Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dark_Apostle_

Użytkownicy
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Dark_Apostle_

  1. obraz wygenerowany przez AI, pod moje dyktando, sztuczna inteligencja dołożyła wszelkich starań i tak to wyszło, za czwartym podejściem...
  2. (samotność na pustkowiu od tej w tłumie różni się ciszą) bezdomna kobieta z martwym bochenkiem chleba w ramionach krzykiem ukrytym strudzona wsiadła do tramwaju jej obecność oznajmił cień nieustępliwy zachrypniętym głosem wyciszając wszystkie spojrzenia do szeptów rzucanych ukradkiem w podartej sukni na boso jawiła się jako pielgrzym który nie boi się piekła ani nieba bo odbył już ową drogę od płomienia do popiołów swej duszy mając już tylko przed sobą niczym niepokalaną samotność i w tej samotności była tak dosłowna i szczera że odważyłem się by spojrzeć jej w twarz tak zniszczoną że na jednym już tylko zawiasie by spojrzeć w jej oczy ani otwarte ani zamknięte dwa jeziora pełne śniętych łez niemogących już sprostać nawet rozpaczy pomiędzy nami nie padło żadne słowo tylko cisza a nie bez znaczenia ta cisza bo ani jej wymówić ani pominąć milczeniem jedynie wysłuchać nieledwie przez chwilę byliśmy jak dwa zwierciadła powtarzające w nieskończoność swoją samotność niezdolne aby pocieszyć się nawzajem
  3. jesteśmy niczym świece niczym świece w deszczu z każdą uronioną łzą ubywa nam duszy
  4. Nieudolność Wiary nigdy wcześniej niebo nie było tak odległe jak wówczas gdy ujrzałem je z najwyższych szczytów świata Bezwzględność Losu cisza wzniesiona do ciosu zawsze znajduje właściwą chwilę aby uderzyć w czuły ton Nowy Wspaniały Świat ze wszystkich znanych wzruszeń pozostało nam jedynie wzruszenie ramionami
  5. Anatomia Cierpienia cisza na dnie łzy umiera wolniej niż krzyk Dogmat niczyja świeca nie płonie aż do świtu Mit O Wolności dusza jest więzieniem bez prawa łaski Żałobna Kołysanka zamknięciem powiek usypiamy śmierć
  6. suchy zwitek słońca zaplątany w sieć pajęczą jak motyl w mgieł łańcuchy zasypia w nieśmiałym szepcie wiatru
  7. noc wyschnięta z gwiazd do ostatniej kropli deszczu wystąpiła z brzegów pogłębiając czas o godzinę przynależną diabłu w tej to godzinie gdy cisza żagle swe otwiera rozpruwam ciemność płomieniem dziewiczej świecy i wróżę z dymiących wnętrzności mroku wszystko to nam bliskie i po trzykroć nam to biada
  8. Salomon z Cambridge i wilki , ciekawe natomiast co do żyznej ciszy, nie znam bardziej żyznej ciszy od tej na cmentarzach... pozdrawiam
  9. to bardzo proste, z moich doświadczeń wynika, że boryka się z tym nieomal każdy agnostyk, do których to z całą pewnością się zaliczam i w zasadzie na tym dylemacie mógłbym poprzestać, ale pomijając ten szczegół, to wiara jako aspekt wyznaniowy, czyli kultywowania określonego totemu ( np. Boga w rozumieniu chrześcijańskim) a sama wiara, jako siła sprawcza to dwie różne strony, pozornie tylko tego samego medalu, w wierszu Cud Wiary, poruszałem temat na płaszczyźnie Bóg - człowiek i wynikający stąd relatywizm, (dlatego w treści pojawia się modlitwa) zaś w tej miniaturze, odwołuję się do wiary jako siły wewnętrznej, poniekąd noszącej znamiona tzw. efektu motyla z teorii chaosu, a z pewnością posiadającej jego naturę... pozdrawiam i dzięki za chęć czytania moich wypocin
  10. z pustego i Salomon nie naleje lecz z żyznej ciszy nawet byle szept zrodzić może burzę
  11. zgadzam się z uwagą co do zapisu i wyrzucam jedno zbędne "to", co zaś się tyczy tęczy i faktu, że nie każdy motyl posiada jej atrybuty, pozostaje kwestią licentia poetica tej miniatury i nie widzę powodu by to zmieniać, to tak samo na przykład, jak z błękitem nieba, które też nie jest jego jedyną postacią etc. dziękuję za wgląd i pozdrawiam
  12. najuboższy z aniołów co ruchami skrzydeł wyznacza granicę snu jego dusza to nieledwie kropla tęczy a zawiera w sobie całe niebo
  13. dziękuję duszko, pozdrawiam
  14. kwiaty w wazonie uwięzione malują martwą naturę kolorem lata w tęsknocie za wiatrem rozdającym słońce umierają z otwartymi oczami a ja modlę się za wszystkie łąki
  15. Dark_Apostle_

