-
Postów
862 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez tomass77
-
@sam_i_swoi Dziękuję za Twój komentarz. Nie znałem tego wiersza, ale interpretacja trafiona. Aż zaskoczony jestem. Kiedyś miałem podobny przypadek z moim wierszem Jeszcze raz. Potem usłyszałem piosenkę w radio i były w niej moje wersy. Nie wiem co było pierwsze. W przypadku piosenki mógłbym uznać, że słyszałem ją może nawet nie słuchając i umysł podyktował mi te słowa. Jest to mało prawdopodobne bo mam dobrą pamięć do muzyki sam ja wykonując. Ale jest prawdopodobne. Natomiast tutaj jestem w kropce. Pozdrawiam i dziękuję T.
-
Gdzieś tam na skraju świata Gdzie schodzą się wszystkie zimy i lata Z jesiennych liści utworzony pled Tam nad głową jest niebo nieb Jak odnogi błękitnych rzek Jak tajfunów pędzący bieg Gdzieś tam na nieznanej ziemi Gdzie tylko kolorowy ptak Szumią krzewy do fal Spotyka się błękit z błękitnymi By zostawić własny żal
-
Dziecinny obrazek jak krajobraz Który świat zapomina Echo dźwięku istnienia Które ja zapominam.. Moje trawy wpisane w krajobraz Moje osiedla lalki dziecinne Twe pocałunki i miękkie usta różane Pojazdy nadświetlne.. Nie mieszczą się w granicach ulic Granicach państw Granicach jezior Oceanów poza tym Co przyniosłem tutaj Znad Dunaju.. Martwy krajobraz
-
I znowu Great Britain Twoje klify wciągają jak słońce Na które patrzeć nie można By nie płonęły oczy I znowu wiatr morski Pośrodku archipelagu Konie pasące się na łąkach Poczucie życia w stalagu A chciałoby się Great Britain Odkrywać lądy nieznane Odkrywców miałaś bez liku Ważniejszy był szlak i mamona Upadła monarchio Great Britain Gdzież są te twarde królowe Twój obraz przechodzi do mitu Co gaśnie pod skarpą Rome
-
Wbrew pozorom i skutkom Picie jest jak linie papilarne Przebiega prawie linearnie Jego odmian tyle ilu adeptów Choć na ulicy obraz jednolity Jak ono się pięknie zagnieżdża Rozwija duszy niebyty. Jest funkcją psychotrygonemetryczną Powieścią prawie liryczną W notatniku konstabla Przewrotnością upadku Pośmiewiskiem niedostatku Głodowaniem z pełnym brzuchem Nasyceniem miłości do księżyca Który nie jest księżycem A marzeniem załzawionym Tęsknotą za światem Dla trzeźwych urojonym.
-
My ułomni my lękliwi Ciągle o coś zabiegamy Chcemy być szczęśliwi My kalecy połamani Szukamy poradni Kiwają głowami My nadwrażliwi Otwieramy ręce Tulimy powietrze
-
@Zlatan witam. Wiersz czytelny-za bardzo, taka moja uwaga. Bardzo emocjonalny, dobrze jest „ukryć” emocję pod słabszym słowem, wtedy akurat w wierszu jest mocniejsza. Oczywiście musi wynikać z kontekstu. Brawo za odwagę. Podoba mi się krótka forma wiersza, na bezdechu, tak jak emocja, jak zapowietrzenie.. Życzę udanych wierszy i pisz jak najwięcej T.
