Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszczym

Użytkownicy
  • Postów

    9 791
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Treść opublikowana przez Leszczym

  1. @dach szczerze i mnie taki dziennik by zainteresował;)) Kierowców jest dużo mógłbyś znaleźć czytelników;))
  2. @iwonaroma chyba jest też olbrzymia manipulacja i ogromny sprzeciw wobec rzeczywistości :// Nie wiem.
  3. @Marek.zak1 podoba mi się ta mini przypowiastka:)) Ja z tych co jeszcze umieją pływać i przepływałem tu i tam, ale tacy pływacy są najgorsi, podobnie jak kierowcy, to znaczy tacy, którym się wydaje, że naprawdę umieją pływać lub jeździć:))
  4. @Dag dzięki za komentarz:) Ten "sonet" miał swoją historię, bo i brzmiał lekko inaczej, a i link do piosenki był, ale wycofałem się, bo jakieś dziwne nie wiadomo co mi z początku wyszło:)) Teraz jest jak jest, ciut lepiej:)) Jeszcze napiszę pełnoprawny sonet, jeszcze napiszę:))
  5. Figura – cudo, udo, buzia jakież marzenie spojrzenie obłym kształtem serca i duszy głos wróży, fusy, zachwytem pełnią współpracy nie sposób usłyszeć huczne westchnienie. Marzenie skradło wrażeń długie pół nocy północ zapętliłem youtubem i facebookiem krąży w krwiobiegu urywane wspomnienie przeciągły sen zawitał późnym porankiem. Zachęty nocy toczą bój o niewysoką stawkę kręcą ach kręcą wkoło Monet nieistotnych spojrzeń, chęci, dawek, tęsknot i oddechów. Gdybyśmy myśmy posiedli uroki urody realia wydawałyby się skolka łatwiejsze a tak niczym Syzyf wałkujemy pod górkę.
  6. @Radosław napisałem z początku tylko "wiatru", ale postanowiłem uczynić pewien ukłon dla przyjaciela, który miał chyba nawet tutaj nicka "Szept wiatru" ;) Dziękuję wzajemnie :) @Waldemar_Talar_Talar nie mam innego wyjścia, robię co mogę, bo wiosłować i tak nie umiem:))
  7. Dzielnica portowa Nadmorskiego wieczoru padłem do łóżka jak jakiś porażony prądem. Tęsknota potrafi oj potrafi zmęczyć człowieka, powiem więcej, bo potrafi osłabić. Chodzimy przygaszeni, zmęczeni i niewyspani jak jakieś upiorne zombi. Mógłbym sporą sumę postawić u bukmachera, że dzieje się tak właśnie z tęsknoty. Różne są te nasze tęsknoty, ale wyczerpują nasze serca, dusze i ciała jak nic innego. Kto wie, czy gdybyśmy właśnie nie przestali tak tęsknić nie odeszłoby w siną dal prawie całe nasze zmęczenie? A może nawet różne choróbska by tak nas nie podgryzały? Tęsknienie, choć piękne w swojej naturze, potrafi napsuć krwi człowiekowi jak mało co. Mnie się zresztą wydaje, że powiedzenie o usychaniu z tęsknoty nie wzięło się znikąd. Ja jak wspomniałem tęskniłem za Simone i Avalonem. Stąd moje cholerne zmęczenie, które czułem każdym fragmentem swojego ciała od miesiąca. Ot cała tajemnica. Musiałem odespać i traf chciał, że udało mi się tak uczynić w nadmorskiej, portowej dzielnicy Świnoujścia. Nad ranem, a właściwie grubo po dwunastej zwlekłem się z łóżka i poszedłem się przejść. Początkowo myślałem o śniadaniu, ale zadowoliłem się przepyszną zapiekanką od podejrzanego zresztą handlarza pożywieniem. Jakiś taki dziwny i nieogarnięty i nieokrzesany i łypiący osobliwym spojrzeniem był ten wątpliwej proweniencji restaurator. Ale zapiekanka smakowała wybornie, co było niezaprzeczalnym faktem. Pokręciłem się po molo, a nawet zajrzałem do portu w poszukiwaniu łodzi o nazwie „Kraina nadziei”, ale nic takiego nie mogłem odnaleźć. Bulwarami przechadzało się ładnych kilka osób, które w istocie były naprawdę ładne, ale myślami byłem bardzo daleko i nie byłem w stanie uważnie im się przyglądać. Od czasu do czasu musnąłem kogoś spojrzeniem i to by było na tyle. Po półtorej godziny naprawdę nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Tęskno mi było i tęskno, a w nadmorskiego cymbergaja nie miałem przecież z kim zagrać. Pomyślałem sobie, że i kręgle nie dla mnie, podobnie zresztą jak urządzenie do mini koszykówki. Nie czułem klimatu do grania na automatach. Z lekką niechęcią spojrzałem również na parawan z watą cukrową. Poszedłem więc dalej i wylądowałem na ławce w parku, ale siedzenie tam bardzo się przykrzyło, a latające wokoło ptaki nie potrafiły mnie czymś sensownym zainteresować. Pokruszyłem trochę bułki, zasypałem ćwierć parkowej alejki i to by było na tyle. Kilka razy przejrzałem się w lustrze i znalazłem tam wygląd mniej więcej wzbudzający zaufanie, ale przecież mogłem się mylić. Koszula polo w kratę i jasne beżowe długie spodnie trzymały się na mnie w miarę w sam raz. Poszedłem dalej i pomyślałem, czy by rowerem z wypożyczalni