Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marekg

Użytkownicy
  • Postów

    688
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez marekg

  1. najpierw był przewodnik kilka kartek dalej Praga ociemniała zwisała z nieba słońce grzebało się w chmurach na dzień dobry jestem tu przejazdem mam swoją ławkę i ciepły termos na moście Karola deszcz rozlał się po ulicach w wilgotnym powietrzu drżał pierwszy tramwaj kilka parasoli dalej szukałem pustego hostelu i skrawka suchego poranka ze śniadaniem w cenie
  2. @FaLcorN Jeszcze .
  3. na pniu ściętego dnia słońce umiera w ciszy potem zgładzono księżyc jego blask turla się w zaświatach na publicznym niebie znika noga lewa potem prawa w przeciągu istnienia nasze życie czas wypadł mi z rąk bezpowrotnie
  4. to jest dyskretnie rozwiane zapach łąki pragnienie ciszy właśnie dopasowałem smak wina i nie musisz się spieszyć kilka stron z Paryża reszta to obłoki z pobliskiej wioski uniesione stodoły oparami bimbru i mały Montmartre z kocią łapką na gardle i poduszką wybudzonej wiosny gdy grzechy snu się czerwienią śpiewam kwiatami w rytmie motyla melodię paryskiej nocy
  5. ogień zapatrzony w las płoną moje myśli artystka dotyka drzew stoję nie namalowany ludzką ręką
  6. trzeszczący łańcuch i dwa gumowe pedały Bonjour Paris jazz na na początek z przepoconym shirtem po obłokach oniemienia w tęczowym koszyku chat noir i wiadomość dobre wino kup kotku co nie drapiesz w francuskie noce przeciwnie do tego rudego spryciarza i koniecznie teraz musi padać deszcz velib zostaw przy stacji Blanche twoja płochliwa- Ryża cnotka wieczorem z ulic grzechu uciekniemy do konfesjonału nocnych wyznań gardząc niesmakiem pa -Ryża
  7. po drugiej stronie brzegu świat ma kolor wczesnego poranka ze słońcem i kawą ci do twarzy teraz szukamy ciszy na skraju jeziora samotna plaża zanurzamy się w głębiny swoich myśli
  8. koci wzrok usiadł na parapecie między mną a zachodzącym słońcem mruczą fotografie dnia czas przechodzi turbulencje jak zwykle jak co dzień błądzi w przestrzeni absurdu na agrafce jeszcze jedna sekunda rozmarzona jak wieczorna gwiazda w wielkim wozie samotności
  9. lato to cień odnaleziony pod gruszą promienie słońca między wierszami czerwiec lipiec sierpień jeszcze nienapisane słowa ubrane w kolorowe czapki biegają mi po głowie
  10. @tetuBardzo podoba się Twój komentarz. Wszystkie sugestie dotyczące wiersza bardzo przemyślane . Gratuluję dobrego smaku poezji . Ciesze się że moja skromna przystać została tak pozytywnie odczytana . Dziękuję serdecznie .....sny są płytkie -i to zmieniam !
  11. @Berenika97 @Berenika97Dziękuję !
  12. śpimy w jednej kropli morza dotykam słów czytasz noc są sny płytkie i latarnie oddalone zakotwiczyłem się w kobiecie mojego życia
  13. jest lato ciepłe filiżanki z kawą kwitną pod altanką mruczy kot pod wersem pies szczeka biednie ale z honorem
  14. motyl u drzwi lato rozłożyło skrzydła wyjęłaś martwą pomadkę usta milczały
  15. zbudziłem się we śnie i nie wiedziałem dokąd pójść w nocnym oknie staliśmy daleko od siebie w kąciku twych ust samotność przytulała gwiazdy
  16. jest dzień otwarty w okiennicach na oścież wędrowne ptaki rozhuśtały przestrzeń nie pytam już o nic między błękitem a skrawkiem kartki jest obłok niedomówień czerwiec rozpaczliwie przegania szpaki z kolorów dojrzałej czereśni
  17. morze istnieje wyłącznie teraz w lazurowych falach błąka się niebo horyzont tonie w słońcu w szczelinie chwili powiał wiatr kilka mew przysiadło na sennych wersach wszystkie wiersze na pokład odnajduję kolejne strony nie mojego świata
  18. twój cień moje słonce dojrzewamy nad ranem kiedy promienie malują nasze ciała wschód stoi za plecami spragnione lato bazgrze po drzewach wiśnie czereśnie do tej pory najłatwiej przypomnieć sobie zielone śliwki na muralu i pierwszą letnią burzę
  19. chaos a może to tylko fale wyrzucone na brzeg świat się kołysze nad horyzontem niedomalowane niebo i ćwiartka księżyca widok z prawej strony jest mi obojętny po lewej ten sam elektorat przykucam między wersami psychoterapeutka krąży wokół mew w euforii kolejny wiersz dryfuje z prądem oceanu
  20. pod pałacem nadgryzam dzień pierwszy kęs o smaku deszczu przykryty chmurą ociemniałym spojrzeniem miasta marzenia gdzieś na kolejnej stronie we wstępie kilka uwag o życiu i raju zakochanym w Bogu zero pragnień zero cukru dbam o każdą pulsującą chwilę odmawiam piwa o smaku dzielnicy i nowennę pompejańską z zagubionym tylko pozostały rowery mknące ku zielonym światłom powiewają majowe flagi cień kwiatu przebija się przez kamień
  21. na autoportretach z natury jestem martwy widz ma prawo do błędu w nocy słucham wielkiej płyty moje ściany też mają uszy
  22. uaktualniłem się na tym dworcu sobotwór wczorajszego dnia krąży między peronami czas podaje mi rękę na zgodę czyż nie lepiej byłoby przestawic zegar na inna planetę w tej chwili jest to niewykonalne czasochłonne jak oczekiwanie na kolejny komunikat
  23. w zrozumiałej wersji wiosna przybiera okoliczne kolory przestrzeń dojrzewa zieleń rozkwita w innym folderze nienamalowane ptaki przylecą jutro zerkam przez okno od czasu do czasu
  24. bądź łaskawy opóźnienie może ulec zmianie peron wydłuża się o kolejny odcień szarości na dworcu świat się nie kończy są jeszcze schody ruchome i nieruchome pomyślałem o wyrzutach sumienia i moim życiu czas skrócił się o kilka wierszy
  25. w każdym zakątku zieleni szeleści chwila błękitu przestrzeń wybudzona smakuje na niebiesko nie mam pamięci do twarzy i chmur przytulonych do nieba raz na jakiś czas zaciskam oczy opowiadam sprośne historie wszystko mieści się między waginą i piersią w pustej knajpie burza w szklance wódki jest dwunasta piętnaście i co z tego
×
×
  • Dodaj nową pozycję...