    Haiku

    światłocień jest taka świeca co karmi cienie z ręki gdyż są snem słońca na skrzydłach jesieni swą szorstką dłonią ojciec wysiewał nam wiatr pełen latawców zwierciadło odbicie w lustrze jest zamyśleniem czasu zamarzniętym w szkle liturgia świtu kropla po kropli ptaki wszczynają słońce ubywa ciszy wdowy kobiety w czerni tak drapieżne w żałobie polują na śmierć
  16. ciekawie rozpisana partytura na biurową orkiestrę, z pomysłem
  17. Dark_Apostle_

    Haiku M…

    ty masz wogóle choć blade pojęcie o tym, czym jest haiku i jaka jest jego składnia? a treść to iście zamaszysty bzdet
  18. z większym uporem niż zwykle ocean zrasta się z ziemią gęsty od skarg topielców po grzbietach fal zwilgłymi stopami wiatru nadchodzi niebo umarłych mgła wzbiera nad miastem jak sen zwarzony przez mróz znosząc granicę pomiędzy świecą a cieniem niewielu zaśnie tej nocy w Antonio Bay a ci co nie są bez winy przemówią tym samym głosem co morze które po nich przyszło wiersz z inspiracji horrorem lat 80-tych The Fog w reżyserii John'a Carpenter'a
  19. noc zaciska się w pięść ciaśniej niż kamień i wszystko jest nagle na odległość ciszy gęstej od złowieszczych znaczeń tylko uliczna latarnia zanosi się histerycznie echem księżyca
  20. las wypełniony po brzegi milczeniem które układa się w głos wołający cię po imieniu a wszystko w nim czeka na twoją rozpacz nie czując nigdy zmęczenia i to jest krzyk co wyrasta drzewem pod głuche niebo a każde drzewo szubienicą i wieńcem nagrobnym las wypełniony po brzegi ciszą aż ciężką od snów które nie wyśniły się z braku nadziei ciszą która goreje sytością wilgotnych szeptów pomnażając się o każdego ptaka z głosem wygasłym w popiół o wiatr co uwięziony w liściach wskrzesza umarłych oddalonych jedynie o wołanie zza światów wzywają cię po imieniu * japoński las samobójców zwany Morzem Drzew leżący u podnóża góry Fudżi
  21. miłość wyzwolona z zachłanności ciała rozpadła się na ziarna ziemi oswoiła ją bosymi stopami którymi starła pogardę z twarzy każdemu z napotkanych kamieni
  22. kropla słońca obnaża się bezczelnie w matowej źrenicy umarłego drwiąc z wdziękiem z majestatu śmierci
  23. zaprosiła do serca miłość z podciętymi nadgarstkami to jeszcze nie szept lecz już nie milczenie
  24. naucz mnie wzywać ten wiatr tak nienawistny i złakniony obedrzeć świat ze skóry wyrywać serca śpiącym kamieniom naucz jak zamrozić niebiosa aby nie podołały ujarzmić go przybijając do ziemi gwoździami deszczu a przyznam ci żeś pierwszy wśród upadłych aniołów stojący ponad samą śmiercią
  25. jest we mnie gorycz sącząca się wprost do serca przez dziurkę od klucza przez którą spojrzałem na świat każda jego niegodziwość przyprawia mnie o mdłości duszy i gniew aby ukamienować niebo za bezczelność czystego błękitu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...