Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'poszukiwanie' .
-
kim jestem? nie wiem ból rozsadza mi czaszkę pustka jestem szczęśliwa? nie wiem ktoś pytał dzisiaj chciałabym da się uciec? nie wiem schować na chwilę zatrzymać jestem wściekła? nie wiem chyba tak - bez powodu chaos widzę sens? nie wiem codziennie pytam żałość mam kogoś? miałam zepsuło się chyba samotność J. Będę mega wdzięczna za każde szczere reakcje! <3
-
błąkamy się po świecie my zagubione dusze mierne tułacze, homo viatorzy zbłąkani wędrowcy, pielgrzymi chorzy zmęczeni przemierzamy coraz większe głusze! w wiecznej pogoni za szczęściem zawirowani poszukujemy, pytamy, pytań nam się mnoży nie wiemy, co nam też przyszłość przysporzy i tak poniewieramy się od lat niezmordowani lecz nadejdzie dzień, kiedy rzucić wszystko czas nakaże i przyjdzie odejść w cień nieprzenikniony, pokornie, bez słowa łapczywe echo wieków cienką nić istnienia zamaże lecz nie daj mi odejść tak szybko, pytań pełna głowa a odpowiedzi tak mało... przyglądam się sennej marze zdaje mi się, że wie... noc jeszcze młoda...
- 1 odpowiedź
-
3
-
- tułaczka
- homo viator
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Patrzę w lustro i co widzę? Moja twarz mówi mi dziś wszystko Chciałem kontrolować wiatr, mając tylko żagiel Myślałem, że tylko dlatego wszystko może się zmienić Dni i noce już nigdy nie będą takie same, jak te, które już przeżyłem Tkwię gdzieś daleko w samotności, nie mogąc wrócić do portu W swojej celi między niebem a piekłem I nie mam nic Tak wiele minęło lat, tyle było różnych wyborów Tyle zapomnianych ludzkich twarzy... No cóż, trzeba spojrzeć w niebo Nikt nie jest ideałem - taka jest prawda Ale to przecież nie dotyczy ani mnie, ani Ciebie Przepraszałem Cię tysiące razy Prosiłem daj mi szansę No i nic nie wyszło, trzeba się ruszyć, nie patrzeć za siebie, było minęło Wiadomo nie jesteś jedyna na świecie Ja to wiem, Ty o mnie też tak powiesz Zadręczamy się tymi myślami Czy ten smutek nigdy się nie skończy? Zawsze będziemy myśleli o sobie? Tylko dlatego, że był czas, kiedy byliśmy dla siebie stworzeni? I teraz jestem jak armata gotowa do strzału, jak niszczycielski huragan... Mam się czuć jak huragan? Czuję się jak huragan? I co - dziś jesteśmy wolni - tak jak zawsze chcieliśmy? i to jest koniec... Ciągle jednak chcę gonić za marzeniami ciągle chcę odnaleźć smak życia
-
Gdy noc swoimi gwiazdami błyszczy, stoję w oknie, delektując się smakiem likieru. Wśród tytoniowych myśli gąszczy, chęć się pojawią puszczenia samolotu z papieru. Gdzie lecisz mój samolociku? Czy do Włoch, kolebki renesansowej myśli? Dotrzesz do swojego celu mój liściku? Może nad wieżą Eiffla kółko zakreśli? Gdzie twoje miejsce mój przyjacielu? Podróżujesz nad gorącymi pustyni piaskami. Tajemniczego orientu tropicielu, Drogi szukasz nad amazońskimi puszczami. Gdy powrócisz do swego domu w Polsce, Gdy już zwiedzisz siedem lądów. Spostrzeżesz, że Twoje miejsce Było obok, kilka bloków?
-
Miłość, której nigdy nie chciałem Miłość na którą zawsze czekałem Dziś przyszła do mnie Dziś przyszła po mnie. Wędrowny los mię czeka Bo chcę szukać prawdziwego człeka A na tułaczkę przecie Trudno zabrać niewieście dziecię. Na rozstaju dróg stoję Wędrówki pragnę, miłości się boję. Czy kochać ludzi w brudnym świecie? Czy pierwszeństwo dać kobiecie? Pytam się wiatru; - Poradź mi jak bratu, Czy być wolnym jak morze ? Czy małżeńskie dzielić łoże? On mi tylko to powiada, Że i samotności i miłości biada Gdy człowiek znaleźć nie umie Wolności we własnym rozumie.
