Corleone 11
Mecenasi-
Postów
2 605 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Corleone 11
-
Inne spojrzenie, część 113
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Okolice tego wodospadu wydały mi się doskonałą przestrzenią na Spełnienie przez Jezusa żonom miłosnego życzenia 🙂 . Skoro jest w jednym czasie z pięcioma żonami naraz, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że "(...) propaguje..." Któż Wszechświatowi zabroni 😂😂 ? Ja też w takim nie byłem, w każdym razie nie w tym wcieleniu. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 113
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ago, dzięki Ci bardzo 🙂 za kolejną wizytę i czytelnicze uznanie 🙂 . Poznajesz zdjęcia? Serdeczne pozdrowienia. -
Ano, dzięki za uznanie odnośnie do komentarza 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
-
- dla Belli Ta noc była wyjątkowa dla całej Jezusorodziny. Jednakże tylko spoglądając szerzej można zobaczyć, że każda noc jest wyjątkowa - tak samo, jak każdy dzień. I każda myśl. W każdym razie każda pozytywna. Nie jestem pewien, czy analogiczne stwierdzenie odnieść można do każdej z negatywnych myśli. Na obecnym etapie energetycznego rozwoju - wątpię. Ale być może. * * * Będąc równocześnie z Ewą w roślino-domu, rosnącym na jej ulubionej planecie, będąc branym tak, jak Ewa chciała Go brać i biorąc ją tak, jak tego w danej chwili chciała poprzez czynienie dokładnie tego, czego w tej właśnie chwili pragnęła - Jezus znajdował się, dawał seksualną satysfakcję i seksualną satysfakcję otrzymywał równocześnie od każdej z pozostałych swoich żon. Małgorzacie i od Małgorzaty oraz Mai i z Maią. Aby dla pierwszej z nich, wymienionej zdanie wcześniej, było bardziej ekscytująco, spowodował swoją mocą nałożenie się - czy też, jak wolisz Czytelniku - połączenie lub pomieszanie czasów i wymiarów. W taki sposób, że domek, w którym Małgorzata w wieku dwudziestym żyła z Mistrzem * - którym zresztą, a jakże! był On sam - znalazł się w dwunastowiecznej Moskwie. Nie naruszając przy tym fizycznego stanu wokół, zatem i nie wywołując czyjegokolwiek uczuciowego bądź umysłowego poruszenia. Oprócz, rzecz jasna, pozytywnych myśli i radości uradośnionej ** i tak Małgorzaty. Dokładnie w tym samym czasie kochał się z Maią w jednej z komnat, udostępnionych im przez księcia i księżnę w ich prywatnej części kremla. Również czyniąc to, co w danej chwili należało i pozwalając jej czynić to, co w określonej chwili było stosownym. Jak najprawdopodobniej zwróciłeś już uwagę, mój Czytelniku, żonami Jezusa, które, potocznie rzecz ująwszy, chciały z Nim równocześnie - były Arwena i Mariko. Jak już wiesz, WszechMąż zgodził się spełnić ich życzenie. Pod warunkiem, że to On zadecyduje o okolicznościach i o przestrzeni owego Spełniania. Urzeczywistnił w owej przestrzeni ich życzenie, wykorzystując swoją boskość. Będąc raz w dwóch, położonych blisko siebie miejscach naraz i rozbierając je jednocześnie, przy czym tak dla nich, jak i dla Niego, istniało w tymże momencie wyłącznie "tu i teraz" oraz "ty i ja". Czego zresztą obie i każda z nich jednocześnie miały pełne prawo oczekiwać - i, ba! oczekiwały - od, było nie było, Męża Nad Mężami. Rozbieranie, a potem dalsze stosowne, wywołujące być może rumieniec Czytelnika czynności, działy się, jak już wiadomo, równocześnie. Brane i dające Jezusożony raz odnosiły wrażenie, że widzą siebie nawzajem i swojego męża, który robi z nimi