Sam ma sałaty ile przyjmie ziemia.
Zasiał ją nawet w miejscach zacienienia.
Chce by wyglądała ślicznie
więc przesyca ją chemicznie,
bo ma ją na sprzedaż - nie do jedzenia!
Dotąd świetnie, ale im niżej tym gorzej. Zmień pozostałe wersy, bo inaczej wiersz nie wzniesie się w górę...
dzięki...a tak na marginesie...pozwolę sobie zauważyć, że wiersz już jest na górze...nie musi się wyżej wznosić ;)
słowa z ozdobnikami szeleszczą
skrzypią znakami zapytania
trzaskają wykrzyknikami
zawieszają na kropkach
okryta melancholią
szepczę powietrzem
pastelowa od stóp do szczytu wyobraźni
ostrożnie przenikam
korytarzem tłumu zdań
tupiących krokami zegara
bez hamulca
w otoczce niczym w kondonie
delikatnie na palcach
unoszę święty spokój
w doskonałość ciszy
Copyright by Ewa Krzywka
2012
czasem
trochę więcej niż rzadko
mniej niż często i zawsze
piję prawdziwą herbatę
doprawioną rozważaniem
musi lekko ostygnąć
wtedy ma właściwy smak
z rozkoszą ulotnego aromatu
sączę powoli
delektując się każdym momentem
bez słodkich dodatków
chwila rozpusty
do poziomu rozwiniętych fusów
Copyright by Ewa Krzywka
2012