Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz_Biela

Użytkownicy
  • Postów

    4 300
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Tomasz_Biela

  1. jestem kłębkiem nerwów w twojej bieliźnie odkąd ukrywasz tam pierwsze noce obnażyłaś się na ramionach słońca ze skóry wychodzę jądrem ziemi zalewając czarną dziurę
  2. Nów jestem kłębkiem nerwów w twojej bieliźnie odkąd ukrywasz tam pierwsze noce obnażyłaś się na ramionach słońca ze skóry wychodzę jądrem ziemii zalewając czarną dziurę
  3. nie zdążyłem się rozłożyć na słońcu spalić jak zboże z pożytkiem dla innych skromnym zgrzytem udając źródło znieczulic z ziarna wyrosłem jak wszy na głowie przypadkowo zrzucony na ziemię rozrastam w brzydotę i piękno na przemian na przemiał
  4. akurat tego nie musisz mi mówić ;) większość moich tekstów opiera się o chociażby szczyptę turpizmu dzięki za wzgląd wieczności.
  5. w prześwitach drzew blaski nieśmiało gładzą korę łamiąc szorstkie cienie ułomnych dni w próżni cicho wiję oddechy prośbami o jutro namaluj swój portret olejem co ufnie przywiera do gruntu jak skała przetrwa wszystko ////// stara dobra bądź nie dobra kosmetyka może dająca większy zakres myśli może nie wieczności.
  6. wczoraj anioł do mnie wpadł za pazuchą miał co miał nie pytałam co i jak przecież anioł - wolny ptak gadka - szmatka o tym co ma cierpki smak we włosach gniazdo nie wiem kto i jak krystalizował szkło kolejka za koleją dobrze wszystko szło dopóki poczułam piór gorzki smak myślę szalony jest świat dalej nie pytaj nie pamiętam jak stało się leżałam na wznak sorki za usunięcie, pomyłkowo to się stało, więc bawmy się......na zdrowie, tost wznoszę JA! ///////// jak zawsze ulubiony kosmetyk Twoich wierszy witam po przerwie mam nadzieję miłym gestem wieczności.
  7. nie zdążyłem się rozłożyć na słońcu spalić jak zboże z pożytkiem dla innych skromnym zgrzytem udając źródło znieczulic z ziarna wyrosłem jak wszy na głowie przypadkowo zrzucony na ziemię rozrastam w brzydotę i piękno naprzemian na przemiał
  8. zainfekuj krągłym torsem połóż się na mnie jak wstaniesz rozpal moje ciało do czerwoności gdy się zmęczysz zadumany w kleksach na horyzoncie rumieńców zalej mój pokój srebrem jesteś świetlikiem w niewoli w razie gdybym chciał umrzeć z głodu nie wierząc w nic
  9. zaskakujące muśnięcia na tafli kilka instynktów więcej niż mieszczą trzy wymiary spojrzenie przez sparaliżowany kryształ popękanych słabości w ciałach królestwo szkła którego nikt nie jest w stanie posprzątać symptom szklistych oczu zdradza delikatną przebiegłość szoku wystarczyłoby do ożywienia wszystkich gatunków meduz
  10. stare bloki pomiędzy granicą wzlotu a upadku chore na osteoporozę autystycznie poruszają swoimi częściami płaczące chemiczną krwią serca zawałów tyle co gruzów na uboczach w parku nie wyciąga się ręki na pomoc zmarłych tam bez końca aż uczą przegrywać umiar nigdy nie będzie równy sobie w całym działaniu tylko zero ma najwięcej przestrzeni a nazwane jest niczym
  11. zadeptuję oczy w podłogach źrenice wystają dżazgi obserwują mnie rzeczy handlują ludźmi na popiersiu matki szorstka rozpacz tylko własna wola odda nam się do niewoli
  12. jeśli nie znajdujemy w nadinterpretacji zanitowanych barykad przed utratą skojarzeń znaczy że nic nie łączy powietrza z jego brakiem brak ograniczeń kończy się z chwilą kiedy ograniczeniem staje się przepaść pomiędzy dalszą częścią mostu marynarka na ślubie na ostatni guzik zapięta chroni czystość do czasu kiedy w rozdarciu życia powstaje drugi człon czyli współ razem tworzą współczucie aby godnie przeżyć trzeba zmarnować tyle kultury w chusteczkach i serwetkach i po co * http://www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=53295
  13. nie lunatykuję a puenta nie jest o śnie... wieczności.
  14. coś tutaj ale nie będę zdradzał co bo po co sprowadza się do puenty która jest raczej związana bardziej z Vinci niż z chaosem więc nie rozumiem w tym momencie ale to nie szkodzi wieczności
  15. za bardzo scalone jak dla mnie za gęsto się zrobiło ale czuć Twoje pióro wieczności.
  16. boję się dziś snu jak paszczy krokodyla którego nie widziałem na żywo pochłania mnie zamykając powieki umieram w jego oczach spokojny bez obaw otwieram jaźń rodząc się w skórze najdzikszego
  17. no niby nie da się ale po co na mzegarki i nazwy miast ? tutaj o to chodzi... czyli taka grubo przesadzona paranoja czasu i miejsca wiem o kim myślisz...a da Vinci to był ktoś... wieczności.
  18. a tak jakoś z reszta zawsze lubiłem jakkolwiek to wychodziło
  19. wstążki oddechów rysy na powietrzu nieograniczonym chwytamy którykolwiek koniec korzenia odrywając od regularnych ruchów - powstaje natura której nie można wpisać w bryłę zahipnotyzowany opanowaniem człowiek na tarczy ziemi okręcany wokół tych samych godzin świat w paranoi podporządkowany określeniem czasu i miejsca
  20. kupa rozumu w galarecie mózgu to cała esencja naszego smaku że też musimy wyciągać z tego wnioski
  21. nic nie kupujesz to jest bezinteresowna pomoc ;) z resztą od dawien dawna odwiedzam Twoje wiersze i cieszę się że trafiam na coś nad czym mogę polamentować wieczności.
  22. nawet w samym środku szczęścia kryje się ziarnko rozpaczy- Kierkegaard zdaje się jakbyśmy wczoraj marzannę topili w sadzawce przed domem jeszcze było gołosłowie a tu już lecą soczyście na głowę godzinami przesiaduję w pochyłym ogrodzie nad kuflem niczym Owidiusz obserwuję zmiany natury ptaki w koronach śpiewają na rabatkach róże złocą się blaskiem daje po oczach obrączka lubej której ręce na rączce kosiarki wczepiły się niczym jerzyki muru żyć nie umierać ale im dłużej patrzę, tym czarniej przed oczyma mimo iż bieli się jaśmin to bez przekwitł za szybko zmusza do refleksji - nietypowej zważywszy płynność kobieta bez męża, seks bez zobowiązań, filozof bez złudzeń, patriotyzm bez narodu a ja bez piwa kiwam się nad coraz bardziej pochyłym narodem ///// bardzo mąrdy splot słów dziękuję za wnikliwe poszukiwanie własnej interpretacji wieczności.
  23. nom, niestety//// dobrze że są obserwatorzy, gorzej z tymi, co nie pootrafią dostrzec ostrości swoich wad wieczności.
  24. nie prezepraszaj fajnie wyszyło lubie inne interpretacje wieczności.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...