to, co w bieżącej chwili powinien. Za drugim razem wydawało im się, w króciutkich przebłyskach świadomości, że są z Nim same: sama na Samego bądź odwrotnie. Za trzecim wreszcie w niektórych momentach czuły, że wszystko to, co czują, czego doznają i w czym uczestniczą - jest doznaniem to fizycznego kochania się, to znów doznaniem metaseksualnym, to wreszcie i takim, i takim. Równocześnie... Cdn. * W oczywisty sposób nawiązałem tu do "Mistrza i Małgorzaty". Z wiarą, że wszyscy moi Czytelnicy znają Tę Powieść, po przypomnienie sobie szczegółów zapraszam do właściwego rozdziału. ** Skoro można kogoś usatysfakcjonować, można go - lub ją, w tym wypadku Małgorzatę - uradośnić. Przykładami podobnie zbudowanych słów są "rozemocjonować" i "rozgniewać". Ale, wbrew pozorom nie "uradować". Voorhout, 24.03.2023
-
Inne spojrzenie, część 111
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ago 🙂 , wielkie dzięki za kolejne odwiedziny. I za uznanie 🙂 . Serdecznie Cię pozdrawiam. Wiesławie 🙂 , Tobie również bardzo dziękuję za wizyty. Cieszę się, że moja powieść nadal zatrzymuje Twoją uwagę. Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
- Moje ukochane - Mąż Wszechczasów zwrócił się do swoich żon - doskonale wiem, że należy się wam zadośćuczynienie za zmianę w podróży. Chociaż z drugiej strony to nie moja wina - uśmiechnął się skromnie, rozkładając ręce w przepraszalnym geście. - No jasne - Ewa pozwoliła sobie na trochę więcej bezpośredniości, niż wypadało. Mając takiego męża i przy współżonach. Aczkolwiek, znów patrząc z drugiej strony - w małżeństwie wypada wiele, ale po Jezusie mogła spodziewać się pełni zrozumienia. Po kim jak po kim. W aktualnym wcieleniu, wszystkich poprzednich i poprzez całą wieczność. Bezkresowo. W odpowiedzi Jezus uśmiechnął się ponownie. - Ukochana Ewo - zaczął teologicznie - obwiniać Wszechświat, czyli mnie, o cokolwiek jest pomyłką w rozumowaniu - taktownie pominął słowa "błąd logiczny". Bardziej właściwie byłoby powiedzieć, że cokolwiek się wydarzyło, wiedziałem o tym od zawsze, zgodziłem się na to i w konsekwencji dopuściłem do zaistnienia tego czegoś. Wraz ze wszystkimi następstwami. W całej przestrzennej i czasowej rozciągłości. - Z trzeciej zaś strony - ciągnął - owa zmiana w podróży będzie fascynująca. A komu jak komu - znów się uśmiechnął - ale mi możecie wierzyć. Ba - zaśmiał się swobodnie - wręcz powinnyście. - Wręcz powinnyśmy - Mariko sentencjonalnie pokiwała głową. - I uwierz, że wierzymy. - Oczywiście - potwierdziła Arwena. - Możesz być tego pewien - przytaknęła Maia. - Opredelenno, zdecydowanie - Małgorzata dodała swoją zgodę. - Tak, ukochany - miłośnie powiedziała Ewa. Stęskniona i marząca o seksualnym zadośćuczynieniu. - Właśnie takie miałem na myśli - Wszechświat-Mąż - czy też, jak wolisz Czytelniku, Mąż-Wszechświat - potaknął jej marzeniu. - Kwestią otwartą pozostaje forma "równocześnie", którą, jak widzę, rozważają dwie z was. Mm, teraz nawet trzy - dodał. - Co też wam się to marzy... - przewrócił oczami udając, że robi zdegustowaną minę. - Przecież to jest całkiem dobry pomysł - dodała jedna z rozważających. - W dokładnie takiej postaci, jak czytasz w naszych myślach - dorzekła druga. - Przecież, tak czy inaczej, zawsze jest równocześnie... - dopowiedziała trzecia. - Cóż, wiele zależy od waszej współzgody - PięcioMąż uczynił stosowny gest. - No i od mojej. * * * Jak to w życiu bywa, śmielsze kobiety, mające więcej