Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Arsis

Użytkownicy
  • Postów

    4 424
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Arsis

  1. Arsis

    Ambientalnie

  2. @Somalija masz dwie w cenie jednej, taka promocja...
  3. @Somalija no dobrze, niech pomyślę, co do piosenki imieninowo-przeprosinowej...
  4. @Somalija aaa, że zakuty łeb?
  5. @Somalija rycerzu?
  6. @Somalija na imieniny też. przede wszystkim na imieniny, ale i za twój talent. pisałem Ci kiedyś przecież, że jesteś mistrzynią erotyków...
  7. @Somalija masz piosenkę w nagrodę, Aga...
  8. Arsis

    nasza muzyka - org.fm

  9. Arsis

    nasza muzyka - org.fm

  10. Arsis

    nasza muzyka - org.fm

  11. Arsis

    nasza muzyka - org.fm

  12. Arsis

    nasza muzyka - org.fm

  13. Arsis

    Soundtracks

  14. Arsis

    Soundtracks

  15. Dostrzegam cień wielkiego mistyka. W jakiejś niedorzeczności wyłania się zza drzewa. Wypełza smugą czarną. Czarną plamą, jakby rozwierała się przede mną paszcza czarnej mamby. Nie! Uciec gdzieś w błękit przybladły od żaru upalnego lata. Zniknąć… Zaciskam powieki... Ech, jakoś miało być pięknie. O miłości. O… Sam już nie wiem, dlaczego…. W zmysłach tonę. W pieśni… Nie. Nie… To, tylko… Szarpie mnie za rękaw koszuli jakaś mara. Nachyla się nade mną mamidło wyzbyte sennej tkliwości. Szarpie mnie, kiedy leżę. Kiedy siedzę na ławce w parku. Nade mną drzewa. Baldachim utkany z gałęzi. Szelest liści dębów, klombów, kasztanów… Nade mną migoty słońca i wokół. Kiedy leżę. Kiedy próbuję się podnieść. Kiedy… Szumiące podmuchy, gwizdy w uszach. Szmery, szmery. Jakże ich wiele. O, mój Boże… Oczy twoje widzę. Jak wtedy, w tamtej sennej godzinie. Lecz teraz są zimne i zimne są coraz bardziej. Oczy martwe, niewidzące, wykute w kamieniu. Twarz kamienna, jakieś popiersie. Stojąca na cokole postać… Jasna. Prawie biała aż do oślepienia w słońcu padającym z ukosa. I w tym blasku cień zasnuwa usta, które mogłyby być drżące. Które mogłyby się skradać do ust mych wilgotnych i ciepłych. Które za życia… Gdzieś tam, daleko. Nie wiem. Coś… Kwiaty pachną o wieczorze. Mdleją w aptecznej woni ziół nasączonych niedawnym deszczem. I kiedy widzę... Patrzę poprzez przymknięte powieki.. Świat przenika do wnętrza. Postrzępiony światłem, natarczywy całun rozedrganych widm. Nie było ciebie i nie ma. Wiem. W tej bezsensownej treści nigdy nie było niczego. Albowiem nie było. Lecz, gdy tylko najlżejsze nawet poruszenie, drgnięcie gałązki w powiewie, muśnięcie łodygi, trawy... Nasłuchuję w oczekiwaniu. W napięciu… Wiesz, tam byliśmy. I byliśmy wszędzie. Jesteśmy. W każdym refleksie. I tonęliśmy, jak mogliśmy tylko tonąć w słowach i szeptach. W westchnieniach… Jesteś tak daleko. Jesteś tak blisko, na wyciągnięcie ręki, że dotknąć cię, musnąć raz jeszcze. I jeszcze… Jak wtedy po wielokroć. Bo wtedy… I tylko wtedy. I -- nigdy więcej… Wiesz, w powietrzu piszę. W powietrzu słowa ważę jak ptak, co rozpościera skrzydła. Wiesz, kiedy nie było cię tutaj.. I kiedy tonąłem w samotności... I kiedy wchłaniałem ciszę i szepty… Wiesz, kiedy nie było cię tutaj, próbowałem uchwycić strugi światła spadające z wysoka. Widziałem je, mrużąc oczy i przesłaniając je dłonią… Lecz przechodziły przez palce nitkami blasku. Lecz przenikały jak twoje spojrzenie do głębi… I nie wiem, co teraz. Tylko oczy widzą. Drzewa rosną w szeleście liści, w migotach gwiazd rozprysłych wokół. Lecz znowu... Nie, to tylko przewidzenie… Choć przysiągłbym, że słyszę szelest jedwabnej sukni, gdzieś obok. Blisko. Nie! Dobiega z innej przestrzeni, z innego czasu, co tutaj nie jest nawet tchnieniem. Wszystko się tutaj w kamień zrosło i zrasta. W ten głaz najtwardszy i zimny. Mchem porosły w wilgoci. Miało być inaczej. W dłoni ściskam zmiętą kartkę. Coś na niej było. Pisałem, lecz zapomniałem, co… Nie ważne. Nie było. Nie ma… Rozmiękło. Rozmazało się w deszczu. A więc w letnim wieczorze. W zbliżającej się podstępnie nocy rozchodzą się kroki kogoś nieobecnego, kogoś z opaską księżyca na skroniach. W aureoli blasku. A więc to już tak późno? A więc to już było? Minęło? Przeszło w zapomnienie? Zniknęło prędko, niestety. Rozminęły się nasze usta i dłonie. Słowa zaklęte w czasie… Choć przysiągłbym, że widzę nadal. Że widzę włosy twoje rozpięte na strunach wiatru, gdzieś wysoko. Warkocze… (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-19)
  16. @Somalija cześć, Aga. Oglądałaś może ten film? chociażby ze względu na muzykę...
  17. Arsis

    Soundtracks

  18. Arsis

    Soundtracks

  19. Arsis

    Przeczytane, polubione...

