Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'wybory' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 9 wyników

  1. Agnieszka Charzyńska

    Maruda

    Od porannej szklanki mleka Na kraj własny wciąż narzeka: Na kolejki do lekarzy I na śmieci stos na plaży , Na trawniki obsikane I na firmy – wyprzedane, Na pazerność i głupotę, Na sprzedaną łatwo – cnotę, Na kazania – te z ambony I na stolik wywrócony, Na maybacha – co u księdza, Na rolników – szarą nędzę. Na frywolne przedstawienia, Na rozbłyski i zaćmienia, Na docinki i wyzwiska, Na tęczowy wzór na miskach. Na biskupa i proboszcza, Na oszusta z Małogoszcza, Na brodatych wierzycieli - - Niech ich wszystkich piorun strzeli. Gdy ktoś jednak jej przypomni: - O wyborach nie zapomnij, W tę niedzielę łatwo możesz Kres łajdactwom tym położyć. Ona powie – Proszę państwa, Duchowieństwa i mieszczaństwa, Co się dzieje – dobrze widzę I tym bagnem – wprost się brzydzę. Gdy na jednym miejscu krętacz, A na drugim – krowa święta Na kolejnym pusta głowa, To nie warto – iść głosować. Lecz od czasów Peryklesa Wie – projektant z Mercedesa, Wie weganin i fan mleka, Nie głosujesz – nie narzekaj. A panowie oraz panie W Polsce – lubią narzekanie, Gdy zachować chcesz to prawo, Na wybory ruszaj żwawo!
  2. Agnieszka Charzyńska

    Podwórko

    Na chodniku stos papierków Od kukułek i karmelków, Między nimi nieozdobnie Metka od sztruksowych spodni, Na trawniku zaś po piwie Pięć butelek czasem – bywa, Na krawężnik ktoś – o rety, Rzucił rankiem dwa bilety. Pośród róż na klombie starym, Czy to dziwy czy też czary, Sterczy z brązu dziwna zmora, Która cuchnie – jak obora. Niepotrzebna jest tu lupa, Aby dostrzec – to psia kupa, Co na przekór – ciotkom Bronkom Grzeje się w sierpniowym słonku. Gdzie nie spojrzysz – pełno śmieci, A wśród tego – rosną dzieci, W brudach grzebią o poranku Albo bazgrzą na przystanku. Kiedy dzieci te dorosną, A wybory przyjdą – wiosną, Zapytają ze zdziwieniem: Czy to jakieś ma – znaczenie? Jeśli – jak nam dziś mówicie, Demokracja, godne życie, Zdrowie, wolność i myślenie Mają dla was wciąż znaczenie, To zadbajcie najpierw o ten Skrawek ziemi – tuż pod płotem, Rzekł wszak mędrzec posiwiały Zacznij wpierw – od rzeczy małych… Jeśli tego nie potrafisz, Nie pchaj zatem się na afisz, Zamiast ludzkość uszczęśliwiać, Zacznij dziergać lub wyszywać.
  3. Agnieszka Charzyńska

    Biografia

    Przez lata trudnił się lichwą Z oszustwem grubym – na przemian Trzy działki sobie przywłaszczył (W końcu bogactwem jest ziemia) Hejterem bywał na co dzień, Oszczercą od święta – bywał, Rankiem wyśmiewał się z rudych, Wieczorem obrażał siwych. Za stos dolarów kradzionych Lub przywłaszczonych po prostu Trzy działki kupił z łatwością (Bez trawy, chabrów i ostów). Raz na partyjnym zebraniu Wpadł pod stół – po wódki szklance, Rasz zaś – małżonkę sołtysa Podstępnie zwabił na tańce. Tak żył ten karzeł moralny Przez lat pięćdziesiąt bez mała, A zawsze garnitur na nim Kosztowny, koszula biała. A kiedy przyszły wybory, Kampanię szybko rozkręcił, Licząc, że polscy wyborcy Zaniki mają – pamięci. Gdy zebrał głosów furmankę (Około pięciu tysięcy), Cieszył się z nowej możności Robienia – grubych pieniędzy. W duchu pomyślał też sobie: Wyborcy głupsi od kozy, Na piękne słówka łakomi, Ataki mają sklerozy. Jeśli są ciemni i tępi, Równie wieczorem jak rano, Na co gorliwie głosują, To też – niebawem dostaną. Wybory to wszak nie market, Nie targi – myśli i racji, Głosujesz – a płacisz potem, Bez prawa – do reklamacji…
  4. Agnieszka Charzyńska