- 2 odpowiedzi
-
1
-
- wzloty
- transcendentność
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cicho, cicho, pukanie do drzwi Takie jakieś inne, może mu się śni Może sen go mroczy Za okno patrzy noc, księżyc niewyraźny Jego grube krawędzie czynią go pokaźnym Cicho, ciche stukanie, na pewno od drzwi W sercu niepewność, kto to może być W lustrze księżycem oświetlony Długa broda, zawiesina kurzu w pokoju Oczy bez blasku.. szuka poduszki Kiedyś wierzył w skrzaty i magiczne dróżki Podnosi się bez szmeru wkłada miękkie kapcie Otwiera drzwi pierwsze, mija komodę Idzie po omacku za cichym stukaniem W głowie ma strzępy snu, chciałby znowu zasnąć Nareszcie doczłapia się do przedpokoju Ostatnie drzwi od stukania dzielą starą głowę Zaczyna wahać się czy aby powinien W tak cichą noc drzwi otwierać innym Już chce wracać zanurzyć się znowu Gdzie ciepło śpią sny, śpią pory roku Lecz uporczywiej słyszy stukanie Nie ma wizjera zadaje pytanie To my synku, twoi rodzice otwórz nam Znamy tajemnicę schowaną głęboko Wiemy wszystko otwórz mamy jabłka Mama upiekła ciasto masz mleka trochę zrobimy kakao Otworzył oczy spojrzał na ścianę szeroko Cienie jak duszy lęki na płaszczyznę rzucane Czy dzieje to wszystko, czy jest naprawdę Poszurał kapciem, uszczypnął się w ramię Otwiera drzwi.. ojciec w kożuchu swym starym Które przewracał na lewo gdy za św Mikołaja się przebierał zjawę Matka uśmiechnięta, włosy ma rozpuszczone Pamiętał ich takich radosnych ze zdjęć nad morzem Lecz było to przecież przed dniem jego narodzin Ojciec spogląda na niego czule jak na małe dziecko Matka wyciąga ręce chce go podnieść w górę Zaprasza ich do środka za oknem księżyc znika Pojawia się jakaś jego replika zbyt cudna Siadają wszyscy do stołu, on nie może oderwać Od niej wzroku tak bardzo jest młoda i zdrowa I piękna i ojciec delikatnie bierze zawiniątko W środku placek ze śliwek jeszcze ciepły I tak siedzą wspólnie obszernie wspominając Łapią się za ręce, od zawsze się kochają On jest znowu dzieckiem choć ma długą brodę Czas na strychu na górze rodziców położyć Budzi się w potrzasku, biegnie po schodach Otwiera drzwi od strychu łóżko zaścielone A przy nim karteczka mała zapisana piórem "Będziesz jeszcze żył, wciąż nie jest za późno" Za oknem pieją kury..
-
@duszka @duszka Uściski T.
-
Świat demos i kratos Gdzie większość jest siłą Świat czerwoną płachtą Po granice pokryty Świat korupcją, religią Niczym niebo ciemnością spowity Puste domy niebezpieczne zaułki Świat pustynny i suchy Głodem i zbrodnią przeszyty Świat jest niesprawiedliwy Groźny jak spojrzenie Ateny Usilnie starają się temu przeczyć Delikatne słowa poety .. Chciałby być lepszy Lecz jest kometą
-
@sam_i_swoi Dzięki, trochę mnie poniosło wczoraj. Przepraszam. Na przyszłość proszę o krytykę ale konstruktywną, tzn z czym się czytelnik nie zgadza albo gdzie błądzę itp. Może mógłbym wtedy się wytłumaczyć albo wyjaśnić. Twoja wczorajsza krytyka była troszkę histeryczna a moja odpowiedź emocjonalna. Nie o to nam piszącym chodzi. Kochamy poezję i to nas łączy. Pozdro T.
-
Siatka i sprzęt spakowany Robaki z lodówki ściany Zanęta pachnąca w wiaderku Pamiętam o pulowerku Namiocik lekki jak piórko Saperka - bez saperki trudno Samochód obładowany Budzik obudzi mnie rano Złowiłem dwa piękne kalosze Dwie puszki po zacnym piwie Coś tam pukało mi w spławik Bat poderwałem zwinnie Spojrzałem w oczy swej rybce Walczącej w pięści niemrawo Zdjąłem z haczyka boleśnie Niech płynie dalej Wełtawą Niech spełnia innym życzenia Dla mnie los nadto łaskawy Mnie nic w życiu nie trzeba Poza patrzeniem w Wełtawę Więc puszczam cię dalej łódeczko Mknij do mniej szczęśliwych Którzy nie znają swej rzeki Jej meandrów zdradliwych ..
