Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawid Rzeszutek

Użytkownicy
  • Postów

    536
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dawid Rzeszutek

  1. Witaj (dobra) Duszko :) Dziękuję za komplementy pod adresem mojego wiersza i muszę się zgodzić z tobą, że kompozycja w twoim wykonaniu dużo zmienia w jakości przekazu, dlatego wprowadzę zmiany za twoją propozycją... Dziękuję za twój cenny czas i z całego serca pozdrawiam :)
  2. Katedra Z bryły wieczności nie Bóg a człowiek płomienną wiarą wydobywa kształty nieskończonych liturgii. Już widać kontury modlitw i śpiewów, spotkań serc, dzielących się sobą na zawołanie. W oknach witraże jeszcze bez blizn, o barwach tętniących historią mesjasza, wokół czuć pot i krew. Czas na sklepieniu namalował anioły. Jest też Matka ludzi niosąca chleb, nie sposób się oprzeć. Obraz jej zaczyna ściskać gardło... Katedra nieskończoności, teleport w miłość, pokazuje, że "człowiek" istnieje.
  3. Witam, Myślę, że każdy kiedyś ( prędzej czy później ) dostrzega błędy i ostatecznie, jak dobrze wybierze drogę, to zmądrzeje. Jak wiemy potykanie się uczy chodzenia, może "bohater" nauczył się chodzić? Lub błądził zbyt długo aż odnalazł światło, które przypominało o dawnych czasach, które były małym rajem w stosunku do tego, co doświadczył podczas wędrówki. Grunt, że szczerze docenia... i wychodzi z twierdzy wysokiej, o grubych murach...tylko dla prawdy. Pozdrawiam. Dawid.
  4. Witam ponownie Bardzo miło mi i szczerze dziękuję za twoje słowa, to duża otucha dla mnie. Cieszę się, że wiersz przypadł do gustu, to znaczy, że coś niesie w sobie i nie jest to tylko dla mnie widoczne. Pozdrawiam. Dawid.
  5. Witaj Waldemarze, Dawno nie czytałem twojej poezji - teraz wiem, co traciłem, a było tego niestety wiele. Wiersz twojego autorstwa poruszył mnie w w sposób delikatny, słowem, a trudny w sensie, co naprawdę sprawia ogromne wrażenie. Cechujesz się - mam takie wrażenie - umiejętnością mówienia o trudnych rzeczach w sposób prosty, lecz nie pozbawiony uroków. Wartość w tej cesze warsztatu jest wg mnie duża. Dlatego gratuluję wiersza! Pozdrawiam!
  6. Zdążyłem nie zdążyć... Zdążyłem nie zdążyć , w wielkim pociągu (do) życia, na stację własnego pogrzebu. Zafarbowałem włosy jesienną pustką i mgłami. Marzę o kropli deszczu, by urodzaj myśli napoić. Mimo, że nie zdążyłem, to pochowali z honorami, to modły zakazane odprawili, lecz najgorszy był całus - od matki Czas mój istnieje w sercu, czasem jeździ metrem... Choć widziano go na rowerze, to woli spacery. Wieczny tykacz o złotej brodzie tarasuje zakręty po prawicy i lewicy. Śpieszno mi do sławnej "Nicości". Do zagajnika i róż - próżnych. W odmęt nieczysty i niebrudny. W bezczas i bezmiejsce - Dosłownie w zniknięcie..
  7. Ból czerwieni Uczucia oślepły i nie mówią! bo chwile niespełnień zamurowały czerwony portal. Bo bez rozmów -różami- trwały. Zdziczała namiętność! bo zbyt długo trwała na łańcuchu i bez budy. Bez tańca w duszy. A portal czerwień rozbił! I potłukła się jak słowo kocham, a esencja jej, jak drobinki lustra, czekają na Pannę Nadzieję... Autor: Dawid Rzeszutek
  8. Jakby (Bez)Nadzieja Zawiązałem sznurówki, a już czuje jakbym wiązał koniec z końcem, gdyż w głębi bywam jakby psem na łańcuchu, co zdobyć podwórka nie może. Tak jak z lądowaniem na Księżycu, które jakby "zdobyło" kosmos - tak też jest ze mną... niby cieszy, a jednak jakby to nie wszystko. Nadzieja jakby tkwi w wiązaniu każdego końca z końcem i w tym, że łańcuch się kiedyś jakby zerwie... A Księżyc? Księżyc, to tylko utracone kosmicznie dziewictwo, po którym gwiazdy jakby były bliższe, jakby na wyciągnięcie dłoni. Niestety wszystko tylko... "Jakby". Bo "Jakby" jest chorobą beznadziei. Boże podłącz mi kroplówkę Nadziei i zerwij tą "jakby-nadziei", by "jakby" przestało tętnić w żyłach gorzkim - niedopełnieniem. Bo "Jakby" dławi we mnie promyki Twojego wiecznego światła... Autor: Dawid Rzeszutek
  9. Gdy sutener nie patrzy Czy świecie? Czyś nasz?, Oh! Oby mój! Oh, świecie Nasz! Oh, Nasz! bo przecie mój ?! Ile płacą Ci za dobę współżycia? i dlaczego aż tak drogo? gdyż zera na fakturze chyba też kopulują... Jesteś nałożnicą wielu królów - Adamów chowających wartość za listkiem figowym, wartość jakby permanentną. Twoja świeca płonie, a każdy, jak iskra Houdini'ego - pojawia się i znika, rachunki za światło opłacając czekami bez pokrycia. Ale rozkosz uścisku twej rozpusty - taniec w objęciach gwałcących pytań i wytrysków puent w kurniku umysłu za srebrniki z tacy kupiłem! Czy świecie? Czyś już mój? Oh! Oby nie nasz ! Och świecie mój! Oh też mój ! bo przecie nasz ?!
