Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz Kucina

Użytkownicy
  • Postów

    3 095
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Tomasz Kucina

  1. Umiesz szyć? ? Ho ho? Dobrze wiedzieć, bo mi się ekspres w kilku portkach popsuł ?
  2. Jeszcze tych żeś w komentarz wpuścił. Ja na polityce się nie znam, wychodzę z założenia, że polityka zagraniczna jest poza mną. Nie definiuję zagranicznych politykiersów. Niech mądre głowy to analizują. Ale... istotnie --> Wolę na zachód ?
  3. Myślisz, że międzywojenne Stoliczanki liczyły na "piniądz", eeeh, raczej nie? To były panny i panie z zasadami ;) Przynajmiej - większość ?
  4. Uwielbiam ciebie. Twój humor i swadę ? Jak to mówią: panta rhei ?
  5. Grześ? O "krotochwilii" to pod twoim utworkiem napisałem, pod " Wesołym Romulusem" ?, a teraz jesteśmy u mnie? Czytelnik zaskoczony ? Jednak, jeżeli już u mnie analizujemy twój tekst, no to dla mnie to w pewnym sensie jest kurzweil, zabawa, dowcip. Bareja też był mega krotochwilistą ☺ Zakładam optymistycznie, że Panny nie wiedzą o co chodzi ? Oj Grześ ?
  6. Lepiej omijać współczesne tematy. Wychodzę z takiego założenia. Omijam, piszę o tym co mnie urzeka, i tak mi dobrze ☺ Dzięki Grześ za słówko.
  7. graphics CC0 (powaby międzywojnia - poemat liryczny) … ... a pan prezydent Mościcki jak zawsze szykowny w wysokim błyszczącym kapeluszu w lakierkach i białych rękawiczkach życie Warszawy to urocze teatrum na balu mody w Hotelu Europejskim Loda Halama zostaje królową nocy a cudna Nina Andrycz wychodzi w asyście autorów dramatycznych w sobotni wieczór posrebrzany księżyc podświetla motylki i krawaty bawidamków z żurnali uśmiechających się z przeszklonych witryn do fildekosowych pończoch naciągniętych na damskie nogi manekinów plastikowych emancypantek sztywne atrapy od obcego testosteronu fingująją chłodny syntetyk dokując z profilami przechodniów z precyzją szwajcarskich zegarków a męskie polimery ożyły całkiem nie na serio całuśni przystojni lekko dramatyczni w dłoni z jedwabną chusteczką suszą zęby do żelatynowych autochromów z fabryki braci Pawelskich to vis-a-vis - zakład ajentów i fotografii kolażu - literalnie pozdrawiają swe sztuczne baronessy zakurzone w przeszklonych gablotach imidżu potencja Warszawki mentalnie zmierza do Sieradza gdzie imć Antoni Cierplikowski zwany królem golarzy tnie jak idzie młode dziunie na chłopczyce to mecenaski sztuki napoleonki ondulacji powabnie wyginają ciała w kuszących pozach francuskich w sukniach wyszywanych cekinami puszczają zalotne oczko do namierzonych i niedojrzałych emocjonalnie kochasiów cudowne - drastyczne i dziobate ciągną tłumnie do Warszawy mozolne - perfidne niedostępne silikonowe syrenki - od pasa w dół w małej czarnej od Coco Chanel - niedopite dzisiaj wieczorem stolica lirycznie wzruszona ma własne Suchodolskie i praktyczne panie poetów nawiedzonych nagabują metresy malarze malują je oczami rzeźbiarze stroszą dłuta warszawscy matematycy obliczają prawdopodobieństwo upojnej nocy młodsze zadziorne pokolenie oddane sprawie w dziele ruchu schodzi po schodach rewii w marabutach z bakelitowych odbiorników nam gra na patefonach Warszawa Mieczysława Fogga baryton i tango Milonga cóż sport to taniec czasami dance macabre kolejny stołeczny napalony amator mikstów rozmyśla w loży o „La Divine” o Susan Lenglen w minispódniczce rozkraczonej przypadkiem na korcie tenisowym Legii robi się późno noc oparem grawituje z mgłami przymyka rzęsy opada pudrem w zaułkach i ciemnych bramach migocze brylantyną z męskiej pomady rozgrzywia z przedziałkiem chytre lisie futerka obłych dekoltów kto wie? Natali- u Gałka jest już może latarnią? nie ważne i pozorne! owalny plafon podświetla ulicę apaszów ich lica w aluminiowych felgach chevroletów buicków i opli – lśnią umięśnieni modele w pilotkach z