Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz Kucina

Użytkownicy
  • Postów

    3 095
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Tomasz Kucina

  1. "Ach śpij, kochanie.Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz.Czego pragniesz, daj mi znać.Ja Ci wszystko mogę dać.Więc dlaczego nie chcesz spać?" Eugeniusz Bodo z Adolfem Dymszą tak śpiewali w "Pawle i Gawle". Fajne są stare polskie przedwojenne filmy. Lunatyczny wierszyk ?
  2. Doświadczenie podmiotu lirycznego (mniemam samego autora) wdraża czytelnika w głębszą analizę, ostatecznie wyciąga on wnioski, ja na przykład odczułem że miłość według autora nieodzownie powiązana jest z poczuciem bezpieczeństwa i przede wszystkim odpowiedzialności, bo choć: to jednak: a to już odpowiedzialność i bezpieczeństwo bezdyskusyjnie. Pozdrawiam Waldku, dobry wiersz.
  3. A jednak mimo wszystko urzeka ten brak ciepła, bo to dobrze napisany wiersz. Choć podmiot liryczny (mniemam Ty), jest osierocony z symbolicznego ciepła i blasku - to jednak czytelnik odczuwa komfort, który wynika z fantastycznego klimatu, i choćby - cytuję: jest cholernie lirycznie ... ? Pozdrawiam cieplutko ?
  4. No proszę, i znalazła się literówka, u mnie to norma, po prostu emocje górują na formą. Za chwilę poprawię ? Z cudzysłowami to racja, bardzo celna sugestia. Więc twoje dobre rady biorę pod uwagę. Obiecuję, zaraz skoryguje wpis. Dziękuję, za pomoc. Pozdrawiam cieplutko.
  5. Niezmiernie miło przeczytać taki komentarz. Zapraszam, też czasem wracam do tego wiersza, masz racje permanentny ruch w charakterystyce utworu. Buziaki.
  6. Czasem tak zwany bekstejdż bardziej interesujący od planu. To tak jak z poezją między wierszami. Dziękuję za literki pod tekstem.
  7. To fakt, trochę mi się przedłużyło. Może kiedyś w wolnym czasie i odpowiednim nastroju powrócisz i dokończysz. W epilogu nie ma fajerwerków, klasyczny opis filmu mistrza reżyserii. Dziękuję za komentarz, miło z Twojej strony. Pozdrawiam.
  8. graphics CC0 we wygwizdowie pobłyskują flesze baczne oko kamery tropić pragnie szczękają szable padają deresze leje się jucha rycerzy nie braknie ów młody kozak o oku sokoła zerwał z kopyta swojego pegaza judasz kamery uchwycił go z czoła już ci na taśmie watażka zaraza gruby reżyser klaszcze w stare dłonie cieszy się szelma uśmiechem zaraża serce mu wali cała dusza płonie palcem dla żartu Jurkowi wygraża Bohun zsiadł z konia „Dosyć tego grania!” chcemy odpocząć „Niech gap jeszcze czeka!” dziś kraj ogarnia: nowa hoffmanmania a widz jak w transie zawodzi „Nie zwlekać!” patrz – jurny gieroj w kolejnym ujęciu kozikiem machnie do sutej wieczerzy krew się poleje strugą na przyjęciu diabłu swą duszę ów dzikus zawierzy ciepła krew braci na kozaczych rękach sztylet przepełznął przez gardło kniahini Ewa Wiśniewska spazmatycznie stęka lecz to ostatni epizod bogini pan Domogarow spuszcza wolno głowę rana na skroni powstanie na niby skrzętni plastycy obleją pulower czerwoną farbą przesiąkną statywy kamera staje Alek skończył jatkę mocno drży rzęsa satrapy kozaka reżyser przywdział z daszkiem czarną czapkę ktoś obejmuje całkiem nowy wakat tysiące strojów