Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

corival

Użytkownicy
  • Postów

    4 811
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez corival

  1. @Stracony Uroczy wiersz, taki z ogniem młodzieńczym :) Pozdrawiam :)
  2. @Natuskaa Od wczoraj już kilkukrotnie przeczytałam Twój wiersz. Nic nie powiem, ale przemówił wielkim głosem... Pozdrawiam :)
  3. @Stracony No właśnie. Odkryłeś coś, co miałam nadzieję przy okazji pokazać, więc może nie jest tak źle :) Dziękuję, że zerknąłeś. Pozdrawiam :)
  4. @GrumpyElf Wielkim smakoszem nie jestem, ale od czasu do czasu pochłonę. Mam nadzieję, że tym sposobem nie zasługuję na Twoją podejrzliwość :)
  5. corival

    Gra w skojarzenia. :)

    samograj
  6. @GrumpyElf Z tego co piszesz wynika, że trochę o czekoladzie wiesz. Wynika też, że prawdziwy z Ciebie smakosz... Zapachu prażonego ziarna kakaowca nie znam, ale domyślam się, że musi to być specyficzny, zapadający gdzieś tam w "pamięć węchową" aromat. Ja mam tak z zapachami cukrowni :) Dziękuję za czytanie i refleksję. Pozdrawiam :)
  7. corival

    Obaj bez tek

    @jan_komułzykant Lisek Chytrusek doprawdy ;) Spodobało mi się. Pozdrawiam :)
  8. @Stracony Każdy jest na swój sposób potrzebny. Sztuka w tym, żeby znaleźć/odkryć swoją "niszę ekologiczną". Kiedy się w niej umieścimy, odnajdziemy pasję i kierunek :) Pozdrawiam :)
  9. @iwonaroma Dziękuję za odwiedziny. Miło mi, że znalazłaś w wierszu coś, co Cię zaintrygowało. Pozdrawiam :) @Kokos-owa To niezwykle malownicze drzewka i nie dziwię się, że Ci się podobają. Co do smaku, tą właśnie nutkę uwielbiam :) Dziękuję za czytanie i refleksję. Pozdrawiam :) @GrumpyElf Czyli także miałaś okazję odwiedzić gaj oliwny... co do odcieni, u mnie króluje płynne złoto właśnie :) Do innych nie mogę się jakoś przekonać. Bardzo dziękuję za czytanie i komentarz. Pozdrawiam :)
  10. @Stracony To prawda, przed naturą i wykorzystywaniem jej darów nie uciekniemy, ale należy korzystać z nich racjonalnie. Pozdrawiam :)
  11. @Stracony Bardzo to miłe co piszesz o odbiorze moich tekstów przez Ciebie. Staram się, ale przyjemnie jest się dowiedzieć, że ze starań coś wychodzi. Co do muszki o szumnej nazwie, nie można jej było niczym zastąpić. Jeśli gdzieś sadzi się kakaowce, dba się również o to, by była tam owa muszka. Inne owady nie są w stanie jej zastąpić. Dziękuję za odwiedziny i interesujący komentarz. Pozdrawiam :)
  12. @Stracony W zasadzie też nie pomyślałam o tych tam czeluściach. Raczej o muszeniu ;)
  13. @Stracony Jestem przerażona ;)
  14. @Waldemar_Talar_Talar I można mieć obawę, że to, co zobaczymy nie koniecznie będzie czyste i piękne :) Spodobało mi się. Pozdrawiam :)
  15. corival