-
@Rafael Marius Dziękuję Rafael, dzisiaj czytałem o żeglarzu który zgubił się na oceanie i dryfował dwa miesiące razem ze swym psiakiem. Karmił go surowymi złowionym rybami. Zwierze się nie skarży nie wnosi reklamacji. Tylko ufa. Pomysł wiersza narodził się po tym jak wczoraj bezszelestnie wszedł do mojego domu kot sąsiadów którego znam od lat i o którym pisałem już wiersze. Niestety przegoniłem go wystraszony, nie poznałem po prostu, w pokoju by półmrok. Miałem straszne wyrzuty sumienia bo kot mi zaufał i został skarcony chociaż nieświadomie i tak powstał ten wierszyk. Pozdrawiam serdecznie T.
-
@sam_i_swoi Jeżeli już to pogarda dla Ciebie. Twój komentarz jest potwierdzeniem tezy zawartej w wierszu. Dziękuję ! T.
-
Nie ma takiego zaufania wśród ludzi Jak kocha i ufa ci zwierzę Choć miłość podobno Dla homo sapiens znamienna To ja w to po prostu nie wierzę Dlatego wolę przyjaźń kota Nie kata Psa, świnki morskiej, żółwia kamrata Bo jeśli zaufa ci zwierzę To zwierzyć mu możesz się z wszystkim Bądź pewien Samochód przejedzie Nie zdradzi cię z niczym I nie dlatego Że mówić nie umie Zdziwiłbyś się jak potrafi szeptać Jak się przymilać Pokazać dumę Lecz kochać nie potrafi Przestać I kiedy będziesz leżał już W trumnie I szafy będą przetrząsać Przyjdzie twój kot Zamiauczy smutnie Jeden był pan I przysięga
-
@duszka Troszkę nie tak. Wola życia jest niejako procesem podświadomym. Biegnie równolegle do egzystencji. Puenta odnosi się do poczucia i radości z życia. Specjalnie "na skróty" jest tutaj utożsamiona z życiem. Bo czym innym jest poczucie i radość z życia a czym innym wola życia, wola biologiczna, wola organizmu, wola komórki. Bądź wolny-uwolnij się od demonów, złych nawyków, depresji, zacznij żyć równolegle ze swoją wolą. O, coś takiego. Pozdrawiam serdecznie Duszko. T.
-
Człowiek chce żyć Zawsze chce żyć Nawet gdy nie wie Że chce Nawet gdy żółć Wybija sercem Gdy czyta list Łapiąc powietrze To zawsze chce Gdy zmysły gubi Zmysły splątane Przez na mózgu guz Dwubiegunowość Czy paranoi Na woli mróz To zawsze chce Nawet gdy głos Mówi mu wątp Wychodzi ze ściany Zerka zza zastawy Sięga po książkę Rozgorączkowany Nie umie czytać Nie widzi liter Życie doń woła Tylko przeczytaj Równaj do pionu Ustań spokojnie Ja jeszcze jestem.. Spróbuj być wolny
-
@duszka Dzięki Duszko za Twój komentarz. Niestety w przypadku Prota i tego co przeżył nie było szans na powrót do zdrowia „w warunkach ziemskich”. Cudowny film, cudowna książka. Wracam do nich co jakiś czas.. Pozdrawiam serdecznie T.