i buław na planie piękna Helena powabem czaruje Żebrowski – Michał – w obronie jej stanie a Wołodyjowski – Michał – szablą szczuje modraków pęk ścina karabela pochwycił cugle maleńki żołnierzyk temu samotność okrutnie doskwiera Ojczyźnie trzeba mieć takich rycerzy hardo kłusuje nacina powietrze smukłym pałaszem co błyszczy w promieniach spłoszony wzrok kamery na wietrze już zapamiętał Tatara cierpienia ten – tors położył na ostrzu szabelki ją też pan Michał zacisnął w swej pięści rycerz to mały ale duchem wielki a i w miłości jemu się poszczęści głaska wąs gęsty Michałka wcielenie i mruga oczkiem w kierunku Hoffmana pan Zamachowski w tej filmowej scenie pociął szabelką tatarskiego Chana gruby Zagłoba za dziada przebrany gładzi swe sadło obmierzłe przepite „Pan Kowalewski proszony na plany !” wrzeszczy reżyser stojąc za pulpitem suszy swe zęby nasz Jerzy kochany widząc Zagłobę przed „okiem cyklopa”: „musisz być bardziej w sobie zadufany Onufry to szlachcic nie żadna miernota” dziś pani Iza przed licem kamery reżyser krzyczy: „Kasować nagranie!” wokoło słychać jakieś dziwne szmery reżyser wrzeszczy: „Jej córka na planie!” blada Scorupco dobiegła do dziecka z matczyną troską swą pierś w nie wtuliła później coś bąkła ze szwedzko-niemiecka i wnet kamera w bok się odwróciła obok władycza zawodzi okrutnie ugrzęzła w stawie karoca szlachcianek chudy kamerzysta kręci rezolutnie tę piękną scenkę miłosnych zachcianek Michał Żebrowski zawinął wąs smagły widząc lzabel kształty i powaby: Pan Jan Skrzetuski żołnierz w Polsce sławny nigdy nie baczył takiej cudnej panny i mokrą nimfę apsarę rusałkę wyciąga z wody na wyspę zbawienia miłość mu w oczy a flesze w podpałkę serce okiełzna liryczna Helena Ojczyźnie służyć to pensum szlachcica: więc nasz bohater wskoczy do historii Jutro – Sienkiewicz – pokocha Kmicica dziś zaś – Sienkiewicz – Skrzetuskiego woli spójrz – odmęt Dniepru – wkroczyło poselstwo uroczo pachną zielenie i planty pachołek Rzędzian wielbi kumoterstwo konia mu z rzędem w czuprynę bażanty synku – do domu! wiosłem pchnij „łupinę” listy kochanka płyną do Heleny Bohun znów wrzaśnie srogo na Horpynę zawyją w skałach wygłodniałe hieny kiedy ci w piersi zadudni buzdygan wiem to paskudne ale w scenariuszu krwią bruk zalejesz lecz : ty się nie wzdrygaj Rzędzian nie zdradzi sprytu i geniuszu wierny pachołku zacnie służysz panu pan Jan to szlachcic Bohun zaś – jest z „luda” strzec ci należy szlacheckiego stanu reżyser krzyczy: „Malajkat do studia!” trach! z pistoletu w czole wiedźmy ranka serce zabijesz osinowym kołkiem krwawa to scena Rusłana Pysanka tu rzędzianowski haczyk śmierci połknie paruje butą ataman Chmielnicki wpięty w przyrodę ukraińskiej siczy dziewkę mu porwał niejaki Czapliński a Bohdan pobiegł po pomoc do dziczy rosyjski akcent futrzana infuła dumny pan Hoffman z nowego aktora Kozacy krzyczą: „Ataman nie durak” wylewa chmarą ukraińska sfora ej – Bohdan Stupka zagrał to genialnie artysta w czepku filmowy wirtuoz choć – tak sam przyznał: „Czuję się fatalnie prowadząc bydło – na polskiego króla” ogniem i mieczem wsie pali Jarema Książę okrutny to kara za winy w dybach