nie pojeździć po okolicy, ale uznałem, że spocę się tylko ponad miarę, a poza tym wcale nie chciało mi się jeździć rowerem. Ja bym wytrzymał, ja bym znalazł zajęcie, ja bym może i wrócił do hotelu poczytać książkę o Avalonie, ale kolorystyka i wydźwięk melancholii skierował mnie prosto do pubu o dźwięcznej nazwie „Zakątek rybaków”. Cóż, pomyślałem, że żaden ze mnie rybak, ale dziarskim krokiem wkroczyłem w tę przestrzeń. Usiadłem za pustą ławą i zamówiłem u barmanki portera, co by mi się weselej na duszy zrobiło. Pociągał mnie gwar ciut zatłoczonego miejsca. Ach pyszny był ten porter, normalnie poezja. Podstawka z napisem „Bosman” zachęcała mnie jak nic innego do degustacji piwa marki nie do końca rozpoznanej, bo poprosiłem piwo z nalewaka, wcale nie pytając o jego markę. Porter mnie nawet grzał. Porter dobijał się do mojej głowy. Drugi porter mi zaszumiał, a po trzecim porterze poczułem się słabo na nogach, ale miałem przecież jeszcze godzinę czasu do daty startu do Krainy Avalon. Poczłapałem zatem do hotelu, gdzie spakowałem rzeczy, umyłem zęby i rozpakowałem gumę do żucia, a następnie już z bagażami udałem się do recepcji hotelu i zapłaciłem za nocleg. Rzecz jasna zapłaciłem dolarami, zresztą po jakimś rzadko spotykanym pioruńskim kursie w stosunku do złotówki. Pani w recepcji była zresztą bardzo miła i wiedziałem, że ten cholerny i nie boję się tego słowa złodziejski kurs dolara nie był jej sprawką, bowiem decyzje zapadały wyżej, dużo wyżej. Ach ci krwiopijcy przedsiębiorcy wszędzie wycisną z człowieka pieniądz. Wiadomo, że zatrudniają i płacą pracownikom z naciskiem jednak na zatrudnienie. Jak wspomniałem zapłaciłem i udałem się wprost do portu, być może nawet lekko się zataczając, bo zdążyłem się już odzwyczaić od nadużywania alkoholu. Ładne słonko oświetlało przybrzeżną przestrzeń, kryjąc się za niewielkimi, podłużnymi i niezbyt gęstymi chmurami. Gdybym był bardziej trzeźwy pewnie bardziej bym docenił uroki krystalicznie czystego i morskiego powietrza, ale przecież byłem już wstawiony. Rzecz niebywała, bo faktycznie przy którymś, zresztą chyba drugim pomoście, odnalazłem całkiem duży, przestronny i pomalowany w gruncie rzeczy na niebiesko kuter rybacki, na którym istotnie wielkimi zielonymi literami widniał napis „Kraina nadziei”. Ucieszyłem się jak mało kto, odłożyłem torbę podróżną na pomost, oparłem się o balustradę i zapaliłem papierosa, a potem drugiego papierosa, a potem trzeciego papierosa i nic. Kuter rybacki był zamknięty na cztery spusty i nie było na nim nawet śladu po jakimkolwiek marynarzu. Mojej Simone również nie było w pobliżu. Nie sposób było nie pomyśleć, a zwłaszcza kwadrans po siedemnastej, że Simone żartowała, a że w kiepskim stylu to zupełnie inna sprawa. Nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni zmuszony byłem zmienić plany i zacząć szykować się do powrotu do rodzinnego miasta, do czteropokojowego mieszkania w bloku z wielkiej płyty, do niezakończonych projektów, nad którymi spędziłem już tak wiele godzin i do smutku dnia powszedniego pozbawionego większych przygód. Opuściłem głowę pełną tęsknoty i nadziei oraz skuliłem się w sobie. Zmartwiłem się również i zawiodłem, zresztą nie pierwszy raz, bo co jak co, ale takie uczucia są mi doskonale znane.
  8. @Dag Ja myślę niczego nie zmieniać tylko rozwijać się i podążać swoją drogą:) Telewizji na szczęście od dawna nie oglądam. Najlepszy chyba jest jeszcze kanał sportowy:)
  9. @Dag Ach Dag Twoje komentarze:) Jak przyjemnie je czytać:) Komentarze są czasem również poezją :)
  10. @beta_b Mnie się wydaje nawet, że i rozmawiając można się nie dogadać, ale jak najbardziej zgoda:) A i wiersz interesujący:)
  11. @beta_b Mężczyźni również miewają jednostronne założenia :)
  12. @Gosława Metafora taka :) Nudziłoby Ci się Reni takie pływanie bez polotu :) @iwonaroma o miło :)
  13. @Atypowa Pani Z dużym podobaniem:)) Pomysł dwóch telefonów jest bardzo interesujący...
  14. Tratwa przenika zimną wodą. Buty mokre i portki przemoczone. Lęki o stan portfela i komórki. Nie płynę ani pod prąd ani z prądem, bo płynę jedyną możliwą oraz odgórnie wyznaczoną trasą. Z lewej i z prawej mijam opłotki. Ciągle pytam – czy ładnie tu, czy tak sobie? Wiosłowanie nie pomoże, a także nie zaszkodzi. Wiosła lekko muskają taflę wody. Zresztą wioślarz ze mnie żaden. Pytam tylko szeptu wiatru o kierunek natarczywych i nagminnych myśli.
  15. @Michał1975 Podobno ostatnio pietruszka trzyma cenę:))
  16. Leszczym