  10. Ości nadziei Rozpada się gruda Ziemi, drży grunt (jeszcze) w Boskiej dłoni i kamień z kosmicznego nihilizmu uderzy a ogień i pożogę jego ukoronują. Wyginą dinozaury moralności. Przeminą pogody i niepogody - Zła i Dobroci. Bo pogięli mosiężne aureole... Gdyż wysadzili fundament Święty i bez uwagi strawili w maszynkach chorych neuronów biblię - a wydalając krzywili się od smrodu. Kto kazał giąć aureole? Kto kazał ruszać Piotrową Skałę i kazał myśleć Wam? Kto kazał wyrwać wraz z nerwami świętych poświaty ? Kto kazał gniew detonować pod Opoką? i kazał ślepcom MYŚL zobaczyć ?
  11. Witaj, Nie wiem czy dobrze poprawiłem, bo szczerze to wstałem pięć minut temu i mózg chyba jeszcze nie zastartował, ale zrobiłem poprawkę,lecz później, gdy się obudzę, zajrzę raz jeszcze i spróbuję połapać się w zapisie :) i zrobić ostateczną korektę. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
  12. Witaj, Myślę, że patetyczność jest tu całkiem na miejscu, gdy mówimy o miłości i na pewno bardziej niż w przypadku wieców politycznych. W opisie uczuć - czyli tego aktu ludzkiego serca, który pochodzi jakby z Nieba, od Boga; tego, co jest pięknem najwyższym, ciężko jest nie pisać właśnie w ten sposób, oczywiście mógłbym, ale wtedy czułbym, jakby wiersz nie reprezentował w stu procentach tego, co czuję. Być może własne uniesienie do tego doprowadziło :) Dziękuję za komentarz... Pozdrawiam
  13. Poznaj moją niewolę Zakułem w ogniste szepty i w jasne kajdany nadziei, chwile gdy ty różo płonęłaś. Niewola w celi mych uczuć - poi łzami czułych objęć i karmi rozkosznym sercem. Niewygoda zamienia się w skowronków śpiew i taniec niegrzecznych spojrzeń. A czas jak czekolada rozpływa się w ustach całujących wschody i zachody namiętnych nocy. Jeśli znasz piękniejszą wolność, to nie poznałaś mojej niewoli.
  14. Dzięki za baardzo treściwe wsparcie :D Sylabizowanie wyrazów mi nawet wychodzi, ale te nieszczęsne pojedyncze litery gdzieś wyleciały z głowy ;) Są również też trudniejsze słowa, gdzie się zastanawiam czy to dwie, czy czasem jedna sylaba... Kwestia doczytania i wprawy, ale muszę nadmienić, że gdy się tego lata nie robiło, to wcale nie jest to takie łatwe... Dzięki wielkie ! Pozdrawiam
  15. Witajcie ! Dziękuję serdecznie Wam za sprostowania. Tak, racją jest, że to nie jest tekst sylabiczny, głównie dlatego, że pojedynczą literę wziąłem za sylabę i w tym jest mój największy błąd, ale dziękuję za wasz poświęcony czas, nie jest na pewno zmarnowany, bo wyprowadził mnie z błędu - że wiem w czym rzecz... Chylę głowę i biorę się za dalsza pracę, a dzięki Wam na pewno skróciłem dystans do celu. Raz jeszcze dziękuję i pozdrawiam ! Dawid.
  16. Witam, Odebrałem Twój komentarz bardzo pozytywnie. Wiem, że jeszcze technicznie muszę się podszkolić, ale muszę powiedzieć - ,że idę tą drogą i staram się. Dzisiaj wrzuciłem wiersz, który był pierwszym wierszem o równej liczbie sylab ( wyszło 13/10), pisałem go po pracy, śpiąc 4,5 h, więc to dodatkowo utrudniło zadanie, ale jestem dobrej myśli... Zapraszam do komentarza, a może pomoże mi on w zdobyciu kolejnego stopnia na "schodach rozwoju". Pozdrawiam.