wyobraźni - chociaż, czy zawsze jest to zasadą? - pragną więcej. Doświadczyć tego, czego jeszcze nie doświadczyły i przeżyć to, czego jeszcze nie przeżyły. Bywa, że także w sferze seksualnej. Dotyczy to zresztą również mężczyzn. Tak czy inaczej - jak słusznie zauważyła jedna z rozważających - równocześnie jest zawsze. Zależy, jak je rozumieć. Ewie - jak domyślisz się, mój Czytelniku - marzyło się z Jezusem sam na sam. Z dala od pozostałych współżon, niezależnie od uprzedniej, w pełni świadomej zgody na dzielenie się z nimi Mężem-Wszechświatem. Marzyło jej się to na tej samej planecie i tym samym roślino-domu, co poprzednio. Cokolwiek w tym samym czasie jej mąż robiłby i z kim - chciała Go w pełni czuć. W pełni biorąc i zawłaszczając - i w pełni dając. * * * Z trzech żon, rozważających wspólny raz z Jezusem, na postać "równocześnie" zdecydowały się dwie. - Skoro, moje drogie żony, rzeczy tak się mają - powiedział Jezusomąż - kolej na mnie: wyrazić zgodę łub odmówić. Dla wywołania lepszego wrażenia i podtrzymania napięcia odczekał chwilę. - Ale o miejscu i towarzyszących okolicznościach zadecyduję ja. Cdn. Voorhout, 22.03.2023
-
- dla Soi Istotnie, do podziwiania było wiele. Nawet bardzo, więc Soa podziwiała i podziwiała. Nie tylko pięknie rosnące rośliny, ale i - wyczuwalne dla niej przecież - mnóstwo energetycznego wysiłku, włożonego w ich rozwój. Do rzeczy będzie zaznaczyć, że spacerujący razem z nią Starszy Nad Książęcą Służbą też podziwiał. Nie duchową pracę księżny, o której przecież doskonale wiedział. Podziwiał jej rezultat, którego oglądaniu rzadko mógł na jeden raz poświęcić tyle czasu. I, powiedzmy sobie szczerze, podziwiał też pozytywność Soi, uzewnętrznianą w radości i wspomnianym zachwycie. Oprócz jej urody i figury. - Mogę was, panie - Soa przystanęła w pewnej chwili i spojrzała trochę figlarnie, a trochę niespokojnie - poprosić o ramię? Na dalszą część spaceru? Reakcji towarzysza Soi mój Czytelnik z pewnością łatwo się domyśli... * * * - Skoro jesteśmy tu już wszyscy - Jezus ustąpił miejsca księciu Jurijowi jako władcy Miasta, w którym przebywali, i okolicznych terenów w roli zapraszającego na kosmiczną podróż - wsiadajmy i lećmy. - Podróż - podjęła księżna - do wybranych przez was miejsc w naszym Układzie Słonecznym. I trochę dalej, by wspomnieć i o drugiej części naszego lotu. O upływ czasu - zaznaczyła, odbierając mentalne pytania - możecie się nie martwić, nasz kochany Mistrz obiecał zająć się tą kwestią. W owocność owego zajęcia się też, jak czuję, nie wątpicie. - Biesiadujmy zatem radośnie - uśmiechnęła się. - Jutro początek podróży... Cdn. Voorhout, 20.03.2023.
-
Jako swoją część rozmowy przytoczę kilka myśli, w oczywisty sposób treściowo powiązanych ze sobą. Pierwszą będzie łacińska sentencja "Non omnis moriar". Drugą zdanie Mistrza Yody: "Świetlistymi istotami jesteśmy, nie tą surową materią". Trzecią cytat z "Wiedźmina" Mistrza Andrzeja S.: "Coś się kończy, coś się zaczyna". Kolejną - tu nie jestem pewien autora, ale chyba są to słowa też Mistrza Andrzeja i też z sagi o Wiedźminie: "Każde odejście jest zarazem powrotem". Wreszcie tak zwaną prawdę wiary tak zwanego Kościoła Katolickiego, iż "Dusza ludzka jest nieśmiertelna". Przy czym oddam sprawiedliwość w/w instytucji, że w tym wypadku głosi prawdę. Prawdę, która zawiera w sobie możliwość rozmaitych wcieleń w różnych światach i wymiarach. Serdeczne pozdrowienia dla Przedmówców 🙂 .
