Przy polnej drodze wiatrem usłanej,
tuż za pagórkiem na zboczu miedzy
w gęstwinie pokrzyw, łopianów, trawy
jakaś czarpostać w zamgleniu siedzi.
Dyszy i patrzy, wzrokiem przenika,
niebo, obłoki, krzak dzikiej róży,
za chwilę wstaje, z podmuchem znika,
w gęstej mgławicy srebrnych falstrużek.
Spłowiałym cieniem drobnych cząsteczek
zawirowało miejsce zielone,
pusto wokoło, nikogo nie ma,
tylko krzak róży koralem płonie.
08.10.2018r.