Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dekaos Dondi

Użytkownicy
  • Postów

    2 688
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Dekaos Dondi

  1. nie zapominajcie o supełku którego żeście związali pustka większa wciąż w środku jeszcze cały rozwali pamiętajcie o nitkach co sznurkami były jakby nieco widoczne chociaż słabo zalśniły jeszcze trochę lepsze niż więzy za małe nie mówcie że dosyć bo nie będzie was wcale wspomnijcie o supełku którego żeście związali miejsce wewnątrz wciąż większe czy brak echa ocali ?
  2. tak długo tylko czekał lecz było nie warto w końcu mu czasu zabrakło
  3. @befana_di_campi ↔Dzięki:)↔O!→Nawet aż tak:)↔Pozdrawiam:)
  4. @Wiesław J.K. ↔Dzięki:)↔Ano właśnie, jak rzekłeś. Dlatego taki dialog na końcu↔Pozdrawiam:)
  5. tajemnice nie wiedzą wszystkiego o blaskach cieniach rozdrożach ścieżkach tam larwa czeka na skrzydle motyla w krzywych zwierciadłach odbicia stokrotne opływa strumyk lśnieniem uparcie sprawdza baranki a cierniowy koszyk przecieka kolejną zranioną chwilą łąko trzykrotna powiedz płatkom szare wianki znowu uplecione odnajdą o brzasku ślady kwitną drogowskazem może wskażą drogę za horyzont gdzie błądzą pytania w odpowiedziach mgłą spowite maleńki kwiatek śni owocem śnił on wczoraj czy jutro będzie
  6. Drabble Tak bardzo pragnął sukcesu. Może dlatego, usłyszał coś w rodzaju proroctwa. Słowa sączone do umysłu, kazały wejść na wysoką górę, pełną przeróżnych zakamarków. Obiecały, że jak będzie uporczywie pokonywać przeciwności, to w czasie wspinaczki, znajdzie czterdzieści cztery prezenciki. Pozwolą zyskać szacunek, a ich prawdziwą wartość, doświadczy na wierzchołku góry. Ochoczo podjął wyzwanie i osiągnął szczyt. Opróżnił plecak, by dumnym wzrokiem, na spokojnie obejrzeć zawartość. Po chwili namysłu, wpakował z powrotem i podszedł do krawędzi. Wszystkie prezenciki, spoczęły rozbite na dnie przepaści. Wtedy usłyszał: –– Zaprzepaściłeś sukces? –– Sukcesem jest to, że potrafiłem go wyrzucić. –– Zyskałeś, czy straciłeś? –– A jak sądzisz? –– Skoro pytasz...
  7. –– Chyba podróżuję w czasie. –– Skąd taka mowa? –– Ano stąd, że dzisiaj jest przyszłością wczoraj.
  8. @agfka ↔Dzięki:)↔Bardzo ładna myśl. Pełna nadziei:)↔Pozdrawiam🤠:)
  9. @Konrad Koper ↔Dzięki:)↔Sądzę podobnie:)↔Pozdrawiam🤠:) @poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔Takie to szybowanie, czasem ze spadaniem Pozdrawiam🤠:)
  10. przytul obraz nim lustro rozbijesz czeka na ciebie w srebrnej kołysce znalazłeś skrzydła co dawno zgubiłeś by znowu szybować nad łąki czyste wciąż pustą kartkę gdzie krawędź rani białym wilgotnym pomaluj śniegiem zauroczona złudnym balsamem w nieświadomości troski zabierze na pięciolinii nut przebudzenie tam gdzie ostatnio dżwięki uśpione czy znowu zabrzmią orkiestra zagra nieodgadnioną jeszcze symfonię
  11. kolejny już raz liczył na odbicie od dna lecz znów przedziurawił aż tak że poniżej spadł
  12. @befana_di_campi ↔Dzięki:)↔Skoro czułe jest, to niech zostanie takie też:)↔Pozdrawiam:) @Jacek_Suchowicz ↔Dzięki za wiersz, gdzie zawarta jakaś treść:)↔Pozdrawiam:) ↔
  13. @Konrad Koper ↔Dzięki:)→Przegapiłem Twój komet:)↔Pozdrawiam:)
  14. @Ajar41 ↔Dzięki:)↔O tak. Jak najbardziej!:)↔Pozdrawiam:)
  15. namaluj proszę na płótnie myśli zmysły pragnienia ściana zostanie dziś pusta mój obraz w ciszy zatrzymaj nie zakryj nocy strumieniem ni echem tęsknoty mrocznej zasnę u progu wystawy nasiąknę farbą odpocznę motyle na białych skrzydłach uniosą światło i barwy lecz tak się może przydarzyć błękit zawiedzie i zadrwi
  16. szary kamień zagłębiony w kłującym igliwiu częścią przyrody gdzie śpiewy ptaków kołyszą spowolnione zaklęcia zatopione w czerwonych nitkach szkarłatnych cierni sączą zapach lasu do rozświetlonej słońcem kałuży we wspólnym przeistoczeniu splątanym korzeniami ziemi ~ człowiek zakrywa całość swoim śladem niczym bóg stwarza kolejne wątpliwe dzieło
  17. @poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔ Czasami nie wiem, co wiem, lecz bywa, że inaczej jest:) Pozdrawiam też miło:)
  18. nieraz taka bywa mowa że więcej słów w zdaniu niż zdania w słowach
