Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Justyna Adamczewska

Użytkownicy
  • Postów

    6 866
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    73

Treść opublikowana przez Justyna Adamczewska

  1. To jednak nie może, ale z całą pewnością stworzę. Jeno o cierpliwość proszę, bo na ten czas, aż tak wysoko myśli nie uniosę. Pozdrowczyk. Justyna.
  2. To dobre jest Waldku, podoba mi się. Dalej trochę trudniejszy przekaz, wg mnie, oczywiście. Mosty... trudno zbudować, trudne są to konstrukcje. Trzeba mieć ogromną wiedzę, aby nie pękły na pół, np. Wtedy w dół. I wybacz, ale: "pomóc" ;)) Do miłego, Justyna.
  3. Może rozwinę? Słownie, w pięknym, delikatnym wierszu, nie takim na zawołanie, Będzie w nim zawoalowanie i Dusz pokrewieństwo nieukrywane. :))
  4. Cześć Andrzeju. Wersy zaciekawiły, szczególnie słowa: "dyskont" i "wali". Koniec również ciekawy: Klamra się "zrobiła". Taki układ zamknięty, chów wsobny. A to koszty cywilizacji? Tak, pewnie, tylko jemy, śpimy i oczyszczamy się. Prawo Natury jednak nie jest do przebicia. Pozdrawiam Justyna.
  5. Pokrewieństwo Dusz? :) Wiesławie. Miłej soboty, pozdrawiam, J. A.
  6. Cześć Luule. Dla mnie wiersz dość trudny w odbiorze. Beta napisała, co i jak, zgadzam się z Nią. Nieład i nagromadzenie znaczeń w takim ścisku, jakby. Ale wersy powyższe b. fajne. Coś na kształt Ikara. Jednak archetypy ważne. Ciągłość literacką i kulturalną dostrzegam. Serdecznie pozdrawiam Justyna.
  7. Maks, kłaniam się. Dziękuję. J.
  8. To, Maks, zrozumiałam, patrzę też czasami, nawet b. często na siebie oczyma wyobraźni. Mnie chodziło o wyraz "naprzeciw" - rozumiem, że to neologizm, tak? Wybacz, zatem. Pozdrawiam, miłego wypoczynku i kolorowych snów. Justyna. :))
  9. Witaj Maks. Bardzo fajny wiersz, taki wyciszający, choć"głowa pracuje". I ma pracować. Wybacz, ale mam jedno naprzeciw. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Fajnie, że weekend. Do miłego, Justyna. :)) O, jeszcze to fajne:
  10. Pozdrawiam, Justyna.
  11. Waldku, fajnie czyta się Twoje wiersze. Pozdrawiam Justyna. :))
  12. Tom Tom, ot niestałość. Wiele zapowiada ten wers. Rozterki, działanie. Ciekawa zwrotka, (wybacz) - zrzucenie odpowiedzialności na papier, który, jak to mówią "wszystko przyjmie". Acz, ja zaczytałam się w Twoim wierszu. Pozdrawiam Justyna.
  13. Nigdy nie mówił głośno, szeptał. Był sobie czło­wie­czek. Ma­lut­ki, gar­ba­ty, brzyd­ki. Ko­chał stare drze­wo, które rosło nie­opo­dal jego domu. Roz­ma­wiał z ro­śli­ną, gła­skał jej ga­łę­zie, li­ście, tulił swą nie­ład­ną twarz do pnia, To trwało wiele lat. Dąb był jego przy­ja­cie­lem i gniaz­du­ją­ce w jego ko­na­rach ptaki – sójki. Do­kar­miał je zimą, wio­sną ob­ser­wo­wał pi­skla­ki. Wte­dy tylko się uśmie­chał, po­ka­zu­jąc bez­zęb­ne dzią­sła. Tak mi­jał czas. Męż­czy­zna coraz bar­dziej się po­chy­lał, jego skóra po­marsz­czy­ła się Pew­nego dnia za­cho­ro­wał, jego serce biło bar­dzo szyb­ko, albo cza­sa­mi za po­wo­li. Leżał w łóżku i pa­trzył przez okno na drze­wo. Była wio­sna – maj. Wy­lę­gły się dzie­ci sójek. Ro­dzi­ce uczy­li je latać i łapać muchy. – Świat jest pięk­ny. – My­ślał sta­rzec. Nowa pora roku przy­nio­sła też po­lep­sze­nie zdro­wia, więc po­sta­no­wił wyjść na dwór i odwiedzić swego kom­pa­na, Kiedy tak stał wtu­lo­ny w de­li­kat­ne ga­łę­zie, patrząc na zie­lo­ność świe­żych list­ków, usły­szał nagle pod­nie­sio­ne, agre­syw­ne mę­skie głosy. – Panie, odejdź stąd. Zo­staw to drze­wo. Mamy nakaz ścię­cia go i po­ka­za­li jakiś pa­pier. Czło­wie­czek w pierw­szej chwi­li nie pojął, tego, co mówił po­staw­ny mło­dzian, trzy­ma­ją­cy w rę­kach elek­trycz­ną piłę, sie­kie­ra le­ża­ła na ziemi. – Ależ, jak to przy­szli­ście zabić mo­je­go przy­ja­cie­la?! Po raz pierw­szy, od wielu lat, pod­niósł głos. – Od­bi­ło