-
Postów
1 737 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Treść opublikowana przez Kraft_
-
pozostając wypatruję drogowskazu w dążeniach za tym co nieuniknione stopy szukają oparcia bose od niezachwiania w wytartych sandałach stąpają po przeznaczeniu podatny grunt kiedy powiedz jak smakujesz nieprzesłodzonym szeptem rozsmaruje preludium na nocy wtedy zrozumiem pożądanie prawdziwym dotknę cię choćby w zaświatach zagraj dla nas tak tworzyć potrafią tylko twoje palce ledwie namacalne skinięcie wystarczy abym poczuł
-
wizja wcale nie katastroficzna pocałunkami przeszłej wiosny nie będzie jak zły sen chowająca upór w rozdartych kieszeniach namaluje myśli pożądaniem ego pobudzające dumę do działania umownymi znakami różanych epilepsji napisze historię z happy endem w której miłość nigdy nie stanie nad przepaścią konwulsyjnie ambitny plan skoncentruje pragnienia w stanie nieważkości nie upadnie konceptem jak upada zimny kamień tam gdzie nadzieję tulą demony w odpadach niepowodzenia sens znaleziony odmętami bezsensu z daleka ominie ironię bliskojada będę kiedy mnie tak kochasz
-
:))) dziękuję :)
-
żólto czerwony od dymu uczuć
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
łowca w przejrzystym pasiaku zapalony nie koniecznie papierosem znów naturalnie darem spełnienia odzywa się głosem boga poprzecznie skompletowany oblężony tułacz kładzie się w tobie na balkonie niedomkniętym nocą nostalgią z górnej półki czekając na niezniszczalne tęcze bezszelestna melancholia maską sobotniego popołudnia utrwaliła nałóg w dniu zachwytu marzeniami o narzeczonych z oceanu apokalips wartościami platonicznych pragnień wyznaczając granicę nierozłączności twoje kompromisy to moje rodeo w szufladzie pożądania zamknęłaś mnie w niej na srebrny klucz ta mowa nigdy nie zardzewieje -
pieprzone złudzenie portret artysty jak duch bez powodu miałem za nic kiedy wzrosłaś malowanym dzbanem jak ja nikt nie potrafi jak ty a przecież ofiarowałem tobą siebie i nadal i wciąż męczące krajobrazy nie chcą iść spać ależ heca nieprawdaż a wodę nosi który urwał ucho dla ciebie ponad normę podźwignąłem ekstazy ile jeszcze znaczeń mam przypomnieć ile znieść pogardy żebyś uwierzyła w nicość trzydzieści trzy na północny zachód ofiarowuję w zamysłach królewno mojego ego chcesz poskładam szepty w jeden krzyk od wschodu słońca pocałuję cię na zmartwychwstanie może wtedy wreszcie zrozumiesz że kocham cię bez tajemnic bez zdania racji bez powodu bez dla ciebie czujesz jak pachnie
-
wiem że nie czas mówić kiedy bledną myśli pamiętasz twoje za i przeciw wystąpiło na przekór czemu dręczysz słowami dlaczego igrasz bez powodu malowane dni portretem artysty wielcy poeci wciąż mogę złudzeniem spotkanie z lustrem pytasz kim jestem po omacku bellis perennis to nie teatr kiedy ty i ja wódki dwie wypiję potem cicho się pozbieram dopowiedziany zarys kochanka chwila piekła in your room ekslusive a ty wciąż rozpalasz kominek stachura a może cohen przy fontannie zmoczę łeb pozdrowienia z kosmosu gwiazdo teleportacja należy do mnie zagotowany w mastercook a na imię jej Ania
-
mówisz że wzrastają sady kwitną owocem kiedy nie chcesz że źdźbła porosły kosą w chabry i maki ile czasu mogę wołać przywróć wreszcie błękit nieba a słońcu blask kiedy nie umiem powiedziałaś kocham albo źle zrozumiałem głupi w połacie równin zboża ścielę abyś mogła powiedz mi jeszcze raz bo nie wierzę w przeznaczenie odczułaś mnie wiążąc supły na drogowskazach teraz tylko przedwiośnie wskazuje piękno kiedy nic nie mówisz ciszą oszczędź proszę moja suwerenność poległa kiedy tonę w tobie jestem wołaniem by być
