Kamienice zwracają, ale swoim kolesiom, a prawdziwym spadkobiercą jakoś póki co nie chcą.
Moja rodzina miała przed wojną w stolycy dwie kamienice. Na terenie jednej stoi nowe "stare miasto", a na drugiej elektrociepłownia. Jedną zburzyli faszyści, a drugą komuniści. A odszkodowania nie dali, ani jedni, ani drudzy.
A ta z wiersza to nie była nasza własność. Należała przed wojną do innej zaprzyjaźnionej rodziny. A teraz cudem dostała się w ręce korporacji i stoi pusta, wysiedlona i niszczeje. Widmo.