-
Postów
2 770 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez Dekaos Dondi
-
Pan Krasnal wychodzi z grzyba na siku, lecz nie zamyka wejścia. Dlatego dobiegają do niego słowa żony i szarpią z uszy: –– A drzwi to zamknąć nie łaska. Znowu nam robaków nawłazi. –– E tam. Przestań marudzić. Przecież tłuste robaki hodujemy w ogrodzeniu z żołędzi. Czyżbyś zapomniała. –– To ty przestań podjadać ściany naszego muchomora i mów do mnie po ludzku. –– Po ludzku. Nigdy w życiu! –– A dzisiaj w nocy, drapieżny ślimak podgryzał nam kapelusz dachowy. Wyraźnie słyszałam jak warczał i wciągał strzępki blaszek. Ale oczywiście, co to ciebie obchodzi. Tyś otumaniony dnie i noce. –– Mogłaś wyjrzeć przez lufcik i go przestraszyć. –– Wyjrzałam. Zaraz paskud czmychnął. Przecież na ciebie liczyć nie mogłam. –– Dobre sobie. I kto tu jest otumaniony. Wiesz co. Lepiej zrobię robakobicie. Przyrządzę smakowity, chrupiący posiłek, z posypką chitynową. Po zjedzeniu, zaraz przestaniesz odlatywać. –– Chciałbyś, co? A najchętniej byś mnie związał ostrą trawą i wyrzucił na pożarcie myszojeża. –– Żebyś stanęła mu w gardle i narzekała w przełyku. –– Ej kochanie zagadany. Uważaj. Krasnojad za tobą. –– ... –– No nic. Fajnie, że mnie stwór nie zauważył, a ślimak nie pożarł liściotestamentu, co go na kapeluszu pod białą plamką schowała.
-
Sumienie na kamieniu
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dagmara Gądek ↔Dzięki za rezolutne rozważania tyczące "kwiatków" 🍀 Przesłanie tu jest też😉:) E tam... lubię czasami dziwnie pisać, więc nic dziwnego, że po mojemu. Takie wariacje słowne, nie pasujące do siebie nawzajem, mogą paradoksalnie, urozmaicić teks Kamień może także wyostrzyć kosie zmysły Pozdrowianki😉:) -
Na przydrożnym kamieniu, który spadł z serca, siedzi Sumienie. Kulturalnie zaczepia osoby: –– Ej człowieku. Jeżeli jestem twoje, to nie bądź ostatnim chamem i kładź mnie z powrotem w tożsamość. Nogi mi ścierpły. Reakcje są zazwyczaj podobne. — Nie jesteś moim sumieniem, boś brudas. Pewnego razu, biedne siedzące, z przebiegłą łezką w oku, wpada na pomysł. W pobliskim strumieniu, jeszcze krystalicznie czystym, zmywa z siebie wspomnianą wyżej insynuację. Po krótkim czasie kamień pustoszeje. Sumienie zostaje rozszarpane na kawałki, z odgłosami zachłannego darcia, niczym szata, którą wielu chciało przyoblec, dla spokojności myśli. *** Czasami wieczorem, nieopodal wspomnianego miejsca, można usłyszeć, jakby… niepewne pluskanie.
