-
Postów
286 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Adam Zębala
-
Potrząśnij kamieniami może rozpalisz ogień. Ostatnia iskra dobroci spadła na ziemię. Ktoś wydarł Ci serce, robotnicy pracujący w polu wbili w nie widły i rzucili w błoto. Stałeś się nowym człowiekiem. Idź w miasto i pokaż swoją nową naturę. Tonącego wepchnij pod wodę. Ostatnia iskra dobroci na zawsze zgasła może kolejny człowiek ponowi próbę. Wielu ludzi po świecie chodzi drażliwych i mściwych, winowajców swojej nieczułości szuka. Wieczorem pod niebem ogień się pali każdego wieczoru w tym samym miejscu. Idź i odpal ogień może zapłonie w Tobie ogień dobroci.
-
Życie toczy się za zamkniętymi drzwiami, zapukałem lecz nikt nie otwiera. Stoję u drzwi zza których dobiegają głosy, do drzwi nikt nie podchodzi. Napisałem do Ciebie parę słów lecz Ty nie odpowiadasz. W innym świecie jesteś poznajesz nowych ludzi. Oni są prawie doskonali i nie popełniają błędów. Mężczyzna godny pogardy znający smak alkoholu, zamknięto przed nim drzwi. Nie pasuje do idealnego świata i nie wyciągnął do niego ręki. Kto został w tyle niech więc tam będzie. Nie trzeba mu pomagać. Pijany wśród idealnych za jakimś zakrętem zobaczył drzwi, zamknięto je przed nim, niech zostanie sam.
-
Nie jestem winien i za nic nie odpowiadam. Każdego uczyniono odpowiedzialnym Ja nie biorę odpowiedzialności. Kwiaty zerwane na polu, i zaniesione na cmentarz. Stary i zniszczony grób., bez imienna mogiła, z której usunięto krzyż. Róża pod nią serce, jedno i drugie wiele mówi. Na płycie gorzka dedykacja, kto przechodzi niech przeczyta. Serce wyciągnięte z grobu i na płycie położone. Dla pewnej osoby, aby w pamięci zachowała. Przychodzisz na nie znaną mogiłę i przynosisz kwiaty. Na chwilę chcesz zapomnieć że uczyniono Cię odpowiedzialnym. Za życie i za miłość, bez względu jakie były. I za religię która nie jest za darmo. Oddaj odpowiedzialność temu który Cię nią obdarzył. Będziesz wolnym od wyżej wymienionych i innych też.
-
Nawet gdy zaśniesz wszystko będziesz słyszeć. Głosy oraz kroki tych którzy są blisko. Nikt nie zwraca uwagi, sądząc że nie słyszysz. Twoje oczy widzą przyszłość, ktoś chwycił Cię za rękę, lecz nie odpowiadasz. Lepszy sen niż rzeczywistość, chociaż mówią o tym samym. Zaśniemy trzymając się za ręce, będziemy spać długo. Śpimy lecz nikt nie wie ile, może tylko jeden moment. Bez względu na wszystko nie chcemy wiedzieć co wokoło się dzieje. Niech nie świecą światła i niech nas nie budzą. Noc trwa bardzo długo a my będziemy spać, po co mielibyśmy się budzić skoro tak jest dobrze.
-
2
-
Zagrać z życiem o wszystko
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wracaj szybko bo stęskniony zwierzak czeka, on bardziej tęskni niż człowiek. Wierności Cię uczono ale lekcje zapomniałeś, teraz chyba żałujesz. Za setnym zakrętem jest droga do domu, często o niej zapominasz. Wypowiedziano kilka słów, abyś wyciągnął z nich wnioski. Zlekceważona osoba poczuła się dotknięta. Ty sądzisz że ktoś Cię zranił. W starym budynku zamieszkasz żeby nikt Cię nie szukał. Najważniejszy spokój kiedyś na pewno go znajdziesz. Coraz bardziej samotny sądzisz że o Tobie zapomniano. Rankiem chcesz iść na spotkanie z przyszłością. Spokój może poczekać. Może znajdziesz kogo szukasz, może los będzie łaskawym, bo zagrałeś z nim o wszystko. -
Wymyśliłeś sobie prawo do szczęścia i koniecznie chcesz go zatrzymać. Przemocą zabierz to co ktoś zdobył żeby przez chwilę poczuć się silnym. Wyrośnięty syn stworzony przez Boga słońca i wychowany przez Boginię matkę. Jesteś kimś gorszym dzieckiem pogańskiego Boga który nie zmarł na krzyżu. Dosiądziesz konia i przed siebie pojedziesz zobaczyć jak inni żyją. Odczuwasz ból i nie jesteś nieśmiertelnym o czym Twój Bóg widocznie zapomniał. Niedoskonały i wątły chcesz wspiąć się na drzewo bo stamtąd bliżej jest do słońca. Wyciągnij do niego rękę może promień sprawi że będziesz nieśmiertelnym. Zasiądziesz przy płonącym ogniu i o niego dbać będziesz żeby nigdy nie zgasł. Słońce i ogień tutaj panują czyli syn i ojciec i Ty który chcesz być ich potomkiem.
