Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Luule

Użytkownicy
  • Postów

    1 591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez Luule

  1. Witaj. Jest to jakaś teoria, rozumiem, że oparta na obserwacji siebie, ale teraz pytanie jak dorosłość ma się do dojrzałości:D Bo patrząc na tych znacznie ode mnie doroślejszych powiedziałabym, że niektóre cechy wręcz wzmagają - np. te cietrzewie właśnie, mocniejsze opowiadanie się za jedną stroną, więcej rzeczy zaczyna denerwować-szczególnie polityka, itp itd :) Czytając Twój wiersz bardziej czułam, jakby był o łagodnej staruszce, która z rozsądkiem wszystko już akceptuje. Zastanawia mnie tylko 2zwrotka, w której piszesz: Przychodzi taki czas, przynosi zrozumienie i jakby mniej się chce by zapanował spokój Przez to, że rozmawiałyśmy u mnie w komentach o tym, że zbyt spokojne i łatwe czasy doprowadzają do depresji, samobójstw - od razu pomyślałam, że chodzi o to. Bo inaczej na tle 'wyciszenia się' podm. lir.- ''jakby mniej się chce by zapanował spokój'' -zaskakuje. Chyba, że chodzi o coś jeszcze innego. A, mi osobiście bardziej podoba się oryginalna, autorska wersja:) pozdrawiam
  2. Podoba mi się, poczułam się jak w szkole, gdy czytaliśmy te wszystkie czaple, kruki, lisy. Tylko tu, dla odmiany historia kończy się dobrze, a już było mi żal zajączka, odruchowo przekonana, że morał będzie drastyczniejszy. Jak dla mnie udane + jakbym żywo widziała ten poruszający się nosek, ruchy. Pozdrawiam
  3. Dziękuję za komentarz. Z tym czasem mam mieszane uczucia. Po Twojej uwadze prawie już zmieniłam, ale ten czas zmienia też trochę sytuację. Bo w 1str jest tak jakby przypuszczenie, w drugiej już do tego doszło, tarkę/przyjaźn wyrzucono, bez odwrotu. Jak zmienię czas, tzn, że ktoś nadal używa tej tarki i tkwi w udawanej przyjaźni - co też ma zaletę, bo niestety tak bywa, z braku laku, w obydwu podtekstach. Pamiętam, że pisząc wiersz miałam dylemat na co postawić, więc postaram się teraz ująć obydwa wyjścia. Neologizm wymyśliłam, bo w kółko słyszy się 'chińszczyzna' i jakieś niefajne mi się wydało, żeby wpleść to słowo do wiersza. Jeśli zostanę przegłosowana, że to jest jak brzydki kwiatek w butonierce czy jakaś fanaberia, to zmienię :) Pozdrawiam:)
  4. Luule

    Na zapas

    Wchłaniasz jej zapach, obejmujesz czule, jak najmocniej Pochodnię twego serca wkrótce zdmuchnie czas Blask jej oczu mógłby ci rozświetlać najciemniejsze noce Lecz ona odchodzi i choćbyś próbował nie weźmiesz nic na zapas… Ona już za nim tęskni, choć wciąż trwa w jego ramionach Kończy to, lecz zrozum, to wcale nie jest tak Że ma to gdzieś, jest sto powodów, choć go wciąż kocha Próbuje napatrzeć się tak, by zapamiętać tę twarz Każdy wie, co to tęsknota i ile warte są chwile Gdy serce obok serca w ciszy bije w jeden takt Z tej jednej chwili chciałbyś na zapas wyciągnąć tyle By starczyło na sto lat, lecz wiedz, nie ma na to szans! Głód chwili zaspokaja chwila i przemija dla kolejnej Choćbyś się najadł tak, że nasycony pękasz w szwach Nigdy nie jest tak, że wkrótce nie