-
Na tej ziemi Wojny zarzewiu Jest grupka ludzi Żyjących w cieniu W zaspie tragedii Której dotknęli Ognia zarzewie Zmieniło ich w cienie Inteligentni Wrażliwi nad miarę Od świata odcięci Co miał być rajem Niezrównoważeni Nadpobudliwi Łańcuch chemiczny W krwi ślad wstydliwy Biegają w gorączce Ambitni łapacze By ich ułożyć Na miękkiej macie Wstrzyknąć kolejną Dozę trucizny Aby był spokój Zniknęły blizny A tylko oni Biedni wariaci Mogą to sprawić Życie ocalić Moja twarz pierwsza Nosi wspomnienie Przybrałem drugą Fotonu mgnieniem Jak piękne jest To zapomnienie Deszcz wody i Odosobnienie Psychiatra odkrył Kim był mój brat Wmawia mi inne Stąd pochodzenie Chce abym został Nie wracał na Kpax Lecz ja wyruszam W ostatnią drogę Nie wrócę na Ziemię
-
Zajmuję miejsce w ciemnej piwnicy Tutaj schowałem się przed życiem Napuchniętą źrenicą patrzę w nicość W szufladzie whisky - lat już nie liczę Rozgrywam partie sławnych mistrzów Z dala od zgiełku miasta ulic To jest mój świat moje dziedzictwo Świat co przepływał bardzo cicho Dziewczynka mała jak chciał Andersen Zjawiła się w tej zimnej twierdzy Podpatrywała tajniki gry Wzajemne w szachach zatracenie Wystarczył mi ostatni łyk By z życiem trudnym się pożegnać Lecz przychodziła z okiem złym Wzrokiem co burzył moją ciemność Teraz robię wycinki z gazet Wklejam w swój nowy z łez kalendarz Bądź silna dziewczynko z zapałkami Świat zawsze skąpił ci swych względów
-
Na naszych ścieżkach Wąskich jak kreski Zarastających Tętnic ogniskach Na rozkrzyczanych Sztucznych boiskach Namalowanych Farbami liniach Wyrosną kiedyś Nowe osiedla Na trzęsawiskach W których ugrzęzną Wyjdą istoty Do nas podobne Na wyrzeźbiony Od nowa chodnik Ktoś z nas dożyje Pójdzie na spacer Numer odnajdzie Góry i lasy
-
Rusofob: Dziękujemy Ci Wielki Bracie Za listy bez odpowiedzi Za złudzenia, że będzie lepiej Za Twoją troskę Na oczach opaskę Dziękujemy Ci Wielki Narodzie Za poetów pisarzy Annę Kareninę, Idiotę Sołrzenicyna Gułag Rentgen waszych marzeń .. Dziękujemy za wyzwolenie Przez Braterskich Braci Sąsiadów Słowian Za ciepłe przyjęcie Naszych rodziców Na waszej ziemi Dziękujemy Za odkrycie grobów Naszych mężnych synów Za śledztwa, badania Wskazanie sprawców Wśród matek błagania Zaprawdę wielkie nam Uczyniliście dobrodziejstwo Niezłomną prawdą I sprzeniewierzeniem .. Mamy kochać Was teraz Dlaczego? Kłamliwy narodzie Źródle zepsucia Pójścia w zaparte Nadejdzie koniec tego Jeśli nie dzisiaj To jutro.
-
Ciut dłużej z krepą na ręce Reszta życia Na życie się spóźni I nie ciut ciut Archeologii wykopalisko Nic nie wydobędzie Znikną wrzosowiska Delikatność listka Płynność rzeki Czerń pochłonie wszystko Jeśli o jedno ciut Dzięcioła stukanie Obrosłe mchem drzewo Jego rdzeń spróchniały
-
Dzień nie wschodzi dzień nie nastaje Woda z herbatą herbata z wodą Białe kryształy wywaru nie słodzą Fałdy brudu płótno skóry zdobią Za skrzydłem co drgało w uniesieniu Mętne oczy za skrzydłem bez piór Lata w węzeł zapętlone pętla czasem Jak jeż najeżona Czeka snu sny nie nadchodzą Nie czekają nikt nie czeka Myśli nieskończoność Dawno obok minęła
-
@Monia Dziękuję za komentarz i czytanie. Pozdrawiam serdecznie T.