-
Istota Prześwitu
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dagmara Gądek ↔Dzięki za "pozdrówki😳 miłe" →które ozdobiłem wypożyczoną emotką:) No ale te→ niechciane, biedne, nagminne przymiotniki, nie są aż takie nachalne, ponad znaczenie łez↔Też Pozdrawiam miło😳 *** @poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔Także za jak zwykle "zamyślone wersy" Niby w nich "nutka sprzeczności"→ale z drugiej strony→"wszytko wynika ze wszystkiego" w większym lub mniejszym stopniu::)↔Pozdrawiam -
ubrana w błękitną sukienkę i niechciane łzy ciepły wiatr właśnie je osusza między pytaniem a niebem papierowe ślady dawno rozmoczył deszcz strugami zadanych ran najtrudniejszych tych na skośnej za gładkiej powierzchni wewnątrz prezent zawinięty w szeleszczącą szarość z lekka prześwituje złudnym lśnieniem poprzez smukłe postrzępione wąwozy wystające odłamki skał są niebezpiecznie blisko może zdołamy uciec ścieżką pomiędzy palcami by nie poranić dłoni futryną i drzwiami zrozumieć uchylone wejście w szybującym chaosie kurzu smudze zamglonego horyzontu tam jeszcze ostatnie świetliki kwadratury koła jeżeli on nie zauważy chichot losu co nas śni
-
Rozterki Tępego Ołówka
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔A zatem miło mi, iż w jakimś, chociaż skromnym zakresie, wyzwoliłem sentymentalne wspomnienia. Z tymi przejściami do cywilizacji, to różnie bywa:)) Pozdrawiam😅)!!:) -
Rozterki Tępego Ołówka
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Wiesław J.K. ↔Dzięki:)↔Czasami zaczynam coś pisać, nie mając planu, co będzie dalej. Wymyślam na bieżąco. Tu jakoś musiałem zakończyć, by bez końca nie strugać głupot:)) Pozdrawiam:)) -
Chyba tekst powtórkowy? To prawda. Trudno ukryć ów fakt. Jestem tępym ołówkiem. Niezaprzeczalnie. Spłaszczona, grafitowa główka, ledwo wystaje poza dolne obrzeże drewnianego stożka. Mam z tego powodu lekko przechlapane. Ostatnio na ten przykład, trysnęło atramentem. Niby omyłkowo, lecz akurat w moim kierunku. Coś na kształt zeppelina z anoreksją, nasikało na ledwo widoczny czubek. Durne wieczne pióro. Wyobraża sobie, że będzie wiecznie drapać biel. Nawet poza horyzont piórnika, a zaś biurka. Właściwie nie mam pretensji. Spojrzało, oszacowało i podjęło prześmiewczą decyzję, zgodną z stanem faktycznym, dosadnie widzianym. Dziwy mnie nie biorą, że akurat taką. Wyglądam jak wyglądam. A czym zdecydowało? Jak zwykle. Rozdziawioną stalówką z sarkastycznym błyskiem, na chropowatej gładkości. Jest jeszcze linijka. Ta cały czas linkuje, o koślawej dziurce, pustej w środku. Wychwala swój otworek na okrągło. Nie rozumiem, jak można popadać w zachwyt, z powodu czegoś, co do mierzenia, nie jest w ogóle potrzebne. Mam jeszcze wesoło na smutno z niekształtną gumką. Z nią to wszyscy mają. Wciąż narzeka i upierdliwie maże. Także siebie lub co popadnie, gdyż rysować nie mogę, a coś musi. Cyrkiel omija szerokim łukiem. No właśnie. Cyrkiel ciągle rozwarty, jakby chuć w kącie dyndała pomiędzy. Rysuje w kółko, kółka. Naiwnie wierzy, że w końcu kwadrat mu wyjdzie. Akurat. Ale co mi tam. Nie będę robił sieroty i odbierał matkę głupich. Jemu to rysika wystarczy na długo. Kiedyś jak spał po kolejnym kółeczku, chciałem wyszarpnąć szczupły walec, z metalowego zgryzu ryjka, a resztkę swojego wypluć i w pustą dziurkę włożyć jego, ale mnie dziabnął przez sen nieśpiącym ochroniarzem, to znaczy: szpikulcem, w ściankę podłużnego sześcianu. No i