Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leszczym

Użytkownicy
  • Postów

    9 339
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    37

Treść opublikowana przez Leszczym

  1. @Amber Tak, wyobraźnia tak ma ;) No ale nie oszukujmy się, że dla nich którzy są ona jest ryzykowna i to jeszcze bardziej... I o tym też - dużo lepiej ode mnie - PKD właśnie ;)) Zresztą najłatwiej im wychodzi po prostu odcinanie dużej wyobraźni od kuponów ;)))) PKD też tak odcinali, no a potem zaczęli wprowadzać w życie ;))))
  2. @Amber PKD stał już się faktem. To już się dzieje. A z całą pewnością szereg osób z diagnozą psychiczną tego doświadcza... A dodatkowo każdy 40 letni mężczyzna i każda taka kobieta coś kiedyś zrobił / zrobiła. I chodzi tylko o suche suchutkie czyny. Nie ma w tym najmniejszego znaczenia jaki jaka jesteś i to mnie buntuje, ale i z buntem muszę uważać bo oni lubią w dodatku dokręcać... @Łukasz Jasiński Pranie mózgu jest w tym wszystkim najokropniejsze ://
  3. @violetta podobno takie bywają ;)) @Dagmara Gądek cóż nic nie poradzę od zawsze od samych początków piszę jak nie umiem ;)
  4. @Amber Podpaść jest niezwykle łatwo. Nawet na tym forum w sumie łagodnym raczej. Jeden jakiś taki nieprawilny i to nawet nie w całości bynajmniej wpis i już ;))) W czasach wszelakich śladów tak jest niestety ;// A ostatnio dodatkowo jakoś bardziej lubi się rozliczać :// @Amber dużo osób idzie w pełni poprawny i wszelako ostrożnościowy plastik ://
  5. @Amber są jeszcze słonie w składzie porcelany ;)) Żołnierzyk tancerzyk akurat im nie może się przeciwstawić ;))
  6. @Amber kiedyś słyszałem o mieczach samurajskich. Te najlepsze powstają z miękiej stali wielokrotnie utwardzanej Wówczas nie pękają. W życiu tak samo. No ale tutaj kruchy żołnierzyk zaledwie z porcelany ;))))
  7. Ķiedyś zrobili odlew żołnierzyka ďobry i staranny i dokładny (zgadzał się największy detal) wysłali małą figurkę na front gdzie żawłaszczać trzeba teren gdzie przepychanki bojowników o coś gdzie świszczą nawet bezpańskie kule gdzie psy zdychają z rozpaczy Ale żołnierzyk cały z innej gliny udał się im taki przez pomyłkę solidną krótko mówiąc uczynili go porcelanowym jakieś nie takie te jego kule nie ta siła i nie ta wytrzymałość od razu pęknięcia rysy zgryzy nawet zęby zacina zupełnie inaczej A na końcu tej całej złej zabawy trzeba było używając odmiennej formy żołnierzyka przemienić w kugle tancerzyka w figurkę ozdobną bez pancerzyka narzędzie strzelnicze wyinaczyć w podpórkę albowiem pośród zabaw i wycieszeń los wydaje się być ciut zabawniejszym Brzmiała lekkość figuranctwa nie było końca ukłonom rozanielonym I choć trema ta sama to inny rodzaj strachu (o rodzaje strachu się tutaj rozchodzi) Pod Olsztynem, 21.07.2024r.