sta­ru­cho­wi. – Usły­szał. – Nie po­zwo­lę na to, za­mor­du­je­cie też jego lo­ka­to­rów! – Nadal krzy­czał. Przy­warł tak do dębu, że nawet o ogrom­nej sile czło­wiek, nie mógł go ode­rwać od ro­śli­ny, ska­za­nej, przez Bóg wie kogo, na za­gła­dę. We­zwa­no straż miej­ską. Czte­rech chło­pa pró­bo­wa­ło ode­rwać siłą star­sze­go pana od dębu. Mu­sie­li od­gi­nać palec po palcu zry­wa­jąc przy tym korę drze­wa. Po­la­ła się ży­wi­ca. Na­tu­ral­ny klej. Po­la­ła się też krew – jedna z ma­łych sójek wy­pa­dła z gniaz­da i kon­wul­syj­nie po­dry­gu­jąc, umie­ra­ła. Jej ro­dzi­ce za­ata­ko­wa­li in­tru­zów, ale nie sta­rusz­ka. Zbie­gli się lu­dzie, bo ptaki pisz­cza­ły, roz­czu­la­jąc nawet naj­bar­dziej za­twar­dzia­łe serca. We­zwa­no le­śni­ka, pro­fe­so­ra den­dro­lo­gii. Miał pomóc w usu­nię­ciu drze­wa Straż uspo­ka­ja­ła zde­ner­wo­wa­nych ludzi. A sta­rzec, pod­niósł z ziemi zma­sa­kro­wa­ne ma­lut­kie mar­twe już ciał­ko só­jecz­ki. Po­słu­żył się jedną ręką, druga wcze­pio­na była w ga­łę­zie. – I co mi zro­bi­cie?! – Krzyk­nął znowu czło­wie­czek. Pro­fe­sor zbli­żył się do niego, oglą­da­jąc przy tym drze­wo. – Pro­szę się nie mar­twić, Aka­de­mia za­bro­ni­ła usu­nię­cia drze­wa. Kłam­stwa opo­wia­da­no, że nad­sy­łał pan skar­gi do Urzę­du, iż dąb panu za­sła­nia pole wi­dze­nia, dla­te­go po­sta­no­wio­no go usu­nąć. – Ja? – Szep­nął znowu sta­ru­szek, prze­cież nie umiem pisać. Za­po­mnia­łem. Wszy­scy ode­szli. Człe­czy­na za­pła­kał ze szczę­ścia. Ochro­nił przy­ja­cie­la, ochro­nił gniaz­du­ją­ce ptaki. Zmar­łe­go malca po­cho­wał pod cie­niem wiel­kie­go drze­wa. Po mie­sią­cu od­wie­dził go pro­fe­sor za­pra­sza­jąc na po­sie­dze­nie Ochro­ny Przy­ro­dy zor­ga­ni­zo­wa­ne przez Aka­de­mię. Miał tam być ho­no­ro­wym go­ściem. Przy­był. Wiel­ka sala pełna na­ukow­ców, onie­śmie­la­ła. Jed­nak wszy­scy się do niego uśmie­cha­li, on rów­nież po­ka­zał bez­zęb­ne dzią­sła i wy­szep­tał: – Dzię­ku­ję. Otrzy­mał też czek opie­wa­ją­cy na pewną kwotę pie­nię­dzy. Wy­ko­rzy­stał je na le­cze­nie i za­ku­pie­nie nowej sa­dzon­ki dębu. Koniec. Justyna Adamczewska
  14. Bolku, dobre, uśmiałam się. Szczególnie puenta "Jakoby?" Justyna.
  15. Cześć, Nyctophile. Eh, to wyrzucanie, i dalej następne palenie. Wybuchu brak, komety - rzadkość, ale za to przebłyski czasami: Fajnie ujęłaś, no ... wszystko. Pozdrawiam. J.
  16. Cześć, Johny. Wymowne. Schylanie, podnoszenie - świata odwróconego. Podoba mi się. A to majstersztyk. Pozdrawiam Justyna. B. Dobry wiersz. Johny
  17. Waldemarze, ludzie boją się miłości, boją się odrzucenia, choć Ty w wierszu napisałeś, że ona wraca. I wtedy szczęście, budulec. Tak, bez miłości nie byłoby niczego . Jednak, co trochę razi, to używanie w powyższym słów typu: Jednak, z drugiej strony, pokazują one, jak b. może oburzać zawikłanie doczesności. Pozdrawiam. Justyna. "
  18. Ithiel, to podstawa. Myślę, że tutaj ludzie czytają ze zrozumieniem, ponieważ to portal lit. Jakżeby mogło być inaczej? Pozdrawiam Justyna.
  19. Andrzeju, chwali się, że "gram sportowy w brydża". Antyreklamę gry? To wiersz, nie propagowanie, ani namawianie do czegokolwiek, tym samym, tu się powtórzę "(anty) reklama". "Reklama (z łac. reclamo, reclamare ‘odzew’; re 'w tył, znów, naprzeciw’ i clamo, clamare ‘wołać’[1]) – informacja połączona z komunikatem perswazyjnym. Zazwyczaj ma na celu skłonienie do nabycia lub korzystania z określonych towarów czy usług, popierania określonych spraw lub idei (np. promowanie marki)." za Wikipedia. Nie napisałam też o ludziach, parach czy indywidualnych, ale o samej grze jako o istocie. Pozdrawiam serdecznie, dziękuję, Andrzeju. Justyna.
  20. Cześć, Wiesławie. "... a po burzy spokój" Budka Suflera. Pozdrawiam i dziękuję. Justyna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...