    Świnia

    Świnia z błota wyskoczyła, Frak odświętny założyła, A do niego buty zgrabne, I poszetkę – adekwatną. Wystrojona, wypachniona, Woni gnoju pozbawiona, Przystąpiła wnet do dzieła I kampanię rozpoczęła. O czystości obyczajów, Porzuceniu złych zwyczajów, O zmianach w sztuce, kulturze, O teatrze – w każdej dziurze Wygłosiła sto przemówień, Pozbierała – stos polubień, Obiecanek pęk złożyła, Do dzwonnicy - dołożyła. Tłum zaś słuchał urzeczony, Jej charyzmą – ogłupiony I słów potok słysząc bujny, Stracił całkiem – zwykłą czujność. Kiedy nastał dzień wyborów, Wśród jesiennych liści wzorów, Dzięki głosom z wiosek sześciu, Żon, kuzynów oraz teściów Świnia zwykła polska biała Posłem łatwo dość została, Stos zebrawszy gratulacji (Takie prawo demokracji). Bardzo się zdumiało wielu, Gdy w zielonym tym fotelu, Gdzie siedziała Korzeniowska, Siadła – wielka biała polska. Tak się dzieje od stuleci, Wiedzą o tym nawet dzieci, Gdy wyborcy grubo błądzą, Świnie krajem zwykle – rządzą. A chłop każdy wam to powie, Pod Koninem – czy Krakowem: Gdy uczynisz świnię posłem, Jedno wiedz – że jesteś osłem. Osły zaś – z Gdańska, Konina, Kielc, Krakowa, Koszalina, Zasługują – w tej godzinie, By rządziły nimi – świnie…
  5. Czapkę ma z folii aluminiowej Myje się tylko – w wodzie brzozowej W szkodliwość szczepień gorliwie wierzy Gębę w tępawym uśmiechu szczerzy Smugi chemiczne śledzi na niebie Boi się chipów – ukrytych w chlebie Wolnomularskie tropi układy Przed upiorami – chronić chce sady Żydów masonów szuka gorliwie Na sensacyjne jest wieści chciwy Choć wiedzy żadnej nie ma o zdrowiu Mówi – nie znam się, więc się wypowiem O Wielkiej Lechii chętnie wspomina Kiedy grad spadnie – Tuska to wina Aby komunizm zniszczyć żelazem Szedłby z Niemcami ochoczo razem Twierdzi że Unia gejów nam tworzy A mróz lub susza – dopust to boży Przeciw mądrości wciąż staje murem, Nie bez kozery – zowie się szurem…
  6. Agnieszka Charzyńska

    Portret

    Dłonie na pieniądze chciwe, Lecz do pracy nierychliwe, Kłamstw i oszczerstw pełne usta, Jak u gęsi szyja tłusta. Brzuch pękaty niczym beczka, W głowie słoma albo sieczka. Język ostry, jadowity, Ucho czułe – na zachwyty. Głowa pusta niby skrzynia U bankruta spod Olsztyna, Mózg i serce otłuszczone, Więc swych funkcji pozbawione. Co to jest za kreatura, Brzydka że aż cierpnie skóra? Uświadomię miasta, wioski, Że to poseł był pisowski. Lecz pamiętnej tej niedzieli, Gdy rząd diabli wreszcie wzięli, Tłuste koty w kraju całym Swe kuwety – pochowały. I nasz poseł ulubiony, Od koryta odstawiony, Już w luksusy nie opływa, Tak to czasem w życiu bywa. Już niedługo się okaże, Że nie umie być murarzem, Sklepikarzem, reporterem, Umie być jedynie – zerem…
  7. Agnieszka Charzyńska

    Kiełbasa

    Przelewa się rzeka obietnic Różowych, lukrowych i złotych, Kraj wolny ma być już – od chamstwa, Zasobny w zapasy zaś cnoty. I w każdej ma wiosce być kino, Dwa parki – i szkoła latania, W Rzeszowie – ma zamek być nowy, W Wąchocku – nauka strzelania. Kolejki i długi już znikną, I nowe nam lasy wyrosną, Nie będzie już błota i mułu, Nie będzie przymrozków – na wiosnę. Gdy naród tym morzem obietnic Ma rozum już całkiem – uśpiony, To trzeba – już teraz na trwogę (Jak dawniej) – w spiżowe bić dzwony. Jak uczy historia dobitnie, Gdy naród mamiony jest kasą, Obudzi się – z pustą kieszenią, Zatruty – wyborczą kiełbasą… A taka wyborcza kiełbasa (To prawdą jest znaną od dawna) Jedynie pozornie jest smaczna I bywa przeważnie – niestrawna…
  8. Tak prędko przemknęłaś, Zwinnie mijając fale wiatru, Nie zostawiając śladu na zakrętach. W ciemności ledwo Cię ujrzałam. Może celowo chciałam Cię przeoczyć, A Ty celowo nie chciałaś być zauważona. Zostawiłaś mnie, gdy stałam z boku, Na ułamek sekundy zerkając przez ramię. Rozsypane puzzle pływały w powietrzu, Od których nie mogłam oderwać oczu, Lecz nie odważyłam się ich dotknąć.
  9. Świat jest jak bezosobowa maska, nigdy nie wiesz co za nią się kryje. Ból, smutek, czy radość i ogromne szczęście. Lecz jeśli jej nigdy nie ściągniesz, nie dowiesz się co przygotował Ci los. Potem możesz już tylko żałować, złych wyborów, tego, że nie dałeś z siebie jak najwięcej. Warto ryzykować, stawiać wszystko na jedną kartę. Warto ryzykować, by potem nawet gdy popełnimy błąd, umieć wyciągnąć z tego wnioski. Życie nie jest proste, los niesprawiedliwy, lecz wszystko ma swój początek u Boga. To on steruje całym światem, daje nam siłę, czasem skazuje na przegraną, byśmy potem potrafili zmienić swoje życie i postępowanie. Możesz wierzyć lub nie, decyzja należy do Ciebie, lecz Mój drogi czytelniku, nic nie trwa wiecznie. Wszystko ma swój początek i koniec, Ale to od nas zależy, jaki ten koniec będzie. Czy zostaniemy zapamiętani. Nie bój się wyborów, one uczynią Cię silniejszym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...