  8. @Łukasz Jasiński Napisałem to kiedyś, hasełko, tylko nie miałem odwagi uczynić z tego miejskiego manifestu. No niestety strach przejął nade mną kontrolę, czego nawet trochę żałuję. Chciałem na kilku twarzach z podobiznami, obklejonymi dosłownie wszędzie, pięknymi i wypolerowanymi na glanc napisać hasło: Na fotoshopa nie głosuję. Naprawdę chciałem tak uczynić. No ale wiesz kłopot ze strachem. Ja nawet na publikację tutaj i korespondencję nieustannie muszę się odważać... Za co siedziałem? Żeby mi chociaż to powiedzieli wprost czułbym się jakoś sprawiedliwiej potraktowany... Bardziej po ludzku... No ale ja nawet tego nie wiem z dokładnością. Mam tylko szereg przypuszczeń i domysłów... Moim zdaniem jednak za coś co nie powinno się wydarzyć i siedzieć tak nie powinienem... I proszę Kolegi sporo tak osób siedziało i siedzi... @Łukasz Jasiński A jak mi ktoś odpisze na forum czy na maila mam przynajmniej pewność, że ten ktoś przeczytał. Kto na ogół nie wiem, na ogół tego kogoś nie znam, ale to jedyna przesłanka jaka do mnie dociera. Nie wierzę w te internetowości prawie wcale, no ale mam wrażenie, że inna rzeczywistość tak po prostu ma. A wszelkie sprawy związane z kompem są dziecinnie łatwe do każdego obejścia. Tak już jest :)
  9. @Dagmara Gądek Ja po prostu wolę wykpić ich wszystkich. Po prostu tak wolę. Różnie to ze mną bywa, naprawdę różnie, ale ja po prostu na ogół lubię żarty. Mnie niekiedy ta cała poetyka i proza powagi nie przekonuje. Zresztą pierwsza książka którą napisałem tak naprawdę miała tytuł Życie to senny żart. No ale nie umiałem nic z tym zrobić. Kompletnie nic. Zresztą to był dość naiwny i nieporadny zbiór opowiadań. Potem go przerobiłem, dodałem nowe, usunąłem niektóre stare i przemieniłem tę książkę w Opowieści poboczne:))) A co do Bukowskiego to od lat się na niego zamierzam i jakoś zawsze nie ma okazji :)))) Muszę to zmienić :)))) Również pozdrawiam :)
  10. @Łukasz Jasiński Jeśli chodzi o głosowanie... Wychodzę z założenia, że nie mam mieszkania więc niby dlaczego miałbym na kogoś głosować? Za co? W imię czego? W dowód jakiej wdzięczności? Za siedzenie w pierdlu 6 lat? No naprawdę bywam głupi i ślepy, ale staram się nim nie być aż tak...
  11. @Łukasz Jasiński :)))) Mnie rozpoznasz i jesteś w domu Kolego Łukaszu Jasiński :))) Ale wiedz, że ja nieustannie zmieniam tempo i zmylam tropy, a w każdym razie staram się tak robić :))
  12. @Łukasz Jasiński No nie wiem co powiedzieć. Ja tam tak na logikę może i mógłbym być w służbach, ale pod warunkiem, że nie musiałbym kłamać, krzywdzić a co najważniejsze kierwa płacili by mi dużo :)))) No ale wiesz oni tam dużo nie mogą płacić, bo zaraz byś się im zerwał ze smyczy. Wszystko musi być ideowe i w obronie wartości, zresztą niekiedy doprawdy osobliwych... Tam nie ma miejsca dla chcących tańczyć i jeździć Lambo przewrotnych i w miarę pokojowych ludzi, w dodatku pokrętnych ideowo. Oni to wiedzą, wiem to ja i już :)))) Właściwie wszyscy to już wiemy :)))) @Łukasz Jasiński Moim zdaniem zresztą oni mogą płacić więcej, owszem mogą, stać ich na to, ale tylko gdy masz większe wydatki. Tylko wtedy. No nic nie poradzę moim zdaniem ten real tak ma :))))
  13. @Łukasz Jasiński Nie wiem jak się to liczy, nie znam katalogu, ale gdzieś kiedyś słyszałem, że służb jest tak naprawdę siedemnaście. I pamiętaj Kolego Łukaszu, że mogą być w tym wszystkim organizacje zupełnie niejawne, kompletnie ukryte przed wszystkimi, ale jest to tylko moje przypuszczenie, na które nie mam i mieć nie będę żadnych dowodów :)) Leszczym