-
Inne spojrzenie, część 110
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiesławie 🙂 , dzięki bardzo za kolejną wizytę. W żeńskim imieniu "Soa" pierwsze dwie litery stanowią temat wyrazu, zaś "a" jest końcówką. Podczas odmieniania przez przypadki temat pozostaje niezmieniony. Zmienia się natomiast końcówka właśnie. Wspomniany przez Ciebie przypadek to wołacz, zatem "pani Soo" jest jak najbardziej prawidłowe. Dla porównania: "Bello", "Elżbieto" i "Agnieszko". Lub, jak książę Jurij zwróciłby się bezpośrednio do swojej żony: "Molchano". Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 109
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wiesławie, dziękuję za literackie odwiedziny i czytanie 🙂 . Miło, że spodobał Ci się i ten rozdział. Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂 . -
Inne spojrzenie, część 110
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Ja też pamiętam, kto to jest ☺️ 😂😂😂 . Pamiętam też nauki 🙂 . Dzięki Ci wielce, Mistrzyni Fotografii (i nie tylko) za uznanie ☺️☺️ . I ponownie za naukę. -
Inne spojrzenie, część 110
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija Wygląda na to, że tak - "Soa nie boi się podróży". Uwierz więc. Wiedziałem, że poznasz 🙂 (dodałem jeszcze jedną fotografię). Te wakacyjne przydały się do zobrazowania energetycznej mocy księżnej Molchany 😉 . Zobacz jeszcze poniższe 🙂 , dzisiejsze i "samochodowe" z wczorajszego wieczoru. Akurat wyszedłem i gdy je zobaczyłem, już wiedziałem, po co. To auto jest normalnie "na chodzie". -
- dla Soi - Mamy tu kuflika - Starszy Nad Książęcą Służbą wiedział doskonale, o co zapytała jego rozmówczyni i towarzyszka spaceru zarazem. - Ale oczywiście nie tylko. Księżna sprowadziła tutaj z południa wiele roślin. Jeśli, pani Soo, pozwolisz mi towarzyszyć sobie jeszcze przez pewien czas, będę miał sposobność pokazać ci je wszystkie. Widok drzewa, które wspomniał Starszy, zbliżyły zaskoczenie i zachwyt Soi do poziomu bliskiego maksymalnemu. Zobaczenie pozostałych sprawiło, iż nie mogła być bardziej zadziwiona. - I je wszystkie sprowadziła tu wasza księżna? - kręciła głową z absolutnym podziwem. - Tak, w rzeczy samej - potwierdził zapytany Starszy. Jej zdziwienie, chociaż w innej sferze, byłoby równie wielkie, gdyby wiedziała, jaki będzie kolejny etap ich podróży. I w czyim towarzystwie zechce go odbywać... * * * Kończyła właśnie oglądać i podziwiać sad, nadal oprowadzana przez - jak się wciąż okazywało - towarzyskiego, uprzejmego i bardzo cierpliwego Starszego, gdy Jezus zagadnął ją telepatycznie. Niemal równocześnie, w ten sam sposób, książę Jurij zwrócił się do Starszego Nad Swoją Służbą. - Padawanko - rozpoczął Mistrz Jezus - wraz z naszymi książęcymi przyjaciółmi, Molchaną i Jurijem, obejrzałem zdobyczny statek gwiezdny i sprawdziłem jego możliwości. Na ile cię znam, razem z nimi zechcesz wziąć udział w międzygwiezdnej podróży. Zapewne nie sama, o ile mi wiadomo - telepatyczne, MistrzowoJezusowe przymrużenie oka było wyraźnie wyczuwalne. Soa zarumieniła się: tak telepatycznie, jak i w rzeczywistości. - Oczywiście, Mistrzu, przyłączę się chętnie - odpowiedziała. - A czy Starszy Nad Książęcymi Dworzanami będzie mógł mi towarzyszyć? - Najlepiej zrobisz - odparł Mistrz Mistrzów - gdy sama go o to zapytasz. Jak widzę, podziwiasz w jego obecności książęce ogrody. Istotnie, zachwycać się jest czym. Zarówno roślinami, jak i artystycznym zaplanowaniem ogrodów. I, oczywiście, energią i uczuciami wkładanymi w ich rozwój. Jak również, rzecz jasna, pracą ogrodników. - Tak Mistrzu, to wszystko prawda - Soa przytaknęła zgodnie. - Zatem kiedy startujemy? I dokąd dokładnie? - spróbowała się zorientować. - Omówimy wszystko podczas zwyczajowej wieczerzy - odpowiedział jej Jezus. - A tymczasem - telepatyczny uśmiech był wyczuwalny tak samo, jak myślowe mrugnięcie - spaceruj sobie spokojnie. Podziwiaj. Ciesz się chwilą i towarzystwem - Jezus uśmiechał się nadal. - Dobrze, Mistrzu - odwzajemniła myślouśmiech. - Dziękuję. A zwróciwszy się do towarzysza spaceru i celowo odłożywszy na później pytanie o międzygwiezdną podróż, powiedziała: - Kontynuujmy spacer. Skoro, jak mówiłeś, panie, wciąż jest wiele do podziwiania... Cdn. Voorhout, 19.03.2023.