- 3 odpowiedzi
-
3
-
(Ten Wiersz jeszcze nie posiada tytułu)
MeeWoosh opublikował(a) utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Do ogrodu myśli mych Cię zapraszam... Fyrteczka skromna mała z drewna sosnowego wyrzeźbiona wzrokownana , jeszce lasem pachnąca , przez nią na wprost , tam do altanki , tej w stylu romańskim , rozgość się , ja herbatę naparze , na Kota ; uwagi nie zwracaj , On widmem tylko , cieniem mych smutków i cierpień , czasem tu przychodzi , karmie go , od tak. W moim ogrodzie myśli , zawsze panuje Pani Wiosna , delikatna istotka , wrażliwa na piękno natury. Umiłowała sobie te miejsce , dzięki niej jest tak cudownie , Czuć od niej aromat wanilii z nutką mięty o tam na prawo , widzi Babcia tam róży kwiat , paczek mały , za lat kilka może z niej krzew cały wyrośnie ,kwiat tego nie sadziłem , trochę się go lękam , nie znam go zbyt dobrze , jest zamknięty w kloszu , dla bezpieczeństwa ogółu. W fontannie pluskają ptaszęta , skrzydła mają rozwinięte , są gotowe , Och , pamiętam wiek miniony , jak z jaj się wykluwały , małe takie liche stworzenia takie dziwne , a teraz z dumą odnoszące do świata , ze swej dziwności. Chodź Babciu , pójdźmy dalej , Tu stoi nasz przyrody pomnik , Drzewo Rozterek dębowe , dotychczas przychodziłem tu by ksiazecke pocytac , po głowic się po troić , nad sprawami nie mogących zwłoki. Hamak wisi , by zregenerować siły swe. I na dzień jutrzejszy , być gotowym. Pod jego konarami , krasnale , biesiadę urządziły , tu okiennice mają , Patrz patrz babciu jeden się wychylił , chce się przywitać {O ... jakże nie spodziewana wizyta!- (mówi wychodzący z swojej norki , ubrany w fartuszek na szeleczkach , z nabrzmiałym noskiem i wielkimi wąsami )} Musimy iść dalej .. Babciu musimy. Na wprost aleja chaotycznej Polany , Rośliny tu rządzą się własnymi prawami , chwastów tu pełno , gromada Nie mogę ich wyrywać, to cześć mnie , muszę ją zaakceptować. Tu Jest Stawik Mały , skrzek żabich Mam , łódecki z kory sososneki , mój kącik , Medytacji Wizualnej , Tejże , tejże , złaź z tego drzewa , przepraszam Cie Babciu za tą małpiatke , bywa niesforna , i zgryzotliwa , dużo w życiu przeszła , z cyrku ją zabrałem. Zmierzcha -Wróćmy już altany herbata wystygła , zrobie czekoladę ,na pale w piecu , noce tu są bardzo mroźne , ale przepiękne , sama się Babciu miła przekonasz , -Proszę tu czekolada tam kocyk , by zimno babci nie było. Już piecyk grzeje , chrustu wrzuciłem , drzwiczki przykryłem , altana lata swoje ma , drewniane kreacje dodają ciepła , a niebieskie zasłony komponują cie w Całość Już czas , Babciu , Idźmy na dwór , coś Babci pokaże , Wtem ujrzałem widok , widok nie z tego świata. Zrozumiałem Zorza , otuliły ogród mych myśli , dały nadzieje MNA'b- 6 odpowiedzi
-
- 2 odpowiedzi
-
- zagubienie
- wędrówka
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
chcę odkryć na nowo tę wytęsknioną czułość kiedyś tulącą się do naszych nóg teraz leżącą zmęczoną która lubiła senne uściski powieki uginające się od barw usta opuchnięte lecz śmiejące się gdzie jesteś, Czułości gdzie jesteś
-
Porzucam pancerz berła, od trosk mych egidę. Tam gdzie słońcem smagane wędrują barchany, Tam gdzie prądy rzek tylu toczą bystre piany, Tam gdzie gwiazdy coś szepczą na ucho- Tam idę. Tam gdzie ludzie czczą jeszcze kaleką Temidę, Tam gdzie lot swój podniebny kierują bociany, Tam skąd przyszedł przybłęda w obczyźnie zbłąkany, Tam gdzie sercu i głowie jest jaśniej- Tam idę. Bagniska niepowodzeń i pluty zwątpienia Że mnie dorwą niechybnie, wschodem słońca zbędę. Będę patrzył jak szarość w feerię barw się zmienia. Równo zbadam tak księgi, jak proch i lawendę. I póki mnie nie dogna jeździec zapomnienia I Prawdy nie zdobędę- póty iść Tam będę.