  19. Teksty powtórkowe, nieco zmienione ––/?— Po przebudzeniu stwierdził, że jest w środku okrągłego pomieszczenia, wyciosanego w litej skale. Było w miarę jasno, chociaż nigdzie nie dostrzegł źródła światła. Zaczął chodzić w kółko i doszedł do wniosku, że to żart lub dalszy ciąg snu. Niestety. Setki razy zasypiał, ulegał przebudzeniu, chodził i znowu zasypiał. Stracił rachubę czasu. Nie odczuwał pragnienia, głodu, zmęczenia i braku powietrza. To czego doświadczał, powinno go skłonić do zweryfikowania rzeczywistości, dobrze mu znanej. Aż kiedyś ujrzał obraz na szarej powierzchni. Postać zginała palce, wstecznie odliczając. Nawet wtedy nie pomyślał o najbardziej oczywistym rozwiązaniu, pasującym do sytuacji. Żeby po prostu przejść przez ścianę. ––/?— Góra jest wysoka a on malutkim człowiekiem, który pragnie zdobyć szczyt. Idzie niespieszno, lecz coraz większe zmęczenie odczuwa. Ma wrażenie, że coś z tyłu zaczyna po nim włazić. W połowie drogi przystaje. Wie, że przegrał. Czuje lekki ciężar na głowie. Wyciąga lusterko. Spogląda. –– A tyś kto? –– Krasnoludek. –– Co tam robisz? –– Zdobyłem wymarzony szczyt. Im byłeś wyżej, tym odczuwałem mniej zmęczenia. –– Tylko że ja nie zdobyłem. –– Zdobyłeś o wiele ważniejszy wierzchołek. Mi pomogłeś. –– Nie wiedziałem, że pomogłem. –– Przecież nie czochrałeś plecami ściany, chociaż łazić mogło cokolwiek. –– To była bardziej głupota niż dobroć. –– Hmm... cóż… chyba. Tak czy siak... obydwoje jesteśmy wygranymi. ––/?— Zuzia miała śliczny sen. Stała z ojcem na mostku. Rzucali kwiaty do rzeki. Płynęły w odwrotnym kierunku. –– Tato. Dlaczego moja lalka coraz bardziej śmierdzi? Nigdy taka nie była. Czemu ona mi to robi? Ojciec nie bardzo w to wierzy. Po chwili jednak przychodzi. Poznaje tajemnicę. Fetor jest trudny do wytrzymania. ~ –– Tak proszę pana. Cholerny zwyrodnialec. –– Córka mówiła, że miała piękny sen. A może ten sen... miał być kiedyś… nie jej. ~ Nie może patrzeć jak leżą samotne w kubłach. Skleja części. Otacza delikatnym tworzywem. Formuje. Tuli w mieszkaniu do wyschnięcia. Niech chociaż jako lalki, zaznają miłości. Wybiera dziewczynki matki, bardzo starannie.
  20. ziewający czas tyka żywicznym zegarkiem budzi dzwonkiem utkanym z pajęczyn z roślinnej wieży kołysana oddechem lasu zdobi swe burty o wklęsłe chropowatości płaski kształt z pasażerem na gapę kroplą deszczu wśród żylnych wioseł zatopionych w dnie z podłużnym nieprzydatnym sterem spływa w przezroczystym wodospadzie w dołującym szumie strąca białe strzępki z czerwonego kapelusza zerkają biedne mrówki myśląc że śnieg leci dalej w mrocznej wodzie zakłóca obraz księżyca płoszy pluskiem stada lelków wierci się spłoszona na utopionej łysinie pana twardowskiego # zielona łódka już dawno oderwana od prześwitu błękitno zielonego parasola
  21. tak długo obok marzeń chadzał tylko że przestały go zauważać z każdą straconą chwilką
  22. @poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔A mnie Twoje nawiązania:)↔Pozdrawiam:)
  23. @befana_di_campi ↔Dzięki:)↔Ale za głupie też nie. Tak sądzę subiektywnie:)↔Pozdrawiam:)
  24. @Konrad Koper ↔Dzięki:)↔No raczej... :)↔Pozdrawiam:) @poezja.tanczy ↔Dzięki:)↔A Tyś sensownie odpisał. Bardzo!↔Pozdrawiam:)
  25. szur szur szur szurają nóżki kościane to upiorne mlaskojady dla drzewa ciemny zakalec łamią miażdżą kolana trawy idą na wojnę z grzybowadami są dla nich przeszkodą prawdziwą zmorą te w kapeluszach zajączków ukryte całe nie widać nas nie widać nie mają w rurkach lęku wcale drzewo muszą chronić przed paskudami co potrafią czujność omamić a ti ti ti pysiu kochaniutki by opluć korę mrocznymi plujkami lecą plujki lecą sru sru nicponie cieszą są już naprawdę blisko nawet zewsząd słychać szelesty straszne choć jeden martwy prawie upadłą szyszką dostał właśnie a łaj a łaj a masz a masz w koronie drzewa siedzą zerkotki miaucząc bojowo rzucają na wroga szyszkowe bombki korona szumi gałęźmi wiewa zawzięcie igłami ostrymi strzela niczym w miękkie cuchnące ciasta niektóre z trwogi przestają mlaskać a grzybowady na pół owady potrafią fruwać choć nie wysoko fru fru fru susz z krasnali dziurawym wywłokom rzucają na grzbiety nie dla uciechy klaps klaps lecz by udusić zgnilizną wszystkie jednak one nie w ciemię bite mają ciała oślizgłe ślump ślump ślump ześlizgują bomby z poślizgiem opluwają drzewo glajdkiem mrocznym grzybowady mają wadę na szczęście rozdwojoną narośl zapewne choć teraz to szczegół pomocny to zmutowany autor opowiastki bitewnej raczej na pewno jak bum cyk cyk tej o dziwo czubek uznał że pomóc warto więc wyłapał mlaskojady żadne nie uciekły przestał o nich pisać zatem natychmiast zdechły lub nie opcja taka też
×
×
  • Dodaj nową pozycję...