bukietami róż za nimi nastrojowi anty_apologeci wierzący w masyw plastycznego ciała to modni panowie w sile wieku wychodzą jeden po drugim z domu mody Bogusława Hersego na ulicy Marszałkowskiej w szyby okien tej ogromnej kamienicy przepychu czasem stukoczą gołębie z... paryskim przekąsem i... z klasą jadą parami do nieba windy szybują po piętrach budynek ogrzewa własna elektrownia w tym sobotnim śnie świat nagle zawirował a noc zagląda do czarnych garniturów płaszczy i peleryn podszywając się w słodycz jakoby Jadzia Smosarska z Jurkiem Pichelskim na Starówce w pragnieniu życia ulicznym bohema - zarodkiem sztucznego aromatu maklerzy to Arsen Lupin cechują naszyjniki i kolie zapach szklanych ogrodów poddusza spelunki znów czulą zmysły noski z pasmanterii białe kwiatuszki w butonierkach dyplomatycznych marynarek wszystko tu perfekcyjne i dopasowane nieco sztuczne – lecz piękne bo Rzeczpospolite – biało-czerwone to kocham szczerze - chcę w nadmiarze! w teatrach operach i rewiach raz różowo a raz niebiesko girofle-girofla oniryczna tancerka blenduje pierś z kolorem po scenie w walcu wirując z ambitnym przystojnym danserem życie filuje gdzie się da sumptem protokołów wyraziste w metaforach i metamorfozach pozorne! gdzieś na balach jedwabiu dziewczę z Milanówka wychodzi z kokonu przeobrażając się w motyla i wręcza bukiet kwiatków pani prezydentowej Mościckiej tiulowe szale „relief kali” pachną mimozą w tropiku widowni szyldkret w alabastrowych sukienkach kwitną z brokatowym cyklamenem rankiem wkładane - przez głowę nocą zadzierane - do góry krzyczą rozporkiem z żeńskiej części widowni w mniemaniu młodszych panów ubranych nieco jaśniej bo na szaro - kobieta tchnie namiętnością i nie ma nic z szarości lecz nawet dla samczej wiary świat to zasady puder plus szminka lusterko w torebce staniki ich kobiet są melodią dress code stolica tętni i o tym opowiada ci panowie snują klasycznymi uliczkami z melodii i natchnienia komunikują w prezencji i aparycji mężczyźni zbratani z klezmerami grającymi do kotleta saksofonów rytuał niesie song po zaułkach panowie tak melodyjnie atrakcyjni co któryś i kolejny przysposobiony w filcowy homburg przywieziony z Hesji z jedwabną tasiemką nad podwiniętym rondem odsztyftowani doktoranci uniwersytetów polityczni łowcy awansów topazy savoir-vivre'u kłaniają się przechodniom z wyuczonym wdziękiem mizdrzą do ślicznych kobiet tak całkiem wrażeniowo i romantycznie stolica kwitnie pod następnym kapeluszem chojracy przy kinie jak Wagnera „golemy” z Gustava Meyrinka w pospolitych fedorach rondo uchylasz wskazującym palcem kikujesz zimno i marszczysz czoło do zjawiskowej kokietki ze Śródmieścia lub Woli - jest prawie twoja! ;) --
  8. @Marek.zak1 ale to ja mam tutaj odpowiedzieć?? Odpowiem tak: nie skomentowałem wyżej li tylko seksualności "kobiety"?. Sama seksualność dla mnie zresztą ma podrzędne znaczenie. Skomentowałem Marku pragnienia ludzkości. Ponieważ autorka jest kobietą --> to naturalnie umieściła w treści subiektywne wrażenia w naturalnej perspektywie własnej płci. Tutaj ja w komentarzu napisałem też o --> potrzebie mobilności i ruchu w przestrzeni, i o ludzkich marzeniach, o aspekcie komunikacji w komunikatywności ludzi, projekcjach ludzkiej kreatywności. To są pragnienia poza płcią, dotyczą człowieka jako instytucji myślącej. Są tu także potrzeby związane i z cielesnością. Autorka-Valeria jest przecież kobietą?, dlatego używa w treści utworu emisji i oddziaływań "bliskich swojej płci" - tutaj to "szminka", "aksamit", "bliskość", "opiekuńczość" w podświadomym zakresie. Więc autorka prezentuje naturalizm. Nic w tym złego nie widzę. Chyba niepotrzebnie? Przymiotnik "prosty" w perspektywie faceta chyba szkody mu nie przyniesie ? Ale fakt --> kobiety bywają wrażliwe, lecz to pozytyw, chyba? ? Valerio tak trzymaj ?