zgłodniejesz Pragnienie wraca mrucząc, że nie da się mieć nic na zapas… NIE MOŻESZ MIEĆ NA ZAPAS NIC NA ZAPAS MIŁOŚCI NA ZAPAS DOTYKU, CZUŁOŚCI, NAS… NIE MOŻESZ MIEĆ NA ZAPAS NIC NA ZAPAS WIOSNY TĘSKNOTA WRACA GDY NASTANIE NOWY CZAS Czerwcowa noc słońce jutra przepowiada Czystym niebem pełnym blasku zawieszonych gwiazd Tak uwielbiam się pośród wiatrów nocy skradać Trzeba brać, zanim zima ochłodzi nasz lokalny świat Mróz na szybie rzeźbiąc kształty będzie zapowiadać Że nie szybko minie czas zanim świtu blask zbudzi nas Więc póki możesz zielenią natury się napawaj Usiądź na łące i patrz jak trawę czesze ciepły wiatr Bo na zaś nie ma nic! Chwile nie są wieczne! Wieczne może być wspomnienie lecz pamięć wykrusza czas Czas ma swoje ramy a ty w nich masz swoje miejsce Nauczmy się w tym trwać, bo nie weźmiesz nic na zapas…
  5. Annie - oby na wieczną przyjaźń W zalewie taniej chińszczyzny większość po zbyt krótkim używaniu pozwala sobie zachodzić rdzą I wtedy (gdy jako takich standardów bhp się przestrzega) kieruje swe kroki w stronę drzwi kosza Bywa, że bez większego pożegnania bez większego żalu Bywa, że obustronnie Ale bywa też, że dla jednej z nich ma to jednak znaczenie większe od zwykłej współpracy od zwykłej wymiany zdań I mimo, że taka tania to znajomość to może za ostatni grosz (a mówią, że przyjaciół w biedzie się poznaje) To trudno jej się rozstać, mimo rdzy A ja, nieświadoma tej korelacji zażyczyłam sobie na prezent - ku zdziwieniu- nierdzewną tarkę do jarzyn Kto wie, może taką już do końca? Śmieszna sprawa bo gdy przemywam jej ubrudzone oczka i trafiam na wytłoczone STAINLESS STEEL coś się w środku mnie uśmiecha Bo czy to może znaczy, że... Że nas też ominie rdza?
  6. I znów jestem zaskoczona pomysłem:) nadal są gorsze momenty w rymach, trzecia strofa mnie gryzie, ale w ogólnym odczuciu pomysł przysłania niedociągnięcia. Aczkolwiek warto je podreperować. Pozdrawiam:)
  7. Ja także jej nie zabijam i mam nadzieję, nie zabiję. Choć wiem, niektórych to może wkurzać: miejmy to gdzieś i śmiejmy się z tego, na co oni są zbyt poważni i szczęśliwi róbmy te wszystkie 'dziecinady'. Taki przynajmniej jest mój przepis na impuls szczęścia. A może to proste serduszko potrafi jednak czasem coś zmienić? :)
  8. Luule

    Dokąd zmierzam?

    Ps. wybaczcie, że to aż 3 razy 16 wersów, ale zamieszczanie części byłoby dla mnie bez sensu. Tekst z 2010r. Wykonane pod gitarkę. Dokąd zmierzasz, powiedz, gdzie są twoje ślepe oczy Raz mam dość, chcę słońca, raz mam ciebie niedosyt Powiedz dokąd płyniesz, biegniesz, czy powoli kroczysz W imię wiatru, co za ciebie stawia kroki Pod tym wszystkim jestem ja, daleko, nieustannie Tylko krople deszczu dają nam tu na dotyk szanse A nie od zawsze kocham moknąć, zrozumiałam, to szacunek Dla istoty życia, wszystko ma swój cel, kierunek Swoje miejsce! W sobie szukam siebie jeszcze Nade mną twoje kłębiaste rumieńce, granaty i czernie... O brzasku czerwień, twój dryf pod wpływem wiatru Dziś tak pięknie, wiecznie we mnie jak na płótnie obrazu Bo bez kredek, aparatu, w