    Limeryk satanistyczny

    @error_erros jestem ogólnie z tych jednak wierzących. Wierzących trochę na swój sposób. Ale nawet mnie naprawdę rażą pewne nie wiem jak nazwać "kościelne" zachowania. W kwestii wiary zauważyłem pewną oczywistą prawidłowość - spojrzenie na sprawy religijne zmienia się. Temat odwrócenia nie jest mi obcy. Bywało, że sam uważałem się za w ten czy inny sposób odwróconego. Kiedyś na sam fakt usilnego i nie wiem natarczywego i namiętnego pisania tekstów nieprawniczych przeze mnie patrzyłem w ten właśnie sposób. Ciężko się z tym czułem, a jeden z pierwszych pomysłów że tak powiem moich artystycznych dotyczył właśnie odwrócenia. Temat ten jest na wskroś religijny w moim odczuciu. Ciekawa rzecz, że w tych rozważaniach, o czym bez żadnej żenady mówię tu i tam przyszedł mi z pomocą Marek Hłasko. Otóż podobno on uważał, że z nim jest wszystko w porządku, ale otaczają go właśnie odwróceni ludzie. Zupełnie nie patrzę na Twój limeryk przez pryzmat satanizmu. Kiedyś, we własnej książce napisałem, którą polecałem na tym forum, że wierzący i niewierzący mogą grać w jednej drużynie:)) Nie mam żadnych wątpliwości, że uczucia niereligijne są również uczuciami i że powinno się je przynajmniej szanować.
  17. Leszczym

    Limeryk satanistyczny

    @error_erros dam trochę do pieca dyskusyjną zresztą tezą, bo czasem sobie nawet na głos myślę, że skoro jest "naruszenie uczuć religijnych" to i gdzieś powinno być również "naruszenie uczuć niereligijnych". Sprawiedliwiej by było, choć znów karanie i karanie i karanie. Realnie patrząc uważam, że do zakładania spraw o "naruszenie uczuć religijnych" powinno się podchodzić bardzo powściągliwie, a brane pod sąd powinny być tylko zupełnie ekstremalne przypadki. Ciężki temat;//
  18. @Marek.zak1 atrakcyjność jest tak przebogatą w znaczenie wieloznacznością, że nie śmiałem wspomnieć:)
  19. @Marek.zak1 też fajna interpretacja wiersza. Jak najbardziej z podejściem peela mogło być coś nie tak :)
  20. @Michał1975 niezły wiersz, muszę uczciwie przyznać :))
  21. @corival Gdzie tam, zołza po prostu, bywa, ale przecież to tylko wiersz nie mający aż tak dużego związku z realem:)) Czuła uczucie - te moje literacje bywają nieznośne poprawiłem:) Polecam wiersz "Spokój drzew" Michała1975 - jest naprawdę dobry!!!! @error_erros bo widzisz error-erros paradoks czasem bywa taki, że zołzy kocha się po prostu i zupełnie nie za to jakimi są:)) Nie wiem chyba niedostępność się kocha albo jakieś wyobrażenie:) Skomplikowany temat, który tylko troszkę nakreśliłem:) Jak wyżej polecam "Spokój drzew" - dzisiejszy majstersztyk Michała1975;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...