szaleństwa kozacka ekstrema tu buntowników setki prą na liny trzech kaskaderów udaje pochodnie łuna na niebie i skwierczą koszule Jarema straszny Jarema ochotnie do egzekucji znak kiwnie – „Na sznurek!” Andrzej Seweryn znów nos mu pudrują nowy epizod – twarz batalistyczna dublerzy wiśnią chętnie poczęstują lecz księcia kręci prasa periodyczna tonie na bagnach rynsztunek husarii miejscowość bitwy ponoć Żółte Wody smród mdli od trupów czekajcie malarii kozacka trzoda święci złote gody cóż to za tytan przypięty strzałami wisi na palu w kozackim obozie umarł jak CHRYSTUS z kłutymi ranami zasnął jak dziecko tulone na mrozie to pan Longinus przyzuty do drzewa swoje żywota podmienił na mękę lecz jego dusza niczym słowik śpiewa bo ściął trzy głowy i spełnił przysięgę Wiktor Zborowski zagrał Podbipiętę co trzy kaptury nosił w herbie – z dumą chociaż ten Atlas żebra ma zrośnięte I tak anieli z jego duszą fruną patrz – płonie Zbaraż tu jęzory ognia wypełzły w przestrzeń kozacka czereda jakże nieprawa oj jakże niegodna a przecież szlachta im dawała chleba teraz w stodole śmigają rapiery broni się dzielnie pijany Zagłoba nie z tym szlachetką bandyckie numery pac! w łeb kozaka niechybna żałoba przynoszą dziarsko drewniane drabiny „dorzucić siana!” wrzeszczy scenarzysta tu po klepisku pędzi aktor siny ucho gumowe wokół głowy śwista upadnie rychło cała Ukraina tak się nie godzi braci pomordować sokół we dłonie poczciwa ptaszyna żołnierskich mogił jak ptaków w dąbrowach pod firmamentem w stepowych plenerach gdzie lazur mieszka ze zgniłą zielenią karmi swe młode zaborcza wadera szczerząc swe zęby ku słońca promieniom kozackich wojów całe morze płynie odgłosy słychać zdartych tarabanów całe to bractwo śmierć płachtą owinie pokąsa żądłem buńczucznych hetmanów dziś wilcza zgraja ucztę ma nie lada stepowych wojów trup gęsto plon sieje niejedno ciało się w chaszczach rozkłada niejedna psyche w dzikich stepach wieje sannę szarpnęła porywista zawieja Tatarów łyse głowy jak kolana pędzą na okrzyk swego Tuhaj_Beja obecnie – scena będzie nagrywana tatarska orda z kozacką watahą zerka zawistnie w swoje wredne pyski a operator z kamerą pod pachą rzuca pytanie: „gdzie jest imć Olbrychski?!” we wszystkich częściach filmowej trylogii zagrał pan Daniel i chwała mu za to „Daj mi autograf zacny mistrzu Drogi” prosi łaskawie charakteryzator mistrz już gotowy wnet klaps go przywitał głośne jazgoty filmowej ferajny gna na pstrym koniu aż tętnią kopyta stary Tuhaj_Bej Tatar ordynarny na planie tłoczno miliony żołnierzy serca przebite mężnych gladiatorów za chwilę włócznia ofiarę namierzy oczy czerwone zmęczonych aktorów masz, koniec filmu już widać „litery” „zdjęcia” „muzyka” oraz „reżyseria” epilog fleszy składają kamery pewnie poprawek będzie cała seria co za historia – czekaj Orła Szczepie w skrzydle husarii ościenny zamordyzm nie wszystko chciano zaraz na tapetę lecz – nie za długo Polaka – za mordę —
  9. Prześliczna lauda. Bardzo sumiennie oddajesz humanitaryzm Absolutu. Czuje się związek podmiotu lirycznego z Bogiem. Doskonała suplikacja w ostatnim wersie wiersza, podkreśla jego charakter. Dopieszczona estetyka.