-
@Somalija Napisałem, że zmieniasz się w wygodnym dla Ciebie tempie 🙂 . Nie jestem pewien, jak rozumiesz słowa "nie jest ona spektakularna". Jeśli nawet Twoja przemiana jest obiektywnie wolna, czy oznacza to "zbyt wolna"? Każdy ma swój czas na przemianę: taki, jakiego potrzebuje. Podstawą tutaj są Twoje własne decyzje jako osoby obudzonej i świadomej. Mogę proponować, wyrażać swoja opinię w tym względzie - zgodnie z duchowym odczuciem. Ale nie narzucać Ci tempo. Dlatego nie odbieraj tych słów jako krytyki. Dobrze 🙂 ?
-
@Somalija Skąd "Hmm" 🤔 ?
-
@Somalija Zmieniasz się w wygodnym dla Ciebie tempie, Wszechświat pomyślał i o Twojej w tym względzie wygodzie 🙂 . Dzięki Ci bardzo, Siostro 🙂 . Dobrej Niedzieli i dla Ciebie. Pozdrowionka.
-
@Somalija 😂😂😂 Nigdy polewam za dużo, a na pewno nie sobie 😂😂 . Przedstawiłem Ci szczerze moje duchowe odczucie - energii, którą umieściłaś w Wierszu 🙂 . Dobrej nocy 🙂 .
-
@Somalija Do Takiego Wiersza nie można mieć zastrzeżeń 🙂🙂🙂 . Piękny 💯 . Duchowy 💯. Prawdziwie "wysokich bodźców" 💯. Serdecznie Cię pozdrawiam 😚😚 .
-
Lampa błyskowa
Corleone 11 odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Lidia Maria Concertina Dobrze napisane 🙂 . Tylko w drugiej cząstce powinno być "pulsującym". Serdeczne pozdrowienia. -
Inne spojrzenie, część 109
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija W takim razie brat się cieszy 🙂 . Jak powieściowy Starszy Nad Książęcą Służbą, a może nawet bardziej. Dziękuję za odwiedziny i komentarz 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
- dla Soi Istotnie, Soi ze Starszym Nad Książęcą Służbą spacerowało się bardzo miło. Przy okazji podkreślmy oczywistą prawdę - z wzajemnością. - Pani, idąc tą alejką - wskazał Starszy z uśmiechem, rozpoczynając spacer - dojdziemy do kwiatowej części ogrodów. Mniemam, że ta właśnie spodoba ci się najbardziej. - Słusznie odgadujesz, panie - Soa ze swobodą podjęła dawny sposób zwracania się - kocham kwiaty. Ale nie tylko je. Bliskim jest mi cały świat roślin: zioła, krzewy, drzewa. - Jesteś więc szamanką? - Starszy Nad Służbą błyskawicznie odnalazł w pamięci i użył słowa, które w jego mniemaniu treściowo pasowało najbardziej. - Ach, niezupełnie - zaprzeczyła Soa. - Znam się na roślinach, to prawda. Rozmawiam z drzewami. Stosuję zioła jako lekarstwa na rozmaite dolegliwości. Ale nie praktykuję magii w twoim rozumieniu tego słowa. Chociaż z drugiej strony używam energii, która przecież jest wszędzie wokół - zwłaszcza energii drzew - do ochrony siebie przed energetycznym oddziaływaniem osób negatywnych. - W takim razie - Starszy skłonił się dwornie - jestem pod wrażeniem. Jesteś, pani, mądrą i świadomą osobą. Nie tylko piękną. - Dziękuję ci za komplement, panie - Soa, uśmiechając się, odwzajemniła ukłon. - Przyznaję, mam trochę wiedzy i pracuję z własną energią. Co zaś tyczy się urody... - spuściła skromnie spojrzenie - nie uważam siebie za piękną. - Ależ, pani! - z miejsca zareagował Starszy. - Nie mów tak! To niesprawiedliwe, postrzegać się i oceniać krzywdząco. Tym bardziej, jeśli ma się taki potencjał energetyczny, jakim ty dysponujesz. - Jakim dysponuję? - Soa po kilku krokach przystanęła i spojrzała pytająco. - Tak, pani: potencjał, jakim dysponujesz - teraz towarzysz spaceru popatrzył ze spokojem. - Twoje słowa potwierdziły to, czego się domyślałem... dokładniej będzie powiedzieć, że potwierdziły to, co czułem. - To, co czułeś, panie? - Soa znów popatrzyła badawczo. - Cóż... - Starszy Nad Książęcą Służbą zawahał