temperówka. Miałem z nią najwięcej wspólnego. Do dziś. Teraz coś ją napadło i stoi wciąż na sztorc. Dlatego jestem taki tępy. Udostępnić dziurki nie chce. Wiem, kiedyś postąpiłem jak ostatni… no powiedzmy, przedostatni cham i naskarżyłem na nią piórnikowi. Powiedziałem, że ona po to jest, żeby mógł w nią wejść. Że to taka jej tożsamość. A on nawet nie raczył odpowiedzieć, tylko mnie walnął drewnianym bokiem, aż odskoczyłem na ostrze cyrkla. Teraz mnie szpecą dwie widoczne bliznoślady. A zestrugać nie ma czym. Dzisiaj usłyszałem głos Wielkiego Rysownika. To znaczy nie bezpośrednio. Mówił do nich, a oni powtarzali. Tacy byli przejęci. "Możecie temu zaradzić. Marudźcie, a będzie wam dane. To wyjdzie ogółowi na dobre." Więcej nie zrozumiałem, bo doznałem wizji. Ciekawe, czy proroczej? *** Wszyscy na mnie dziwnie patrzą. Otaczają z możliwych stron. Cyrkiel, linijka, gumka, nawet piórnik coraz bliżej. Mam złe przeczucie… o cholera… nie takie złe. Słyszę wielkie bum! To temperówka leży poziomo i zaprasza wywaloną zachętą. Aż mi grafit wewnątrz pęcznieje, robiąc podłużne pęknięcia, na drewnianym płaszczyku. Łapią mnie za długość i wtykają czubek, w powabną, stożkową otchłań, gdzie już czeka pieszczotliwe ostrze. Po chwili wiruję jak wariat. Balsam doznań wszelakich. A oni jeszcze pomagają kręcić. Drewniane obrzeże rysika jest zdejmowane do tyłu, a ten wychodzi na zewnątrz. Sztywny, goły i szary. Odsłonięty doszczętnie. Ale najważniejsze, że nie pęka. Schodzą ze mnie cienkie, kręcone wstążeczki. Muskają, pieszczą, skrzypią, aż w końcu… jestem ostry na końcu i zostaję wyciągnięty. Niestety. Nie jest mi dane odpocząć. Łapią mnie i coś mną piszą, na łanie białej kartki. Niby to moje przeznaczenie, ale nie mogli to piórem lub drugą osobowością cyrkla? Widocznie Wielki Rysownik, dał im takie wytyczne. O cholera. Jak fajnie. Znowu jestem w temperówce. Widocznie stępili czub. Ponownie wyciągają na zewnątrz. Piszą na kolejnej kartce. I znowu to samo. Wewnątrz. Na zewnątrz. I tak na przemian. No nie. Co za dużo, to nie grafitowo. Ledwo zipię. Już mnie prawie nie ma. Króciutki jestem. Ostatkiem sił – bo wreszcie mam czas – czytam, co tam za prośby mną nabazgrali, na wielkiej ilości kartek: "O Wielki Rysowniku. Okaż nam łaskę. Zrób coś z naszym ołówkiem. Nie chcemy mieć tępego, tylko zaostrzonego. Obiecałeś, że wtedy wszystko ulegnie poprawie. Nawet wspólne waśnie, takie czy inne. Zatem spraw, żeby zawsze miał ostry czubek." Hmm – myślę sobie – chyba coś poszło nie tak… zresztą nieważne. Nie mój problem. Może to i lepiej. Jestem co prawda kupą drewnianych ścinek z grafitową posypką, ale na pewno nie… tępym ołówkiem.
-
@Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔Burza jak burza. Jedna z błyskawicami, druga tylko grzmi:) Pozdrawiam:) *** @befana_di_campi ↔Dzięki:)↔Fiku miku. Też bywa:)↔Pozdrawiam:)
-
Śniegu, tyś białość srebrzysta
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔Przyznać, aczkolwiek subiektywnie muszę – iż Twój komentarz, jest ciekawszy od mojego wiersza, zarówno od strony wrażliwości skojarzeniowej, jaki i normalnej, życiowej. Naprawdę, miło było przeczytać:)↔Pozdrawiam😉↔A gdzie koniczynka 4? *** @Jacek_Suchowicz ↔Dzięki za ciekawe nawiązanie wierszowane. Może nie aż taka parodia, co jak w życiu bywa. Cieszy poezja, aż nagle masz ci los... przyziemna proza, którą "trzeba zaakceptować":)↔Pozdrawiam:) -
Jedna, kroplą jest. Dwie, to już deszcz.
