Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszczym

Użytkownicy
  • Postów

    9 337
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    37

Treść opublikowana przez Leszczym

  1. @Amber Ja akurat wilki i kojoty lubię, ale to akurat moja prywatna jest opinia :)
  2. @iwonaroma A gdzie tam prowokuję tylko, notabene dokładnie tak samo jak jestem prowokowany przez ten chodzący i to szybko milion dolarów w wyglądzie :)))) @Rafael Marius No, ba. O tym się nie lubi mówić, ale to rzeczywiście jest mezalians przepiękna kobieta i gołodupiec, a że jeszcze razem i na piwo, a nie na jakieś szlachetne alkohole no to światu takie coś raczej w głowie się nie mieści. Oczywiście są teorie, że miłość romantyczna, że pieniądze to nie wszystko, że wiersze, że i tak dalej, ale ta sytuacja no to raczej tylko w literaturze, zresztą zaraz ktoś powie, że literaturze tej raczej niższych lotów w dodatku ;)) @poezja.tanczy Oczywiście !!! Wszystkich forumowiczów z tego forum, a zwłaszcza tych z którymi wymieniam się na komenty i lajki zapraszam na piwo, a nawet na 3 piwa. No ale chodzi raczej o obręb Warszawy, bo tutaj mieszkam...
  3. Zostało we wczorajszej, pomiętej już paczce jeszcze te ładnych kilka papierosów. Jest ich na całe szczęście w sam raz na dzisiejszy, poranny spacer, zresztą porą której wolałbym za często nie oglądać, ale takie jest życie. Starczą na spacer tam i z powrotem w dymku i w zamyśleniu. Na spacery chodzę z pieskiem. I taka myśl mnie właśnie naszła, że dobrze, iż mój piesek nie pali, bo fajkami musiałbym się z nim podzielić, jak czynię tak z niemalże wszystkim. Spacer nie myślałby sobie już tak fajnie, bo dokuczałyby mi braki nikotyny. Uff. I tak sobie dumam, że poza bezgraniczną miłością do człowieka w dodatkowo bardzo ufnej odmianie, na którą notabene można różnie spoglądać, psiny mają tutaj znacznie mniej słabości. Mój piesek nawet nie jest gruby, a przecież świetnie go karmię i staram się tak czynić najlepszą karmą i jest taki pięknie łagodny... Jakoś tak znacznie łatwiej mi niż brata przyłożyć go do swoich rozdrażnionych ran... Warszawa – Stegny, 05.09.2024r. Inspiracja – rozmowa osiedlowa.
  4. @Dominika Moon Pisanie potrafi uskrzydlać, ale potem zdarzają się też niestety skrzydła połamane :// @Dominika Moon To w ogóle jest ciekawe zagadnienie, pytanie, które artystce lub artyście można zadać - co wolisz życie bez skrzydeł, czy życie z połamanymi skrzydłami (tak na zaś jakby poszło coś nie tak)... I myślę, że to naprawdę nie jest idiotyczne pytanie...
  5. @marekg O zmroku chodzimy po zwrotkach :))) Bomba !!!
  6. @sisy89 Ależ ekstra, no naprawdę gigantycznie wyszło :))) Zbieraj, koniecznie zbieraj !!!!
  7. @MIROSŁAW C. Ale jakie tam są wpisy? Fajne !!!!!
  8. @Duch7millenium Słuchaj, znać się nie znam, ale to całkiem ciekawy jest tekst!! Podoba mi się w każdym razie, ma coś ujmującego...
  9. @yfgfd123 Łzy szczęścia...
  10. Wyglądasz jak milion dolarów, albo nawet kilka. Ale ja nie mam ani jednego miliona dolarów :// Czy mimo to wszystko pójdziesz kiedyś ze mną na piwo, albo nawet ich kilka? Wieczorem, bo wieczorami więcej się wydarza? Warszawa – Stegny, 03.09.2024r.
