-
Postów
1 231 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina
-
Dzień Liczby Pi
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Umieram - przebita obłokiem Rogatki podświadomości. Ktoś dostał awizo z moim zniknięciem Uwaga: fatamorgana! Brak obojętności. Budzę się we fiolecie Wielu rzeczy nie pamiętam Do kilku - nie można mnie zmusić Knebel ustom nic nie da: wolnością też można dusić Smutne to: poddajemy się - na mapie każdego świata I nie płacimy pieniędzmi: spłacą nas dni, miesiące i lata w połowie - zmarnowane: ''Czy znajdę w końcu szczęście?'' przez takie trywialne pytanie ... -
Najgorszy architekt - czas. Rzeźbi fundamenty z oszustw i spękanych głazów. Życie to bezustanne umieranie, nawet jeśli się ma własnego "koucza" czy metr kwadratowy w Château d'Armainvilliers. Nawet - jeśli urodziłeś się na przełomie dzisiaj i wczoraj. Życie to rzeka, która prędzej czy później porywa wszystkich. I nagle masz o -dziesiąt lat więcej. I już nie jesteś w "mejnstrimie." Przepiękne akwarele, pastelowe pastisze bezludnych wysp w miejskich dżunglach. Huśtawka nastrojów - na której człowiek siedzi sam jak ten palec. W tle - karuzela sklecona z zerwanych mostów. Zrobię im fotkę. Kwiecień przemknął niezauważony, wiosna po raz kolejny nie złapała bukietu. Piosenki mimo to - piszą się same, piosenki - pełne puchu, piór (wiecznych) i (wiecznych) niedomówień. Balony w kształcie serca w cudzym oknie na świat. Nie wiem, czy dziejemy się naprawdę, ale od tej chwili chyba nawet w nic ... Zacznę sobie wierzyć.
-
Hańcza
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na marekg utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@marekg Ooo, świetne! Pozdrawiam! ❤️ -
Jesteśmy chwilą W chwili Przez chwilę ... Mamy w sobie byka Miewamy - motyla Potrafimy śmiać się, kląć, żałować Przez lata pamiętać czyjeś puste słowa A prawda jest taka, że nie warto: cokolwiek rozdadzą - taką też graj kartą Każda nowa chwila to świat całkiem nowy Stworzony naprędce Świeży, kruchy, prosto z twojej (?) głowy Dziś chmury są lżejsze. Nie ma samolotów Kawiarnie - mądrzejsze - nie ma tylu trzpiotów szukających przygód, wieszczów i potworów Wszyscy siedzą w domach: sercowych komorach Moja - tętni mocno Ukrywanym życiem. Miłość-bycie-rozkosz-nie ... Raz. Na całe życie.
- 5 odpowiedzi
-
11
-
Możesz przekomarzać się z czasem, możesz go zwalczać, możesz pilnować, by nic mu z siebie nie dać. Żadnych kompromisów. Bywa, że stracony zakrada się bezsenną nocą by sprawdzić, czy jesteś dostatecznie oblany zimnym potem. Masz dreszcze - myśląc o cherubinach przybywających punktualnie o 'godzinie śmierci naszej amen'? Nic cię nie uspokaja. Ja też czasem nie myślę prozą. Utknęłam w pętli czasu gdzieś, na ławce oblanej ciepłym wrześniowym słońcem. Myśląc o niczym. O tym, że zawsze tak samo ... rozmyślam o niczym. Z nadzieją, że to się nie zmieni. Nawet, gdy zmienię ławkę. I cały park. Mijają mnie ludzie niosący ze sobą różnorodność - jak nosi się torby i apaszki. Czym się różnią? Dwukropek. Przeżyli już wszystkie możliwe śmierci. Rozważają wysokość kary piekieł za niepopłacone rachunki, soboty bez wyjazdów czy ewentualność rozwodu. Są świeże połogi I sytość po "ostatniej" wizycie u kochanki. Są także aberracje, apostazje i inne przejawy elokwencji rodem że słownika wyrazów niemalże obcych. Czytasz coś teraz, czy tylko gejmingujesz? Ulice służą do zwiedzania. Nawet jeśli chodzi się tą samą do pracy przez 40 lat. Kupuję sobie tort. Zapalam jedną świeczkę. Marzę wdychając Nowy Świat. Przecieram szyby oczu. Nikt nie podziela mojego zdumienia: Jesteśmy. Nieważne kim, nieważne, po co. Przytulamy się - niezdarnie czując COŚ. Do końca życia pozostało jeszcze ... To nie ten peron. Wracam do siebie. Starannie przygotowuję samotność do snu: gorący prysznic, szklanka whisky i łyżka dziegciu. Rozczarowaniem ścielę łóżko: miał być szampan, upadek, po nim wzlot i ''ten ktoś,'' ... a jest tylko fantom ze wstrzymanym oddechem.
