-
Postów
48 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez Dark_Apostle_
-
Żywot z innego koszmaru
Dark_Apostle_ odpowiedział(a) na Simon Tracy utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
świetnie oddany klimat Lovecrafta, naprawdę umiejętnie operujesz gotyckimi akcesoriami... pozdrawiam -
Radzę Ci, nie zaglądaj do nieba - część I
Dark_Apostle_ odpowiedział(a) na Simon Tracy utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ciekawy kawał tekstu, stylizacja językowa jak dla mnie na plus, ale na tym portalu się zmarnuje, popróbuj sił na Nowa Fantastyka... -
Będę spał wiecznie
Dark_Apostle_ odpowiedział(a) na Simon Tracy utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kunsztownie utkany gotyk, myślę jednak, że nie zbyt wiele osób doceni... czy aby jest Ci bliska twórczość któregoś z tych autorów? - Edgar Allan Poe - Howard Philips Lovecraft - Sheridan Le Fanu, czy Stefan Grabiński ? pozdrawiam -
-
Nieudolność Wiary nigdy wcześniej niebo nie było tak odległe jak wówczas gdy ujrzałem je z najwyższych szczytów świata Bezwzględność Losu cisza wzniesiona do ciosu zawsze znajduje właściwą chwilę aby uderzyć w czuły ton Nowy Wspaniały Świat ze wszystkich znanych wzruszeń pozostało nam jedynie wzruszenie ramionami
-
Anatomia Cierpienia cisza na dnie łzy umiera wolniej niż krzyk Dogmat niczyja świeca nie płonie aż do świtu Mit O Wolności dusza jest więzieniem bez prawa łaski Żałobna Kołysanka zamknięciem powiek usypiamy śmierć
-
suchy zwitek słońca zaplątany w sieć pajęczą jak motyl w mgieł łańcuchy zasypia w nieśmiałym szepcie wiatru
-
noc wyschnięta z gwiazd do ostatniej kropli deszczu wystąpiła z brzegów pogłębiając czas o godzinę przynależną diabłu w tej to godzinie gdy cisza żagle swe otwiera rozpruwam ciemność płomieniem dziewiczej świecy i wróżę z dymiących wnętrzności mroku wszystko to nam bliskie i po trzykroć nam to biada
-
Cisza Przed Burzą
Dark_Apostle_ odpowiedział(a) na Dark_Apostle_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Salomon z Cambridge i wilki , ciekawe natomiast co do żyznej ciszy, nie znam bardziej żyznej ciszy od tej na cmentarzach... pozdrawiam -
Cisza Przed Burzą
Dark_Apostle_ odpowiedział(a) na Dark_Apostle_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
to bardzo proste, z moich doświadczeń wynika, że boryka się z tym nieomal każdy agnostyk, do których to z całą pewnością się zaliczam i w zasadzie na tym dylemacie mógłbym poprzestać, ale pomijając ten szczegół, to wiara jako aspekt wyznaniowy, czyli kultywowania określonego totemu ( np. Boga w rozumieniu chrześcijańskim) a sama wiara, jako siła sprawcza to dwie różne strony, pozornie tylko tego samego medalu, w wierszu Cud Wiary, poruszałem temat na płaszczyźnie Bóg - człowiek i wynikający stąd relatywizm, (dlatego w treści pojawia się modlitwa) zaś w tej miniaturze, odwołuję się do wiary jako siły wewnętrznej, poniekąd noszącej znamiona tzw. efektu motyla z teorii chaosu, a z pewnością posiadającej jego naturę... pozdrawiam i dzięki za chęć czytania moich wypocin -
z pustego i Salomon nie naleje lecz z żyznej ciszy nawet byle szept zrodzić może burzę
-
Martwa Natura
Dark_Apostle_ odpowiedział(a) na Dark_Apostle_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
dziękuję duszko, pozdrawiam -
kwiaty w wazonie uwięzione malują martwą naturę kolorem lata w tęsknocie za wiatrem rozdającym słońce umierają z otwartymi oczami a ja modlę się za wszystkie łąki