-
Fragment muru fragmentem życia i drzwi złamane w których zostawiono klucz. Kawałek skały odłamanej z życia i skruszonej na piasek który wysycha na pustyni. Poszli ludzie kruszyć skały daremny ich wysiłek za który nikt nie zapłaci. Ktoś ich wynajął, wieczorem obiecał pieniądze. Nad szedł zmierzch i z umowy się nie wywiązał. Za złamanymi drzwiami ich trzymają , mogą przecież wyjść, wystarczy przekręcić klucz. Skałę można skruszyć piasek utrzymać w wilgoci również. Ludzkimi łzami zwilżony i ciężką pracą skruszona, wysiłek nie potrzebny nikomu.
-
Za garść srebrnych monet kupię dwa dni radości. Kilka starych pamiątek zamienię za parę ciepłych słów. Co jeszcze można sprzedać co miało by jakąkolwiek wartość. Kto chce kupić nic nie znaczący życiorys i dużo zapłacić. Wspomnienia z młodości latami gromadzone ktoś powiedział że są cenne. Przeniesione na papier, na nikim nie robią wrażenia. Gdzie giną i kochają tam inni patrzą. Wymyśl coś lepszego, w Koloseum czy na ringu zawsze byli widzowie. Tysiące lat temu czy dzisiaj człowiek nie wiele się zmienił, ciągle lubi to samo.
-
Ostatni pociąg odjechał patrzysz na oddalające się światła. Następnego nie będzie, czekaj albo idź pieszo. Po nocy dnia nie będzie, powstali z martwych przodkowie układają plany na przyszłość. Ubierz coś ciepłego bo będzie zimno. Ognia nie zapalą i do nikogo się nie przytulisz. Jesteś sam na pustkowiu i z kimś chcesz porozmawiać. Samotność stała się męcząca. W oddali ludzie rozmawiają, dlaczego z Tobą nie chcą? Nie licz na ich towarzystwo. Porozmawiaj z wiatrem, on też umie słuchać. Doceń jego przyjaźń. Chyba się zmieniłeś, czy na pewno na lepsze? te same uczucia te same myśli, pozornie jesteś taki sam. Ciało się zmieniło, tylko kości pokryte skórą. Boisz się pomyśleć że ten w lustrze to Ty.
-
Zmierzający do innego świata
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zasłonięta mgłą ziemia i dym unoszący się nad głowami ludzi. Idą trzymając się za ręce po latach chcąc reaktywować uczucie. Idą w środek zieleni do połowy zalanej wodą, pomagają sobie na wzajem. Rozumieją się i wiedzą że za następnym krokiem woda może być większa. Gdzieś w tyle został świat którego nie warto wspominać tylko dzień dzisiejszy się liczy. Wśród roślinności i mgły postawimy namioty zamieszkamy w nich osobno. Wśród zieleni, w ciszy i na odludziu będzie nasz nowy świat. Nie pora być razem, czas wszystko zmienił. I my jesteśmy inni Ci sami lecz zupełnie odmienieni. -
Wykorzystując chwilę spokoju, wieczorem usiądziesz przed domem aby podziwiać gwiazdy. Wykorzystaj wolny czas i pomyśl o życiu. Zaplanuj co zrobisz jutro. Nie myśl o przeszłości bo nic nie możesz zmienić. Deszcz pomysłów spadnie Ci na głowę na pewno zaczniesz ich realizację. Namaluj obraz którego tematem będzie Twoje dalsze życie. W paru słowach określ czego jeszcze chcesz. Poproś los aby był łaskawym. Już wiesz gdzie tor się zaczął, gdzieś na pewno się kończy. Na końcu zadaj pytanie czy nic nie zepsułeś. Kogo skrzywdziłeś a kogo zlekceważyłeś. Nie każdą ranę czas wyleczy.