słowach powstaje wspomnienie Gdzieś jesteś, teraz tu wiszą gwiazdy zamiast ciebie I nie mam żalu, takie jest chwil następstwo Idę dalej, dziś swym istnieniem dopełniłaś piękno DOKĄD ZMIERZAM? CZY TO DOBRZE W CHMURACH MYŚLI TOPIĆ WCIĄŻ PŁYNĘ Z WIATREM I ZAMYKAM MOCNO OCZY W BŁĘKICIE NIEBA ROZPOŚCIERAM SKRZYDŁA JAK MOTYL DOKĄD ZMIERZAM STAWIAJĄC ZNÓW W CHMURACH KROKI Dokąd zmierzasz, powiedz, Quo Vadis Domine? W sumie ty nie masz wyboru, tylko stoisz lub płyniesz Nasycasz się wodą by nią nasycić ziemię Przebijają cię promienie, lub bierzesz wszystko dla siebie Już w sumie nie wiem, czy piszę to o tobie czy o sobie Są chwile, że wyglądasz tak spokojnie i łagodnie By potem rozedrzeć niebo szybkim westchnieniem Znów tak blisko siebie, ziemia odpowiada drżeniem Nie od zawsze kocham twój gniew, dziś to akceptacja Gdy ci przejdzie, zobaczę niebo w kolorowych paskach A ty pływasz dalej nad naszymi głowami w przestworzach Choć nie można ciebie dotknąć, to nie potrafię cię nie kochać Zobacz, może ci się wydać, że różnimy się od siebie To tylko konsystencja, też jestem zwiewnym istnieniem I jak ty płynę, choć też nie wiem dokąd zmierzam Zamknięte oczy kierują się powiewem serca DOKĄD ZMIERZAM?.... Gdy niebo się klaruje, nie sprzeciwiam się, płyń dalej Chwila stała się już wieczna, a ja unikam przyzwyczajeń Gdy przysłaniasz błękit i złote kradniesz promienie Obserwuję i czekam, nawet gdy to się ciągnie beznadziejnie Tu nie ma miejsca na kompromis, to tobą targają wiatry Prośby? Przestań, to ty ubierasz się w odcienie i kształty Poznaję twoje warstwy, ty je odkrywasz i zasłaniasz I wciąż się zmieniasz, nigdy nie jesteś taka sama Znów będziesz chodzić zapłakana, jest już wrzesień Ja tu przyszłam w jesień, stąd w moich oczach częste deszcze Obrałam tamtego dnia kształt i do dziś go przemieniam Przysłoniłam Tobie słońce i jestem częścią twego nieba? A Tobie zabrałam słońce? Przebacz i przestań, daj mi płynąć, (Zrozum) To mną targają wiatry, jestem dla was tylko chwilą
  9. Jeśli taki był zamysł-lekkości, to inna sprawa. Temat i kontekst wydał mi się troszkę bardziej dramatyczny, stąd forma wierszyka mi w tym przeszkadzała. Przepraszam za tą 15-tkę, ale strasznie mi się to skojarzyło z pewnym, zasłyszanym niegdyś wierszem. Mam nadzieję, że nie obraziłam. Po prostu odczułam kontrast ciekawej wg mnie treści z pewnymi momentami, które wg mnie psują, i postanowiłam się tym podzielić. Pozdrawiam:)
  10. Można, można, ja też raz tak miałam, ale nie opowiem szczegółów, bo też mam w planie ująć to w wierszu:P (Tak Beto, przyznaję, że jako inspirację stąd- co prawda z tego komentarza Oxyvii, ale apropo Twojego snu). A śniło mi się, że przerabiali ludzi w sztabki złota, o. Tylko ja co prawda tam ożyłam, ale poczułam tą jakby śmierć, nie wiem jak Ty to przeżyłaś, ale zapewne też mocno, wręcz mocniej. A co do wiersza, to po pierwsze odczułam to, co napisał egzegeta, ale to tylko ocena słów brzmienia itp. Ujęła mnie druga strofa - co prawda zrozumiałam dopiero po jej wytłumaczeniu w komentarzu - jest niezła...
