skórę miała utkaną z jedwabiu
i promieni słońca
włosy mieniące jak złoty brokat
gdy kształtami wabiła ocean
do pieszczoty krągłego ciała
nie umiał odmówić
falami uderzał o pośladki
rozpalał i chłodził
oddała mu się cała
nim odeszła
wrzuciła pierścionek z cytrynem
w czeluść ciemnej wody
jakby bez tego mógł o niej zapomnieć
wymazać z pamięci
tak rozpętał się sztorm
wściekły ocean ciskał statkami
taranował falochrony
nie przestając jej szukać
patrzyła na niego z góry
migocąc śmiechem
z jego głupoty
cały czas była obok
@Wędrowiec.1984 Nie ma tu nic dosłownego, może malutkie dwuznaczności. Od początku do końca - to metafora, ale bardzo łatwa w odbiorze.
@Jacek_Suchowicz I niech tak będzie 🙂
ta noc będzie szybka jak pendolino
z Warszawy do Gdańska
w dwie i pół godziny
wysiadając uświadomisz sobie
nie ma powrotu
kasjerka powie: sprzedane wszystkie bilety
pociąg wjedzie prosto do hotelu o nazwie:
Nienasycenie
zamówisz najbardziej wykwintny posiłek
potrójną porcję
(cała noc na kolanach z ambrozją w ustach)
na drugi dzień zrozumiesz
że już nic innego nie nasyci twoich kubków smakowych
żaden kebab
ani elegancka restauracja Magdy Gessler
nawet drwal z maka
i ten kwas co w oczy trysnął
i ten piach co przeleciał przez palce
myśli jak wykałaczki rozsypane na podłodze
schylam się i zbieram
światła kamera akcja!
pokaleczonymi rękami
wynoszę z domu niedomówienia
nie cofniesz tego co zostało powiedziane
nie przewiniesz taśmy
nie nagrasz od nowa
klaps!
scenariusz wypadł z rąk reżyserowi
nie zamiataj pod dywan
kurzu który spadł z powiek
cięcie!
zardzewiały rower dogorywa
pod zgniłym płotem
z ramy wycieka krew
nie naprawisz
the end