    Ptaki

    @jjerzy Zobaczyłam je na swoim horyzoncie :) Pozdrawiam :)
  16. @Pan Ropuch Świetnie powiedziane, także w tytule i w tym czego wysłuchać można :) Pozdrawiam :)
  17. @Marek.zak1 Jeśli wszystko pokaże się od razu, na wstępie, to co zostanie na później? ;) Pozdrawiam :)
  18. @iwonaroma Niby takie to proste, niby oczywiste, a mało kto sie nad tym zastanawia :) Pozdrawiam :)
  19. @Pan Ropuch Śliczny obrazek :) Pozdrawiam :)
  20. @Anna_Sendor Mija czas, droga niby ta sama, a domy jakby niższe, a płot też jakby się skurczył :) Podoba mi się takie spojrzenie. Pozdrawiam :)
  21. @Marlett Ech, te winne (za)pędy, świetnie się wiją wśród winnych roślin. Podobało mi się :) Pozdrawiam :)
  22. Każdy z nas zna smak czekolady: czarnej, mlecznej, białej, nadziewanej rozmaitościami, albo i nie. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę jaka była historia powstania tej słodkości. Tego właśnie będzie dotyczył artykuł. Nie byłoby czekolady, gdyby nie istniały drzewa kakaowca i to od nich zaczniemy naszą opowieść. Wykształciły się około 15 000 lat temu i już wtedy wykazywały istotne różnice w stosunku do otaczających je roślin. Zresztą różnią się do dziś od większości drzew tym, że ich biało-fioletowe kwiaty wyrastają nie na gałęziach, ale bezpośrednio na pniu. Pierwotnie kakaowce porastały lasy Jukatanu i Gwatemali. W języku Majów nazwa tego drzewa oznaczała drzewo bogów, a wywar z ziaren kakaowca zwano pokarmem bogów. Nie bez przyczyny, w starożytnej Grecji pokarmem bogów była ambrozja, a w Meksyku i Gwatemali bogowie posilali się wywarem z Drzewa, czyli kakaowca. Ludzie wytwarzali ten wywar tylko w wyjątkowych, świątecznych okolicznościach. Z 22 gatunków kakaowca tylko jeden, „Theobroma cacao” rodzi ziarna zdatne do wyrobu czekolady. Bardzo długo uważano, że kakaowce są drzewami wiatropylnymi i dopiero pod koniec XX wieku okazało się, że jest inaczej, a to za sprawą nagłej zapaści produkcji kakao na Kostaryce. Tamtejsi farmerzy, żeby zwiększyć produkcję, zaczęli zakładać plantacje kakaowców z dala od dżungli, na innym podłożu. Takie oderwanie on naturalnego środowiska nie posłużyło drzewom z jakiejś tajemniczej przyczyny i nagle zaczęły dawać niezwykle mało owoców, podczas kiedy drzewa w dżungli wciąż owocowały normalnie. To nie było zwyczajne. Należało odkryć tajemnicę. Poproszono o interwencję entomologa Allana Yunga, który odkrył, że na naturalnych stanowiskach, w ciepłej, wilgotnej ściółce leśnej żyje maleńka, nie większa niż główka od szpilki muszka o bardzo skomplikowanej nazwie Ceratopogonide forcipomya i to ona w lwiej części jest odpowiedzialna za zapylanie kwiatów kakaowców. Drzewa kakaowe rodzą dość duże owoce w łupinach, które odcina się od pnia kiedy są żółte i dojrzałe. Nie odcięte w odpowiednim czasie, stopniowo usychają, czernieją i twardnieją. Zawierają one wewnątrz około 30 ziaren kakao ukrytych w grubym, różowym miąższu, który jest jadalny, słodki i miękki. Ziarna wraz z miąższem wydobywa się z owocu i pozwala się im fermentować od pięciu do sześciu dni, co zapobiega kiełkowaniu. W trakcie tego procesu ziarna stają się porowate i brązowe, zaczynają też wydzielać czekoladowy aromat. Następnym etapem obróbki jest pozostawienie ich do wyschnięcia na tydzień, a czasem dwa, co obniża zawartość wody nawet do 7 procent. Po tym czasie ziarna praży się od 30 minut do 2 godzin w temperaturze 120-130 stopni, a później oddziela od odpadów typu łupiny i kiełki. Dopiero wtedy są gotowe do użytku. Powróćmy jednak do Majów. Motyw kakaowca pojawiał się w ich ikonografii, gdzie widnieją owoce, uważane za symbol życia i płodności. Podczas uroczystości religijnych, „pouczeni” przez bogów, przygotowywali w specjalny sposób wywar z ziaren kakaowca. Najpierw, otwierano owoc i wydobywano nasiona, następnie fermentowano i suszono ziarna, a później prażono je na glinianym piecu, a później tłuczono między dwoma kamieniami. Do uzyskanego proszku dodawano wody, mieszano i przelewano, aż ukazały się bąbelki. Do tego napoju dodawano na koniec przyprawy: ostrą paprykę, muszkat i miód, ewentualnie mąkę kukurydzianą. Napój dla Majów stanowił rodzaj ofiary składanej bogom w tej, czy też innej intencji. Zachowały się zaledwie cztery manuskrypty, zwane kodeksami, które datuje się na okres postklasyczny (XIII-XV wiek). Zawierają one między innymi rysunki przedstawiające bogów z owocami kakaowca i proces przygotowywania napojów rytualnych z kakao. Tradycje wykonywania tego napoju kontynuowali Aztekowie, następcy Majów, którzy tak cenili ziarna kakao, że służyły im one