  11. Witam:) A ja jestem pół na pół. Zacznę może od tej gorszej połówki: styl wiersza, jego rymy, szczególnie te czwarte wersy, jak dla mnie nie brzmią ładnie. Trochę przez to wygląda to jak wiersz 15-latki, przepraszam, ten klaps, słońce nie kocha.. Ogólnie średnio lubię rymowane, a niestety często rym, szczególnie taki jak tu, odbiera powagę i robi z wiersza wierszyk. Ale to tylko moje zdanie, może mylne, jestem tylko amatorką. Druga połowa jest taka, że wiersz mnie zaciekawił pomysłem o tym paradoksie, że my z dołu wypowiadamy życzenia, mając widok spadającej gwiazdy za szczęśliwy traf, a to przecież jest dla gwiazdy śmierć. I co prawda też o tym kiedyś pomyślałam, ale nie spotkałam o tym utworu i to mnie zaskoczyło. Dlatego wydaje mi się, że warto by jeszcze przy nim podłubać, może zrezygnować z tych rymów w 4wersach, bo wiersz oprócz nich nie jest jakoś sztywno rymowany, a nada to klimatu. Przepraszam za takie wtykanie nosa i wytykanie, ale napisałam, bo pomysł zwrócił moją uwagę, a w moim odczuciu przydałaby się kosmetyka. Oczywiście zrobisz jak uważasz, rozumiem, że można mieć alergię na takie uwagi. Pozdrawiam:)
  12. To jest straszne, współczuję. Wiem, że powodów może być wiele, ale ogólnie chyba najpopularniejsze to depresja i brak akceptacji wśród rówieśników, internetowe hejtowanie, które niszczy młodych, często doprowadzając ich do tego czynu. To co miało dać nam wolność, staje się 'narzędziem zbrodni'. przykre. Niestety depresja wzrasta w siłę, bo energia jest pożytkowana w inny sposób. I to jest paradoks tych czasów:/
  13. To przepraszam za zamieszanie, ale w wyjaśniającym komentarzu było to opisane jakby chodziło dokładnie o to, a nie jako przykład, więc wtedy uznałam, że 'rebus' jest za mało czytelny, jeśli ma wizualizować isis. Jak chodzi o ogólne, każde zło, to jest to czytelne. Bardziej nie rozumiałam, jak pisałam w 1komentarzu, wyrwania z kontekstu i tutaj, po tych wszystkich odp dopiero teraz zrozumiałam. Bo najpierw wpadłam w pułapkę, że motto jest tym wyrwanym z kontekstu hasłem i to utrudniło interpretację. Egzegeto, żeby nie było, ja się nie czepiałam, tylko byłam ciekawa tego wiersza, bo w moim odczuciu jest wart uwagi.a udawać, że wszystko rozumiem, gdy tak nie jest, nie chciałam. Nie wnikam już dalej, bo teraz się domyślam, że Lorenz czymś negatywnym zasłużył na ten wiersz, a tu już możemy się być może nie zgodzić:)
  14. Witaj:) Zgadzam się z tym co napisałaś i zdaję sobię sprawę, że nie dla każdego ten czas jest dobry z racji na tragedie osobiste. Też zawarłam to w wierszu. Ale ogólnie w ujęciu lokalnym czasy są, póki co, chyba najspokojniejsze, aczkolwiek niepewne. Ale na pewno łatwiejsze, wygodniejsze, pod każdym względem. Ale tak jak mówisz, nie daje nam to często takiego szczęścia - jak zdawałoby się - powinno. Może musimy mieć tego potwora, z którym walka daje nam poczucie sensu, a na pewno umniejsza naszym drobiazgowym czasem smutkom i coraz bardziej naciąganym sposobom wydawania pieniędzy. Więc czy aż tak bardzo mamy inne poglądy? Bo ja odczułam, że chodzi nam o to samo - może wydźwięk wiersza jest nie do końca czytelny. pozdrawiam i życzę, aby dobre wiatry przegoniły te ciemne chmury
  15. Wow, dziękuję bardzo za taką opinię, miło, że wiersz wywołał takie odczucie:) pozdrawiam
