegoś. :) Serdeczności.
  10. Janko, dziękuję za miłe słowa i komentarz z humorem. :) Oczywiście leż sobie w "moich" nadwiślańskich mimozach, ile Ci się spodoba. Bardzo miło mi Cię tu gościć. :)
  11. O, to widzę, że mamy bardzo podobne preferencje włóczęgowskie, że tak powiem. :) Niestety ja mieszkam znacznie dalej od morza. :( Ale za to na włóczęgach widzę ujście przeuroczej rzeczki Świder do ukochanej, szeroko rozlanej Wisły - to jest jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. :) Zimą i późną jesienią tutaj też rzadko występuje homo sapiens, za to są ogromne łąki pełne śniegu albo złotej mimozy (zależnie od pory roku). Dziękuję za "pięknie". :)))
  12. Bo choć miłość wiele, wiele twarzy ma, pamiętaj, Andrzeju - miłość to nie gra. :))) I znowu się przyczepię, bo masz literówki: przepięknie wygląda, ta kobieca twarz - tu niepotrzebny przecinek dogrywki nie będzie jedną szansę mam - a tu właśnie by się przydał po słowie: "nie będzie" pula szybka rośni, rzucam marzeń stos - szybko rośnie czuję smak zwycięstwa, uśmiechną się los - uśmiechnął To tyle ode mnie. Aha, ładny wiersz - oparty na fajnej, baśniowej metaforze.
  13. Ładny wiersz. Można go czytać jako erotyk, ale nie tylko. Także jako "czytanie życia" przez niewidomego. Tak pierwotnie odczytałam i tak mi się bardziej podoba niż erotyk.
  14. Oczywiście, treść jest nad wyraz jasna i zrozumiała. Dlatego właśnie nie wymaga żadnego mądrego komentarza. :))) Pozdrawiam.
  15. MaksMaro, piękny wiersz, w takim klimacie, jakie lubię: nostalgiczny i sentymentalny. Ale jeśli pozwolisz, poprawiłabym troszkę interpunkcję i w jednym słowie ortografię: Złota jesień przyszła jak co roku, babim latem ozdobiła włosy starej wierzby, która teraz płacze nad nicością, w wodę rzuca losy. - może lepiej: nad nicością, nad zmiennością losu. Złota jesień barwami spłynęła, gwiezdno-listnym, rudozłotym pyłem, wszystkie liście szelestem uśpiła na cmentarnych alejkach pomyłek. Złota jesień moje serce głaszcze, uspokaja promieniami z nieba, w chryzantemach rozkwitłych już dnieje chwila wspomnień, zadumy potrzeba. Złota jesień przynosi nostalgię, czasem koi, oczy łzami zeszkli, z deszczem miesza, zamazuje twarze moich bliskich, którzy już odeszli. Chodzi o to, że przecinki powinny oddzielać od siebie zdania składowe, a nie rozbijać je, bo wtedy zatraca się sens w czytaniu. Pozdrawiam ciepło i złotojesiennie. :)
  16. Bardzo mi się podoba ten wiersz. Jest króciutki, ale ma w sobie dużo treści. Czytam go jako początek miłości - wspólnej drogi bez końca. A poza tym - jako stwierdzenie, że ufność i otwartość na innych otwiera przed człowiekiem znacznie szersze horyzonty i możliwości, niż zamykanie się w nieufności i lękach.
