Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Duch7millenium

Użytkownicy
  • Postów

    175
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Duch7millenium

  1. @violetta Ja mam wakacje co tydzień w sobotę, jadę sobie na rynek do Cieszyna, siadam z laptopem w ogródku na rynku i sobie stukam bzdurki patrząc jak gołębie podjadają chlebka. ;)
  2. @violetta @violetta No, miałem niespecjalnie :) Tylko, że ja nie mam wakacji. ;)
  3. (...) Zacznę od tego, że kiedyś znałem dziewczynę, która była katoliczką.. to znaczy.. z początku nie była. Chodzi o to, że kiedy się poznaliśmy to raczej sporadycznie chodziła do kościoła, żyła tak w miarę normalnie - tu impreza, tu jakieś kino albo koncert. Wszystko wyglądało z zewnątrz pięknie: żadnych skrajności, pijaństwa, czasami mieliśmy jakieś igraszki intymne (ale bez sexu czy jakiejś jawnej stymulacji - raczej głębokie pocałunki, czasami wesołe spontaniczne uciskanie - bo to był początek naszej znajomości). No i wszystko było ładnie pięknie, było miło - flirt(ale taki raczej dziecinny), czułości (ale niestety bez szeptania sobie bo miała wadę słuchu). No i czas leciał. Ale po kilku miesiącach znajomości ona zżyła się z koleżanką z ławki szkolnej, która była głęboko wierzącą katoliczką (nie aż tak głęboko, jak zobaczysz za chwilę w porównaniu do tej mojej dziewczyny). I wszystko szłoby dobrą drogą gdyby nie fakt, że całą dogmatykę Kościoła Katolickiego łyknęła jak pelikan rybę. Bezkrytycznie, bez namysłu, bez jakiejkolwiek wątpliwości czy cienia sceptycyzmu, po prostu tak jak wgrywasz pliki na dysk twardy, tak do jej głowy wlazło wszystko co tylko przeczytała lub nawet zasłyszała w kościele. Wiadomo.. jak człowiek zindoktrynowany to chce indoktrynować innych.. więc się zaczęło - "czystość przedmałżeńska", "komunia święta", "spowiedź", "trójca święta", "siedem grzechów głównych", "zbawienie z uczynków i z wiary", mógłbym długo wymieniać ale to jest tak toporne wszystko, tak niespójne i takie po prostu "unbearable" (z ang. "nieznośne", chociaż po angielsku to brzmi lepiej bo nie tylko oznacza, że coś jest nieznośne, co po prostu n Zacznę od tego, że kiedyś znałem dziewczynę, która była katoliczką.. to znaczy.. z początku nie była. Chodzi o to, że kiedy się poznaliśmy to raczej sporadycznie chodziła do kościoła, żyła tak w miarę normalnie - tu impreza, tu jakieś kino albo koncert. Wszystko wyglądało z zewnątrz pięknie: żadnych skrajności, pijaństwa, czasami mieliśmy jakieś igraszki intymne (ale bez sexu czy jakiejś jawnej stymulacji - raczej głębokie pocałunki, czasami wesołe spontaniczne uciskanie - bo to był początek naszej znajomości). No i wszystko było ładnie pięknie, było miło - flirt(ale taki raczej dziecinny), czułości (ale niestety bez szeptania sobie bo miała wadę słuchu). No i czas leciał. Ale po kilku miesiącach znajomości ona zżyła się z koleżanką z ławki szkolnej, która była głęboko wierzącą katoliczką (nie aż tak głęboko, jak zobaczysz za chwilę w porównaniu do tej mojej dziewczyny). I wszystko szłoby dobrą drogą gdyby nie fakt, że całą dogmatykę Kościoła Katolickiego łyknęła jak pelikan rybę. Bezkrytycznie, bez namysłu, bez jakiejkolwiek wątpliwości czy cienia sceptycyzmu, po prostu tak jak wgrywasz pliki na dysk twardy, tak do jej głowy wlazło wszystko co tylko przeczytała lub nawet zasłyszała w kościele. Wiadomo.. jak człowiek zindoktrynowany to chce indoktrynować innych.. więc się zaczęło - "czystość przedmałżeńska", "komunia święta", "spowiedź", "trójca święta", "siedem grzechów głównych", "zbawienie z uczynków i z wiary", mógłbym