Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Corleone 11

Mecenasi
  • Postów

    2 288
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Corleone 11

  1. Rozdział trzeci - Gabr'I'elo, którą bitwą zajmiemy się jako kolejną? - zapytał Jezus swojego padawana. Zwrócił się z pytaniem najpierw do niej po pierwsze z szacunku dla kobiet, a po drugie wiedząc, że nawet gdyby spytał Mila jako pierwszego, ów i tak da żonie prawo pierwoodpowiedzenia. Jak zresztą zawsze. - Jedną chwilę, Mistrzu - poprosiła Gabr'I'ela, chcąc wybrać obiektywnie najbardziej istotne starcia. - A zatem - zaczęła po upływie owej chwili - proponuję pozostawić bitwę pod Kannami z takim wynikiem, z jakim zakończyli ją Kartagińczycy w roku dwieście szesnastym przed, Mistrzu, twoimi ostatnimi - jak dotąd - ziemskimi urodzinami. To był impuls pokory dla dumy i pychy Rzymian, tak samo jak klęska tych ostatnich w Lesie Teutoburskim sto dziewięćdziesięsiąt trzy - względnie sto dziewięćdziesięsiąt cztery - lata później, w czasie, gdy miałeś cztery lub pięć lat. Tak samo zresztą zlekceważony, chociaż z drugiej strony przemyślany, ba - przeanalizowany. Szkoda, że z intencją wyłącznie negatywną. Sojusz bowiem tych imperiów, Kartaginy i Rzymu, przyniósłby obu stronom o wiele więcej pożytku niż szkody. Mam tu na myśli przede wszystkim Rzym, gdyż korzyści dla Kartagińczyków są w dużej mierze oczywiste. Przymierze z nimi otworzyłoby Rzymianom drogi na południe Afryki, ku jeszcze większym wpływom i bogactwu. Bazując na wzajemnym wsparciu, mogliby z czasem podzielić cały kontynent na dwie strefy, kartagińską i swoją. Przecież ziem było pod dostatkiem. Zysków też. - Podobnie ze starciem pod Adrianopolem blisko trzysta piętnaście lat później - Gabr'I'ela uprzedziła pytanie ze strony Jezusa, widząc je w Jego umyśle. - Rok trzysta dwudziesty czwarty, trzeci dzień Lipca. Tutaj znów duma i skądinąd zrozumiała chęć zachowania władzy zwyciężyły nad wolą porozumienia. Za co oddało życie kilkadziesiąt tysięcy legionistów obydwu zwaśnionych tetrarchów. Pogratulować - pokręciła głową ze smutkiem, uczyniwszy uprzednio gest cudzysłowu wiadomymi palcami obu dłoni. - Szkoda tych dusz. Ech... - Gabr'I'elo- Mil uścisnął lekko jej ramię - ale przecież wiesz, że owe dusze wybrały sobie taki los. Chociaż rzecz jasna masz rację: szkoda ich. Gdyby żyli, mogliby uczynić wiele dobrego dla siebie samych. I wiele dobrych uczynków dla innych dusz - także tych zamieszkałych w ludziach. Gabr'I'ela spojrzała na męża. - Przepraszam - Mil przestąpił dzielący ich krok, objął i przytulił żonę. - Czasem za dużo gadam... Wybacz. - Wybaczam - uśmiechnęła się doń, a w moment później w jej oczach błysnęła przekora. - Nawet częściej niż czasem. - Tak - Mil odwzajemnił uśmiech, całując Gabr'I'elę w czubek nosa. - Ależ drogi małżonku - z kolejnym uśmiechem wskazała na swoje usta. - Pocałuj mnie tutaj... Voorhout, 26. Października 2024
  2. @Lidia Maria Concertina Zwracają uwagę "zagracona cisza", >>modlitwa ułożona "przez nocny szum drzew"<< oraz - szczególnie - "Miłością się objawiasz". 🙂 Jeszcze tylko uwaga natury interpunkcyjnej: odstęp pomiędzy wyrazami a trzykropkiem jest zbędny; przecinek po "bynajmniej" również. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę miłego week-end'u.