  10. Z takimi Japanese girls to i owszem :))) autor: Tomasz Kucina Gejsza- cudną jest sztuka kochania na Honsiu śmiało ją przeżyj na wyspie w mieście Toyama w alkowie japońskiej gejszy w tarasach ryżowych pól w deseniach buddyjskich szkaplerzy cielesny wyzwoli głód - kult gdy gejsza ciebie namierzy w kraju kwitnącej wiśni miłość ozuta czerwienią jak teatr Kabuki dziś przyśni jedwabie w słowiki podmienią zawstydzi nas Kamakura z brązu posąg buddyjski gdy lawą wytryśnie góra Fudżi-San-song japonistki staniesz więc potulniejszy choć sake pobudzi twój zmysł w alkowie japońskiej gejszy pierwszy jej dotyk - spisz odleci gołąb z papieru statrek czy origami uczepi do puloweru wdzięcząc gejszy kształtami imbryk - z fajansu ostronos orientem zapachnie herbatą gejsza porzuci kimono jej ciało spotka się z matą dobędziesz różowej piersi powieki zaprószą noc wstydem tu gejsza zacznie noc pieścić i dotkniesz jej czarnych skrzydeł w świetle buddyjskich ołtarzy pokąsasz miedzianą cerę wypieki na młodej twarzy tłumaczą aż nadto - za wiele północą - w mieście Toyama zakwitnie gdzieś drzewko bonsai dyskretnie uchyli gwiazd brama uciekaj ! – to gejszy raj
  11. Bardzo świadomie budujesz wrażenia w lekko przyćmionym, jakby wypikselowanym świecie buddyzmu. Widać obrazy tego o czym piszesz. Rzadka umiejętność.
  12. Dość ciekawie przemycasz w wierszu klimaty turpistyczne, głównie w prologu, lubię bardzo dekadenckie kawałki. Super.
  13. Dzięks. Wzajemnie;) Mała Japoneczka plus sake i już mam z górki. Żartuję oczywiście. Jutro zapoznam się z you twórczością, bo dziś już późno. Dobranoc.
  14. No to kultowo posunęłaś. Brawo. Mój numer one. i flagowy kawałek Nirvany Coś lżejszego dla Ciebie na dobranoc. Bardzo lubię. Miłych snów.
  15. hahaha, LOL ;) Ale drewnianego noska chyba ci nie przyczepili? Jeden wyskoczył z tekstem, że ona jest czarownicą bo ma brodawkę, ja dodałbym że nawet dwie? :)) Pewnie nie lubisz takiej muzy, to się nazywa grunge. Curt Cobain uprawiał ten gatunek z zespołem Nirvana. Masz tu link, znam taką jedną w realu co uwielbia ten utworek. Zespół nazywał się Żywioły. Tytuł piosenki - wiadomo - "moja dz... jest Czarownicą" :)
  16. Gdzież tam, napracowałem? Z rymami baruję się od lat, wystarczy spojrzeć, raz przeczytać. Stronę książki czasem trzeba ogarnąć hurtowo. Są nawet kursy szybkiego czytania. Świat zrobił się cholernie mobilny, to świat emotikonów, każdemu się gdzieś śpieszy ;) O trzecią zwrotkę mi chodzi, tak jak wyżej [słyszałem] nie rymuje według schematu ABAB, jak w innych strofach wiersza. W czwartym wersie tej zwrotki przyszła rymuje się z w cis'ach i przystań więc z wersem pierwszym i trzecim w tej trzeciej zwrotce. O to mi chodziło. Ale to nieistotne, to Ty jesteś autorem i decydujesz o swoim tekście. Skoro sam napisałeś do mnie w odpowiedzi na mój komentarz : po prostu, dopiero wtedy go poszukałem ... nie mam zamiaru moderować Twojego tekstu, jest rewelacyjny ! ;) Wiem że nie panikujesz, to tylko żart sytuacyjny ;)
  17. Widzę, że wypadałoby odpowiedzieć? :D [Mona Lisa] to była niby taka Madonna Hiszpan rzekłby nieprawda, oto nasza [Gioconda] ja nie o tym obrazie, u mnie [Dama z łasiczką] namalował Da Vinci, obie panie, na szybko Van Dyck był zaś Flamandem, urodzony w Antwerpii to był uczeń Rubensa, szanowany przez wieki wąsy, bujna czupryna, zakochane w nim ciche wszystkie młode panienki, jeszcze [Amor i Psyche] obraz ten namalował, olej no i na płótnie kiedy będziesz w Londynie w Hampton Court sobie lukniesz nasza [Dama z łasiczką] Czartoryskich rodowe malarstwo temperowe na desce orzechowej żył sobie Ermellino księciem był Mediolanii utrzymywał kochankę Cecylię Gallerani masz ci Damę, gronostaj w herbie miał Ermellino zatem dwoje kochanków połączonych przyczyną obraz znajdziesz w Krakowie, w Muzeum Narodowym jeden z najznamienitszych, Polski znak eksportowy :))