  11. @Amber Dodatkowo aktywiści lubią uaktywniać. No ale są kłopoty niestety :) Są przeszkody. Ten tekst jest trochę żartem, bo ja akurat czasem lubię literacko sobie zażartować. Jak się komuś spodobał to ja i tak czuję się "wygranym" choć tych moich tutaj przegranych batalii no to całkiem sporo by się już uzbierało ;))
  12. @Dagmara Gądek Ano widzisz Dagmaro, śmiechem żartem i ja się czegoś dowiem, notabene o muzyce, na portalu poetyckim :)) Ślicznie dziękuję :) Zdarza mi się jeszcze jakiś koncert zaliczyć i na ogół te wydarzenia bardzo mnie cieszą... ;))
  13. @Corleone 11 Michał nie wymieniłbyś się ze mną ka książki? Za inne spojrzenie dam dwie swoje?;)
  14. Mawiają, że ludzi trzeba wspierać. Mawiają przecież całkiem słusznie. Mawiają dawać, a nie zabierać. Mają rację. Wspierali więc aktywiści, bo przecież nie państwo, ani nie gmina, którzy doszli pewnego razu do przecież powszechnego w tu i teraz wniosku, że trzeba ludziom dawać wędki, a nie ryby. Zatem skołowali, zresztą prawdopodobnie od jakiegoś bogacza producenta, ładnych kilka pierwszorzędnych wędek i postanowili je rozdać prawdziwie potrzebującym. Wędki faktycznie były pierwsza klasa, bo wykonano je ze świetnych materiałów, z pierwszorzędnymi kołowrotkami, mocnymi kilometrami żyłki, błyski, haczyki i inne, innymi słowy wszystko co potrzeba. Zorganizowano też kursy łowiectwa ryb, gdzie trenerzy rybołówstwa przekazali trochę swojej wiedzy potrzebującym. Aktywiści urządzili punkt rozdawniczy wędek gdzieś nieopodal pewnego jeziora. I zgodnie z planem aktywistów zgłosiło się po nie kilkudziesięciu potrzebujących. Odebrali wędki, podziękowali bardzo przepięknie, przeszli niezbędne kursy i wybrali się grupą całą nad jezioro łowić ryby, zresztą robić tak długo aż zaspokoją swoje potrzeby. Rozstawili się w te kilkadziesiąt nienasyconych osób wokół brzegów jeziora, faktycznie niezbyt dużych rozmiarów. No ale łowili, łowili, łowili i nic. Aktywiści w swoim pięknym intencyjnie planie szerzenia pomocy, która pomaga nie przewidzieli bowiem, że po pierwsze, jezioro jest za małe, po drugie, że nie ma w nim ryb, a po trzecie wreszcie, że nawet jeśli są tam jakieś ostatnie z ryb, to i tak wielka konkurencja wędkarzy wyjadaczy wykluczy ich sukces z założenia. I na tym tę historię można byłoby skończyć, ale to nie koniec tej historii. Nad jezioro faktycznie przychodził jeszcze stary, doświadczony i dobrze zorganizowany wędkarz Stefan. Łowił ryby tam od bardzo dawna. Robił tak wcale nie najlepszą wędką, bo czynił tak jakimś mocno przestarzałym sprzętem. Tyle tylko, że wędkarz Stefan znał to jezioro jak własną kieszeń. Znał te ryby i wiedział, że faktycznie jest tam ich trochę, a przede wszystkim wiedział gdzie żerują i o jakiej porze świetnie biorą. Doskonale znał warunki panujące na jeziorze, a prowizoryczny najazd wspieranych przez aktywistów potrzebujących łowiących akurat dla niego nie mógł być żadną konkurencją. Rozstawiał się gdzieś o świcie, gdzieś w pobliżu mało uczęszczanego brzegu, zanęcił czasem pożywieniem i każdorazowo wyłowił te kilkanaście całkiem nie najmniejszych ryb. Leszcze, okonie, liny, płocie itd. I na tym można byłoby skończyć tę historię, ale to nie jest jeszcze jej koniec. Wędkarz Stefan w łowieniu był bezbłędnym, ale i on – można odnieść wrażenie – wcale nie aż tak dobrze korzystał z połowów. Ot, co jakiś czas urządzał huczną, rybną kolację w gronie najbliższych ze świetnie przyrządzonymi daniami. Podczas zabawy on i jego ziomkowie najadali się jak tylko mogli najbardziej potrawami rybnymi, co popijali jednym z tańszych popitków, bo na droższy nie było ich stać. Wędkarz Stefan też nie mógł sprzedawać wyłowionych ryb z jeziora, bo po pierwsze przepisy prawa mu na to nie pozwalały, a po drugie gdzieś tam w pobliskim miasteczku wcale nie było wielu chętnych do kupna ryb z tego jeziora. Ryby z jeziora przegrywały konkurencję z ziemniakami i mięsem z pobliskiej masarni. Z tych właśnie względów wędkarz Stefan miał wielokrotne problemy z opłaceniem czynszu, czy podatku od nieruchomości. Dach przeciekał. Żył z dnia na dzień. Martwił się tym i tamtym co niemiara. No ale wędkarzowi Stefanowi przynajmniej udawało się nie przymierać głodem, a to już i tak coś, duże coś, w tej trudnej, coraz trudniejszej rzeczywistości ości. Warszawa – Stegny, 02.09.2024r.