  3. - dla Gabrysi - Przecież wciąż mnie kocha... - powtórzyłam, ocierając łzy po raz kolejny. Jak gdybym manifestowała. Jakbym rzucała urok na rzeczywistość, żeby jego uczucie do mnie trwało. Aby zawsze mnie rozumiał: teraz i w przyszłości. Żeby nie zmienił zamiarów wobec mnie. Aby większość jego myśli płynęła tak, jak płynie: ku mnie i wokół mnie. I żeby wydarzenia toczyły się sprzyjająco: dla niego i dla mnie. - Co napiszesz mu więcej? - Ola zadała pytanie spokojnym głosem, wypowiadając powoli słowa. - Wyjaśnię mu wszystko wprost i bez upiększeń - odpowiedziałam cicho, otarłszy łzy następny raz. - Gdzie jestem, dlaczego tu, a nie tam, gdzie miałam być. Przyznam się, że wiem o jego odwiedzinach. Zapytam, co u niego i czy wydał książkę. I... i... -zawahałam się. - I? - podjęła Ola odczekawszy, czy dopowiem rozpoczęte zdanie. - Na koniec podziękuję mu za zainteresowanie, aby moja wdzięczność była bardziej widoczną - dopowiedziałam. - I podkreślę, że to niebywałe. Żeby był pewien, iż oczekiwałam kontynuowania przezeń starań, chociaż napiszę to nie wprost. - To wygląda jak gierka... - przyjaciółka skrzywiła się lekko. - Jest raczej kokieterią - zaprzeczyłam, spojrzawszy na nią trochę z ukosa. - Takim przekrzywieniem głowy i wymownym spojrzeniem... o, tak właśnie - uczyniłam właściwy gest w jej stronę. - Ola, jestem przecież wiele od niego młodsza, ale mam już swoje doświadczenia. Wiem, że mnie kocha. Czuję to, bo odbieram jego energię. Ale chcę też zobaczyć jej uzewnętrznienia. Chcę być pewna także rozumem, nie tylko sercem i duszą. - One nie są tylko... - Ola popatrzyła na mnie wymownie. Zupełnie tak, jak ja na nią przed chwilą. - Jestem pewna, że Michał jest w stanie ci to udowodnić - uśmiechnęła się. - A właściwie, że już to zrobił. Przecież przyjeżdżał z tej swojej Holandii i pytał o ciebie. Widocznie chciał tego, bo czy ktokolwiek go zmuszał? Jasne, iż nie. Przekazałam ci od niego prezent i życzenia, które stanowią kolejny dowód. Wreszcie... - przyjaciółka zawiesiła głos. - Wreszcie co? - teraz ja się uśmiechnęłam. Całkowicie pewna, że powie mi o czymś jeszcze bardziej miłym. - Wspomniał ci o listach? - zapytała. Voorhout, 24. Października 2024
  4. @Natuskaa Proszę bardzo. Jestem uważnym czytelnikiem, zatem korekta nie dla samej siebie. Bezokolicznik na początku zdania wyakcentowuje pierwszoplanową rolę orzeczenia, zgodnie z duchem naszego języka. Pozdrawiam również 🙂 .
  5. @Natuskaa Mam kilka zastrzeżeń odnośnie do (...katalogizacji), opowiadania wysokich lotów - co przyznaję z przyjemnością 🙂 . Po drugim "jak" umieściłaś kropki w cudzysłowie: powinny być trzy - tak samo, jak po pierwszym "jak". Nie dwie. Dalej. Zwróć uwagę na zdanie: "Cała jej zawartość (...)", a dokładnie na ciąg dalszy. Jego środkowa część powinna brzmieć: "i już nawet imię zdajesz się sobie przypominać tej osoby". Wreszcie zdanie, rozpoczęte słowami: "Wszystkie maski z nich pościągać...". Potrzebna jest zmiana porządku wyrazów: "Pościągać z nich wszystkie maski...".. Po pierwszym "problemu" proponuję wstawić dwukropek, po czym usunąć drugie i trzecie "problemu". Serdeczne pozdrowienia.
  6. Mirosławie, dzięki Ci wielce za odwiedziny. Miło mi, że znajdujesz pozytywnie moje opowiadanie. Serdeczne pozdrowienia.
