Podoba mi się, trafia do wyobraźni i paradoksalnie kojarzy z fragmentem wiersza K. I. Gałczyńskiego "Kryzys w branży szarlatanów" - cyt "hej paniusie, panowie, kupcie u mnie cokolwiek z febry od rana drżę..."
To ciekawe, również nad tym myślałam. W zasadzie Ja, miało podkreślać lekkie przymrużenie oka, hmm, tak jakby to mówiło żyjące gdzieś w nas dziecko, no sama nie wiem.
Dziękuję za szczerość i pozdrawiam serdecznie :)
ja lubię kiedy czarny kot
geometryczne kreśli proste
gwiezdnym półsnom
pulsuje noc
cięciwy przeznaczenia łącząc
czuję się jakbym łamała tło
lub homerowe wiodła wojny
trzy kroki w tył
a może krok
krew wystukuje takt na wąsy
z boku zielenią zakwita wzrok
czernieje miękką sierścią płotek
wątpię czy słyszał
mruczaty czort
czym bywa kot gdy nie jest kotem
kaleczy duszę oddechem słów na karku
pulsuje w żyłach
jak zew krwi
jak namiętność
tańczy w zamyślonych opuszkach palców
na poduszce gdzie gwiazdy
i wczorajszy uśmiech
i świt
co po szczeblach nocy wspina się mozolnie
choć z reguły
za szybko
za wolno
rozkwita płomieniem pod powiekami
zegary snu oddziela od prawdy
i szuka
wśród lasu liściastych ołtarzy
stada spłoszonych łez
i konwalii
jak zołza
bez skrupułów szpieguje mnie zza winkla
mam baśniową ochotę prasnąć jej prosto w pysk
lub rzekłszy
bardziej kurtuazyjnie
wymierzyć siarczysty policzek
kopniak w tłusty zadek też byłby polityczny
choć zapewne postawiłby mnie
na równi
z cherubinami miejskich zaułków
pod maską euforii ukrywa wątpliwości
wpuszcza sny w maliny
marzenia ma na oku
jak stary koń spode łba gapi się na życie
i prycha, parska
zrzędzi
że tułam się wśród obłoków
każdy pamięta inaczej
spłowiały błękit milczenia
zielony woal drzew
w marzeń sukience zwiewnej
zimne słowa rozkoszy
zakurzone słońcem i najczęściej nie po drodze
monolog
spóźnionej myśli co czas traktowała jak czarnego konia
puste naczynia miłości
wspomnienia zza chmur i przez palce
modlitwy ostatnie
i pierwsze
jak księgi godzin
twarze
nikomu już dziś niepotrzebne
każdy pamięta inaczej