  15. @agfka W pewien sposób nawet ubiegłaś mnie myślami :))) Oczywiście interesuje, ale zapewne nie wszystkich.
  16. @iwonaroma To są żarty ;)) I w sumie mało w nich filozofii, chociaż...
  17. A jak tęskcnota cię mocniej napadnie, a lubi czasem tak mężczyznę atakować, to idziesz na pełnoletnie (głupie czasy więc to słówko po prostu dodać musiałem) dziewczyny. I tyle i przodzie w temacie, choć dodać należałoby jeszcze wychodzenie z siebie i stawanie obok. Warszawa – Stegny, 01.09.2024r.
  18. @Nata_Kruk O tutaj akurat się zgadzam, nie jesteśmy od wypracowań naukowych. A to formułę tekstu bardzo zmienia. To jest inne podejście, ani lepsze, ani gorsze, co zaznaczam :) @MIROSŁAW C. Dziękuję i również pozdrawiam ;))
  19. @Łukasz Jasiński Aż strach się bać więc trzeba się śmiać :)) Ale to pana jest wybór no jakby to ująć taktyki na te realia... ja miałem w planach udawać maksymalnego głupa, ale niestety odkryłem swoje karty... Zresztą zrobiłem tak prawdopodobnie dla pieniędzy, których i tak nie zarobiłem i pewnie nie zarobię, bo im którzy są mógłbym się urwać... Ot co... Więc jak to mawiają zalecam luzik ;)
  20. @Łukasz Jasiński Niech Pan tylko uważa żeby nie zrobili z Pana Rogera Casementa ;))) Świetna książka chyba Vargasa Llosy... I polecam Panu wygłupy, bo dobra jest przykrywka satyryczna... Żarty bywają tutaj niedoceniane, a w śmiechu jest siła ;)))) Siła ofensywno - defensywna ;))))
  21. @Łukasz Jasiński :)))) Nie, dlaczego? Wręcz przeciwnie ;)) Robią nas w wała i tyle. I to jest Leszczynizm. Leszczynizm wychodzi temu na przeciw o tyle, że oswaja trochę życie w tych piramidalnych bzdurach. A grubasy - prawdziwe grubasy wysoko - mają niezły ubaw i oczywiście ze mnie i również z Pana. Jak mi Pan odpisze to przynajmniej wiem, że jedna osoba to przeczytała. Bo w nety to ja aż tak bardzo nie ufam :)))) Znalazłem nawet u siebie na kompie moje rzekome wystąpienie po kody IBN do wydawnictwa... Zdaje się taki ślad cyfrowy, ale to są tylko przypuszczenia. Leszczynizm pozwala się człowiekowi trochę oswoić z byciem robionym w bambuko. Ale jak znajdę jakiś przelew, nie wiem konto, rachunek, coś co nie miało miejsca, a w kompie dużo można teraz dozrobić to ja akurat wybywam :)))) A na lewą kasę no to zostałem tutaj przepytany na 1500 sposobów :) I kompa prawdopodobnie jak pan mam w kontroli...
  22. @Łukasz Jasiński no ja też mam swoją filozofię, ciągle nad nią pracuję, notabene coraz bardziej nie wiem po co, a przecież teoretycznie nikt mi wcale nie każe - moja filozofia brzmi - Leszczynizm ;)))) To po dziadku Zygmuncie Rosiu, którego koledzy z pracy i nie tylko z pracy nazywali Seneką. To podobno jest epikureizm, ale nie znam tych wszystkich szkół. Jednym z moich podstawowych założeń jest okoliczność, że nie musisz tutaj wcale niczego wygrać, bo czasem jest nawet lepiej widowiskowo przegrać, no ale zrobić tak z przytupem. Innymi słowy na tak zwanej bajerze i sporym wygłupie ;))))
  23. @iwonaroma Czytam Ubika Philipa K. Dicka. A tam jest powiedziane że jesteśmy w stanie półżycia. I tak się rozglądam po szkodach na boki i choć nie jestem przesadnie religijny to zaczynam dochodzić do wniosku, że siedzę po same uszy w czyścu. Że real to forma czyśca. A jak tak jest no to przecież tutaj z definicji być dobrze nie może. I może ma być po prostu z założenia coraz gorzej...
  24. @Rafael Marius Tak, tak może być. A poeci ciułają tylko i cyzelują słówka ;))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...