  16. Słowa dziś mniej wzniosłe A gdy jednak patetyczne nadto uśmieszek twój widzę i oczy wywrócone z ironią i gaśnie to wrażliwe natchnienia światło Bo czasy może zbyt łatwe? Pan Cogito zasiadł przed telewizorem A co z potworem? – Jakie potwory? Wolnyś przecie i nasycony przejedzony wręcz może... A obłoki płyną jak wtedy nad ziemią spaloną i głodnymi głowami Trudne czasy uczyły pokory dzisiaj spełniamy kolejne potrzeby Tysiące sposobów i usług dodatkowych do pakietu WOLNY CZAS Zdrowe życie – joga, mussli, jogging nadmiar pieniędzy – „Dinner in the sky” Gdy wtedy tygodnie w piwnicach lata za szafą, domy bez dachów i ścian Sen wśród gwiazd Lecz nie ma co się winić, że żyje nam się łatwiej bo przecież znamy smak bólu i łez a pędzący Czas i Śmierć nas nie miną... Ale jak tu być, by niosąc na barkach duchy pokoleń stąpać w pełni i mądrze, nie marnując plonów Gdy globalna głupota niewzruszoną ręką rozgrywa nami partię szach aż do mat atomowego snu wśród gwiazd
  17. Nie ma problemu, chociaż to się przekształciło w jakiś obraz. Może innym razem:)
  18. No to jest i wiersz:) za jakiś czas Walentynki, ale chyba lepiej nie dawaj go jako prezent, bo nóż będzie, ale skierowany ostrzem w Twoją stronę:P Gdy serca wybranka wciąż nadaje W ten otworek co dźwięki wydaje Włóż krówkę ciągutkę, lub od razu trzy I masz w zamian cmokanie - choć na kilka chwil :)
  19. Bratniej duszy, czy choćby spotkania. Smutno i samotno w tym wierszu, choć atmosferę początkowo rozładowują te 'luzackie' sformułowania: skumał, olał, to puenta stawia mocną kropkę nad i. Może nie jest idealny, ale ma w sobie coś, zakończenie zaskoczyło mnie pozytywnie, jeśli można tak to ująć. Też mam niepewność co do tęczy, chmur jak Deonix, i nie wiem czemu aż tak mnie to nurtuje, chyba dlatego, że interpretuję to jako tęcza po deszczu, czyli uśmiech po smutku, więc ważny jak dla mnie element dla klimatu tego wiersza. Więc warto by zbadać, jak to z tymi tęczami jest, czy chmury mogą ją przesłonić itd:) Pan wybaczy, to nie z czepialstwa, tylko zaintrygowania, a jest mi już zbyt sennie, żeby teraz czytać o fizyce. A wiersz mi się podoba, chyba najbardziej mnie zaskoczył, jak do tej pory. Pozdrawiam:)
  20. Dziękuję więc za wytłumaczenie. Nie ma za co przepraszać przecież, rebusy są potrzebne, choćby dla gimnastyki. Ale tutaj rzeczywiście moim zdaniem za mało jest podpowiedzi-teraz, gdy już wiem o co chodzi. Bo z tego co pobieżnie o życiu Lorenza można się dowiedzieć, nie ma nic o walce z muzułmanami, śmierć chyba naturalna, także to ścięcie głowy jest tu chyba sporą metaforą. Gdyby było o jej poturlaniu, jak w komentarzu, może coś o maczecie, którą też przecież służy do przedzierania się przez dżunglę - byłby to jakiś trop. Ale nie czytałam jego książki ze złem w tytule, może wtedy lepiej bym łączyła wersy. Tak czy inaczej, nadal nie do końca potrafię odczytać znaczenie wszyskiego, ale nie wiem czy to problem mój, czy wiersza :) Po drugie nie ma co się poddawać w kwestii poważniejszych tematów, ja osobiście wolę takie niż o kobietach, a refleksje nad kondycją człowieka, drodze wgłąb - najbardziej. Ale równowaga też musi być, bo inaczej głowa wybuchnie:) a motto i wiersz dały jakieś refleksje, a to jest plus. I podoba mi się przytoczone świętopawłowe zdanie i wskazanie jego prawidłowego, jakże ważnego kontekstu. Chociaż z wiersza wynika, jakby to było naiwne i nieskuteczne, bo i tak poleci nam za to głowa. Pozdrawiam