-
na dwa chciał podzielić słońce kiedy jej promień zajrzał mu w oczy prosto mówiąc chcąc nie chciał kiedy rozszerzyła źrenice prawdy jak ja pierdolnął na łeb ten który szukał znalazł niedowierzaniem w czym utopił nadzieję matko matek już wie że jest głupcem nie dręcz go więcej zgubił kilka kropek pa pa pa ... paluszek jak w pierdolonej reklamie o niczym
-
obudziłem się w poszukiwaniu szczęścia trzydniówki próbując zaparzyć lipton earl grey wyciśniety tobą z zielonego grapefruita melodia duszy wzruszyła głaz te dziurawe owoce wyrosłe z nienawiści rozlały kamień po byłem i będę szlochem przywoływań zapomniany list wykąpane w pragnieniach dolce italia zachody słońca kiedy lubimy niespodzianki krótkowzroczne płatki śniegu skruszone kobiece ciało jak niewidome słońce końcem ars amandi rozpalilo różowe powiedz mi listy bez tytułu słane donikąd kreślone sztuką zapomnienia które szły zniewolone za głosem serca będą odczytane po śniadaniu moja dziewczyno czy ty nie widzisz że lata świetlne nie przeminą odtąd już zawsze zbierze swoje plony z twojego być albo nie być
-
nic sie nie pogubiło stary ...pozdrawiam również :)))
-
cholernym szóstym zmysłem tworzysz nieustraszona wynajdując wszystkie za i przeciw na dowody zbrodni której nie popełniłem twoje nawet zgłębia arkana kabaretowych wyobrażeń nie podnosząc białej rękawicy kiedy witaj w dżungli nie jest konkursem tele pizzy miłość kawa pies ulubione hity wszechczasów tajemnica nie tkwi jedynie w słowach polowanie na angel one to benefis niezależnych który zabija jak nic śmiesznego zgłębiające zagubione imperium dotyk miłości przed egzekucją i nastoletnie śniadania do łóżka niczym zgon na pogrzebie odzwierciedlają poczucie sytuacji ostatni szept chcę być tylko antidotum na rozczarowanie ofiarowując dole i niedole tak by kokon pękał po ciemnej stronie venus gniew wulkanu schowam w pułapce uczuć snami całując twoje podbrzusze kiedy jeszcze wczoraj motyla czujesz pojutrze nieokiełznana kiedy ja czuję wraz z tobą
-
kiedy zaszczepiłaś wiosnę jestem pełen rozkwitłego sadu kiedy twoje płatki nie opadają pachnące moją zachłannością pomiędzy kolejnymi łykami przebudzenia praktykując życie rozpalam słońce efekt cieplarniany hoduje światło w owocach powtarzalności zagląda w oczy krążąc jak motyl wokół twojego kwiatu efektem cukierka wypijam nektar
-
kreślę wiersze gdy w gwiazdozbiorach supernowe nigdy nie gasną wzeszły posiane słońca w lustrze przez judasza łaskotaniem twojego odbicia próbuję przytulać kosmiczne sny w stronę światła mam jeszcze kilka kilometrów lewituję na deptaku nocy tobą natchniony tobą nierozważny w tobie zatopiony
-
widzę, widzę ironizujesz a jąkasz się przy tym, jak ta elita ;)
-
nie wiem ... czy pozdro :)))
-
matko boska ... :))) normalnie to się mówi w TV ... i też nie do końca ... tak wogóle to najnormalniej zawijają żule pod sklepem... dołącz ... posłuchaj ... nasyć ucho :))) pozdro :)))
-
mówisz że mam dar a ja tylko czuję jak się rozpływasz tańcząc w deszczu w tym tangu przelewając uczucia na celulozę jestem z tobą bardziej niż razem a mój potencjał wiruje wraz z nim teraz kiedy niechcący zassałem czystą biel pompuję czerwienią namiętność w koła losu chcę jedynie być pozostając twoim wyzwaniem więcej bez reszty dopisze przeznaczenie
-