- 5 odpowiedzi
-
3
-
W poszukiwaniu. Galaktyczna wędrówka...
Lach Pustelnik opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Udałem się w galaktyki. W wędrówki dalekie. Odwiedziłem wszystkie mgławice Konstelacje i gwiazdozbiory I nie odnalazłem Siebie. Szukałem tutaj na ziemi Niewielkiej planecie w układzie słonecznym Pośród istot mi podobnych Wyruszałem na długie wyprawy Odwiedzałem rożne kraje I nie odnalazłem Siebie Poszukiwałem też w samochodzie Podobno najlepszym, jaki powstał w ciągu 13 miliardów Lat istnienia Wszechświata Jechałem w nim, było mi wygodnie na miękkim siedzeniu Dopasowanym do moich kształtów I słuchałem pięknej muzyki Wpatrując się tępym znudzonym wzrokiem W niekończący się beton i asfalt szosy Jechałem I widziałem jak mija wszystko Co się pojawi w zasięgu mojego spojrzenia I chciałem czuć się szczęśliwy Wmawiałem sobie, że jestem. I kiedy niemal już uwierzyłem Że odnalazłem siebie w swym szczęściu Musiałem gwałtownie zahamować By nie wpaść na wypalony wrak ciężarówki Tarasującej szosę. Kilku ludzi zginęło w wypadku. Zakończyli swoje istnienie Zapewne nie dowiedziawszy się nawet, kim byli. Mnie też to nie interesowało. Szukałem bowiem siebie. Tam, w tym samochodzie, nie odnalazłem siebie. Kupiłem więc piękny pałac Z osiemdziesięcioma pokojami I przez kilka miesięcy Przenosiłem się z jednego do następnego Szukając w nich siebie. Wpatrywałem się w piękne obrazy Boso stąpałem po puszystych dywanach I zadawałem sobie pytanie czy jestem już sobą I czy jestem szczęśliwy I kiedy niemal już uwierzyłem w swe szczęście Spadłem ze schodów i potłukłszy się niemiłosiernie Przeleżałem pół roku w szpitalu I sprzedałem swój pałac Bo nie był ani bezpieczny ani Nie odnalazłem w nim siebie Potem próbowałem jeszcze innych sztuczek Ubierałem się, na przykład, W kosztowne i piękne stroje I dumnie przechadzałem się miedzy ludźmi Żeby widzieli, jaki jestem bogaty i piękny I nabierałem zwolna pewności Że w tych szatach staję się sobą Upajałem się zazdrosnymi spojrzeniami Tych, których nie było stać Na takie bycie sobą. I codziennie w lustrze Po stokroć odnajdywałem siebie A kiedy prawie się odnalazłem Tam, po drugiej stronie lustra Pewnego ranka, niż stąd ni zowąd Pękło ono na moich oczach W chwili, gdy wpatrywałem się w siebie Piękniejszego niż byłem kiedykolwiek I rozleciało się na kawałki A razem z nim rozleciał się obraz Najwspanialszego mężczyzny Jakiego widziałem w swym życiu I zniknął ten obraz, a z nim ON zniknął On, który był mną I od tamtej pory boję się spojrzeć w lustro Żeby nie skazać na ból nieistnienia Siebie samego - po tamtej stronie. Zrzuciłem wiec szaty i Zrezygnowany Położyłem się na soczystej lace Z widokiem na rzekę Wijącą się przez krajobraz Usiany wzgórzami. Słońce świeciło mi prosto w oczy Więc je zamknąłem I wówczas poczułem oddech ziemi Na której leżałem I rześki zapach wiatru Który gładził moje nagie ciało I poczułem każde źdźbło trawy Gnące się pod moimi plecami Pod moim ciężarem. I usłyszałem dźwięki istnienia Szum drzew nadrzecznych Chylących się pod naporem powietrza Cudowne odgłosy ptasiej mowy I tupot wszystkich istot stąpających po ziemi. Zasłoniłem dłońmi przymknięte powieki By zobaczyć ciemność I ona tam była Z mojej woli