  21. A dziękuję. Powiem tak, trochę jest tu wrzucone wszystkiego do jednego worka, a jedna rzecz ma kilka kontekstów. Ale wszystkie, dla mnie, biorą się ze świadomych lub nie -pozorów. Czy to będzie snobizm, czy życie na pokaz w statusie na który nas nie stać, czy moda, przynależność do grupy i wyznaczony tym styl, czy dwulicowość, tuszowanie braków, kompleksy. Także Wasze odczucie też było trafne, choć mi najbardziej zależało na tych nieświadomych pozorach -'ciche, jakby ich wcale nie było'. Bo co jest oczywistym pozerstwem to wiemy, ale pozory są niemal w każdym z nas, w najmniejszych szczegółach - stąd te przedmioty i kosmetyczna wyliczanka. I nie chodzi tylko o osoby umalowane:P ja np. nie farbuję włosów, ale wyrywam pojedyncze siwe, reguluję brwi itd, nie pokazuje się tylko taka, jak natura zarządziła, bo nie mam gdzieś, co myślą o mnie ludzie. Znaczy jest tak- jest nam dobrze być na luzie takimi jak jesteśmy wśród podobnie myślących nam, przyjaciół, ale inaczej gdy się znajdziemy wśród innych i jesteśmy oceniani, wtedy machina rusza- chyba,że mamy zupełny, niezachwiany dystans do siebie. Np. ostatnio wchodzę do eleganckiego sklepu kupić krawat i właściciel obcenia mnie zaczynając od butów, i przez tą chwilę pobytu w sklepie, nie ukrywam, czuję się gorsza, niedopasowana, i wiem, że dla swojego spokoju, nie wejdę tam nigdy np. w butach sportowych. Taki dualizm, generujący pozory. Choćby, żeby mieć ten święty spokój. Co do słowa 'pewno', może racja, do mnie się przykleiło i nie zwracam na nie uwagi jaki ma wydźwięk. Poprawię. Pozdrawiam:)
  22. Tak w skrócie ze śniadanka- epitet 'męt' był użyty przez Ithiela w tamtej konwersacji, mianowicie: pseudofeministki, krzykaczki i inne męty, ale to margines. okazało się, że krzykaczki to np kobiety z czarnego protestu, plus było coś o umyśle wspomnianych. Pana Kota szanuję i mam nadzieję, że nie myśli też takimi epitetami, a nawej jak myśli, to z uprzejmości nie powie. A dalej- tak, cieszę się, że żyję w tych cywilizowanych czasach i kraju, zawsze to powtarzam:) i że nie jesteśmy kamieniowani.
  23. Pozwolę sobie odpowiedzieć:) Forum, mam też taką nadzieję, jest neutralne politycznie i spotykają się tu, publikują osoby jak widać o różnych poglądach. A poglądy i stereotypy ma prawie każdy, tylko Potencjalnie wartościowy autor użył chyba trochę zbyt obraźliwych słów na forum, względem grupy kobiet, które poczuły, że muszą o coś zawalczyć. Czy się popiera jedną czy drugą opcję, to przydałby się minimalny szacunek, bez nazywania kogoś 'mętem' i coś tam z umysłem. Co do obrony życia jak i wszystkiego w ogóle, każdy ma prawo do swojej tezy. Ale w tym wypadku jest też potrzeba zrozumienia choć trochę drugiej strony. Twierdzę, że mężczyźni mają prawo się wypowiadać w tej kwestii, ale wpierw krzta wyobraźni. Będę brutalna, przepraszam, proszę sobię wyobrazić najbrutalniejszy gwałt, kobieta ledwo przeżywa, a w brzuszku dojrzewa jajeczko, dziecko któregoś z 13 mężczyzn. Kazałby Pan żonie chociażby tylko donosić 9mscy ten ból? Ten medal nie ma jednej strony. Przepraszam, nie zaczepiam, nie jest moim celem rozpętanie burzy. chodzi mi tylko o to, że marsze nie były po to, aby nabyć nowe