  7. Masz rację, to prawda - i wiem o tym. Miałem na myśli tę jej oficjalną wersję. Dlatego wychodzę poza nią, mając świadomość, iż w pewnym momencie może się okazać, że przedstawiłem rzeczywiste wydarzenia. Z przeszłości naszej cywilizacji w naszym wymiarze. Wielce Ci dziękuję za czytelniczą wizytę i za uznanie. Serdeczne pozdrowienia.
  8. Rozdział drugi ... zmieniać historię - Jezus zaczął kończyć zdanie Anandy - poprzez zmianę wydarzeń, stanowiących istotne punkty, chociaż nie zawsze zwrotne - w jej biegu. Zatem, moi padawani - zwrócił się do Gabr'I'eli i do Mila - skoro jesteście gotowi na udział w bitwach, to w której z nich waszym zdaniem, powinniśmy najpierw wziąć udział? Mil spojrzał na Gabr'I'elę, Gabr'I'ela spojrzała na Mila. - Żono... - Mil skłonił się lekko Gabr'I'eli. - Mężu - Gabr'I'ela z uśmiechem odwzajemniła się takim samym - proponuję bitwę pod Maratonem. Co ty na to? Pozwolilibyśmy wygrać Persom w miejsce Greków, burząc gmach helleńskiej dumy i przekonania o własnej wyższości. Ogólnie pojętej: moralnej, społecznej, kulturowej - nie tylko militarnej. Dobrze zrobiłby im cios, zadany ich pysze. Patrząc dalej: perskie gospodarka, technika i kultura rozwijałyby się płynnie, nie powstrzymywane poprzez wojskowe klęski. Co w rezultacie spowodowałoby szybszy postęp cywilizacyjny wszystkich ludów, znajdujących się nie tylko pod ich bezpośrednią władzą, ale i strefie wpływów. Przez to zaś - i tu podkreślę najbardziej istotne - wpłynie to pozytywnie na osobisty rozwój pojedynczych ludzi - zakończyła. - Droga żono: nic, tylko się uśmiechnąć - Mil przywołał na twarz właśnie wspomniany. - Świetny wybór. Doskonałe uzasadnienie. - Dziękuję, mój ukochany - Gabr'I'ela uśmiechnęła się doń słodko. - Teraz kolej na ciebie, mój uczniu - Siddharta popatrzył na Anandę - zaproponować nam udział w drugiej bitwie. - Zaproponuję tę z naszego kręgu geograficzno-kulturowego - odpowiedział zagadnięty. - Bitwa pod Kalingą lub o nią. Przy czym naszą interwencję powinniśmy sprowadzić do zapobieżenia walce, w której uwolniono z ciał tak wielką ilość dusz. - Doskonale, Anando - pochwalił go jego Mistrz. - Doskonale i raz jeszcze doskonale. - Zubajr'ze, teraz ty - Muhammad skinął ku swojemu padawanowi. - Pozostańmy w stronach geograficznie i kulturowo bliskich wspomnianym przez Anandę duszom - wychowanek Muhammada pozdrowił gestem ucznia Siddharty. - Bitwa pod - o ile utratę życia przez tak wielu ludzi można w ogóle nazywać w ten sposób - Changing. Również tutaj nasze działanie powinno zapobiec okropieństwom tamtych dni. A zarazem powściągnąć okrucieństwo króla Bai Qi - odparł natychmiast wezwany, mający przecież stosowny czas na przeanalizowanie i wybranie propozycji. - Znakomicie, uczniu - Mistrz zwany Prorokiem użył ulubionego słowa. - Znakomicie... Voorhout, 19. Października 2024
  9. @Leszczym W takim razie bardzo mi miło. Dzięki, Michale. 🙂
  10. @iwonaroma Miło mi, a Twój wiersz jest Ci wdzięczny. Iwonoromo, Dobre Pisanie jest prawdziwą sztuką. Sztuką łączenia przekazu z odpowiednią formą. Dzięki za pozdrowienia; odwzajemniam. 🙂