-
Śniegu, tyś białość srebrzysta
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@violetta ↔Dzięki:)↔Gdy gorąco, to za zimnem, tak rzeknę. Gdy za zimno, to za→ciepłem:)↔Pozdrawiam:)) -
@Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔Bunga bunga ma wiele znaczeń i wiele kwestii w mózgu kołacze:) Stabilnie oraz inaczej:)↔Pozdrawiam🤢😉)
-
Śniegu, tyś białość srebrzysta
Dekaos Dondi opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Źródło inspiracji zamierzone śniegu tyś białość srebrzysta z ciebie iskrząca zaspa ile godzi się łopatą namachać gdy zmęczenie wzrasta ten dopiero powie gdy wśród bolących kości i przekleństw się dowie którą stracił dziś twoją biel opisać muszę nawet gdy twarz zmęczoną widokiem twym wzruszę migotaniem tej jednej jedynej kałuży aż mi z nosa pociekło gdy zapłakałem na tobą śnieżynko co mnie mrozem pieściłaś wtedy światło ciepłe w tobie ujrzałem chociaż przez łopatę w nerwach uniesienie gdy cię odwalałem roztopiłaś sumienie -
błądzę w ciemności upadam nawet oświetlam drogę własnym przykładem
-
@poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔Ano właśnie, jak rzekłeś. To takie nawiązanie do sytuacji, gdy pewne podobieństwo zachowań, może wytworzyć dany odruch decyzyjny. Lepiej "żabie" bociana" ominąć:)↔Pozdrawiam też miło:~)
-
@Dagmara Gądek ↔Dzięki za intrygujące spostrzeżenia. Przynajmniej wiem, o czym tekst lub o czym mógłby być(:😄:) Faktycznie. Czasami tak jest, że coś napiszę→ciągiem podświadomych myśli, a później czytam i mam nadzieję, że ma to jakiś sens. Różnie to bywa↔Pozdrawiam(:🍀:)
-
W krainie struktur niewyjaśnionych, miód zlepia brzęczenie pasikoników, w żółto czarne paski karmelowych uciech. Z okrągłej łąki drzewa podłużnymi sękami, wykrawają kwadraturę koła, uplecioną z trysekcji kwitnących podziałów, w rzece niesionej szeptem płynnej ciszy, na początku teraz, gdzie dojrzewa czas. Zaprosi owocem do tańca i już nie puści, do czasu gdy sam obumrze. Użyźni godziny, minuty, sekundy. Wtedy to, w prześwitującej kołysce, dziecko zaistnieje powtórnie, w drugim płaczu świadomości, by kiedyś, na odgłosach pękania lodu, powędrować poza każdy możliwy horyzont. *** Przecież tort jest cały, oczekuje noża, po zdmuchnięciu świeczek. A kiedy zgasną lśnienia na turkusowym świecie, jest szansa że szczęście mu dopisze, tekst o dalszych śladach, zwykłego ciasteczka, które spadło ze stołu.
-
Niezatapialność
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dagmara Gądek ↔Nie ma sprawy😳:)↔Widocznie mieliśmy podobne myśli twórcze. Przy miliardach ludzi, jakieś prawdopodobieństwo tego typu zjawisk, jednak istnieje🙄 Emotki splagiatowałem, przyznaję↔🍀 -
w staniu na jednej nodze mijała mu kolejna chwila aż żaby zaczęły go omijać
-
Niezatapialność
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔To jest wiersz powtórkowy, będący już na tym portalu. Wrzuciłem→12.7.2022.→Nie czytałem Twojego wiersza↔Pozdrawiam serdecznie:)) -
Milknie przesypywanie okiennic, w zamkach wyśpiewanych z milionów ziarenek. Na plaży zasypiają strudzone okruchy dnia. Zrobione na szaro zmierzchem, śnią o wirującej klepsydrze, spowalnianej czasem. A jeszcze tyle w nich niedokończoności. Niewielkie łódki wyrzeźbione w pomarańczowym lśnieniu, migoczą na utopionym niebie, swoje zbłąkane dna. Wpatrzone w skrzyżowany horyzont, poprzez przezroczyste zwierciadła, cicho pluskają modlitwy niemych ryb, pośród pływających otwartych brzytew. Może ktoś niebawem, zaciśnie w dłoni, okrwawioną ostatnią chwilę. Wyrzeźbi bruzdy, poprzez miękką płytkość pytań, gdzie umarły odpowiedzi. A jeśli przywoła świt, co opatrzy ranę pierwszym wypłynięciem. Brzeg opustoszał. Zniknęły pozostawione ślady. Lecz na falach serfuje niezatapialność.
-
Zmienność
Dekaos Dondi odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Manek ↔Dzięki:)↔Też nie ogarniam wszystkiego do końca:))↔Pozdrawiam:) *** @Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔Im szukanie bardziej niełatwe, tym lico radośniejsze, gdy znajdzie↔Pozdrawiam😅;)) -
wznoszę się coraz niżej mrokiem oświetlam drogę ciałem swym ranię kolce drzwi do siebie progiem żagiel wyzwala tajfun ciało myśli przygniata instrument gra muzyką pieniądz resztę wypłaca wszystko pod księżycem odwrotną świeci stroną kopiec z piasku topnieje lodowce zasypać mogą zawiść usnęła w przyjaźni miłość daleko za nami mózg defektem umysłu odbiciem w obrazie rani
-
@Łukasz Jasiński ↔Dzięki:)↔Ale w tekście nie chodzi o filozofię kłamstwa, tylko przykład znanego paradoksu:)↔Pozdrawiam:)