Widziałem ciemność I przyglądałem się jej Mając nadzieję, że wypatrzę w niej siebie Zadawałem sobie w myślach pytanie: Gdzie ty jesteś, człowieku? Czy jesteś w stanie zobaczyć sam siebie? Czy jesteś tym ciałem leżącym na trawie? Ciałem czującym ciążenie i dotyk? Czy też może jesteś słuchem Który słucha dźwięków docierających do twoich uszu? A może jesteś węchem Który czuje zapach wiatru niosący woń łąki? A smakiem? Może jesteś smakiem Badającym spożywalność potraw Zasilających twe ciało w energię istnienia? A może wzrokiem jesteś? Przenoszącym obraz świata widzialnego Wprost do twojego mózgu? Nacisnąłem mocniej dłońmi Na swoje oczy, by ujrzeć jeszcze więcej ciemności I wówczas z tej ciemności wyłoniło się światło Białe i pulsujące, i pomyślałem Że może to moja jaźń właśnie Że może jestem tym światłem Elektrycznym impulsem biologicznej masy Mózgu umieszczonego w ciele, które tak podziwiałem W lustrze – nim się ono rozbiło. Przeraziłem się nie żarty I otworzyłem szeroko oczy Czyżby zatem tak rzeczy naprawdę się miały? Czy ja jestem tym, kogo nikt nie zobaczy? A wiec nie moje ciało? Nie moje szaty? Uszy, oczy i nos? I język i słowa i mowa którą się posługuję? To nie ja jestem? Lecz owo światełko widziane Tylko przeze mnie? Podniosłem się i Bogaty w tę nową wiedzę Nałożyłem na siebie proste ubranie I buty znoszone I udałem się w góry Żeby zmęczyć ciało wysiłkiem. Wyszedłem na połoniny Caryńską, Wetlińską, schodziłem W doliny tylko aby uzupełnić zapasy W siedliskach ludzkich I wracałem do swojej samotnej wędrówki Do swojej samotnej bytności Podziwiałem drzewa i krzewy Góry i knieje głębokie Soczyste łąki śródleśne I bezdenne jeziorka znane Jedynie zwierzynie tam się pojącej I mnie. Podziwiałem nie będąc podziwiany. Bowiem nie podziwiały mnie ani drzewa Ani góry, ani lasy Ani zwierzęta wolno żyjące Ani strumienie ani wody stojące. Ani ptaki I nie czułem potrzeby być podziwianym I nie szukałem już siebie Bo byłem Sobą. Czy teraz - przyłączysz się do mnie? Wkgn2003- 3 odpowiedzi
-
1
-
Daleko Poza zasięgiem Na pograniczu szczęścia i harmonii Obserwując gór szczyty Zaśnieżone lasami od spodu a śniegiem od góry Wdychając przyjemny zapach igliwia Czując jak mróz opieka mi twarz Słysząc tylko swoje myśli Egzystuję Badając, szukając Harmonii W bezpiecznym drewnianym statku W środku iglastego morza Obserwując gór szczyty Wdychając przyjemny zapach igliwia Dopełniając istnienie Cichym dźwiękiem Własnych emocji
-
Tak mnóstwo sekund Bez Ciebie Tuż przy mnie Biegnę przez czas Rozbieżności Przez światło Biegnę przez wieczność Przez linie Do Ciebie Biegnę, by Cię znaleźć Zagarnąć Dla siebie
-
Chciałbym tak wiele
Przemysław_Skrzypczyński opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Oczy twoje są jak zielony groszek usta ze szminką – wisienka na torcie. Chciałbym dla ciebie pełne nosić kosze kwiatów… te zwiędły. Jutro nowe zniosę. Chciałbym dla ciebie zaśpiewać piosenkę, może nie umiem, może nie próbuję… Jak wiosnę witać i trzymać za rękę, mógłbym też marzyć, że ciebie całuję. Chciałbym dla ciebie kroić złotą chałkę i bułki świeże, i bochenek chleba, chciałbym to wszystko, lecz próżno się chwalę, bo nie istniejesz, nigdzie ciebie nie ma… 20.04.2018r. Przemysław Skrzypczyński