-
Umówić się na randkę z losem pod sękatym baobabem przeznaczenia i zerwać zakazany owoc... Natchnienie?
-
1
-
Autoportret
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Konrad Koper utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@Konrad Koper Dobre. 🙂 -
Niemądrość życiowa
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie ma ograniczeń: w każdym wieku, stuleciu możesz się huśtać i kręcić, Koniki i karuzele Na trampolinie tygodnie A głowa - na ukulelach Nie ma, że ''nie wypada'' Chcą tego wszystkie twoje zranienia, sińce i blizny Porzuć to, co nie daje ci śpiewać nie płać sumieniu grzywny Ludzie odziani w starość Kochają biadać i zrzędzić Do niczego się ponoć nie nadają, bo już nie wstają na ósmą i nie generują pieniędzy Mam lat niespełna dwieście Marszem przez miasta, tunele Nie poszczę w żaden piątek I nie wiem o sobie - zbyt wiele Haniebna jest ponoć samotność, bo serce śpi niewygodnie, a myśli - rzadko gotują: kuchnia jest ciemno-przechodnia Zostań dziś u mnie na noc Pobądźmy chwilę bezdomni! Świat nam wynajmie powietrze i lustra - w cudzych oknach A o starości - zapomnij. Jutro jest. W nas? Zawsze wiosna ...- 2 odpowiedzi
-
11
-
Kamienie nieszlachetne
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Płakałam, ponieważ zeszłej nocy wiersze odmówiły mi posłuszeństwa. Uczyłam się algebry: odejmowanie, mnożenie i dzielenie... sumienia. Grafomania? No to w nawiązaniu ... Najbardziej lubię spędzać przedpołudnia w niebieskich pokojach. W tym samym czasie tysiące ludzi nadają faksem informacje o astronomicznych układach cyfr, o kartotekach zbrodni, które (wedle przeczuć) dopiero mogą być popełnione, o egzotyce żywności utwardzanej palmowym tłuszczem. Czuję się wtedy zupełnie nie ... potrzebna. Napisałam do NASA z prośbą o kamień, kosmiczny opal. Odpisali, że znacznie lepiej będzie i dla mnie i dla reszty ludzkości jeśli zajmę się kwestią grawitacyjności pewnej skamienieliny, którą już posiadam. Odpisałam im, że to niemożliwe: kardiolog od dawna trzyma ten głaz u siebie w gablotce. -
Miej życiu coś więcej do powiedzenia niż tylko: "Jestem."
-
Mały romans
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Naram-sin@Naram-sin Bardzo trafna interpretacja - dziękuję. 🙂💞 -
Cudowna jest świadomość, że panoszymy się we wszechświecie Gdy jednak nie-ludzki bóg mnie wyśle na potępienie, wysłucham, i sami wiecie: już więcej się nie spotkamy - ni tu, ni "na tamtym świecie" Odlane z wosku życie - nie zawsze w ciepłym płomieniu Modlimy się różnym Bogiem - i zawsze ''po naszemu'' Leżymy, w splecionych dłoniach ... Nie wiemy, gdzie jest ludzkość. A może ziemia jest, tylko ... pusta? Pomiędzy oceanami: zaklęte w ustach usta. Okręcasz mnie niczym globus Zbudziłeś Himalaje. Sądzisz, że w czymś mi pomożesz ... ? Na tej mapie nie ma raju.
