Odwiedziłem szuwary, by napisać scenariusz. Ostrożnie robiłem zdjęcia ptakom. Poskładam je dowolnie. ( Pomoże mi „rysownik”.) Film musi być wiarygodny, żeby przekłamywał pięknie; natchnę go poezją.
Przez ogród idzie jesień. Źródło jest daleko.
W głębi stoi zegar słoneczny i chowa się sowa.
Alejką idzie poeta i niesie poemat.
Na kartki opadają złote i brązowe liście.
Siedzi przy otwartym oknie i gra na fortepianie. Ja wtóruję grając na organkach.
Za stołem leży szachownica, warcabnica i tomik poezji.
Daję „książeczkę”. Odgrywa rymy, akcenty, sylaby.
Po chwili śpiewam.