  17. Ha ha ha ha ha! Nie da się tu napisać mądrego komentarza - wiersz mówi sam za siebie wszystko. :)))
  18. Nadwiślańskie łąki najpiękniejsze są jesienią. Całe w mimozach – złote i przestronne jak wolność. Kępy Zawadowskie, Kępy Świderskie, kępy kolorowych drzew nad czarnymi moczarami. Liście zabrały barwy kwiatom i motylom, które poszarzały dla odpoczynku i poszły sobie spać. Zmiana warty w strzeżeniu rumieńców życia. Owoce głogu i róży pękate od zdrowia i pysznych obietnic. Pełne są słońca, które wchłaniały przez całe lato. Nie sposób przejść obok nich obojętnie: słońce zamkniemy w gąsiorach, a potem, przelane do butelek, będzie nam rozjaśniać długie wieczory z ciemnego srebra. Szara wylewność Wisły na wysokim poziomie, tajemnicze wiry jej poetyckiego nurtu, narzucają zadumę i uspokojenie. Groźne, a tak przyjazne i znajome. Od dziecka. Niebo jeszcze wypełnione błękitem po brzegi, chociaż lubi coraz częściej popłakać. Deszcz jest potrzebny jak smutek – po to, żeby znów mogło zakwitnąć wszystko, co zwiędło w ogniu suszy. Ożywcze łzy – żeby możliwa była radość i piękno, żeby rosły i kwitły wciąż na nowo. Nadwiślańskie łąki, pełne złotej wolności. Wchodzę w tę wolność jesieni – i nic już nie muszę. Nic nie muszę, a tak wiele jeszcze mogę. 27.09.2018 r.
  19. I ja dziękuję - miło, że mogłam się do czegoś przydać. :)
  20. Właśnie tak było, jednak ten stan nie mógł przejść w miłość rodzinną, ponieważ nie został odwzajemniony, dlatego peelka się leczyła, żeby ten stan przeminął i to jak najszybciej. Pozdrawiam :)) Rozumiem. Ale z wiersza to nie wynika - nie doczytałam się tam braku odwzajemnienia. Czegoś tam w wierszu brakuje, jakiegoś drobnego naprowadzenia, że chodzi o brak wzajemności... Miłego dnia. :)
  21. Dokładnie tak, mam dokładnie to samo skojarzenie i często mi ono przychodzi na myśl. :) Nigdy nie dowiemy się prawdy o największych tajemnicach. I dobrze, bo gdybyśmy dowiedzieli się o świecie WSZYSTKIEGO, to obawiam się, że nie byłoby już sensu dłużej żyć... Miłego dnia. :)
  22. Bo jesień potrafi przepięknie się uśmiechać. :) Dziękuję za miłą wizytę.
  23. Tak, zdecydowanie lepiej. Zbyt krótkie wersy powodują wrażenie czkawki. :) Czytający gubi sens zdań, które są porozrywane na małe strzępki. Unikałabym archaicznego słowa : swe. Brzmi sztucznie, nikt już tak chyba nie mówi. Lepiej byłoby napisać: widzę własne odbicie Pozdrawiam.
  24. Marcin, bardzo Ci dziękuję za uznanie i zaufanie. Ale obawiam się, że mnie przeceniasz. :)
  25. @Sylwester_Lasota Tak, znam teorię Wielkiego Wybuchu i też jej nie zaprzeczam. Ale to się wcale nie kłóci z "moją" teorią (którą też wyznawał Hawking, o czym dowiedziałam się niedawno). Ja tylko twierdzę, że całość - wszystko, co istnieje - jest wieczne, czyli było przed Wielkim Wybuchem i będzie po rozpadzie naszego wszechświata. No bo powiedz: co było wcześniej, zanim wybuchł nasz wszechświat? Czy on wziął się z niczego? Na pewno nie. Na pewno była jakaś przyczyna tego gigantycznego wybuchu, który wstrzelił ogromną energię do "naszej" czasoprzestrzeni. I tu ona zaczęła ewoluować do coraz bardziej skomplikowanych form: przerodziła się w elektrony, potem w atomy (najpierw wodorowe, później coraz cięższe i większe), potem w jeszcze bardziej skomplikowane cząsteczki wieloatomowe, później w pierwsze żywe komórki - i tak dalej. Nic się nie dzieje bez przyczyny i nic nie powstaje z niczego. Zawsze musiało być coś wcześniej. I to coś po prostu zmieniło swoją postać. Którą zresztą wciąż nadal zmienia. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...