  14. @Dagmara Gądek Nie, nie to tylko słaba podróbka Philipa K. Dicka :)) Zresztą PL może taki był, natomiast autor niniejszego opowiadania w kompletnie nic nie wierzy. To jest tylko wariacja na temat reala, który mógł być, ale mogło go nie być. Ale jest ryzyko i to duże, że będzie w przyszłości. A muki każdego rodzaju były, są i będą bo życie najzwyczajniej w świecie umyka jakimkolwiek schematom... Taki real po prostu :)
  15. @Dagmara Gądek Ja w ogóle jestem zdania, że trzeba jeszcze inaczej. Wziąć i napisać i sprzedać tekst za milion no a potem się zamknąć w domu, zorganizować dostawę towarów i żyć życiem prawdziwym i powolnym i spokojnym, ale nie umiem tego zrobić niestety ://
  16. W komendzie Policji pod dowództwem pewnego Komendanta Policji, w mieście Y wytypowano kilka nazwisk, osób podejrzanych w sprawie pewnego rodzaju kryminalnej sprawy o podłożu przemocowym. Przewodnim motywem przy tym występku albo przestępstwie, co ustalono z niepodważalnym przekonaniem, były konkretnego rodzaju para butów, torebka i emblemat magnesowy na lodówkę. Było kilku podejrzanych o sprawstwo powyższego, ale skoro nie znam wszystkich szczegółów ograniczę się jedynie do kilku najważniejszych wniosków. Osoby podejrzane najpierw wtrącono w regulowane bezrobocie. A następnie te kilka osób zatrudniono w pewnych odstępach czasu w magazynie odzieżowym, gdzie im te przedmioty okazano, oczywiście w założeniu bez ich wiedzy, ani świadomości. Ale co najważniejsze, co było podstawą tego eksperymentu zmierzono ich czas reakcji z dokładnością co do tysięcznej sekundy. Jednym z założeń eksperymentu było to, że czas reakcji na powyższe przedmioty u sprawcy czynu będzie odbiegał od reakcji na inne przedmioty obojętne dla wyjaśnienia sprawy. Założeniem eksperymentu było, że sprawcy powinna się w tym momencie zapalić czerwona lampka, powinna go powziąć jakaś większa wątpliwość, a to w założeniu miało definitywnie wskazywać na sprawstwo. Pomysł sprawdzianu wydawał się być dobrym, przemyślanym, technicznie dopracowanym za pomocą umieszczonych w rzeczach sensorów. Sprawdzian danej osoby trwał trzy miesiące – tyle co umowa na czas próbny i tyle co tymczasowy areszt. Po przeprowadzeniu eksperymentu daną osobę zwalniano lub wytaczano jej proces karny, gdzie dowód z eksperymentu był dowodem kluczowym i osobę najprawdopodobniej winną osądzano, a potem umieszczano w więzieniu. Gdzieś w innym już miejscu tego samego miasta robiono całkiem podobnie. Tym razem zatrudniano podejrzanych w dziale wprowadzania danych jakiejś fasadowej firmy. Tutaj sprawdzano i mierzono reakcję na konkretne imiona i nazwiska. Tutaj również z dokładnością do małej części sekundy mierzono czas wprowadzania danych. Gdy ten czas odbiegał od normy, w porównaniu z tak zwanymi obojętnymi nazwiskami był dowód na kontakt z daną osobą o określonym imieniu i nazwisku. Być może sprawdzano w ten sposób również adresy zamieszkania. Podobnie jak we wspomnianym wyżej magazynie zatrudniano na trzy miesiące na okres próbny. No a potem daną osobę podejrzaną zwalniano lub wytaczano jej proces, gdzie jednym z głównych dowodów miał być wynik eksperymentu, a następnie osądzano, no a potem więzienie. W obu przypadkach postanowiono sprawdzić Daniela K, notabene byłego specjalistę prawa, który – co ustalono – odmówił jakiejkolwiek współpracy z polskim wywiadem. W ramach akcji odwetowej pozbawiono go w sposób planowy i kontrolowany środków na życie, a