-
Skrępowany Chrystus na ścianie małego pokoiku. Bez ścian. A za nimi - starszy człowiek, który szczęśliwie go przeżył. Bóg Ojciec? Cień w kształcie odwrónej klepsydry. Piasek wysypał się z niej gdzieś na nowej drodze życia. Skręcił. Zostańcie w domu, czekajcie na czarne gwiazdy wtopione w przezroczysty proporzec nadziei! Otwórzcie okna i wyrzućcie przez nie wszelką wątpliwość. Jesteśmy. I nie żyjemy. Niby nadal pożeramy łapczywie wszystkie łuki triumfalne, spijamy całe Niagary, prujemy do celu drogą 66 w stanie beznadziei ... Dzwonię po szeryfa. Teraz - nikłe światełka listopadowych gwaszy malują zimę w gawrach ludzkiego strachu. Zardzewiała igła adapteru zszywa analogowe myśli. Babel i Krzywa Wieża. Zamówisz pizzę? Może lepiej, żeby nam było wszystko jedno. Na czubku iglicy będzie za mało miejsca, by ktoś to sprawdzał... Pójdę po rozmówki. Monolog w esperanto. Zaniemówienie Boga. Odwracam się ... do przodu Świat macha białą flagą. Wyjmuję własną, czerwoną: przez nadchodzące lata nie wypływajcie w morze. Zanosi się na złą pogodę. Tornada, tsunami, cyklony. Zanosi się na ... Płacz. Wymazuję kratery łez z obojętnej twarzy. Ludzkie tornada i osuwiska - w jednym wielkim kotle: chciwego przesycenia znanego pod nazwą GŁODU... "A może dokładkę?"
-
Najbardziej nie lubię ludzi za to, kim nie są. Podpisano: Wyobraźnia
-
Przystanek na żądanie
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zapewne każdy skądś wyszedł, zostawił inne drzwi. Wstaw tu zaimek "ja" lub, jeśli wolisz, "my." A teraz jedziemy przez życie, nurkując w telefonach, zwalczając kaca przed "party," czytając o demonach I marząc o tym, że jest to - jedyny autobus Choć złudne to marzenia - za chwilę wsiądą oni: na jednym dworcu lepszość, na innym - doskonałość i nigdy nie będziesz pewien, czy twoja własna nieśmiałość - nie każe zostać ci tam, gdzie nie sprzedają miejscówek Choć zawsze można wysiąść, zakupić inny bilet Podobno "życie to podróż"? Zapewne. Tylko przejazdem. Przez smutne miasto: "Chwila" ... -
Majowość zimowego powietrza ... I wszędzie pachnie Bogiem. Girlandy mgławic, dopracowane zbawienia Drogi pełne skamieniałych kwiatów, usłane słodyczą, wybrukowane - żałobą Przerębel bladego słońca, czekolada z pianką, twoja majestatyczna narzeczona z topornym naręczem brylantów na kolacji u mnie: odrzuconej starzejącej, ociekającej tłuszczem rozsądku ... Miłości!!! Odwzajemnienie pisało, że może trochę się spóźnić. Nie ma klucza. Otworzysz?
-
Są kraje jakoś tak niezgrabnie położone tuż przy zwrotniku nadziei, że każdym strzępkiem myśli dotykasz końca ... świata.
-
1
-
Kołacząc do niekrochmalonych prześcieradeł wybieram się na spacer po histerycznym niebie Pod maską spokoju, spanikowane "ja" - gwałtownie się kolebie: zmrożone odsetki w banku, kwas mrówkowy w ulu, klepsydra na ganku, szczęście zwija się z bólu Zarywam noc gwałtownie, Numer do grupy wsparcia! ... tam - ciągle zajęte, podobnie w oazie, we wspólnocie rodzin i w psychiatrów bazie A przecież miał to być spacer - jak rzekłam: ''po niebie.'' Nie mogę znaleźć drogi - od ciebie do siebie. Chcę byś mnie uspokoił, wyrównał rachunki, bo ja - nie potrafię: zbyt ciężkie rynsztunki - zmarnowanego czasu, popijaw za barem, rachunków sumienia z diabelskim kontuarem Ktoś to musi sprzęgnąć. Zapiąć i ogarnąć. Spisać i podliczyć. Zebrać i zagarnąć. Wychodząc z mojego życia - nie rzuciłeś cienia: To jak, rodzimy się "wciąż na nowo"? Czy znowu - "na do widzenia"?