  17. Nadzieja z ciemności W mrokach czeluści, w głębinach jaskini Na krawędzi zła, nad wiarą Boską Żyła roztargniona, wojownicza bogini Miłością zgniłą, szaloną łaską Sumienie karmiła, codzienność swą czyni W czas jej pogromu, w obłędu kielichu Wyschnięty wiatrem, goryczą pustki, Spłonął czarodziejski, ów artefakt przepychu Zwęglony zabrał, objęciem czystki Mądrość tą najstarszą, testament bytu mnichów A w losie człeczym, tak bardzo popapranym Zniknął mamonizm, dostatek wnet upadł A Lud przymusowo, nagle stał się wybranym Bo zrozumiał cel, życia ów sens zgadł Że miłość jest ważna, nie jest obłokiem marnym P.S Chciałem zaznaczyć, że wiersz starałem się równo, sylabicznie napisać. ( wyszło 13/10) Jest to jedna z pierwszych prób takiego pisania. Nie zlinczujcie mnie ;) heh, mam nadzieję, że choć trochę wyszło :) Pozdrawiam.
  18. Dzwony zbawienia i czarny kot W dzwonów nagiej fali odgłosu i w echu powrotów ku wieży, gdzie rozbija się widmo ciosu, zbawienie spoczęło i leży. Niosło brzmień przestrogę złotą i przyciągało ku chwale modlitwy, gdzie wianki święte organy plotą, by wiary zakończyły swe bitwy. A czarny kocur - bezdomny czas szcza na idee, żadnej nie omijając, tam gdzie trwa gromad wiernych las, ów Szatańskie wartości wpajając. Niósł światło przeklęcie ojczyste i w grobowcach uczty i msze czynił, a magii jego dzieło czarno ogniste miało poetycką rolę i nikt jej nie winił. Nie budź zbawienia, niech pośpi! chociaż światło poezji umysł pali a z odgłosów liturgii duch twój kpi, bo zbawienie wstanie i czas obali.
  19. Czas rozpusty Rozkoszy godzino - dziwkarska przygodo, gdy dżentelmen ulega twym modom i frywolny taniec staje za twoją zgodą, pragnienie gaszącą orgazmów wodą. Poro spoczynku - płonąca uczuć alkowo, co w ogniu czułość budujesz na nowo i dotykiem szumu, tuląc serca mową, pieścisz wynosząc wartość ciała zdrową. Oddaj tajemnicę cieni i otul magii podkową, by radość trwała i kontur ich swą budową, nasyciły płomień ekscytacji kolorowo, a cisza za wolą uczuć szeptała to i owo. Rozkoszy godzino...
  20. Zawiodło mnie ku niechcianemu, jak to bywa, gdy po prostu idziemy,niechcianym było wszystko, co przypominało, że żyję. Słońce, wpadające przez okna, brzęcząca natrętnie mucha i drżące ręce, jakby chcące wszystko zepsuć... Suchość w gardle, jakby powietrzeAfryki drenowało ostatnie krople pochłoniętych wcześniej butelek, niszczyła ekosystem nadziei,lecz szedłem dalej, tak po prostu...Z kranu kapało, uderzenia smutku poiły nienażarte karaluchy, też skorzystałem...Byłem już blisko... Gdyby nie szczur wygrzebujący z pod starego, śmierdzącego łózka resztki suchego chleba,nie wiedziałbym, że w tym domu jest jedzenie, ale uciekł, nie dzieląc się.Widocznie nie miał Chrystusa w sercu.Głód i pragnienie zmusił mnie dotego bym nie szedł po prostu... Wstałem z łózka, nie obserwowałem już krajobrazu faweli mieszkania, szczególnie tego,co niechciane. Był już wieczór, boski wieczór- zbawienie nadchodziło...Sklep był otwarty, więc wyskoczyłem po dwanaście małpek, które jak apostołowie, otoczyły zmartwychwstałego mesjasza, znów chciało się Żyć !Niech zbawienie trwa do ostatniej butelki !
  21. Witaj Duszka :) Ciekawe rozwinięcie myśli :), naprawdę trafne, podoba mi się... Nawiązując do mojego tekstu, muszę powiedzieć, że wiara opiera się o miłość i totalnie zgadzam się z twoim określeniem, że pokonuje śmierć, że daje i przywraca życie. Jest to bardzo dobre wnioskowanie, wynikające z dobrego zrozumienia tekstu, bo mówiąc o "przejrzeniu na oczy" i "uwierzeniu" ( co nie jest oczywiste, bo niewspomniane w wierszu), chodzi mi też o miłość, która jest siłą największą we wszechświecie. Miałem nadzieję, że to gdzieś wyniknie w komentarzach i dzięki tobie, tak się stało. Dziękuję za Twój czas i umysł, Pozdrawiam.
  22. Witaj Bogdanie, Sam nie należę do starych wyg :D tutaj heh, więc jestem jak najbardziej za :), Dziękuję za zrozumienie w komentarzu i za poświęcenie cennych minut na jego przeczytanie :), pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...