Młody Bóg śpi, o harmonii śni.
Kłania mu się każdy, mrugają gwiazdy.
Do człowieka się skłania,
choć próg jest z kamienia…
Dzieciątko ma;
wiele do powiedzenia.
Drewnianą „laskę” trzyma.
Jestem na Ziemi.
Myślę o „Planecie lirycznej”.
Rządzi tam logik.
Mieszkańcy krainy słyną z pomysłów
i podziwiają kolory oraz kształty.
Uwielbiają czytać prozę i poezję.
Nawiedzają świątynie intymności.
Matematykę porównują do złotego cielca…
Niedługo wyruszę na ową planetę.
Będę podróżować po hiperprzestrzeni.
Pierwszym wymiarem jest wyobraźnia.
Choć jestem dobry, gardzono mną w dzieciństwie. Brak rodziców był owiany tajemnicą.
Mój kuzyn (pół-arystokrata) był szanowany i stawiany za wzór. Zdziwił mnie jego późniejszy występek – handlował dopalaczami. Wysoko postawiony wuj- sędzia uniewinnił go.
Poszedłem do kuzyna, by wygarnąć mu zło. On z uśmiechem zripostował :Twój ojciec nie zaakceptował cię i zabił matkę, po czym popełnił samobójstwo. Rozpłakałem się. Pomyślałem : Pozostać w dobroci ?
Ową książkę kupiłem u antykwariusza.
Podczas wizyty miałem wrażenie, że mnie zna.
…
Zacząłem czytać lekturę – miała szarą okładkę.
Treść przypomina me życie,
a bohater jest moim zwierciadlanym odbiciem.
Po kwadransie miałem wrażenie,
że książka zyskuje moc, a ja tracę siłę…