jako środek płatniczy. Według przepisu Majów we współczesnym Meksyku wciąż jeszcze wyrabia się tradycyjny napój z kakao i mąki kukurydzianej, nazywany „tejate”. Napój wygląda nieciekawie: mętny, żółtobrązowy płyn z szarobeżowymi szumowinami ma smak i konsystencję delikatnie rzecz ujmując wody w zlewie po umyciu naczyń, ale jest bardzo ceniony i lubiany przez miejscowych ludzi. Już Krzysztof Kolumb zaobserwował, że miejscowi Indianie bardzo cenią ziarna kakao, ale dopiero Cortes przekonał się o tym naocznie. Po pierwsze kiedy on i jego ludzie byli częstowani specyficznym napojem i nawet zaczęli w nim gustować, a po drugie kiedy ujrzeli skarbiec władcy Azteków, Montezumy, wypełniony po brzegi milionami ziaren kakao. Cortes zabrał trochę ziaren do kraju, ale tam napój z nich nie został przyjęty entuzjastycznie i dopiero już po kolonizacji około 1540 roku, grupa zakonnic przebywających w Gwatemali, przystosowała napój kakaowy do europejskich kubków smakowych i ulepszyła poprzez dodanie do mielonego kakao gorącej wody, wanilii oraz cukru. Teraz już nic nie przeszkadzało popularyzacji napoju czekoladowego w Europie chociaż wiąż miał cierpki, oleisty smak, ponieważ ziarna kakao zawierają 50 procent tłuszczu. Hiszpania była pierwszym krajem, który zaczął kontrolować handel kakao między Nowym Światem, a Europą. Ziarna kakaowca dotarły do Europy w 1585 roku, a jeszcze wcześniej rozchodziły się wśród ludzi wieści o cudownym napoju. Kiedy więc pojawił się transport ziaren, mimo horrendalnej wręcz ceny rozkupiono je błyskawicznie. Oczywiście stać było na zakup jedynie bogatych. W XVII wieku napój czekoladowy zyskał popularność już nie tylko na hiszpańskim dworze, ale także w całej Europie, między innymi za sprawą kościoła katolickiego. W 1615 roku, Anna Austriaczka, żona Ludwika XIII, ogłosiła czekoladę oficjalnym napojem dworu francuskiego. Pod koniec XVII wieku napój czekoladowy stopniowo przedostawał się do mniej zamożnych warstw społecznych. W 1828 roku holenderski chemik van Houten wykorzystał najnowsze zdobycze techniki: maszynę parową i prasę hydrauliczną do wytłoczenia z ziaren kakao niemal połowy zawartego w nich tłuszczu. W efekcie pozostał suchy placek, po którego zmieleniu powstawało kakao w proszku. Ten wynalazek umożliwił rozpoczęcie produkcji czekolady do jedzenia. Około 1847 roku Anglik Joseph Fry jako pierwszy wyprodukował czekoladę do jedzenia, a około 1876 roku szwajcarski cukiernik Daniel Peter stworzył pierwszą mleczną czekoladę, łącząc mleko skondensowane z kakao, masłem kakaowym i cukrem. Odkrycie przez Europejczyków kakao, a później czekolady ma też i swoją ciemną stronę. Hiszpanie, kiedy docenili te ziarna i zorientowali się, że mogą na nich doskonale zarobić, założyli plantacje kakao na Karaibach i w Ameryce Południowej. Początkowo wykorzystywali do zbiorów lokalnych robotników, ale pod koniec XVII wieku populacja rdzennych mieszkańców drastycznie się zmniejszyła z powodu chorób i ciężkich warunków życia. To spowodowało dotkliwy niedobór rąk do pracy i narodzenie się pomysłu na przywóz niewolników z zachodniej Afryki. Popularność czekolady rosła, Francuzi, Anglicy i Holendrzy zakładali plantacje kakaowców na Wybrzeżu Kości Słoniowej i tam również wykorzystywali niewolników do pracy. Czyli przez długi czas ten słodki przysmak okupiony był bólem i ludzkimi łzami, o czym zwykły zjadacz czekolady zazwyczaj nie wiedział.
  23. @siachna Tak sobie wykonceptowałam z tekstu. Dla mnie osobiście jest jeszcze troszkę inaczej ;)
  24. @siachna Umiesz już przemilczeć, ale chciałabyś umieć zignorować... tak to sobie wytłumaczyłam. Oczywiscie to moje tłumaczenia, a jak jest, wiesz Ty droga autorko. Pozdrawiam :)
  25. Ciągle czujny, płochliwy, łowi dźwięk uszami, choć jak musi, gryzie, silnych nóg używa. Szum deszczowych kropli, liście sypiące jesienią: szeleszczą, niepokoją, wyganiają w pole. Upały za to i mrozy, każą szukać schronienia pośród drzew i krzewów. Wpędzają do lasu. Strachem wielkim przepełnia wszystkie młode drzewa. Żywcem obdziera z kory, do gołego drewna. Niektórzy zawzięci szarego zębacza od czci i wiary odżegnują prawie. Tak szkodliwy drzewom, jak pożyteczny w pasztecie, z buraczkami daniu, grożą pięścią uszom. Tymczasem winowajca biega po lasach i polach, przebiera skokami, ubrany w szarą turzycę. Nie o trawę chodzi, nie o krowę tura... futerko miękkie, miłe, i żywe i martwe. Sierść oddzielona, spilśniała, wytrzymała jest i elastyczna. Kapelusze, wkładki, izolacja z filcu - zajęcze mają serce.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...