Do pewnego pana
kim jesteś
wchodząc do mojego domu bez pukania
mówiąc rykiem drapieżcy co mam robić
przeszywasz moje ciało ołowiem
tłumacząc że nie żartujesz
kim jesteś
że jesteś
zdolny zmieniać świat
w coraz trudniejsze do zrozumienia
formy abstrakcji
kim jesteś
nie mam odwagi spojrzeć ci w oczy
mógłbym zobaczyć chłopczyka
zamkniętego w ciemnym pokoju
bo pobił się z kolegą tornistrami
ten wiersz…
leży bezwładnie na stoliku
wydaje się martwy
nie słychać w nim
żadnego dźwięku
nie reaguje na słowa
tylko za każdym razem
kiedy zbliżam rękę
by go zgnieść
zaczynam słyszeć głosy
mówiące jakimś niezrozumiałym językiem
ciszy
to dziecko na fotografiiwłaśnie umarło ze starościczas... pierwszy urodzinowy prezentnigdy nie należał do mnieinaczej nie pozwoliłbym mu upłynąćto dziecko na fotografiizacisnęło pięść uderzyło w lustrotworząc kilka linii przeznaczeniai ostrych przypadkówwchodzących głęboko w skórępotem przeszłość uśmiecha się do lustrapięść otwiera na światdziecko na fotografiistaje się fotografią
****
robak wyszedł z łupiny orzecha
według jego teorii
życie rozciąga się od dziury do dołu
po drodze tworząc obrazy
z coraz doskonalszą głębią
czyjaś lodowata dłoń
dotyka księżyca w kałuży
czas zaczyna rozmywać się na chwile
robak podgryza ich istotę
musi zdążyć stworzyć
kolejny koniec
Boba II
jej fascynacja sztuką współczesną
sprawia że jesteśmy dla niej
wciąż nowym wyzwaniem
w ograniczonych ramach
nieograniczonych form
nikt jak ona
nie potrafi wyrazić kolejnych wersji krzyku
umiejętność jednoczenia abstrakcji z martwą naturą
czyni z niej geniusza na miarę naszych czasów
tworzy wciąż kolejne wizje świata czarnych dziur i białych plam
żyje chwilą
jutro nie istnieje
@Szpieg Kontra Szpieg Dzięki za odwiedziny i komentarz, cieszy mnie, że tekst się spodobał.
@Dariusz_Sokołowski Tak, właśnie to herbertowskie tłumaczenie czytałem i napisałem ten wiersz.
Do Sylvii Plath
przeczytałem twój wiersz „Lustro”
myślę że zawsze byłaś
ciekawością odbijającą obraz
niepokojąco rzeczywisty
czasem pomiędzy spojrzeniem a odbiciem
czuje się dotyk niewidzialnej kreski
zmieniający rysy z zachowaniem znaków szczególnych
na końcu dzieła i one znikają w ciemności
mimo to malujesz słowem
wypowiadasz zaklęcia
zmieniasz się w jezioro
ludzie zatapiają w tobie ręce
obmywają twarze
stojąc przed tobą
czuję pokusę by się zanurzyć
i odnaleźć miejsce w którym
ciało słowem się staje