  20. Arsis

    Soundtracks

  21. Za oknem szerokim jak wszechświat brodata twarz jakiegoś mędrca. Gdzieś tam, pośród liści drzew. W migocie słońca. W blasku, co kładzie się na podłogowej klepce prostokątami światła... Niesie się w przestrzeni (niesie się poprzez przestrzeń) świergot ptaków. Twarz mędrca. Jego oczy... Wzrok opuszczony, jakby w zadumie. W tych oto obszarach. W myślach niedostępnych. W mgłach płynących nisko nad płaszczyznami zrudziałych pól. Czy ty mnie w ogóle słuchasz? W ekranie telewizora padający śnieg. Milczący szum mżących pikseli, który trwa. I który trwa. Zamykam oczy. Otwieram. Mrugam sennie. Mrużę. Zaciskam szczypiące powieki… Jakaś kobieta z długimi rzęsami stoi tam, na brzegu delty. Stoi w słomkowym kapeluszu z długą, powiewającą wstążką. Błękitną… Trzyma w dłoni skręconą muszlę, przykłada do ucha. Uszła z niej dawno wrąca kipiel spienionych fal. Morza uderzającego o skały. To jak drżący w słońcu miraż, co się materializuje tylko na chwilę. I kroczy swobodnie po ścieżkach szumiącej ciszy. W oddechach. W łopotach żaglowych płócien, jakże odległych. I nieuchwytnych… Skąd ta nagła zmiana obrazu? To jak oglądanie starych fotografii, które wysypują się z szafki jedna po drugiej, albo spadają na podłogę ze stołu po nagłym przesunięciu dłonią. W tej oto chwili słabości i lęku. W napadzie straszliwego zniekształcenia twarzy, która odbija się w ściance szklanej butelki. Na niej etykieta: Piękny mężczyzna w kapitańskiej czapce. Stojący tyłem i zerkający zalotnie z boku. A więc przesypują się w dłoniach drżących od mroku bezkresnej nocy. Te fotografie. Te pozostałości nieistniejącego od dawna czasu. Od zimna. Od chłodu samotności. Mimo powietrza pełnego słonecznych migotów i szeptów, które trwają jednocześnie w jakiejś niezbadanej korelacji zdarzeń. Które istnieją w sobie, a jednak odrębnie. Wiesz, ja tutaj byłem. Ja. Albo nie-ja. Jestem. Nie ma mnie. Albo znowu nie ma… Wodzę palcem po czarno-białej powierzchni, po spękanej emulsji, która jakimś cudem wymiguje się nadal żarłocznej nicości. Rozpędzonej entropii wszechświata… Zdmuchuję kurz i pajęczyny, kiedy podchodzę do przedmiotów zastygłych w odlewie. W żółtawym świetle, co pada pod kątem z kinkietu -- twarze, popiersia… Wyrzeźbione dłonie w różnych gestykulacjach i wariantach uchwyceń. Nieskończone dzieła mistrza o niezrównanym kunszcie. Porozrzucane wokół dłuta. Resztki gruzu, okruchy. Biały pył modelarskiego gipsu... Na podłodze stosy gazet. Na lastrykowych parapetach. Na półkach regałów. Na krzesłach… Na nich, pomiędzy świecami, pomiędzy wypalonymi kikutami stopionej stearyny -- blaszane puszki. W zakrzepłej na kamień chemicznej treści lakierów powykrzywiany las wystających rękojeści zatopionych na zawsze pędzli, wałków, mieszadeł… I wszystko w pajęczynach. W falującej woalce pajęczyn. W zwietrzałej woni… Tutaj już od dawna nikogo nie ma. I tak naprawdę nikogo nie było. Wtedy. I teraz. I nigdy… Siedzę na podłodze pośród stert niczego. I oglądam. Podziwiam wszystko pod różnymi kątami, ćwicząc przy tym zamykanie i otwieranie swędzących powiek. Pełzam w szumiącej, piskliwej ciszy. W gorączce. Kiedy nachylam się, prostuję. Kiedy przywieram swoje spierzchnięte wargi do warg gipsowej rzeźby... -- w jej oczach dostrzegam jedynie obojętne bielmo martwego kamienia. Jesteś tu jeszcze? Mówię coś niewyraźnie, szepczę… Otaczają mnie jakieś niezrozumiałe słowa. Wyrwane z kontekstu frazy. Coś o miłości i euklidesowej geometrii. Figury geometryczne na ścianach, podłodze… -- na wszystkim… Nade mną spirale galaktyk niewzruszonego wszechświata… (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-15)
  22. Arsis

    nasza muzyka - org.fm

  23. Arsis

    Moja ulubiona

  24. Arsis

    nasza muzyka - org.fm

×
×
  • Dodaj nową pozycję...