  11. - dla Gabrysi Poczułam, jak moje serce podskoczyło radośnie. - Ola, to świetny pomysł! - pochwaliłam przyjaciółkę, objęłam ją i ucałowałam ją serdecznie w oba policzki. - Napisać do niego! Zaraz... Gdzieś miałam jego wizytówki - zastanowiłam się półgłosem. - Tylko gdzie... O, mam! Chyba... najpewniej w portmonetce - ustaliłam zrywając się z kanapy, aby pójść do przedpokoju po torebkę. - Zobacz, Ola - pokazałam na przyniesioną - kupiłam sobie na Rodos! Cudowna, prawda? - uśmiechnęłam się radośnie, wyjmując z niej portmonetkę, a z tejże obie otrzymane odeń wizytówki. - Mam, mam! - powtórzyłam z jeszcze większą radością, kładąc dłoń z wizytówkami na sercu, które powtórnie zareagowało. O wiele radośniej niż za pierwszym razem. Nagle poczułam, jak całe uniesienie opuszcza mnie i ulatuje. Ni stąd, ni zowąd - bez uprzedzenia i bez powodu. Opadłam na kanapę czując, że opuściła mnie cała radość. Razem z nadzieją, ufnymi myślami i siłą. - Ach, ta moja równowaga... - pomyślałam. - Przychodzi nagle, wraca nieproszona i... A niech to! - prawie zaklęłam. - Cóż więc mu napiszesz? - nie ustępowała Ola, niczym prawdziwa starsza siostra zatroskana o dobro młodszej. Zastanawiałam się tylko przez chwilę, gdyż cała radość znów uniosła do góry moje tak serce, jak duszę i wszystkie myśli. - Michał - klikałam litery szybko, ośmioma palcami młodzieżowym zwyczajem i czytając głośno wpisane wyrazy. - Ja też cię kocham, wiesz? I też tęsknię za tobą. Nie wiem, jak mam cię przepraszać... - łzy, oczywiście spodziewanie, doszły do głosu. Wybacz mi, proszę, jeśli możesz! Błagam! I... i.... przyjmij z powrotem, jeśli... Po chwili wahania usunęłam ostatnie słowo. - Do licha z dumą! - otarłam płynące coraz śmielej łzy. - Przecież wciąż mnie kocha... Voorhout, 17. Października 2024
  12. @Leszczym Zajrzyj i przeczytaj. Dodatkowo wydłużę kolejkę o siedmioodcinkowe opowiadanie pod gwiazdkowym tytułem " *** " , do którego przeczytania również zapraszam.
  13. @Leszczym Dzięki, Michale ;)))) - miło Cię gościć. A czy zajrzysz do "Innej historii... "? Sądzę, że spodoba Ci się 🙂 . Serdeczne pozdrowienia.
  14. Iwonoromo, dzięki wielce za wizytę i za uznanie. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
  15. @iwonaroma Przekaz na pierwszym miejscu - oczywiście. Ale istotną jest też - co słusznie zauważyłaś - forma. Powtórzenie określonej frazy w tak krótkim utworze obciąża go. Spójrz. Mogłaś napisać: "twoja jego i jej prywatna śmierć (...)" - prawda? Unikając powtórzenia przy zachowaniu treści, którą chcesz przekazać. Dzięki Ci za odpowiedź, pozdrawiam serdecznie.
  16. @Somalija Uważam, i Ty też bądź ostrożna. Siostro, dzięki wielce za wizytę i uznanie. 🙂
  17. JWF, dzięki Ci wielce. Miło, że zajrzałeś. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
  18. Rozdział pierwszy - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco. - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam. - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku. - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'elą pojawili się bezzwłocznie. - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym. - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim... Voorhout, 13. Października 2024
  19. Nie bądź tak skromny. Nieskromność jest drogą wzwyż, ku Gwieździe Wielkości. 🙂
  20. @iwonaroma Zawarłaś w poincie słuszną uwagę. Ale tylu powtórzeń nie stosujemy w wierszach, szczególnie w tak krótkich. Pozdrawiam Cię. 🙂
  21. @Somalija W Twoim stylu i duchu. Interesująco. 🙂 Pozdrowienia, Niedzielno-serdeczne.
  22. @iwonaroma Proszę bardzo. Z przyjemnością poczytałem Twoje miniaturki 🙂 . Pozdrawiam serdecznie.
  23. @Jacek_Suchowicz Powyższego wiersza nie powstydziliby się ani Wojciech Młynarski, ani Ryszard Marek Groński. Jacku, moje gratulacje. 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
  24. @iwonaroma Istotnie, czasem "(....) trudno (...)" 🙂 .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...