przywileje, np. żeby usuwać sobie każdą niechcianą ciążę, tylko po to, żeby zablokować nowe prawo zabierające możliwość wyboru w drastycznych sytuacjach. Można być pro life, owszem, ale w każdej regule jest wyjątek, więc musi być choćby jeden procent , pozwalający na odstępstwo. Nazywanie kobiet, które postanowiły dać temu sprzeciw, w obraźliwy sposób nie jest na miejscu i pokazuje ogromny brak zrozumienia. Ja sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji, ale nie wyobrażam sobie nie mieć wyboru, i proszę uwierzyć, żaden mężczyzna jak się zastanowi głęboko, na tyle ile można sobie wyobrazić ciążę, poród i psychikę zgwałconego człowieka (to jest akurat fizycznie możliwe), gdyby go to dotyczyło ,nie chciałby by było inaczej. Do tego, jak to powiedziano dobrze tu w komentach, walka dotyczy ziarenka, do momentu porodu, reszta nie jest brana pod uwagę, ani psychika być może 'skrzywionej' już psychicznie sytuacją kobiety ani nic. Wiem, że na cały okres cywilizacji jest niezliczona ilość takich sytuacji, co zostało przytoczone, też o tym myślę. Ale póki jest jakiejś wyjście, to miejmy do niego prawo. A autor chyba sam uciekł, nikt nie kazał. Prawo jest ruchome, zmienia się przez tysiące lat i jest różne w różnych krajach, opiera się na jakimś odczuciu tworzących je. Oko za oko, kary śmierci, wyroki za duże, za małe, sprawiedliwe lub nie, więc w jednej części świata coś jest prawnie uważane za moralne,a choćby za miedzą już nie. Dziś mamy niby demokrację, a ktoś chciał nam zrobić niezłego psikusa. Nam, kobietom i mężczyznom, bo panowie jesteście ojcami, mężami, synami, przyjacielami. Zaznaczam, że nie atakuję, nie oczekuję polemiki, bo każdy tutaj wypowiadający się do tematu już się ustosunkował. I szanuję zdanie każdego, ale tak jak pisałam, ma to sens dopóki się nie obrażamy. I cokolwiek byśmy nie sądzili, ma to wartość, gdy spróbujemy postawić się po drugiej stronie. A ostatecznie i tak wiemy o sobie tylko tyle, na ile nas sprawdzono. Ps. proszę się nie kasować:) pozdrawiam
  24. Może nie ma co się przyznawać, ale ciężki orzech... Czytam nasty raz i więcej i pocę się jak w szkole, tyle, że wtedy pani coś podpowiadała, gdy się zbytnio trudziliśmy. A więc to na plus. Lorenza miałam w planie poczytać i tym wierszem zostało mi to przypomniane, a więc i za to dziękuję. Ucieszyłaby mnie interpretacja - autorska lub głów mądrzejszych, nie ukrywam, jestem zaciekawiona. Bo tak jak cytat-motto odczytuję jako myśl, że nasze człowieczeństwo jeszcze jest w drodze ku lepszemu człowiekowi, co i tak jest dla mnie objawieniem nadziei, że w procesie ewolucji akurat do tego zmierzamy, a nie np do zaniku wartości ... To nie mogę dojść do pewności, co Egzegeto miałeś na myśli z tym wyrwaniem z kontekstu. Czy właśnie o to, że: tak, jesteśmy jeszcze niedokończonym etapem w ewolucji, ale droga, którą zmierza człowiek nie zmierza w stronę szlachetności, dobra, ale właśnie zła? Czy zupełnie o coś innego, bardziej teologicznego... Pozdrawiam i dziękuję za interesujący wiersz, któremu być może nie sprostałam, ale jak nawet, to i tak nie był to trud daremny :)
  25. Podoba mi się ten wiersz, a jeszcze bardziej pomysł - no i ogólnie nieźle to wszystko wyhaftowane:) i ta 'nieufnością nić przetarta' ... Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...