potem zatrudniono go w powyższych miejscach i nazwijmy je „wydobywczymi”. Sprawa Daniela K. była o tyle interesująca, że jako osoba odmawiająca współpracy z polskim wywiadem była osobą pod szczególną obserwacją i kontrolą, zresztą od dawien dawna, bo wcześniej sprawdzano czy nada się na członka służb, co w zasadzie w założeniu musiało wykluczyć okoliczność, że kolokwialnie mówiąc mógł się urwać i popełnić przestępstwo. Urwać się nie mógł również dlatego, że nie przeszedł specjalnego szkolenia w tym zakresie, a tym samym eksperyment miał duży błąd w założeniu. Sprawa wyglądała na od początku ukartowaną i przypominała raczej szykany, a nie faktyczne podejrzenie i ustalenie sprawstwa. Zresztą Daniel K. przeszedł oba procesy wydobywcze praktycznie bez zarzutu. Niczego – co sprawdzono i zmierzono – nie rozpoznał. Sprawa wydawała się więc oczywista, że po prostu z powyższymi podejrzeniami nie miał nic wspólnego. Autor niniejszego tekstu nie ma pojęcia jak wypadły inne osoby w tych eksperymentach, ale nie można wykluczyć, że znaleziono sprawcę. Komendant Policji na bazie tego przypadku powziął szereg uzasadnionych wątpliwości i z całą teczką udał się do przedstawiciela służb, notabene wysokiej rangi. Miało miejsce spotkanie na szczycie za mahoniowym dużym stołem, gdzieś w centrum któregoś dowodzenia. Komendant Policji podał rękę przedstawicielowi Służb, potem zasiedli w tych swoich dystyngowanych garniturach, po czym zreferował wyniki eksperymentu, jego przebieg i wprost zapytał przedstawiciela Służb dlaczego ten karze w tak brutalny sposób osoby, które z przyczyn zapewne ideowych nie chcą uczestniczyć w pracach służb, a przecież każdy ma prawo do odmowy świadczenia pracy na rzecz Policji, czy Służb, a podobno jest ich aż siedemnaście w kraju. Można tylko dodać, że Komendant Policji wiedział również, że każdy ma prawo do odmowy składania zeznań, ale tej delikatnej kwestii postanowił akurat nie omawiać z przedstawicielem Służb, albowiem dyskusja mogłaby podważyć sens podobnych eksperymentów w przyszłości, a wiadomo, że działy się one już od jakiegoś czasu. Powstało pytanie dlaczego wtedy, w reakcji na powyższe pytania przedstawiciela Służb wzięło na szczerość? Dlaczego i na jakiej podstawie zaufał Komendantowi Policji? Dlaczego odpowiedział na to pytanie, nie kryjąc słusznej tajemnicy? Teraz to ciężko ustalić, ale wiadomo, że obaj panowie lubili się po prostu. Przedstawiciel Służb przedstawił więc swoją wersję wydarzeń. Wyjaśnił, że Służby faktycznie od samego początku wiedziały, że Daniel K. nie miał żadnego związku z wyjaśnianymi przestępstwami kryminalnymi. Wskazał, że faktycznie był pod ciągłą obserwacją i jest pod nią do teraz. Dzieje się tak dlatego, że jest na liście, a służbom się nie odmawia i trzeba za takie działanie ponieść konsekwencje. Zresztą Daniel K. był na tej liście, jest i zawsze już będzie. Po prostu tak mają reguły gry. Przedstawiciel Służb dodał jednak, że Komendant Policji musi wiedzieć, że miały miejsce jeszcze zupełnie inne sprawy, bo te z kategorii szpiegowskich, a więc międzynarodowego priorytetu, a co za tym idzie do eksperymentów dodano jeszcze inne torebki, buty i emblematy na lodówki oraz cały zestaw innych rzeczy, a także dodano szereg innych imion i nazwisk i adresów zamieszkania lub urzędowych, a te były w istocie dużo poważniejsze i z innej kategorii zagadnień. I to właśnie w tym zakresie, a nie żadnym innym postanowiono w Służbach sprawdzić Daniela K. I również w tym zakresie okazał