-
1
-
Okłamać stojącego w lustrze
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Stojąc przy otwartym oknie mimo dużego mrozu, próbujesz udawać że jesteś twardym. Stojąc na cienkim lodzie nie czekaj aż lód się złamie. Sam sobie wymierzysz sprawiedliwość widząc w lustrze wody swoją postać. Zachodzące słońce zmienia barwy przy zachodzie słońca zmień swoje życie. Wydała Cię na świat kobieta co wieczór do snu śpiewając Ci kołysankę. Ciągle ją słyszysz. Odbijający się od ściany głos śpiewającej matki. Nie masz odwagi popatrzeć w lustro nie stać Cię na chwilę szczerości. Spróbuj skłamać stojąc przed lustrem i popatrz w oczy temu który w nim stoi. -
Napisana węglem data na szczycie góry, którą wczoraj zdobyłeś. To Twoja data urodzin, druga nie znana, nie potrafisz jej odczytać. Objęte tajemnicą fakty które kiedyś się pojawiły, nie widzialne i nie czytelne. Tłumy ludzi bez twarzy inni bez głów, rozmawiają ze sobą, znam ich głosy. Ktoś do mnie mówi, inny prowadzi mnie za rękę. Palcem wskazuje chmurę. Wracajmy na ziemię, chyba to nie możliwe zbyt daleka droga. Z za chmur przyszliśmy tam też wrócimy. Poczekajmy też na innych, razem łatwiej iść.
-
1
-
Proszę tylko o chwilę, o parę sekund z życia. Parę słów rozmowy, jedno małe wyjaśnienie. Wśród budzącego się dnia wśród chmur i wschodzącego słońca, powiewu wiatru i padającego deszczu. Parę chwil radości w mroźny dzień. W czasie padającego śniegu wpaść nie mogąc iść dalej. Podnosząc się na kolana, w tyle widać wiatr i padający śnieg. Jedno słowo wszystko zmieni czy jest już za późno czy nikt mnie nie słyszy? Trudno podnieść się może ktoś poda rękę. Przed Tobą dzień za Tobą noc. Z jednej strony cisza z drugiej gwar i zgiełk nie dadzą Ci chwili ani możliwości wyjaśnienia. Co teraz chcesz wyjaśniać? Mogłeś myśleć wczoraj.
-
Sto koni przybiegło do wodopoju. Sto okrętów wyszło w morze. Rozwinięto białe żagle, biała plama rozciąga się pośrodku oceanu. Stu jeźdźców dosiadło konie i zajęło miejsce pod lasem. Sto salw z okrętów oddano, armaty wypluły ołowiane pociski. Sto kobiet się martwi wiele rozdartych serc dzisiaj będzie. Ze stu połowa nie wróci, połowa okrętów zatonie. Ziemia matka ich kości utuli ojciec ocean głęboko ukryje. Kto losem się ich martwi, kto łzy po nich lać będzie. Dzień nadejdzie potem następny wszystko wróci do normy a czas zapomni.
-
1
-
Złamane drzewo pod ciężarem słów. Miasto zatopione wylanymi łzami. Płonący ogień podsyca wiatr wspomnień. Portret ukazujący kogoś zupełnie innego. Kiedyś kochający dzisiaj okrutny. Nienawidzi kiedy dawna miłość umiera. Zapatrzona w okno ogląda nagie drzewa co w nich widzi patrząc ciągle tak samo. Co w Tobie zostało o czym nie chcesz mówić. Milczące usta i zimny wzrok. Co się w Tobie kryje jeżeli nie powiesz to nie zgadnę. W ostatniej minucie odchodzisz patrzę w zegar na ścianie. Wahadło się rusza odmierzając czas. Na mnie już chyba pora kim dla mnie była która w młodości kochała na starość znienawidziła.
-
Nie mogę powstrzymać złości krzyczę głośno. Moje słowa płyną wszędzie je słychać. Biały sad dookoła uschnięte drzewa dawno opadły z nich liście. Mój krzyk sprawił że szybko uschły słowa mają moc niszczą co jest na ich drodze. Blask słońca zatoczył koło nad moją głową można pomyśleć że ktoś mnie wybrał. Pomiędzy drzewami stoję blask ciągle nade mną. Po co ktoś miał by mnie wybrać. Poruszyć słońce niech krąży wokół ziemi. Parę gwiazd strącić z nieba i rzucić pod nogi. Płonące gwiazdy spaliły sad tylko dym się unosi słońce i gwizdy płoną tylko ogień i żar widać.
-
1
-
Bukiet zwiędniętych kwiatów przynoszę ubrany w wyblakłą koszulę i pomięty krawat. Wypiliśmy butelkę zepsutego wina, Ty w sukni nie noszonej od lat wyglądasz pięknie. Przed oknami mężczyzna sto lat nam śpiewa bo dziś zostaliśmy razem. Przysięgę składamy podając sobie przecięte nożem dłonie związane sznurem. Wypijmy toast za parę chwil życia, zepsutym winem i suchym chlebem. Nad płonącym ogniem trzymamy dłonie modlitwę wymawiamy do bogini szczęścia. Połamane drzewa i wzburzona rzeka w pamięci obiecują nas zachować. Daleko za horyzontem nikt o nas nie słyszał. Dwoje zbuntowanych postanowiło być razem.
