Uginała się podłoga.
Usiadłem na łóżku i okryłem ciało kocem. Czułem jak mnie uzależniają i usypiają. Na szczęście ocknąłem się.
Potem podszedłem do stołu, który prężył się. Leżący obrus patrzy i jest świadomy. A skromna serweta swoje wie.
Stojące łyżeczki rozmawiają, choć nie znam głuchej mowy. A ozdobiony czajnik bywa lirykiem.
W osobliwej komnacie poczułem się rzeczą.