długo wymieniać ale to jest tak toporne wszystko, tak niespójne i takie po prostu "unbearable" (z ang. "nieznośne", chociaż po angielsku to brzmi lepiej bo nie tylko oznacza, że coś jest nieznośne, co po prostu nie jest człowiek w stanie wyobrazić sobie ciężaru jaki na nim spoczywa gdyby chciał wypełnić te wszystkie czysto zmyślone wymagania). Byłem tak tym wszystkim zmanipulowany, obwiniony że dochodziło nawet do sytuacji, że byłem w spowiedzi 4 razy w tygodniu (codziennie pod rząd) po to by wyspowiadać się z tego, że miałem mimowolną ejakulację (bo jak wiadomo masturbacja to grzech przeciwko życiu). Ja oczywiście sugerowałem się tym, co miałem w sercu - uczuciami, chęcią postawienia kroku dalej (niekoniecznie nawet chodziło mi o to, żeby, mówiąc kolokwialnie: "włożyć", co po prostu sobie wzajemnie ulżyć - wiesz o co chodzi). Do tego ona zaczęła negować wszelkie moje preferencje i twierdzić, że jestem obrzydliwy, nienormalny i chory psychicznie. Robiła tak za każdym razem, kiedy ja się jej zwierzałem z no... najskrytszych pragnień. W końcu mnie zostawiła na skraju wytrzymałości psychicznej, gdzie byłem o włos od rzucenia się balkonu, z kompleksami, brakiem jakiejkolwiek wiary w siebie. Miały w ogóle miejsce straszne akcje pod koniec naszego związku. W desperackim poszukiwaniu miłości uciekłem 250km żeby spotkać się z kobietą, którą poznałem przez Internet - było to w przerwie, kiedy myślałem że już na dobre rozstałem się z tą pierwszą. Jak się domyślasz - zostalem na lodzie. Potem jeszcze na krótki czas wróciliśmy do siebie, i to właśnie wtedy - psychicznie mnie dobiła. Ja zupełnie odciąłem się od kościoła katolickiego nie widząc tam ani prawdy, ani miłości, ani żadnego Jezusa ani niczego, co dobre, szczere i szlachetne. Jedynie potworna hipokryzja i obłuda, których obraz miałem na przedstawionym obrazku. Tak się przedstawia tło. Moja wizja, a właściwie "sen na jawie" przedstawiał ją jako zakonnicę. Mam toaletę za zakrętem wychodząc z pokoju, tam po lewej mam stół do prasowania, dalej jest umywalka, po prawej mam tam wannę, a dalej jest pralka i ubikacja. Na końcu jest okno od północy. Całe pomieszczenie jest dość długie, więc przy samym wejściu i w miejscu, gdzie stoi wanna jest dość ciemno. W tej wizji, ja patrząc z naprzeciwległego do okna rogu na suficie, widziałem, że ze wszystkich elementów wyposażenia i wystroju (bo nawet firanek tam już nie było) pozostała tylko wanna - ogromny pojemnik wykonany z takiego samego materiału jak zazwyczaj kropielnice przy wejściu do kościoła (taki szary, chropowaty marmur). Miał profil wanny ale był dwa razy wyższy i znacznie szerszy. W tej wizji ona stała przy oknie i była noc, a światło w tym pomieszczeniu nie dochodziło z żadnego fizycznego źródła. Po prostu było jasno ale nie tak jasno, żeby dostrzeć jakikolwiek szczegół - wszystko było nieco przyćmione, a światło było takie jakby "ciemne". I podeszła do tej wanny i weszła do niej, powoli, wkładając najpierw jedną nogę, potem drugą by w końcu zanurzyć się cała. Zanurzyć się w wannie po brzegi wypełnionej starym nasieniem, wymieszanym z innymi nieczystościami - kałem i brudem z całej tej łazienki. Wiesz, pisząc to nawet teraz - po chyba już 8 latach jak to widziałem oczami wyobraźni - odczuwam tak wielką odrazę, że dosłownie mnie mdli. Nie wiem czy wiesz jaki zapach ma stare męskie nasienie (ja niestety wiem, bo kiedyś zapomniałem wymienić pościeli w łóżku) i czy jesteś sobie to w stanie wyobrazić ale ja połączyłem kropki i ostatecznie stwierdziłem, że nigdy z własnej woli do kościoła już nie pójdę. (...)