-
Wspólnota mieszkaniowa
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dusze czyścowe niezgrabnie poupychane w olbrzymich ludziowiskach. Na którym piętrze nadzieja wynajmuje przestronną antresolę? Jak często wczorajsze śmieci segregowane są przez lepsze jutro? Czy Zbawca Ludzkości regularnie opłaca czynsz? Burza i susza i wieczny koniec świata. Tłumy niezdecydowanych na istnienie przepychają się przez i ciebie i przeze mnie. ...Boże! A od ludzi aż ... Pusto. -
Miłość? Że niby dążenie do podobieństw? Ja? Odróżniam.
-
Łomem świtu zaglądam w cudze okna Po której stronie umysłu znajduje się Paryż? Na wojnę idę z każdym kolejnym ... "Nie wiem." Zielone światełko. Świat cały?! Tu, w tym tunelu?! Mocne zderzenie ... O ciebie.
-
Patrzę na ludzi "starej daty," jak dźwigają (bez wzajemności) swoje krzyże, jak z dobrodziejstwem inwentarza przyjmują wszelkie dopusty i ułomności pełni blaknącej nadziei. Gasną oczy, a klimat jakoś tak za bardzo ocieplony. W pożółkłych notatkach tylko patynowa niedzisiejszość, staranne zapiski z idyllicznego "wczoraj" ... Cienki pergamin skóry porytej zmarszczkami i bruzdami ... I myślę sobie: "O, tam to na pewno jest Bóg!" A nawet, jeśli nie ma, to przynajmniej nikt Go nie wygania, gdy czeka pokornie za drzwiami. ... Z której strony?
-
Co to znaczy mieć depresję? To znaczy umrzeć na myślenie.
-
Zastanawiam się, jak los by zagrał, gdybym była sobą w innym wczoraj Inne mury z innych ludzi - palone sieną dookoła Zastanawiam się, czy aby na pewno to ludzie wypełniają ulice, czy te automaty coś czują i czy potrafią krzyczeć - Czekaj, niech kupię ziemniaki. Świat i ościenne planety zawsze będą: złe, dobre, takie czy owakie A wiesz, że codziennie umierasz?! Obierasz kurs na bulwar zapomnienia? A może skracasz dystans? Może zbyt długo czekałeś ... ? Spokojnie. I tak jesteś oryginałem: nikt nie wydepta dróg, których ty nie wydeptałeś: myślą, mową uczynkiem i niebieskim ciałem ...
-
Dla siebie, na wyłączność, lubię mieć tylko spokój i Boga. Trwa przy mnie nie narzucając się zbytnio. I też bywa nietowarzyski. Korowód kondycji ludzkiej (powykręcany we wszystkie strony) tańczący tuż pod roziskrzonym parapetem miasta. Są szachy - karnawału brak. Nie w porę, ale przychodzi opamiętanie: ziarenka naszego czasu tutaj przesypują się już tylko na stronę plaży - wiecznego odpoczynku. Wietrznie tu! Wiecznie? Poddasze świata i spadzisty dach codzienności, w której co rusz psują się samochody, zalotnie kuszą okna wystaw, co kwadrans odbierane są paczki i porody ... Nasz żywot w kosmosie? To nawet nie kwadrans. Czyste intencje? Najlepiej jeszcze raz opłukać przed podaniem. Bezludna północ. Wypłakuje się do pustego baru, przelewam siebie z pustego w próżne; Jutro i tak wspólnie będziemy wypatrywać nieba. Darmowy seans dla uciśnionych. Dziękuję za wszystkie zagadki Bogu i mamonie. - To może teraz zaśniesz ... ?