  9. To cieszę się, że trafiłem w jakimś zakresie w wiarygodność twojego przekazu. Ale pomyśl, to są czyste śliczne normy człowieczeństwa. Taką też chyba jesteś osobą.
  10. Skomentuję niekonwencjonalnie twój wiersz Valerio. Dokonam porównania pragnień z treścią tego ślicznego utworu. Po lewej pragnienie za strzałką --> symbolizm w treści. Bo w zasadzie tekst ukazuje wiarygodny obraz statystycznego człowieka w życiu praktycznym. Do rzeczy: potrzeba mobilności --> "spacer" ruch w przestrzeni --> "wiatr" organoleptyczny dotyk --> "skóra" potrzeba trwania i gatunku --> "ty żywy" otwarta perspektywa ludzkich marzeń--> "ja obudzona" potrzeba łączności i komunikacji --> "łącze się z tobą" pragnienie marzeń --> "łapanie gwiazdek" kobieca potrzeba kreatywności --> "umalowane wargi" siła w oczarowaniu subiektywnym --> "usta pachnące szminką" (tu zmieniłbym wargi na usta) projekcja cielesności" --> "pocałunek miękkimi ustami" potrzeba dotyku --> "aksamit ust" EXTRA! TEKST! ??
  11. @Somalija Muszę tu dopowiedzieć jeszcze Agnieszko, że moja interpretacja twojego utworu jest mocno naciągana. Nie chciałbym aby tu ktoś pomyślał, iż my tu namawiamy w trybie zakamuflowanym do miłości czy tym bardziej technik miłosnych. Erotyki pisali przecież uznani poeci i artyści, nie są z innego tworzywa, erotyk --> to kanon (ale dobry --> jak ten twój - sytuacyjny i oszczędny w treści a współczulny - i dosadny). Tutaj spróbowałem na kanwie tego Twojego ślicznego wrażeniowego wiersza, pokazać jak różnorodna może być perspektywa odczytu - odbioru wiersza. I na serio u mnie te synapsy ułożyły się w taką interpretacje z jaką się dzielę w komentarzach. Dałaś mi carte blanche co do interpretacji wiersza, za co jestem wdzięczny. Przepraszam, gdybym tu przypadkiem naruszył Twoje osobiste obszary moralności czy smaku. W końcu to portal poetycki i warto podyskutować czasem o fakultatywności w liryce. Fakultatywności w sposobie przyswajania treści lirycznych. Pozdrawiam jeszcze raz ;) Trzym się Aga.
  12. Nie ma powodu do paniki. Rozumiem twoje zdziwienie. Lecz spróbuj sobie wyobrazić własny wiersz w takim moim właśnie rozumieniu. Narratorka, poszukuje substytutu dla rozłąki z partnerem. Odpina guzik (własna garberoba) , teraz te szczelne grodzie wściekłych dni to jej własne dłonie w opanowaniu tejże wściekłości - w iluzji i tej naturalnej potrzebie, głęboko subiektywnej. Wtedy sięga ona po niego, "nie kończąc czekania" (jest sama ze swymi marzeniami) - to "czekanie" ma wtedy praktyczne i logiczne uzasadnienie. Jest substytutem w jej osobistej wyobraźni, a rzeźbienie jej samej przez partnera w ich rozłące ma wymiar pięknego osobistego pragnienia li tylko. Wszystko jednak kończy się subtelnie - kontaktem tytułowych dłoni z wypiekami jej twarzy - Jaki piękny to wtedy wiersz?. ;))