  4. Bujaliśmy się na huśtawkach, graliśmy w karty, nocowaliśmy pod namiotami, opowiadaliśmy sobie dowcipy, szaleliśmy na rowerach po lesie. Dni leciały beztrosko na piciu Coca-coli, oglądaniu Airwolfa, AOE na multiplayerze Dorastaliśmy, z wiekiem zmieniły się smaki, zaczął smakować Balentines Tyskie, i inne napoje wyskokowe Chyliliśmy czoła świersczykom, później długim nogom na chodnikach by w końcu znaleźć się na łożach rozkoszy z różnymi charakterkami, foszkami, pazurkami słowem - pannami Leczu uderzył grom zwątpienia grom pytań, różnych teorii, zaruściałych niezgłębionych wymysłow bez odpowiedzi I tak patrzyliśmy sobie w oczy kilka sekund.. kilka minut.. chociaż może i całe życie chociaż nikt na nikogo nie zwracał wtedy uwagi i patrząc dostrzegliśmy coś zupełnie innego Wtedy gdy nie pękło nic, a pękło wszystko, miało znaczenie wszystko, a nie miało znaczenia nic. Teraz, gdy od tego momentu minęło zbyt wiele lat, zbyt wiele myśli przelało wodę z oczu, zbyt wiele starań rozbiło się o skorupę z zaschniętego gówna (już rozumiem, dlaczego dzikusy budują z tego domy - bo to twarde jak beton) Powiedziałem "nie". Spoczywaj(cie) w pokoju, bracia i siostry ciotki, wujki, matki, ojcowie, synowie, wnukowie, babki, pradziadki (chociaż wam to już nie grozi) W połowie drogi leżycie, między mną i tym, czego pragnie moje serce, Pruchna
  5. @violetta No widzisz, ja byłem na rowerze właśnie tam, gdzie niedawno byłem na "plaży" :). Próbuję się do Ciebie dostać poprzez wiadomości ale chyba ich nie czytasz? Może byśmy coś ustalili i ewentualnie poznali się. Odpisz tam ;)
  6. @violetta to sen, który każdy tutaj śni @violetta więc rozwijaj się zawodowo, chcesz to sam mogę Ci dać taki kurs zdalnie, za drobną opłatą.
  7. @violetta owszem ładny lecz ja dzisiaj zbudziłem się z matrixa ;)
  8. @violetta nie, ja wolę rano, jestem ranny .. ptaszek ;)
  9. Jak małe dziecko w łóżeczku... W rączkach masz grzechotki i potrząsasz nimi w tę i we w tę Czasami weźmiesz do buzi, czasami... obsiusiasz Wszędzie tych zabawek pełno, pod nóżkami Na innych siedzisz. Każdy miś ma swoją grzechotkę. Niektóre już, od intensywnej zabawy popękały I wypadła z nich, gorąca od szalonego tarcia zawartość I siedzisz tam ucieszona oblana mleczkiem Czego więcej chcieć? Każdy miś ze swoją grzechotką delikatnie głaska twoje: rączki, brzuszek, buzie, nóżki. Całujesz je w noski swoim gładkim obliczem a królewicza niedźwiadka w buzie I tak to już jest na planie filmu dla dorosłych. Grzechotko. :*
  10. @Leszczym Prawda, w wierszu nie ma jawnego kontekstu biblijnego. Ale można to odnieść do systemu wartości chrześcijańskich lub wartości świata antycznego Judaizmu. Ja jednak jestem zdania "róbta co chceta". I pomimo w miarę jasnej treści tej miniatury nie upieram się, a nawet nie sugeruje nikomu żadnych poglądów. Sztuka to sztuka.
  11. @Dagmara Gądek Piękne słowa, szkoda, że bez pokrycia.
  12. @violetta Nic, Jezusek wszystkich kochał :)
  13. @violetta Miłość walczy nienawiścią.
  14. Miłość i nienawiść Nigdy ze sobą nie walczyły
  15. @violetta Super ale wiesz co? Ja najbardziej lubię jak beton chodzi po betonie.
  16. Chodzisz po nim, jeździsz, czasami uderzysz w niego głową. Być może stracisz przytomność, być może doznasz trwałego urazu. Być może wiele czasu na rekonwalescencje i walkę u ubezpieczyciela. Betonu nikt nie ruszy, trzeba młotu udarowego by go rozbić, A i tak nie będzie z niego miękkego piasku, na którym stopy pozostawiają ślady A i tak nie będzie z niego inteligentnych maszyn, czy statków kosmicznych Beton co najwyżej może tysiące lat osiadać coraz głębiej i głębiej, Ciągle zarastając w nowe rośliny produkujące tlen za dnia by życie kwitło Ciągle będąc podkopywanym przez kolejne pokolenia zgłodniałych mrówek Kto jest pokrzywdzonym? Kto jest pracownikiem? Kto jest pożyteczny? Beton.
  17. @violetta Mogłabyś wykonać rysunek drzewa (może być byle jaki szkic) i wrzucić zdjęcie tutaj?
  18. Drukuje sobie Ender podstawkę Bym miał na stację lookawkę Bo pod złym kątem stoi I oczu się mych boi Czy gdy się przechyli Niebo mojej woli się uchyli? 4 godzinę swawoli ekstruder A ja siedzę tu jak wśród myśli maruder Czy jeszcze na sen poczekać? Czy wraz się z meblami zjarać. @Duch7millenium Wyszło jak zwykle - trochę groteskowo.
  19. @violetta Zero seksu? xD Przecież ja tylko po to chciałem się umówić!
  20. @Sylwester_Lasota Haha, nie byłem daleko od prawdy!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...