się on niewinny. Komendant Policji jak tylko usłyszał te słowa zaniemówił i postanowił tematu więcej nie drążyć. I na pożegnaniu powyższe spotkanie na szczycie dobiegło końca. No ale w powyższym ciągu okoliczności i wydarzeń doszło z czasem do jeszcze innego, zupełnie nie oczekiwanego paradoksu. I to na dużą skalę. Otóż Daniel K. z dużą wyobraźnią i znawstwem, a nawet zrozumieniem wszelkich szczegółów opisał powyższe eksperymenty, aczkolwiek faktycznie bez powoływania się na konkretne rzeczy, czy dane osobowe. Uczynił tak w osobistym dzienniku, a także wrzucił jego zapis na forum poetyckie, na którym bywał aktywny. Powstało więc z czasem, po fakcie jeszcze jedno pytanie i to trudne do wyjaśnienia, czy faktycznie nie był szkolony i czy rzeczywiście nie miał kontaktu z jakąś obcą dla kraju organizacją. Natomiast niniejszy tekst – mój Czytelniku – jest właśnie tym opisem, a nawet poniekąd dowodem. A jest to tak naprawdę zapis realnej historii, co trzeba też dodać. Krótko mówiąc Daniel K. to ja i nikt inny. Można też pokusić się o podsumowanie, że życie jest przewrotne i zawsze takim było. I nigdy, choć byśmy sięgnęli po całe zestawy nadzwyczajnych środków nie było, nie jest i nie będzie inaczej. I wszyscy już powinniśmy wiedzieć lepiej niż doskonale, że życie umyka łatwym wytłumaczeniom i zawsze będą się zdarzały rzeczy z kategorii niewytłumaczalnych. Choć akurat w tym opisywanym przypadku może być całkiem inne wytłumaczenie, czego Czytelniku nie powinieneś wykluczać, a ja pozostawię Ciebie z tą niepewnością... Warszawa – Stegny, 17.07.2024r.
  17. @Dagmara Gądek Jest jeszcze jedno zagadnienie wokół marketingu tomiku, poważne zresztą :) @violetta Koleżanka pisze piękne wiersze więc nie ma tym nic dziwnego :) Ja szykuję w pełni przewrotowe krótkie opowiadanie o służbach i kryminalnościach teraz, ale muszę je jeszcze wklepać w kompa.. No a potem raban :)
  18. @Dagmara Gądek No wziąłem to od piosenki Wały Jagielońskie - Monika dziewczyna ratownika :))) No naprawdę bez podtekstów żadnych !!!! Koleżance Dagmarze dobrze radzę - starania o Lambo nie są wcale najgłupsze :)))) Ale co ja tam wiem, coś tam tu i tam widziałem i już.
  19. @Dagmara Gądek A najlepsze, że jak już tak wszystko zabrali, wjebali w tor przeszkód to zaczęli knuć o Jezusie, że to przecież podobna droga więc mesjanizm, czy o zwykłej świętości - jakiż piękny scenariusz, czy o Hiobiźmie - jakie to wspaniałe tak wszystko stracić, a może proroctwa? Wiesz jakież to prorocze wszystko... i przewidujące... I takiej sytuacji po prostu nikomu nie życzę, więc piszę o tym ku przestrodze ;)))) I może faktycznie jakieś kilkadziesiąt lat temu popełniłem mukę i powinienem bardziej jednak starać się o Lambo ;)))) To nie jest wcale takie głupie, choć chyba miałem lepsze teksty generalnie, które notabene oddałem, ale tylko dlatego że nie mogłem i dalej nie mogę nic wydać :))))
  20. @Dagmara Gądek Zgoda. Mnie to się zresztą nie udało i nie uda - ocyganili mnie ze wszystkiego :// Po całości... I może dlatego gdzieś komuś chciałbym doradzić na przyszłość... ;)) @Dagmara Gądek Zresztą możesz mi mówić per pan wał jagieloński ;))
  21. @Dagmara Gądek Gra toczy się o to aby pilnować swoich 4 liter. I kilku innych rzeczy też. Żebyś tak Dagmaro w wieku około 60 lat nie spojrzała w lustro i nie rozpłakała się nad swoim losem, że po prostu zostałaś kompletnie oszukana. Innymi słowy zrobiona w wielką trombę. Okradziona na milion sposobów. Moim zdaniem o to chodzi w tej grze...