  13. Rozumiem. Widzisz. Wiersz ma prawo różnie instruować naszą świadomość. W moim wyobrażeniu (a jak się okazuje złudnym i nieuprawnionym), te tytułowe dłonie odebrałem jako twoje - czyli rączki narratorki w treści twego utworu. Tekst w moim odbiorze był monosytuacyjny. A te dłonie (jakby to delikatnie wyłożyć --> symbolicznym symtomem intymnej potrzeby w "rozłące" --> sybstytutem, dla tegoż niewątpliwie subtelnego i subiektywnego problemu "rozłąki" - wyraźnie zaimlementowanej w podświadomości i otóż --> samej treści, ta tęsknota mogłaby być tu niezaplanowana lub zaplanowana - nieważne, bo jako autorka tego jasno nie wykładasz czytelnikowi. Lecz teraz po twoim dointerpretowaniu tekst ma już inne oblicze. Bo dłonie (jak tłumaczysz) nie są twoje a wrażenie oczywiście wyższego rzędu (o czym pisałem poprzednio), ale nie będzie już w tym wypadku --> kontaktem powiedzmy --> drżących rąk z wypiekiem twarzy (pragnieniem, tęsknotą, sybstytutem dotyku kochanka) - lecz - dłonie te będą w tym rozumieniu tekstu męskim narzędziem dotyku - atrybutem biologii, a wiersz usytuowany w celesności. Rozumiem. To klasyczny erotyk, bez zakłóceń obwarowanych czystszym osobistym wrażeniem. Ok. W takim rozumieniu wiersz jest też bardzo dobry. Jednak ta monosytuacyjność w odczycie narratorki kryje w sobie ciekawą tajemniczość - w tym zawoalowanym (ukrytym) znaczeniu właśnie - nie tylko cielesnym, a emocjonalnym Pozwól więc, że pozostanę sobie jednak z własnym subiektywnym modelowaniu treści twojego wiersza. Miłego wieczoru Ci życzę Agnieszko :)
  14. Dwa konstrukty czystej biologii w świecie interaktywnych sztucznych dystryktów komunikacji. Milisekunda zwrotnych reakcji. Rzeczowo. Bardzo ok.
  15. Piękny wiersz. Delikatnie ukryty erotyzm, jednak i mimo wszystko niejednoznaczność tekstu odnosi się już w epilogu do wrażeń wyższego rzędu, do subtelnego i nieuwikłanego w cielesność kontaktu własnych dłoni z własną twarzą. Do naturalnej ludzkiej potrzeby bliskiści bliskich sobie ludzi żyjących z jakiegoś powodu w odosobnieniu, lub pokładów pamięci-wspomnień autorki. Tak sobie układam ten wiesz w percepcji. I tak czuję. Fajnie. Pzdr. Aga.
  16. Tam zawstydziłem ;)), napisałem jak poczułem ;) Wszystko co wchodzi w zakres tego wrażenia jest zapłodnione twoim efektem słowa, ty je dopieściłaś. Pozdrawiam Aga :)
  17. Jakie piękne porównania i ta brzemienność wykreśla zakres tej subiektywnej potrzeby wrażeniowo i cieleśnie. Super. Jeden z twoich najlepszych tekstów.
  18. To prawda. Dlatego każde spojrzenie z mitologii na rzeczywistość nam współczesną jest komplementarna. Ja chyba dlatego tak uwielbiam Herberta. Który czerpał z mitologii, z kanonu antycznego, jednak ten tekst, pomimo że wygląda na mocno zdystansowany, nie jest do końca zimną indyferencją - mroźnym rytuałem mitologii, raczej mierzy w potrzebę osobistego optymizmu w liryce, a mityczny Likaon jest tylko punktem odniesienia, substytuuje cechy wilkołacze- likantropijne – przypadkowo. Zimne wiersze mi się jednak podobają, mnóstwo takich napisałem ;) Ale nie namawiam do tego w treści akurat tego wiersza – tu promuje optymizm twórczy. Ten jeden raz i tylko w tym utworze szukam pozytywów choć poprzez zimny przekaz. A generalnie -jestem, byłem, będę --> zwolennikiem dowolnych form, treści i oddziaływań w liryce. WOLNOŚĆ SŁOWA- przede wszystkim.