-
światłocień jest taka świeca co karmi cienie z ręki gdyż są snem słońca na skrzydłach jesieni swą szorstką dłonią ojciec wysiewał nam wiatr pełen latawców zwierciadło odbicie w lustrze jest zamyśleniem czasu zamarzniętym w szkle liturgia świtu kropla po kropli ptaki wszczynają słońce ubywa ciszy wdowy kobiety w czerni tak drapieżne w żałobie polują na śmierć
-
Afera biurowa
Dark_Apostle_ odpowiedział(a) na Adriana Gawrysiak utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ciekawie rozpisana partytura na biurową orkiestrę, z pomysłem -
ty masz wogóle choć blade pojęcie o tym, czym jest haiku i jaka jest jego składnia? a treść to iście zamaszysty bzdet
-
noc zaciska się w pięść ciaśniej niż kamień i wszystko jest nagle na odległość ciszy gęstej od złowieszczych znaczeń tylko uliczna latarnia zanosi się histerycznie echem księżyca
-
las wypełniony po brzegi milczeniem które układa się w głos wołający cię po imieniu a wszystko w nim czeka na twoją rozpacz nie czując nigdy zmęczenia i to jest krzyk co wyrasta drzewem pod głuche niebo a każde drzewo szubienicą i wieńcem nagrobnym las wypełniony po brzegi ciszą aż ciężką od snów które nie wyśniły się z braku nadziei ciszą która goreje sytością wilgotnych szeptów pomnażając się o każdego ptaka z głosem wygasłym w popiół o wiatr co uwięziony w liściach wskrzesza umarłych oddalonych jedynie o wołanie zza światów wzywają cię po imieniu * japoński las samobójców zwany Morzem Drzew leżący u podnóża góry Fudżi
-
miłość wyzwolona z zachłanności ciała rozpadła się na ziarna ziemi oswoiła ją bosymi stopami którymi starła pogardę z twarzy każdemu z napotkanych kamieni
-
kropla słońca obnaża się bezczelnie w matowej źrenicy umarłego drwiąc z wdziękiem z majestatu śmierci
-
zaprosiła do serca miłość z podciętymi nadgarstkami to jeszcze nie szept lecz już nie milczenie
-
naucz mnie wzywać ten wiatr tak nienawistny i złakniony obedrzeć świat ze skóry wyrywać serca śpiącym kamieniom naucz jak zamrozić niebiosa aby nie podołały ujarzmić go przybijając do ziemi gwoździami deszczu a przyznam ci żeś pierwszy wśród upadłych aniołów stojący ponad samą śmiercią
-
jest we mnie gorycz sącząca się wprost do serca przez dziurkę od klucza przez którą spojrzałem na świat każda jego niegodziwość przyprawia mnie o mdłości duszy i gniew aby ukamienować niebo za bezczelność czystego błękitu
-
odeszłaś tak nagle bez uprzedzenia pozostawiając po sobie ciszę pełną boleści i drzwi wciąż szeroko otwarte do krzyku a ta cisza sączy się każdej nocy jak posępna litania kapiąc z sufitu w bezsennie rozwarte źrenice kropla po kropli wypełniając duszę tęsknotą za grobem w tej godzinie gdy wskazówki zegara niczym żarna zaczęły ścierać naszą przyszłość na proch umarłem na resztę życia
-
spacerując nad brzegiem morza wśród wodorostów wywleczonych jak ścięgna z przepastnych głębin wściekłymi falami przyboju znalazłem śnieżnobiałą muszlę zarytą w piasku niczym pęknięty dzwon odarty ze spiżu do nagiej kości późnym wieczorem gdy myśli zyskały swobodę wiatru a wspomnienia barwę melancholijnej sepii wsłuchiwałem się w cichy szum uwięziony od wieków w kruchej skorupie gdy moją uwagę zwróciło nieznane mi słowo jakby przez przypadek zaplątane w szept oceanu niczym w rybacką sieć kiedy wypowiedziałem je na głos stała się jasność i nastał dzień pierwszy