-
Dzwony które biją w południe i ludzie klękający do modlitwy. Słuchasz słów bez pokrycia latami ktoś Twój mózg kształtuje. Dzień sądu właśnie nadszedł stwórca walczące dzieci nie może powtrzymać. Ognistym mieczem walczysz nie oglądając się co zrobiłeś o kobiecie dawno zapomniałeś. Przywódca jest Bogiem jego słowa mają moc. Padasz przed nim na kolana. Przyszłości nie będzie, kurtynę opuszczono, braw nie oczekuj takie tylko wygranym się należą.
-
Zapisane na kartach historii
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zapiszesz historio na swoich kartach wszystkie fakty. Twoja nie kończąca się księga tworzy niekończącą się opowieść. Losy małych i wielkich, ludzkie drogi które w pewnym momencie się łączą. Każdy przypadek jest inny każdy ma swoje miejsce, zrozumiały czy nie, zapisany na innej stronie. Powstali rankiem żołnierze aby zająć miejsce w polu. Wrócą wygrani albo przegrani. Historia o nich będzie pamiętać. Nie zapisałem się na żadnej z Twoich stron. Mały jest zbyt małym aby o nim pamiętać. Są ludzie którzy w Twojej księdze swoje strony mają. -
Wieniec z drutu kolczastego
Adam Zębala opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Drutem wystającym z ziemi przechodzień skaleczył nogę. Szukasz Boga pośród pól, gdzie kiedyś ginęli ludzie. Zapytaj poległych czy widzieli tam Boga. Człowiek batem drugiego pogania bo nie ma nikogo kto mógłby go powstrzymać. Głodnego syty odepchnął, czyż nie obu matka ziemia nosi. Mężczyzna z ziemi druty wyciąga. Wieniec z nich zrobi i Bogu w ofierze złoży. Bukietem kwiatów z drutu podziękuje które ktoś krwią zabarwił na czerwono.-
4
-
W pogodną noc światło księżyca przenika do wnętrza pokoju. Na szybie obraz namalowałem, scena z życia, ja wpatrzony w okno. Rzeczywistość i obraz przedstawiają to samo. Zrobię porządek w głowie, złe myśli wyrzucę po za. Mężczyzna konno jedzie, minął domy i zarośla, potem znikną. Pobiegnę zanim, w butach ze słomy i skarpetach z popiołu. Ksiądz u drzwi stanął, do posługi zaprasza, potem sądem Bożym straszy. Posługi odmówiłem biegnę w butach ze słomy, ze słomianym zapałem daleko nie zajdę. Spopielona wiara , spopielone serce spłonęły w promieniach słońca. Tylko popiół pozostał.
-
Idziesz ciągle pod górę, która nie ma końca. Doszedłeś pod jej szczyt, żeby spaść w dół. Pijany człowiek mówi że wie jak wyjść z nałogu. ślepy jest szczęśliwy bo wyprowadził Cię z rynsztoka. Chce leczyć Twoje rany chociaż ich nie widzi i nie jest lekarzem. Dobrze jest pomóc starcowi usiąść przy stole podać wody i pomóc godnie umrzeć. Powiem wiatru łamie drzewa. Złamany jak drzewo umierasz za szklankę nałogu. Ruszając palcami robisz bruzdy w ziemi. Z czym walczyć daremny nie potrzebny wysiłek.
-
Serce swoje wyjąłem i w ramę oprawiłem. Wisząc na ścianie, zielona krew z niego płynie. Łodygi roślin to moje żyły. Roślina mnie wykarmiła jak matka dziecko. Wśród roślin wyrosłem serce człowieka oddaje, by rośliną zostać. Wokoło zapach kwiatów, spocony poranną rosą usycham z końcem lata. Słychać mój głos, lecz mnie nie widać. Pośród strug deszczu i płatków śniegu żegnam sam siebie. Szarością dnia i zachodem słońca dusza rośliny nad białą łąką się unosi.
-
Podałem Ci wody żeby podtrzymać w Tobie życie krew mocno płynie, chyba już wróciłeś. Rękę podano abyś wyszedł z grobu. Zetrzyj z siebie śmierci kurz. Ubierz płaszcz i popraw włosy, ile spałeś tego nikt nie wie. Trup postanowił ożyć. Jaki był Twój koniec dawno zapomniano. Wszedłeś w środek tłumu lecz wszyscy uciekli. Popatrz w lustro i powiedz kogo widzisz. Lepiej z powrotem zaśnij. Zamknij za sobą wrota. Dół zakopią, tyle dla Ciebie świat może zrobić. Ziemia się poci któż jej trud doceni. Czerwonymi łzami po Tobie żałuje. Brunatny płaszcz leży nikt go nie podniesie. Czy dalej żałować, matka ziemia to oceni.