Więc śmiejmy się, cieszmy się
Kwiaty w polu, nagie stopy na trawie
Piękne jesteśmy, piękny nasz dobytek
Wzniosłe i szlachetne słowa
Wędrują między nami jak ptaki z sezonu na sezonu
Powoli, cierpliwie, ospale, wspaniale
Miło nam tak i ciepło tutaj
W krainie wiecznej beztroski
W krainie bez kresu przyjemności
Herbatek, kawki, ciasteczek, i trywialnych krzyżówek
Dumaniu o rzeczach, gdybaniu a czasach
Sprawne nasze bzdurki
Serum szczęścia naszego i motto naszych radosnych pląsów:
Bądź zawsze na powierzchni, tam widoki najlepsze, te okrągłe i te trójkątne
Bowiem kształty przyroda zna co najwyżej nudne
My potrafimy lepiej, kreślić bloki, w przekrojach prostokąty!
Tam spoczywamy kochając cement, och cóż za przyjemność wąchać schnącą zaprawę!
Sny po tym niezwykłe, pełne abstrakcji, koloru, artyzmu chwili, w której czarnooka strzela rzęsą.
Z powierzchni powędrujmy do nieba, które istnieje już na wysokości naszych głów.
Upadek stamtąd nie boli, co najwyżej w grunt uderzysz.
Podnieść się możesz zawsze.
A pod spodem? Tam nie chodźmy, tam robactwo, tam pająki, których się boimy, nie lubimy i brzydzimy.
Kłęby zaschniętej trawy, zmieszane z błotem zwierzęcych nawyków.
Aniołom nie przystoi, aniołowie patrzą w swoje obowiązki!
Hulać z problemami i ze słowem udręki na temat zmarszczek dnia jutrzejszego?
To tematy tych, których nieśmiertelność nie tyka.
A my sobie postawimy pomniki wieczne
Zbudujemy wille, aszery na wzgórzach na podobieństwo nasze
W nich żyć będziemy niczym twardy kamień
Ultimatum snów naszych:
Uśmiechaj się grzecznie albo cię znienawidzimy
Pozamiataj u nóg naszych albo cię wyklniemy
Nieprzekonane żadnymi "faktami"?
Bo prawdą jesteśmy błogosławione
I dotarłyśmy do końca rzeczywistości
Znamy wszystko: alfa i omega to litery greckiego alfabetu.
Nie wykażesz błędu tym, które w głębinach jestestwa odnalazły dno by zaprzestać drążenia zgodnie z duchem filozofii zupełności.
.. ale sam szukaj byś cierpiał wieczne bóle niespełnienia.