  19. Pięknie dziękuję za bardzo subtelny komentarz. Nie bardzo zasłużyłem na aż takie urocze i miłe spojrzenie na ten tekst. Tak, termin dość formalistyczny, a „likantropia” ma tu bardziej metaforyczne znaczenie. Tutaj to będzie lodowaty społeczny rys, jednak niepersonalny, nieukierunkowany, a bardziej w potrzebie optymistycznego spojrzenia na rolę przykładowego poety, potrzeba to własna, nie stanowiąca żadnych zobowiązań dla innych. Zresztą tekst ma parę miesięcy. Lecz ty to wszystko doskonale odczytałaś, nie będę więc dookreślał własnych skojarzeń, bo i po co, każdy czytelnik ma prawo do subiektywnych interpretacji, przemyśleń i wrażeń. Pozdrawiam serdecznie Karino ;)
  20. Bardzo ładnie. U ciebie jak zawsze osobisty wiersz, a jednak z zawoalowaną nutką społeczną. Pozdrawiam.
  21. graphics CC0 pozorowana likantropia szlif blady - zaczęło się od króla Arkadii - Likaona Arkadia dogadza poetom wilkołaczą iluzją substytutów Raju stają się krwiożerczymi zwierzętami bez nimbu i sumienia o dar kontestacji i ozon paszczy żebrząc podglądają ze wszystkich stron aż ułoży się na wylot wprasowanej korony recto-verso wirtualny hajs eciu peciu pod opuszkiem stalorytu szelestliwego papirusu jawne corpus delicti mobilne dysputy zwierząt manierą kontrolowanego zdziczenia ganc egal - to epokowa hipertrichoza zbiorowa mutacja SOX3 na biernym chromosomie szyderczej płci afrytów zadziorny szpon łomocze o nikiel globusów bo marzą o krainach niestabilności przez ucho igielne przechodzi kolejny pseudoliryczny onager twierdząc że sczeźnie lirycznie nieszczęśliwy nagi zdyszany i bez Efebów pod Maratonem Likaon zgrzeszył pierwszy serwując Zeusowi ludzkie mięso został przykładnie ukarany Akaos - jego potomek ukształtował młodego Hermesa a potem handlowali duszami na bazarku Dantego Hermes nie wierzy w eponim mozolna technika dobijania targu potyka się o każde słowo Mistrza a czyn kaperowania uchyla sfilcowany petasos cóż z tego - o zmroku z kaduceusza wąż ucieka do prawdziwego Raju 06. 2019r -- stary wiersz, nie publikowany, i niepersonalny, a jednak w pewnym zakresie ponadczasowy, więc podzielę się z Państwem. Proszę o niedoszukiwanie się nieuzasadnionych podtekstów do miejsc, czasu, osób. Tekst ma pazur subiektywny, lecz nie ma w nim kierunków personalnych, dotyczy sumienia i powszechnej naturalnej potrzeby optymizmu.
  22. hahaha. Fajniutko ;) Jak wyczytałem podróże tylko w azymucie poziomym. Troszkę poczułem się jak w gierce RPG, avatar idzie rozgląda się a w panelu gry strzałka góra-dół na czerwono ;) Tak jest ;) Za dużo w górę lub w dół nie należy, za blisko biegunów sumienia, ;D Super ;)Pozdrawiam Iwonko.
  23. Całkiem muzyczny tekst. Chyba nawet dobry pod namiatową eskapadę, sumiennie zaplanowane powtórzenia w tym wypadku to raczej epifory, bo w końcowych sekwencjach zwrotek je zastosowałeś. Ogólnie klasyczna impresja. Bo malujesz te cienie, blaski w kolejnych strofach. Ok. Jak rozumiem take właściwe imresjonistyczne ma być oddziaływanie tekstu. Pozdrawiam.
  24. Rozumiem, że twoim celem było uchwycenie melodyjności, i w wierszu to osiągasz. Podkreśliłbym ciekawe przeniesienie samej wizualizacji smreków - jak rozumiem świerków górskich lub szczytów bo może dotyczyć to Baranicy tatrzańskiej lub gór Izerskich... (nie dookreśliłeś znaczenia metafory więc - czytam ją - po prostu jako ogólny zachwyt krajobrazem górskim)... do innych subiektywnych płaszczyzn, ty widzisz te smreki na ścianach, kominku, za schodami, a nawet w oczach bliskiej ci osoby, dlatego sam obraz wydarza się w funkcji twoich wrażeń, przenika i polaryzuje nie tylko w domenie dokumentalnego opisu miejsca - ale jest nakładką tego właśnie wrażenia. I to jest "fajne" w tym wierszu. Pozdrawiam.
  25. hahaha, no ta książka wygląda już całkiem wiarygodnie, dobre i to ;D O i taką ciebie wolę. Jakby to był "Pan Tadeusz" mrówki z pończoch Telimeny dostały by eksmisję ;P Ok. To jest twój najlepszy komentarz - ever! ??
×
×
  • Dodaj nową pozycję...