  22. @Jacek_Suchowicz Fakt, może tak :) @Rafael Marius Jakoś tak się mówiło kto nie ryzykuje ten nie pije szampana czy jakoś tak ;) @Dagmara Gądek Bezludna wyspa kosztuje więcej niż Lambo. Zdaje się około 700 milionów złotych :) Masz trochę racji o tyle, że ten tekst zdaje się nie jest najlepszy, choć wcale z drugiej strony nie miał takich aspiracji. Ale wiesz jest coś z podejścia chcę Lambo i zarywać piękne dziewczyny, nie koniecznie jakoś specjalnie najlepsze w mieście w sensie charakterologicznym i sercowym i duszy. I takie podejście również potrafię zrozumieć. Ale wiem, że Lambo po prostu z drugiej strony musi kosztować ogrom pracy, ryzyka i odpowiedzialności właśnie... Nie bycie oszukanym co do zasady nie jest wcale aż tak nierealne. Są tacy, którzy mają takie generalne wrażenie i myślę, że takie odczucia mogą zbliżać się faktycznie do szczęścia i spełnienia. Również pozdrawiam...
  23. @Dagmara Gądek Taki długi komentarz do takiej prościzny? Mnie tutaj chodziło o myśl generalną żyj tak abyś nie czuł się oszukany. To była absolutna podstawa tego tekstu. I jak wielu z nas, w tym ja, tak naprawdę tak się czuje? Zdecydowana, absolutnie zdecydowana większość. To była myśl przewodnia, a no cóż napisałem jak umiałem :)))) Ale inna sprawa, że Lambo w garażu to nie jest wcale zły sposób na dziewczyny. Naprawdę nie jest. Myślmy pragmatycznie :)) Tyle tylko, że Lambo w garażu może kosztować każdego dnia z 16 godzin. A wtedy to już sprawa jest nieco bardziej skomplikowana :) No i wiesz strachy się pojawiają, różne dodatkowe...
  24. @Łukasz Jasiński Mnie chodziło tylko o kompromis w twórczości. Wiesz jakiś mały ukłon w stronę potencjalnego czytelnika. Jakieś oczko ku niemu. Wiesz jakieś coś co może ten by chciał bardziej przeczytać. Zresztą tych kompromisów pomiędzy też może być cała gama. Od mniejszych po większe. Jest tam wielki obszar. Będę ostatnim, który Ci zabroni tutaj pisania prawdy o swojej trudnej przeszłości. Notabene ktoś kiedyś - ale to tylko policyjna gra była - nazwał mnie kiedyś komornikiem, choć wiedział że nim nie jestem, a pracownikiem notabene w największym zakresie windykacji :)))) I po prostu temu komuś powiedziałem, że Komornikiem nie jestem, a wszelkie sprawy zadłużeniowe niech załatwia nie ze mną a z Komornikiem właśnie. Ot co. Ale teraz po ładnych kilku latach już wiem, że to tylko gra była. Wiesz, zabawa w biało - czarne. Kto przestępca a kto niewinny. I to wszystko. Na mój rozum jedna z najgłupszych tutaj gier. I ta gra panoszy się coraz bardziej i będzie miała, bo mieć musi coraz gorsze i coraz tragiczniejsze skutki... No ale to tylko moja opinia jest.
  25. @Łukasz Jasiński Generalnie chyba faktycznie są dwie szkoły pisanie pod publiczkę i pisanie całkiem na odwrót, bez patrzenia się na czytelnika. Obie mają swoje zalety i wady, zresztą obie duże tak naprawdę. Chyba najbardziej wskazany jest jakiś kompromis w tym zakresie. Ale co ja tam wiem :))) Ty zdaje się i tak masz tutaj mega dużo wyświetleń i dobrze... No i jeszcze piszesz te naprawdę ciekawe komentarze... Pogratulować tylko ;))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...