się przez chwilę. - Pobieram pewne nauki u księcia tak samo, jak ty, pani, od swojego mistrza. Twoja energia otacza cię, tym samym porusza się wraz z tobą. I jest widoczna dla pewnych osób - zakończył ogólnikowo chcąc, aby jego rozmówczyni domyśliła się, co ma na myśli. - W tym dla ciebie - doprecyzowała. - Tak, w tym dla mnie - Starszy uśmiechnął się w odpowiedzi. - Czuć więcej oznacza w tym wypadku widzieć więcej. A zatem i więcej wiedzieć - dodał. - Skoro tak... - Soa uznała, że wystarczy tej rozmowy o niej. A przynajmniej, że wystarczy jej na razie. - Czy możemy kontynuować spacer? - Możemy - Starszy, znów uśmiechnąwszy się do niej, uczynił znacząco lekki gest prawym ramieniem. * * * - Jak tu pięknie! - pełna zachwytu Soa nie mogła wyjść z podziwu. Szła wolno alejkami, zatrzymując się raz po raz. I, jak napisałem wcześniej: podziwiając. - Te wszystkie kwiaty są tak cudowne! - powtarzała. - Te róże... hortensje... orchidee... aloesy... bratki i stokrotki... tulipany... Są bardziej barwne niż w moich czasach! Takie... bardziej żywe i bardziej okazałe, większe! A ich dusze bardziej radosne i bardziej spokojne. Mówią do mnie spokojniej, czuję ich radość! Och, nie mogę się nacieszyć! - Ucieszysz się jeszcze bardziej, gdy pójdziemy dalej - Starszy Nad Książęcą Służbą spróbował zachęcić Soę do dalszego spaceru. - Pani, dotychczas zobaczyłaś małą ledwie część ogrodów. Samą tylko kwiatową, że tak ją nazwę. Jest jeszcze leśna... łąkowa... sadowa... oczywiście warzywna... - wymieniał celowo powoli. - I egzotyczna - najciekawszą zostawił na koniec. - Leśna?... Łąkowa?... Sad? I macie tu rośliny egzotyczne? Z innych krajów? - myśli Soi przenosiły się z wyobrażenia na wyobrażenie przy każdej wymienianej nazwie. - Ale jak to? Jak mogą tu rosnąć, w naszym chłodniejszym klimacie? - Cóż - powtórzył Starszy, tym razem bez wahania. - Nasza księżna, jako osoba wyższej świadomości, potrafi całkiem sporo. Rośliny, które potrzebują więcej ciepła, a zarazem źle znoszą chłód i zimno, otoczyła energetyczną opieką, że tak to nazwę. Ponadto odwiedza je, rozmawia z nimi. Odwdzięczają się jej więc, jak potrafią najlepiej: rosnąc i kwitnąc, jak najpiękniej mogą. Soa uśmiechnęła się promiennie na pewną myśl, która właśnie przyszła jej do głowy. - Kuflik? - zapytała, wciąż uśmiechnięta. - Macie tu kuflika? Cdn. Voorhout, 18.03.2023.
-
Tylko anioły, część 5
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ewelino 🙂 , dziękuję Ci bardzo za wizytę. Miło mi, że powyższy rozdział "Tylko aniołów" spodobał Ci się 🙂 . Serdeczne pozdrowienia. -
Tylko anioły, część 5
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. Wiesławie 🙂 , to nowela. Romantyczna, masz rację. Ale nie przygoda ☺️ . Bardzo się cieszę, że "Czyta się z przyjemnością". Serdecznie Cię pozdrawiam. -
Tylko anioły, część 5
Corleone 11 odpowiedział(a) na Corleone 11 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Natuskaa 🙂 , dziękuję Ci bardzo za literackie odwiedziny. Miło mi, że rozdział 5. "Tylko aniołów" znalazł Twoje uznanie 🙂 . Serdeczne pozdrowienia 🙂 . -
Paradygmat (2)
Corleone 11 odpowiedział(a) na Wiesław J.K. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Wiesław J.K. Wiesławie 🙂 : jeśli pozwolisz, zaproponuję kilka poprawek. Usuń: - oba trzykropki, - jak pnącze, - napisz "nisko" w miejsce "niżej i niżej", - oraz "i", rozpoczynające pointę. Co Ty na to? Pozwoli to uczynić Twój "Paradygmat (2)" 'lżejszym" bez wpływu na przekazywane treści 🙂 . Serdeczne pozdrowienia 🙂 .