kim byłem wczoraj czując szeptem łaskotanie gwiazdy fortepianem wiolonczelą nie wiem w moim świecie wszystkie nuty grają tobą wtedy jestem gdy słowo nie powie nazajutrz będę nie manekinem demonem przechodniem nie ustawą frustracją w archiwum nie obawą przejazdem zaufaj przeznaczeniu wyresetuj dręczące w tobie czterolistną będę
-
ostatni uśmiech oddałem za serce retro absurdalnie w tobie doszukując się jutra spełnieniem na skraju tajemnic stroję fortepian prawdą tak byś nigdy nie musiała grać na pożegnanie przez niedomknięte okno złudzeń moja megalomania odchodzi we wczorajszy świat dwie strofy nowego uczą pokory dojrzewające wizją przebudzenia zapuszczają krople w powiększone źrenice słów gdy już do zera spadnie temperatura obojętności rachunek sumienia zrobię częścią ciebie od teraz to właśnie ty będziesz prasować moją duszę gospodyni księżycowej magii
-
twoje usta całe w soku
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ze słodkich pocałunków tyle pamiętam że znowu zacząłem dużo myśleć czekaniem wystawiwszy czułki w stronę światła pozwól że stracę cierpliwość i pod pretekstem ułożę z ciebie witraż pragnień bezludne pustkowia wypełnimy sobą po brzegi sącząc rozkosz z zielonego grapefruita w twoich ramionach oazy nocy staną się nasze kiedy z podziwem dostrzeżesz jak rosnę już się nie boję pomóż mi razem poskładamy czas -
dasz radę ... tez nie umiem, ale wciąż próbuję :))) pozdrawiam :)))
-
w oczekiwaniu zaklinał deszcz chcąc zrosić suche pomiędzy zjawisko nienaturalne biologicznie kiedy trzeba zacisnąć pętlę żeby się nie udusić porozumienie pojemność przewidziana do stawiania zgodnych kroków w odpowiednim kierunku oscylująca jedynie w okolicach nadmiar niszczący korelację kooperacja dźwigająca zbyt wiele nie umiem już szukać odpuszczam czarując tylko sól krople dumnie ściekają po policzkach odprawiając rytuał miłości w tobie chcę znaleźć jedyne moje medium
-
odsunął firanki w których dwa kilo nikotyny aż prosiło o pralkę rytualnie wkleił nos w szybę próbując wzrokiem prześwietlić słońce każdym świtem szło uśmiechnięte po morskim deptaku by błyszcząc oślepiać wyobraźnię wtedy wracał marzeniami o jej brązowych oczach rozpalał kolejnego niedokiepa tylko świadomość wciąż samotna pozostawiała ślady bosych stóp na pustym parapecie odeszła a wszystkie kwiaty poszły jej śladem
-
otworzył stęsknione by dojrzeć pustkę zwiastowaniem nad brzegiem rzeki samotny nie szukał licencji na przetrwanie otwierając drzwi powiek tylko patrzył jak na drugim larwa tajemnicy przepoczwarzała się w motyla kiedy w sercu zakwitły tulipany zagubiona nimfa odleciała zanim jeszcze strzepując jego wzrok ze skrzydeł marzeniem zatopionym w odblaskach nadziei spojrzał w taflę jeszcze raz kim byłeś myśląc że te kolory są dla ciebie tylko durniem anielski prąd kiedy street of dreams porwał kolejny złowieszczy
-
gry i zabawy na nieświeżym
Kraft_ odpowiedział(a) na Kraft_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
zrozumiał zbyt późno ogołocony z ostatnich złudzeń resztkami wyobraźni robił zdjęcia z zimowego popołudnia tych chwil w których na przekór śnieżycy powiało nadzieją jakże się mylił introwersja marionetek we wszystkich jego kątach zaśpiewała serenadę modliszki a małe wielkie coś zagrało w rosyjska ruletkę z jego uczuciami potępiony zanurzył myśli w milczących dłoniach szukając zrozumienia które nie nadeszło w wyliczance psychicznej rzeźni entliczek pentliczek postawił na żartuję właśnie wtedy kiedy był gotowy by powiedzieć jej jestem a przecież nawet jeśli nie zdał egzaminu w tym marszu straceńców wystarczyłyby trzy krople szczerości