A co, jeśli kiedyś dziecko we mnie
powie: wystarczy, dalej nie przejdę.
Nawet gdy ja-dorosły pochwali,
ono się w środku rozwali.
Zaweźmie się w sobie i powie: nie!
przez traumę nie przejdę, nie ruszę się
za żadne skarby świata, rozkosze.
Nie zrobię tego, nie męcz, proszę.
A potem zacznie walić pięściami
zwyzywa, zwariuje, zaleje łzami
a co jeśli się prochów nałyka,
zapomni w roli nieszczęśnika.
I nie zdążę go reanimować,
zawrócić z drogi i uratować,
gdy będzie szybsze o tę sekundę.
Umknie mi, sprzed nosa umknie!