  18. graphics CC0 purpurowa surfinia z lancetowatych smukłych kielichów w nakrochmalonych krynolinach na metalowych obręczach świtu zerka, i marzy, krzyczy w obłok łodyga lepko owłosiona pręciki zmysły w zapach zwodzą cera jak z Kioto, czysta, przeszklona jak z cesarskiego Sentō Gosho parku shogunów i bandytów zerka na Ciebie czasem nocą Książę szalony Toshihito z wonnych ogrodów willi Katsura gdzie dom artystów i poetów siedzisz surfinio, badasz anturaż w gąszczu wachlarzy i pamfletów a lalki poruszają głową na gobelinach w srebrne kwiaty i uśmiechają się hurtowo gdy swym zapachem wkoło darzysz surfinio, oszalałem, grzeszę rosnę pod chmury jak pagoda śmieją się daszki i reliefy stolic Miyako– w Tobie się kocham -- Od autora: Niejedna maska tak się zużyła, że widać przez nią twarz Od autora: Niejedna maska tak się zu hPurpurowa surfinia z lancetowatych smukłych kielichów w nakrochmalonych krynolinachh na metalowych obręczach świtu zerka i marzy krzyczy w obłok łodyga lepko owłosiona pręciki zmysły w zapach zwodzą cera jak z Kioto czysta przeszklona jak z cesarskiego Sento Gosho w parku Shogunów i bandytów zerka na ciebie czasem nocą książę szalony Toshihito z wonnych ogrodów willi Katsura gdzie dom artystów i poetów siedzisz surfinio badasz anturaż w gąszczu wachlarzy i pamfletów a lalki poruszają głową na gobelinach w srebrne kwiaty i uśmiechają się hurtowo gdy mdłym zapachem wkoło darzysz surfinio oszalałem grzeszę rosnę pod chmury jak pagoda śmieją się daszki i reliefy stolic Miyako w tobie się kocham. Purpurowa surfinia z lancetowatych smukłych kielichów w nakrochmalonych krynolinach na metalowych obręczach świtu zerka i marzy krzyczy w obłok łodyga lepko owłosiona pręciki zmysły w zapach zwodzą cera jak z Kioto czysta przeszklona jak z cesarskiego Sento Gosho w parku Shogunów i bandytów zerka na ciebie czasem nocą książę szalony z wonnych ogrodów willi Katsura gdzie dom artystów i poetów siedzisz surfinio badasz anturaż w gąszczu wachlarzy i pamfletów a lalki poruszają głową na gobelinach w srebrne kwiaty i uśmiechają się hurtowo gdy mdłym zapachem wkoło darzysz surfinio oszalałem grzeszę rosnę pod chmury jak pagoda śmieją się daszki i reliefy stolic Miyako w tobie się kocham.
  19. Ło tam ... że w trzeciej drugi wers bez przyporządkowania? Za to czwarty idzie pod pachę z pierwszym i trzecim. Albo że w drugiej czwarty dziewięć zgłosek? Dodaj "na [te] strofy" i będzie dziesięć. W ostatniej dwa rymy męskie wpisują się w rytmikę pod warunkiem że odpowiednia agogika odczytu. Stabilne metrum. Więc nie panikuj - jest ok.
  20. Miłosna estetyczna opowieść, sentymentalny charakter podkreśla zakończenie, szkoda że tak się ułożyło. Wiersz bardzo ładny bo ubrany w reakcje pór roku, głównie to wiosna uplatała wianki, a jesień jak to jesień kończy w depresji. Ale jest i pamiątka po ukochanej pukiel włosów, no i łzy, zatem narrator sugeruje że to być może niezależna od zakochanych sytuacja zadecydowała o rozstaniu. Przyjemny wiersz.
  21. Utwór rewelacyjny. Zdyscyplinowana rytmika. Wyszukane rymy. Tekst niebanalny. Z lekkim dystansem, a jednak czuje się smaczek wysublimowanej relacji między narratorem (mniemam Tobą) i opisywaną Panią. Poza tym uwielbiam kontrabas. Acha, dodałem do ulubionych :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...